Aktualizacja strony została wstrzymana

Nie istnieją wiarygodne testy na SARS CoV-2

Chociaż cały świat polega na RT-PCR w celu „zdiagnozowania” zakażenia Sars-Cov-2, nauka stawia sprawę jasno: nie nadają się do tego celu

Izolacja ludzi i środki higieniczne na całym świecie opierają się na obliczeniach przypadków i współczynnikach śmiertelności stworzonych przy użyciu tak zwanych testów SARS-CoV-2.
Testy RT-PCR stosowane do identyfikacji pacjentów „pozytywnych”, przy czym „pozytywny” jest zwykle utożsamiany z „zakażonym”. ”

Jednak po dokładnym przyjrzeniu się faktom można wyciągnąć wniosek, że te testy PCR są bezwartościowe jako narzędzie diagnostyczne służące do określenia rzekomej infekcji – rzekomo nowym wirusem o nazwie SARS-CoV-2.

 

NIESKOŃCZONA „TEST, TEST, TEST,…” MANTRA

Podczas briefingu medialnego na temat COVID-19 16 marca 2020 r. Dyrektor generalny WHO dr Tedros Adhanom Ghebreyesus powiedział:
„Mamy prostą wiadomość dla wszystkich krajów: test, test, test”

Wiadomość została rozpowszechniona w nagłówkach gazet na całym świecie, na przykład przez Reuters i BBC.

Jeszcze 3 maja moderator czasopisma heute – jednego z najważniejszych magazynów informacyjnych w niemieckiej telewizji – przekazał swoim słuchaczom jak mantrę dogmat o koronie z upomnieniem:
„Testuj, testuj, testuj – takie jest obecnie credo i jedyny sposób, aby naprawdę zrozumieć, jak bardzo rozprzestrzenia się koronawirus”.

Wskazuje to na to, że wiara w trafność testów PCR jest tak silna, że ”‹”‹równa się religii, która praktycznie nie toleruje żadnych sprzeczności.
Ale powszechnie wiadomo, że religie dotyczą wiary, a nie faktów naukowych. I jak powiedział Walter Lippmann, dwukrotny zdobywca nagrody Pulitzera i być może najbardziej wpływowy dziennikarz XX wieku: „Gdzie wszyscy myślą podobnie, nikt nie myśli zbyt wiele”.

Tak więc na początek jest bardzo niezwykłe, że sam Kary Mullis, wynalazca technologii reakcji łańcuchowej polimerazy (PCR), myślał podobnie. Jego wynalazek przyniósł mu w 1993 roku nagrodę Nobla w dziedzinie chemii. Niestety, Mullis zmarł w zeszłym roku w wieku 74 lat, ale nie ma wątpliwości, że biochemik uznał PCR za niewłaściwy do wykrycia infekcji wirusowej .
Powodem jest to, że planowanym zastosowaniem PCR było i nadal jest zastosowanie jej jako techniki produkcyjnej, zdolnej do replikacji sekwencji DNA milionów i miliardów razy, a nie jako narzędzia diagnostycznego do wykrywania wirusów.
Jak ogłaszanie pandemii wirusów na podstawie testów PCR może zakończyć się katastrofą, opisała Gina Kolata w swoim artykule w New York Times z 2007 roku Wiara w szybki test prowadzi do epidemii, której nie było.

 

BRAK OBOWIĄZUJĄCEGO ZŁOTEGO STANDARDU

Co więcej, warto wspomnieć, że testy PCR stosowane do identyfikacji tzw. Pacjentów z COVID-19 – przypuszczalnie zakażonych tak zwanym SARS-CoV-2 nie mają wzorca („złotego standardu”), z którym można by je porównać.
To jest podstawowa kwestia.
Należy ocenić testy, aby określić ich dokładność – a dokładnie mówiąc ich „czułość” [1] i „swoistość” – poprzez porównanie ze „złotym standardem”, czyli najdokładniejszą dostępną metodą.

