Narodowa katedra w Waszyngtonie włączyła się w propagandę kowidową i we wtorek, 15 grudnia ogromny dzwon katedralny zabrzmiał 300 razy jako symbol przekroczenia granicy „300 tysięcy ofiar koronawirusa” w USA.
Protestancki kościół o nazwie „Narodowa katedra” w Waszyngtonie. [Photo source: wikipedia]
300-tonowy dzwon Bourbon Bell wybrzmiał 300 razy, co zajęło około pół godziny, a każde uderzenie symbolicznie oznaczało śmierć tysiąca „ofiar koronawirusa”.
Katedra Narodowa (Cathedral Church of Saint Peter and Saint Paul) jest waszyngtońskim kościołem katedralnym tzw. Kościoła Episkopalnego w Stanach Zjednoczonych, czyli schizmatyckiej i heretyckiej odnogi „Kościoła anglikańskiego”. Katedra wybudowana w 1910 roku, jest trzecim najwyższym budynkiem w stolicy USA, ma wysokość 92 metrów, długość 160 metrów i może pomieścić ponad 4 tysięcy osób, co stawia ją na drugim miejscu największych kościołów w Stanach Zjednoczonych.
Pierwotne plany wybudowania „wielkiego kościoła dla narodowych celów” pochodziły od lóż masońskich tworzących podwaliny nowego państwa w Ameryce. Miejsce budowy wybrał mason Holenderskiel Loży Numer 8, inżynier Pierre L’Enfant, główny planista architektoniczny Waszyngtonu, miasta rojącego się od jednoznacznych symboli masońskich, z ulicami, parkami, pomnikami i głównymi miejscami układającymi się w znaki masońskie. Umiejscowienie kluczowych i najważniejszych punktów miasta można z łatwością zauważyć np. na planie miasta łącząc główne struktury stolicy, a połączone linie ułożą się w satanistyczny pentagram. Spośród 45 prezydentów USA, jedna trzecia (14) było zadeklarowanymi wolnomularzami, w tym pierwszy prezydent George Washington. Ostatnim (oficjalnie) masonem był prezydent Gerald Ford. Spośród wice-prezydentów, 18 było masonami.
Liczba „300 tysięcy ofiar koronawirusa” stanowi element propagandowy tzw. pandemii, bowiem zdecydowana większość z tych zmarłych osób – a niektórzy mówią nawet o 90 procentach – to zmarli na dziesiątki różnych chorób, z reguły ludzie bardzo starzy, u których „wykryto koronawirusa” metodami nie nadającycymi się do klinicznych diagoz. W wielu przypadkach jest prawdopodobne, że zastosowane metody „leczenia”, np. poprzez podłączenie do respiratora, mogło samo w sobie przyczynić się do licznych zgonów.
Oprac. www.bibula.com
2020-12-16
Polecamy serię artykułów na temat bezwartościowości tzw. testów na koronawirusa:
- Portugalski sąd: badania PCR są bezwartościowe, kwarantanna nielegalna
- Test PCR nie diagnozuje covid-19
- 1400 belgijskich lekarzy i pracowników służby zdrowia bije na alarm: „Nie ma czegoś takiego jak zabójczy wirus”
- Nie istnieją wiarygodne testy na SARS CoV-2
- Sukces medycyny: zero ofiar grypy w stanie Waszyngton w sezonie grypowym 2020-21
- Gdzie podziała się „zwykła” grypa? Dr Zbigniew Martyka o walce z koronawirusem
- Elon Musk po badaniach “na koronawirusa”: coś nadzwyczaj dziwnego tu się dzieje..
- Z powodu testu na COVID-19 kobiecie wyciekł z nosa płyn mózgowo-rdzeniowy
- Prof. Flisiak o „sztucznym” liczeniu chorych na COVID: ich prawdziwa liczba jest dużo mniejsza
- Seria niewygodnych pytań. Dr Basiukiewicz dopytuje resort zdrowia o epidemię koronawirusa
- “Pandemia koronawirusa”, która nie istnieje…
- Koronawirus – czy jest się czego bać? Specjaliści medyczni kwestionują panikę