Aktualizacja strony została wstrzymana

Przykry list – Ze Lwowa do Kazachstanu – kartki z pamiętnika kuzynki Ewy

9 kwietnia 1946. Idąc późno wieczorem na spoczynek, przechodząc korytarzem, zauważyłam, że w umywalni stała wysoka postać, odziana w czarne palto. Twarzy postaci tej nie dojrzałam. Ogarnął mnie lęk, cofnęłam się o kilka kroków, gdy oprzytomniałam z wrażenia, w umywalni nikogo nie zauważyłam. Mimo panującej duchoty, staram się zasnąć. Po głowie krążyły mi różne sceny z przeszłości, wreszcie znużona, zapadłam w twardy sen.

10 kwietnia z Mietkiem straciłam kontakt duchowy. Ogarnęło mnie złe przeczucie.

Około godziny 11 dźwięczy telefon. Po chwili wszedł Ramzi, powiedział, że jestem proszona do telefonu.

-Kto mówi?- zapytałam.

-Tu Rustom, dzień dobry. Mam dla pani ważną nowinę, nadszedł dla pani list z Polski.

-Od kogożby?- zapytałam.

-Z Poznania.

-Zaraz poślę boya- powiedziałam.

Ramzi pobiegł po list.

Powrócił z listem około godziny 1-wszej. Patrzę… pismo Mietka! Ramziemu dałam 8 annien napiwku.

Z drżeniem serca otwieram list. List został nadany w Poznaniu, nosi datę 27 marca 1946. Przebiegłam list oczyma. W połowie listu wybuchnęłam śmiechem. Nic nie rozumiem! Kto taki list pisze?! Badam kopertę, tak, to pisał Mietek i zaczynam czytanie od nowa:

„Niusieńko!

Wczoraj otrzymałem Twój list, adresowany do Kamińskich z 12.XII.1945. Cieszę się, że jesteś zdrowa i masz pracę, skoro czujesz się dobrze. Ja jestem od 31 stycznia 1945 na wolności. Uwolniła mnie, wraz z całym obozem, styczniowa ofensywa rosyjska, która, jak wiesz, przyniosła wolność całej Polsce. Zdrowo i cało dostałem się do Polski i od marca 45 r. pracuję, jako dyrektor pedagogiczny w państwowym gimnazjum w Poznaniu. Czuję się dobrze i powodzi mi się nieźle.

A teraz ważna sprawa!

O ile czujesz się w Bombayu dobrze, to zostań już tam i nie wracaj do kraju. Ja nie wyobrażam sobie, byśmy znów po tylu latach mieli spotkać się i zacząć pędzić życie razem. Odzwyczailiśmy się od siebie. Ja Ciebie już nie kocham, od roku zdradzam Cię z wieloma kobietami, zdradzałem Cię zresztą zawsze i przed i po ślubie. Było mi z Tobą dobrze, jestem Ci wdzięczny za uczucie, dobroć i wierność, ale teraz czas, byśmy się już nie spotkali.

Nie gniewaj się na mnie i przebacz.

Bardzo Cię proszę, przyślij mi jak najprędzej zgodę na rozwód, który na tej podstawie przeprowadzę tu. Całą winę biorę na siebie i o ile zechcesz, będę Ci płacił alimenty.

Decyzja moja jest produktem głębokiego namysłu, nie staraj się jej zmienić, bo zatrujesz życie sobie i mnie.

Rozstańmy się, jak para przyjaciół. Przeżyliśmy parę lat pięknych, niech pozostaną w miłym wspomnieniu. Rzeczy naszych nie ma, nie mamy więc z czym rozliczać się.

Przyślij mi moje dokumenty, najlepiej przez ambasadę polską w Londynie. Przepraszam Cię za niespodziankę. Jesteśmy ludźmi, których los rozdzielił na zawsze.

Źegnaj i ułóż sobie życie dobrze. Źyczę Ci naprawdę wszystkiego dobrego.

Mietek”

W głowie mojej zapanował chaos. Chwytam za pióro, by odpisać. Piszę: „Najdroższy Mietku…” Zmięłam arkusz listowy, zaczęłam pisać drugi, następnie trzeci i czwarty, ale z tego nic nie wyszło. W głowie ułożyłam tom listów, ale w końcu doszłam do przekonania, że właściwie nie mam mu nic do napisania.

Usiadłam do maszyny, przepisałam list Mietka i posłałam mamie, by wydała swój sąd. Któż może mnie lepiej zrozumieć w tej chwili, jak nie serce matki?

Ten szlachetny i dobry mąż dzisiaj zmarł. Tam, w kraju, żyje drugi Mietek- bezbożnik.

Ubolewam nad utratą męża i nad tym, co z niego zrobiła wojna.

Dziś wieczorem odmówiłam za Mietka „Wierzę w Boga”.

11 kwietnia 1946. Zastanawiam się, czy to możliwe, aby on-esteta i polonista- napisał tak ordynarny list do niewiasty pochodzącej z dobrego domu?

Podejrzewam, że Mietka dręczy chorobliwa zazdrość, że podróżuję, zwiedzam kraje Orientu, poznaję ludzi, obce kultury, a to wszystko jest dla niego niedostępne. Los wytrącił mu możliwość wzbogacenia swej wiedzy. Do swej chorobliwej zazdrości przyznał się w czasie naszej znajomości, kiedy spędzałam wakacje w Krynicy, a on pilnował willi swego ojczyma.

Napisałam list do państwa Kamińskich, do Rabki prosząc, by mi donieśli, czy Mietek nie uległ roztrojowi nerwowemu na skutek tak długotrwałego siedzenia w niemieckim obozie jenieckim.

Mama odwrotnie odpisała. List był troskliwy i obszerny, tchnie matczynym sercem. Nigdy mnie nic tak nie zbliżyło do mamy, jak jej serdeczny, troskliwy, pełen opieki list. List Mietka określiła mama, jako brutalny.

Doszłam do wniosku, że Mietkowi zawsze brakowało „kinderstube”, więc potrafi walczyć tylko brutalnie. Ja taką bronią walczyć nie będę.

Pod zachód słońca usiadłam nad falochronem i obserwowałam przypływ morza. Ruchoma masa wód, jak w piecu hutniczym, z impetem uderza o kamienny wał ochronny.

„Jakim próchnem jest człowiek w stosunku do tej lawiny morskiej”- pomyślałam.

Ze Lwowa do Kazachstanu – kartki z pamiętnika kuzynki Ewy

POPRZEDNIE CZĘŚCI Ze Lwowa do Kazachstanu – kartki z pamiętnika kuzynki Ewy:

Za: Ze Lwowa do Kazachstanu – kartki z pamiętnika kuzynki Ewy | http://pamietnik-ewy.blogspot.com/2011/05/przykry-list.html

Skip to content