Na przykład w przypadku testu ciążowego złotym standardem byłaby sama ciąża. Ale jak na przykład australijski specjalista od chorób zakaźnych Sanjaya Senanayake stwierdził w wywiadzie dla ABC TV w odpowiedzi na pytanie „Jak dokładne są testy [COVID-19]?”:
„Gdybyśmy mieli nowy test na wychwytywanie [bakterii] złotej gronkowca we krwi, to już mamy posiewy krwi, to jest nasz złoty standard, którego używamy od dziesięcioleci i moglibyśmy porównać ten nowy test z tym. Ale w przypadku COVID-19 nie mamy testu na złoty standard”.

Potwierdza to Jessica C. Watson z Bristol University. W swoim artykule „Interpreting a COVID-19 test result”, opublikowanym niedawno w The British Medical Journal, pisze, że „brakuje tak jednoznacznego, „złotego standardu” testów na COVID-19”.
Jednak zamiast klasyfikować testy jako nieodpowiednie do wykrywania SARS-CoV-2 i rozpoznania COVID-19, lub zamiast wskazywać, że tylko wirus, udowodniony poprzez izolację i oczyszczanie, może być solidnym złotym standardem, Watson twierdzi z całą powagą, że, „Pragmatycznie” sama diagnoza COVID-19, szczególnie obejmująca samo badanie PCR, „może być najlepszym dostępnym„ złotym standardem”.” Ale to nie jest uzasadnione naukowo.

Pomijając fakt, że przyjęcie samego testu PCR jako części złotego standardu oceny testu PCR jest wręcz absurdalne, nie ma żadnych charakterystycznych, specyficznych objawów COVID-19, jak nawet ludzie tacy jak Thomas Löscher, były szef Wydziału Infekcji i Medycyny Tropikalnej Uniwersytetu w Monachium i członek Federalnego Stowarzyszenia Internistów Niemieckich [2].
A jeśli nie ma charakterystycznych, specyficznych objawów COVID-19, diagnoza COVID-19 – w przeciwieństwie do stwierdzenia Watsona – nie może służyć jako ważny „złoty standard”.
Ponadto „eksperci”, tacy jak Watson, przeoczają fakt, że jedynie izolacja wirusa, czyli jednoznaczny dowód na obecność wirusa, może być złotym standardem.
Dlatego zapytałem Watsona, w jaki sposób diagnoza COVID-19 „może być najlepszym dostępnym złotym standardem”, jeśli nie ma charakterystycznych, specyficznych objawów COVID-19, a także czy sam wirus, czyli izolacja wirusa, nie byłby najlepszy dostępny / możliwy złoty standard. Ale nie odpowiedziała jeszcze na te pytania – pomimo wielu próśb.
Nie odpowiedziała jeszcze na nasz post szybkiego reagowania na jej artykuł, w którym poruszamy dokładnie te same kwestie, chociaż napisała do nas 2 czerwca: „Postaram się odpowiedzieć później w tym tygodniu, kiedy będę miała okazję.”

 

BRAK DOWODU NA ISTNIENIE WIRUSOWEGO RNA

Teraz pytanie brzmi: co jest wymagane w pierwszej kolejności do izolacji (zabezpieczenia wzorca) wirusa?

Musimy wiedzieć, skąd pochodzi RNA, dla którego kalibrowane są testy PCR.
Jako podręczniki (np. White / Fenner. Medical Virology, 1986, s. 9), jak również czołowi badacze wirusów, tacy jak Luc Montagnier czy Dominic Dwyer, stwierdza się, że oczyszczanie cząstek – czyli oddzielenie obiektu od wszystkiego innego, co nie jest tym obiektem, jak na przykład laureatka Nagrody Nobla Marie Curie oczyściła 100 mg chlorku radu w 1898 r. poprzez ekstrakcję go z ton blendy smoły – jest niezbędnym warunkiem wstępnym do udowodnienia istnienia wirusa, a tym samym do udowodnienia, że ”‹”‹RNA z danej cząstki pochodzi z nowego wirusa.
Powodem tego jest to, że PCR jest niezwykle czuły, co oznacza, że ”‹”‹może wykryć nawet najmniejsze fragmenty DNA lub RNA – ale nie może określić, skąd te cząstki pochodzą.


