Aktualizacja strony została wstrzymana

Zdradzili nas – Ze Lwowa do Kazachstanu – kartki z pamiętnika kuzynki Ewy

Sytuacja polityczna niewyraźna. Dopóki nie nastąpi oficjalne cofnięcie uznania naszego rządu w Londynie, tak długo będziemy istnieć. Źyjemy nerwami. Wielu poczyniło zabiegi o wizy wyjazdowe do krajów wolnych.

Niemcy skapitulowali bezwarunkowo. Polska pod okupacją sowiecką. Sprawa Jałty ucichła. Może nastąpi rewizja postanowień i sprawa nasza zostanie uregulowaną na płaszczyźnie godnej Narodu Polskiego?

Hindusi objawiają zdenerwowanie, że nadchodzi koniec wojny w Europie. Upadną lukratywne dostawy i niewspółmierne zyski, ale wojna z Japonią jeszcze potrwa, wskazują na to pospiesznie wznoszone baraki dla wojska.

6 lipca doszła nas wiadomość, że Brytania i Ameryka, po wejściu do komitetu lubelskiego Mikołajczyka, Stańczyka, Popiela i Kiernika, uznały tymczasowy rząd Państwa Polskiego.

Zdradzili nas.

Otrzymałam drugi list od Mietka, pisany 6 maja 1944, nosi pieczątkę cenzury wojskowej w Bombayu z dnia 19 grudnia 1944. List spokojny, pogodny, opisuje dzieje mej walizki, którą zabrał ze sobą na wojnę.

7 lipca po południu wypłacili nam trzymiesięczną odprawę. Krążą wieści, że we Francji zamknięto placówki polskie, a konta bankowe skonfiskowano. Cóż właściwie będzie z nami?

Tegoroczny monsun jest gwałtowny, na ulicach stoi woda po pas. Komunikacja często przerwana na kilka godzin. Jeszcze pracuję, czekamy na zamknięcie biur.

6 sierpnia świat został wstrząśnięty wieścią, że lotnictwo amerykańskie zrzuciło na miasto japońskie Hirochimę bombę atomową, która zmiotła z powierzchni nieomal całe miasto.

Okropna to broń, ale zarazem stanowi doniosłe odkrycie. Zapoczątkuje nową erę. Wbrew groźbie, może przynieść ludzkości szczęście i wyeliminuje bratobójcze wojny.

Sierpień 1945. Gospodarz mój, Żyd rosyjski Rubinoff, podczas rewolucji uszedł z Rosji. Dzisiaj, pod wpływem zwycięstw sowieckich, wywiesił na ścianie karykaturę ucztującej wielkiej trójki. Sympatia jego do Rosji Sowieckiej rośnie, objawia ją podczas każdej rozmowy.

Ktoś z sublokatorów powiedział Rubinoffowi, że Chiny, których jest obywatelem, zawarły z Rosją układ, mocą którego zobowiązały się wydać wszystkich obywateli rosyjskich, obojętnie, gdzie w tej chwili przebywają, a Brytania układ ten uznała.

Winszujemy Rubinoffowi szczęśliwego powrotu do Rosji.

Rubinoff wyraził oburzenie, zdenerwowanym głosem powiedział:

-Nie po to uciekłem z Rosji komunistycznej, aby tam wracać. Co wy myślicie, że ja nie znam życia w Rosji komunistycznej, gdzie ludzie są niewolnikami? Ja sympatyzuję z narodem rosyjskim, a nie z ustrojem.

Rubinoff całą noc nie spał, budził sublokatorów po nocy i zasięgał rady, w jaki sposób pozbyć się uciążliwego obywatelstwa chińskiego.

Spotka mnie nieszczęście. Dzisiaj- 3 września 1945-tego, po raz pierwszy od zawarcia małżeństwa z Mietkiem, bezwiednie zdjęłam obrączkę ślubną. Albo Mietka spotka coś złego, lub nastąpi coś, co zniweczy mój związek małżeński.

Boże, żeby Mietek nie wpadł w ręce Rosjan, bo gdy dowiedzą się o jego przeszłości społeczno-politycznej, to ześlą go do łagieru.

W Indiach wzrosła aktywność polityczna. Namiętną akcję przejawia Kongres i Pakistan, a prócz tego dają znać o sobie komuniści.

Komuniści uruchomili w centrum miasta kawiarenkę, a po płotach i domach widzimy nakreślone kredą „młoty i sierpy”.

Ze zniesieniem stanu wojennego wystąpiły strajki. Strajkujący wywieszają czerwone sztandary z sowieckimi emblematami państwowymi, a władze są obojętne na tego rodzaju wybryki. W Hindostanie czerwone flagi wiszą tak długo, dopóki nie zniszczy ich słońce, wiatr, czy monsun. Tolerancja ta wywiera skuteczniejszy wpływ, aniżeli reakcja, bo zakaz zdradza opór, a opór potęguje siłę.

Na skraju ulicy Pedder Road stoi kulis, trzyma czerwoną chorągiewkę z młotem i sierpem i rozdaje ulotki. Podeszłam i zapytałam, co chorągiewka ta znaczy.

-To znak naszej partii- powiedział.

-Czego chce wasza partia w Indiach?- zapytałam.

-Chcemy, aby wszystkie pałace i wille należały do nas, kulisów.

-Kulisów za dużo, nie pomieszczą się w tych pałacach i willach- zagadnęłam.

-To racja, ale raz w roku będę spać w pałacu, a nie całe życie na ulicy- powiedział kulis.

Wszczęłam poszukiwania za Mietkiem. Napisałam list do ppor. Maniewskiego, jednego z ocalałych z obozu II C oraz do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genewie.