Należy to wcześniej ustalić.
A ponieważ testy PCR są kalibrowane pod kątem sekwencji genów (w tym przypadku sekwencji RNA, ponieważ uważa się, że SARS-CoV-2 jest wirusem RNA), musimy wiedzieć, że te fragmenty genów są częścią poszukiwanego wirusa.
Aby to wiedzieć, należy przeprowadzić prawidłową izolację i oczyszczenie domniemanego wirusa.

W związku z tym poprosiliśmy zespoły naukowe z odpowiednich artykułów, do których odwoływano się w kontekście SARS-CoV-2, o dowód, czy zdjęcia mikroskopowe elektronowe przedstawione w ich eksperymentach in vitro pokazują oczyszczone wirusy?

Ale żaden zespół nie mógł odpowiedzieć na to pytanie „tak” – i uwaga, nikt nie powiedział, że oczyszczenie nie jest koniecznym krokiem.
Otrzymaliśmy tylko odpowiedzi typu „Nie, nie uzyskaliśmy z mikroskopu elektronowego obrazu pokazującego stopień oczyszczenia” (patrz poniżej).

Badanie 1:
Leo LM Poon; Malik Peiris. „Pojawienie się nowego ludzkiego koronawirusa zagrażającego zdrowiu ludzkiemu” Nature Medicine, marzec 2020 r. Odpowiedź
Autor: Malik Peiris
Data: 12 maja 2020 r.
Odpowiedź: „Obraz przedstawia wirusa wyrastającego z zakażonej komórki. To nie jest oczyszczony wirus ”.

Badanie 2:
Myung-Guk Han i wsp. „Identyfikacja koronawirusa wyizolowanego od pacjenta w Korei z COVID-19”, Osong Public Health and Research Perspectives, luty 2020 r. Odpowiedź
Autor: Myung-Guk Han
Data: 6 maja 2020 r.
Odpowiedź: „Nie mogliśmy oszacować stopnia oczyszczenia, ponieważ nie oczyszczamy i nie koncentrujemy wirusa hodowanego w komórkach ”.

Badanie 3:
Wan Beom Park i wsp. „Izolacja wirusa od pierwszego pacjenta z SARS-CoV-2 w Korei”, Journal of Korean Medical Science, 24 lutego 2020 r. Odpowiedź
Autor: Wan Beom Park
Data: 19 marca 2020 r.
Odpowiedź: „Nie uzyskaliśmy zdjęcia z mikroskopu elektronowego pokazującego stopień oczyszczenia ”.

Badanie 4:
Na Zhu et al., „A Novel Coronavirus from Patients with Pneumonia in China”, 2019, New England Journal of Medicine, 20 lutego 2020 r. Odpowiedź
Autor: Wenjie Tan
Data: 18 marca 2020 r.
Odpowiedź: „[Pokazujemy ] obraz osadzonych cząstek wirusa, a nie oczyszczonych ”.

Jeśli chodzi o wspomniane prace, jest jasne, że to, co pokazano na mikroskopach elektronowych (EM), jest końcowym wynikiem eksperymentu, co oznacza, że nie ma innego wyniku, z którego mogliby zrobić inne obrazy.
Oznacza to, że jeśli autorzy tych badań przyznają, że ich opublikowane obrazy z mikroskopów elektronowych nie wykazują oczyszczonych cząstek, to zdecydowanie nie posiadają oczyszczonych cząstek uważanych za wirusowe. (W tym kontekście należy zauważyć, że niektórzy badacze używają w swoich pracach terminu „izolacja”, ale opisane w nich procedury nie reprezentują właściwego procesu izolacji (oczyszczania). W konsekwencji termin „izolacja” jest w tym kontekście nadużywany).

Dlatego autorzy czterech głównych prac z początku 2020 r., w których twierdzą, że odkryli nowy koronawirus, przyznają, że nie mieli dowodu na to, że genom wirusa pochodzi z cząstek wirusopodobnych lub szczątków komórkowych, czystych lub nieczystych, lub jakichkolwiek cząstek.
Innymi słowy, istnienie RNA SARS-CoV-2 opiera się na wierze, a nie na faktach.

Skontaktowaliśmy się również z dr Charlesem Calisherem, który jest doświadczonym wirusologiem. W 2001 r. w „Science”  opublikował „żarliwy apel… do młodszego pokolenia” kilku weteranów wirusologów, w tym Calishera, mówiąc, że: [nowoczesne metody wykrywania wirusów, takie jak] elegancka reakcja łańcuchowa polimerazy […] mówią niewiele lub nic o tym, jak wirus się rozmnaża, jakie zwierzęta go niosą, [lub] jak wywołuje choroby u ludzi. [To] tak, jakby próbować stwierdzić, czy ktoś ma nieświeży oddech, patrząc na jego odcisk palca. ”[3]
Dlatego zapytaliśmy dr Calishera, czy zna choć jeden artykuł opisujący, jak SARS-CoV-2 został wyizolowany i ostatecznie naprawdę oczyszczony.

Jego odpowiedź:
„Nie znam takiej publikacji. Czekam na taką.”[4]
To właściwie oznacza, że nie można stwierdzić, iż sekwencje genów RNA, które naukowcy pobrali z próbek tkanek przygotowanych we wspomnianych badaniach in vitro i dla których testy PCR są ostatecznie „kalibrowane”, należą do konkretnego wirusa – w tym przypadku SARS-CoV-2.
Ponadto nie ma dowodów naukowych na to, że te sekwencje RNA są przyczyną tak zwanego COVID-19.
W celu ustalenia związku przyczynowego w taki czy inny sposób, tj. Poza izolacją i oczyszczaniem wirusa, absolutnie konieczne byłoby przeprowadzenie eksperymentu, który spełnia cztery postulaty Kocha.
Ale nie było takiego eksperymentu, jak niedawno ujawnili Amory Devereux i Rosemary Frei dla OffGuardian.

Postulaty Kocha (przypis redakcji)

Postulat 1 – Drobnoustrój musi być obecny u wszystkich osób mających daną chorobę i powinien mieć związek ze zmianami chorobowymi.
Postulat 2 – Drobnoustrój musi być wyizolowany w czystej kulturze od osoby chorej.
Postulat 3 – Drobnoustrój, wyizolowany od chorej osoby, po wprowadzeniu do ludzi lub zwierząt musi wywołać tę samą chorobę.
Postulat 4 – Drobnoustrój należy ponownie wyizolować w czystej kulturze od eksperymentalnie zakażonego człowieka lub zwierzęcia w celu spełnienia trzeciego postulatu  

O konieczności spełnienia tych postulatów w odniesieniu do SARS-CoV-2 świadczy nie tylko to, że podejmowano próby ich spełnienia. Ale nawet badacze twierdzący, że to próbowali, w rzeczywistości nie odnieśli sukcesu. 

Przykładem jest badanie opublikowane w „Nature” 7 maja. Proces ten, oprócz innych procedur unieważniających badanie, nie spełnił żadnego z postulatów.

Na przykład domniemane „zakażone” myszy laboratoryjne nie wykazywały żadnych istotnych objawów klinicznych, które można by jednoznacznie przypisać zapaleniu płuc, a to  zgodnie z trzecim postulatem (Kocha)  powinno faktycznie wystąpić, gdyby naprawdę działał tam niebezpieczny i potencjalnie śmiertelny wirus.
Osłabione owłosienie  i utrata masy ciała, które chwilowo zaobserwowano u zwierząt, są znikomym objawem nie tylko dlatego, że mogły być spowodowane samym zabiegiem, ale także dlatego, że waga wróciła do normy. 