Oficerowie z obozu jenieckiego II C w Niemczech przepadli. Nikt o nich nie pisze.

Pod koniec listopada otrzymałam list od ppor.mgr Maniewskiego, pisze:

„Otrzymałem dwa listy Pani z 18.X.1945 i 22.X.1945 w sprawie męża Pani ppor. Piątkowskiego Mieczysława, który przebywał do dnia 25 stycznia 1945 w Oflagu II C Woldenberg.

Wymieniam datę 25 stycznia 45, gdyż w tym dniu wszyscy oficerowie zostali ewakuowani w kierunku na zachód. Już 5-tego, wzgl.6-tego dnia naszego marszu na zachód, bataliony 1,2,3,6 zostały otoczone przez posuwające się oddziały czołowe sowieckie i zmuszone do marszu na wschód. O ile mąż Pani mieszkał w baraku XVI A, to znaczy mieszkał razem z 3-cim batalionem, jeśli, co jest możliwe, miał kolegę lub przyjaciela serdecznego w innym batalionie, wtedy mógł znaleźć się, podobnie, jak ja, na Zachodzie, razem z batalionem 4-tym i 5-tym, gdyż, jak już pisałem, 1,2,3,6 batalion, zostały na pewno pod okupacją sowiecką”.

Nie mam złudzeń, że Mietek wpadł w ręce Sowietów.

Polski Komitet Opieki nad Uchodźcami zwolnił mamę, jako zarządzającą willami Sithabay, bo była za dobrą dla dzieci, a za ostrą dla personelu.

Mama ma ukończone dwa wydziały, zna tuzin obcych języków, więc z miejsca zaangażowano ją jako nauczycielkę muzyki do angielskiej szkoły średniej Kimmens. Mama czuje się w tej szkole dobrze, nikt nikogo nie obmawia, plotek nie zbierają przełożeni, również nie jest za starą na to stanowisko, bo w szkole angielskiej rolę odgrywa wykształcenie i solidna praca pedagogiczna, a nie wiek.

Szóste święta Bożego Narodzenia spędzam poza krajem. Tam w ojczyźnie mróz, pada śnieg, a tu otaczają mnie palmy i spiekota słoneczna.

W pierwszych dniach lutego otrzymałam kartkę z Comite International de la Croix-Rouge z Geneve. Zawiadamiają mnie, że o Mietku nic nie wiedzą.

Dzięki uprzejmości dr Tomanka odbywam w angielskim Malayan Transit Camp teoretyczny i praktyczny kurs analityczno-laboratoryjny. Praca interesująca, z kursu wiele korzystam. Pacjentami są: Angilcy, Malajowie, Burmańczycy, Chińczycy i różni mieszańcy.

Marzec 1946. Żydzi polscy masowo wyjeżdżają do Ameryki Północnej, ręczą za nich krewni i żydowskie organizacje dobroczynne.

W chwilach wolnych od kursów zwiedzam Bombay. Zachodzę do ogrodów wiszących, pełnych wonnych kwiatów, czarujących orgią barw. Źywopłoty, przystrzyżone we wzory, tryskają świeżością, bo człowiek nie skąpi im wody. Roślinność dzika usycha z pragnienia, czeka na monsun.

Niedaleko ogrodów wiszących, również na wzgórzu, istnieje dakhme, wieża milczenia, obsiadła przez chmary sępów z obnażonymi szyjami. Wyczekują zachodu słońca, kiedy to Parsowie składają w dakhme ciała swych zmarłych.

Bieżący miesiąc nie przyniesie mi pomyślności, bowiem ujrzałam pierwszą kwadrę wschodzącego księżyca z lewej strony. Źyjąc na stepie kizgiskim w Kazachstanie uległam przesądowi Kazachów, którzy otaczają księżyc szczególnym kultem. Dawniej, za Rosji carskiej, Kazachowie urządzali pod gołym niebem tajemne ceremonie podczas ojdan, nocy księżycowych. Ujrzenie kwadry księżyca z prawej strony przynosi pomyslność, zaś z lewej niepowodznie, zmartwienia i przykrości.

Poczyniłam starania o wizy, a w międzyczasie zwiedzam świątynie hinduskie, stare dzielnice miasta i opłaciłam zbiorową wycieczkę na słynną wyspę Elephanta, czyli Gharapuri.

Dotąd zwiedziłam dwa muzea zoologiczne, świątynie różnych wyznań, cmentarze, krematorium Hindusów i wspaniały klasztor buddyjski w Kanheri, koło Borivli.

Wihara buddyjska pochodzi z IX wieku p.C. n., została wykuta w skałach gór na wysokości około 500 metrów. Składa się ze 109 grot i świątyń. Z upadkiem buddyzmu w Indiach zmieniono klasztor na świątynię hinduską ku czci boga zniszczenia-Sziwy, którego czczą Hindusi pod postacią lingam, phallusa.

Ten potężny kamienny lingam, te niebosiężne posągi Buddy, te wspaniałe posągi doryckie, na zawsze pozostaną w mej pamięci. Dzieła te przetrwały wieki, ileż w Indiach zaszło zman, a posągi te dalej istnieją. Są zimne, nieczułe, choć nadkruszone przez ząb czasu.

Ze Lwowa do Kazachstanu – kartki z pamiętnika kuzynki Ewy

POPRZEDNIE CZĘŚCI Ze Lwowa do Kazachstanu – kartki z pamiętnika kuzynki Ewy:

Za: Ze Lwowa do Kazachstanu – kartki z pamiętnika kuzynki Ewy | http://pamietnik-ewy.blogspot.com/2011/05/zdradzili-nas.html

Skip to content