Ponadto żadne zwierzę nie zginęło, z wyjątkiem tych, które zabili w celu przeprowadzenia sekcji zwłok. I nie zapominajmy: te eksperymenty należało przeprowadzić przed wykonaniem testu, a tak nie było.

Co ciekawe, żaden z czołowych niemieckich przedstawicieli oficjalnej teorii o SARS-Cov-2 / COVID-19 – Instytut Roberta Kocha (RKI), Alexander S. Kekulé (Uniwersytet w Halle), Hartmut Hengel i Ralf Bartenschlager (Towarzystwo Niemieckie) w dziedzinie wirusologii) wspomniani Thomas Löscher, Ulrich Dirnagl (Charité Berlin) czy Georg Bornkamm (wirusolog i emerytowany profesor w Helmholtz-Zentrum Monachium) – nie potrafili odpowiedzieć na następujące pytanie, które im przesłałem:

„Jeśli cząsteczki, które mają być SARS-CoV-2, nie zostały oczyszczone, jak chcesz mieć pewność, że sekwencje genów RNA tych cząstek należą do konkretnego nowego wirusa?”

W szczególności, jeśli istnieją badania wykazujące, że substancje takie jak antybiotyki, które są dodawane do probówek w eksperymentach in vitro przeprowadzonych w celu wykrycia wirusa, mogą „stresować” hodowlę komórkową w taki sposób, że powstają nowe sekwencje genów, które wcześniej nie były wykrywane – aspekt, na który laureatka nagrody Nobla Barbara McClintock zwróciła uwagę już w swoim Wykładzie Nobla w 1983 roku.

Nie można nie wspomnieć, że w końcu dotarliśmy do „Charité” (szpital kliniczny w Berlinie, jeden z największych w Europie) – pracodawcy Christiana Drostena, najbardziej wpływowego niemieckiego wirusologa w zakresie COVID-19, doradcy rządu niemieckiego i współtwórcy testu PCR, który jako pierwszy został „zaakceptowany” ” przez WHO na całym świecie – do odpowiedzi na pytania na ten temat.

Ale odpowiedzi otrzymaliśmy dopiero 18 czerwca 2020 r., Po miesiącach braku odpowiedzi. Ostatecznie udało nam się to osiągnąć tylko dzięki pomocy berlińskiej prawniczki Viviane Fischer.

Jeśli chodzi o nasze pytanie „Czy „Charité” przekonało się, że przeprowadzono odpowiednie oczyszczanie cząstek?”, „Charité” przyznaje, że nie użyli oczyszczonych cząstek.

I chociaż twierdzą, że „wirusolodzy z „Charité” są pewni, że przeprowadzają testy na obecność wirusa”, w swoim artykule (Corman et al.) stwierdzają:

RNA wyekstrahowano z próbek klinicznych za pomocą systemu MagNA Pure 96 (Roche, Penzberg, Niemcy) oraz z supernatantów z hodowli komórkowych za pomocą minizestawu wirusowego RNA (QIAGEN, Hilden, Niemcy)”,
Co oznacza, że po prostu założyli, że posiadane RNA jest wirusowe. 

Nawiasem mówiąc, Corman et al.   podał 23 stycznia 2020 r., badanie nawet nie przeszło przez właściwy proces wzajemnej oceny, ani też przedstawionym w nim procedurom nie towarzyszyły kontrole – chociaż tylko dzięki tym dwóm rzeczom praca naukowa staje się naprawdę solidna.

 

Irracjonalne wyniki testów

Pewne jest również, że nie możemy poznać odsetka fałszywie pozytywnych wyników testów PCR bez szeroko zakrojonych testów osób, które z pewnością nie mają wirusa, potwierdzonych metodą niezależną od testu (posiadającą solidny „złoty standard”).

Dlatego trudno się dziwić, że istnieje kilka artykułów ilustrujących nieracjonalne wyniki testów.Na przykład już w lutym organ ds. Zdrowia w chińskiej prowincji Guangdong poinformował, że ludzie w pełni wyzdrowieli z choroby, za którą obwiniano COVID-19, zaczęli otrzymywać testy „negatywne”, a następnie ponownie oznaczały „pozytywne”.

Miesiąc później artykuł opublikowany w Journal of Medical Virology wykazał, że 29 z 610 pacjentów w szpitalu w Wuhan miało od 3 do 6 wyników testów, które zmieniały się między „negatywnymi”, „pozytywnymi” i „wątpliwymi”.

Trzecim przykładem jest badanie z Singapuru, w którym testy były przeprowadzane prawie codziennie na 18 pacjentach, a większość co najmniej raz przeszła od „pozytywnego” do „negatywnego” z powrotem do „pozytywnego” i do pięciu razy u jednego pacjenta.

Nawet Wang Chen, prezes Chińskiej Akademii Nauk Medycznych, przyznał w lutym, że testy PCR są „tylko od 30 do 50 procent dokładne”; podczas gdy Sin Hang Lee z Milford Molecular Diagnostics Laboratory wysłał list do zespołu WHO ds. odpowiedzi na koronawirusa oraz do Anthony’ego S. Fauci 22 marca 2020 r., mówiąc, że:

„W mediach społecznościowych szeroko opisywano, że zestawy testów RT-qPCR [Reverse Transcriptase quantitative PCR] stosowane do wykrywania RNA SARS CoV-2 w próbkach ludzkich generują wiele wyników fałszywie dodatnich i nie są wystarczająco czułe, aby wykryć niektóre prawdziwie pozytywne przypadki. ”

Innymi słowy, nawet jeśli teoretycznie założymy, że te testy PCR mogą naprawdę wykryć infekcję wirusową, testy byłyby praktycznie bezwartościowe i wywołałyby nieuzasadniony strach wśród osób „pozytywnych”.

Staje się to również oczywiste, biorąc pod uwagę dodatnią wartość predykcyjną (statystyczną PPV).

PPV (Wartość predykcyjna dodatnia) wskazuje na prawdopodobieństwo, że osoba z pozytywnym wynikiem testu jest rzeczywiście „pozytywna” (tj. ma rzekomego wirusa) i zależy od dwóch czynników: częstości występowania wirusa w populacji ogólnej oraz specyfiki testu, czyli odsetek osób bez choroby, u których test jest poprawnie „negatywny” (test o swoistości 95% niepoprawnie daje wynik pozytywny u 5 na 100 osób niezainfekowanych).

Przy tej samej specyfice im wyższa częstość występowania, tym wyższy PPV. (Wartość predykcyjna dodatnia)

W tym kontekście 12 czerwca 2020 r. W czasopiśmie Deutsches Ärzteblatt  opublikowano artykuł, w którym obliczono PPV przy trzech różnych scenariuszach rozpowszechnienia.
Wyniki należy oczywiście potraktować bardzo krytycznie, po pierwsze, ponieważ nie jest możliwe wyliczenie specyficzności bez solidnego „złotego standardu” (wzorca wirusa), jak nakreślono, a po drugie, ponieważ obliczenia w artykule opierają się na specyficzności określonej w badaniu Jessiki Watson, który jest potencjalnie bezwartościowy, jak tam wspomniano.

Ale jeśli wyciągniesz z tego wnioski, zakładając, że podstawowa swoistość 95% jest poprawna i że znamy częstość występowania, nawet główne czasopismo medyczne Deutsches Ärzteblatt donosi, że tak zwane testy SARS-CoV-2 RT-PCR mogą mieć „a szokująco niski ”PPV.(Wartość predykcyjna dodatnia)

W jednym z trzech scenariuszy, zakładającym częstość występowania na poziomie 3%, PPV wynosiło tylko 30%, co oznacza, że 70% osób z wynikiem „dodatnim” wcale nie jest „pozytywnych”. Jednak „przepisano im kwarantannę”, jak krytycznie zauważa nawet Ärzteblatt.

W drugim scenariuszu artykułu w czasopiśmie zakłada się, że rozpowszechnienie wynosi 20%. W tym przypadku generują one PPV na poziomie 78 procent, co oznacza, że 22 procent „pozytywnych” testów to fałszywie „pozytywne” testy.

To by oznaczało: jeśli weźmiemy pod uwagę około 9 milionów ludzi, którzy są obecnie uważani za „pozytywnych” na całym świecie – zakładając, że prawdziwie „pozytywne” naprawdę mają infekcję wirusową – otrzymalibyśmy prawie 2 miliony fałszywie „pozytywnych”.

Wszystko to pasuje do faktu, że np. CDC i FDA przyznają w swoich aktach, że tak zwane „testy SARS-CoV-2 RT-PCR” nie nadają się do diagnozy SARS-CoV-2.
(CDC Centers for Disease Control and Prevention, CDC – agencja rządu federalnego Stanów Zjednoczonych wchodząca w skład Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej)
(FDA Agencja Źywności i Leków USA)

Na przykład w pliku „CDC 2019-Novel Coronavirus (2019-nCoV) Real-Time RT-PCR Diagnostic Panel” z 30 marca 2020 r. Jest napisane:
„Wykrycie wirusowego RNA może nie wskazywać na obecność zakaźnego wirusa lub że 2019-nCoV jest przyczyną objawów klinicznych ”

także:

Ten test nie może wykluczyć chorób wywołanych przez inne patogeny bakteryjne lub wirusowe ”.

I na koniec FDA przyznaje:

„pozytywne wyniki […] nie wykluczają infekcji bakteryjnej lub koinfekcji innymi wirusami. Wykryty czynnik może nie być ostateczną przyczyną choroby ”.

Co ciekawe, w instrukcjach obsługi testów PCR można również przeczytać, że nie są one przeznaczone jako testy diagnostyczne, jak np. w instrukcjach Altona Diagnostics i Creative Diagnostics [5].

Cytując inną instrukcję, w ogłoszeniu o produkcie LightMix Modular Assays wyprodukowanym przez TIB Molbiol – które zostały opracowane przy użyciu Corman et al. protokół – a rozpowszechniany przez Roche możemy przeczytać:

„Te testy nie są przeznaczone do stosowania jako pomoc w diagnostyce zakażenia koronawirusem””

oraz:

„Tylko do użytku badawczego. Nie do użytku w procedurach diagnostycznych.”

 

Gdzie są dowody na to, że testy mogą mierzyć „ZARAŹENIE WIRUSEM”?

Istnieje również powód, aby wywnioskować, że test PCR firmy Roche i innych nie może nawet wykryć docelowych genów.

Ponadto w opisach produktów testów RT-qPCR dla SARS-COV-2 jest napisane, że są to testy „jakościowe”, w przeciwieństwie do tego, że „q” w „qPCR” oznacza „ilościowe”.
A jeśli te testy nie są testami „ilościowymi”, nie pokazują, ile cząstek wirusów znajduje się w organizmie.

Ma to kluczowe znaczenie, ponieważ aby nawet zacząć mówić o rzeczywistej chorobie w prawdziwym świecie, nie tylko w laboratorium, pacjent musiałby mieć miliony cząsteczek wirusa aktywnie replikujących się w jego ciele.

Oznacza to, że CDC, WHO, FDA lub RKI mogą twierdzić, że testy mogą mierzyć tak zwane „ładunek wirusa”, tj. liczbę cząstek wirusa w organizmie.
„Ale to nigdy nie zostało udowodnione. To ogromny skandal ”, podkreśla dziennikarz Jon Rappoport. 

Dzieje się tak nie tylko dlatego, że termin „obciążenie wirusem” to oszustwo.

Jeśli zadasz pytanie „co to jest ładunek wirusa?” na wstępie ludzie biorą to za wirusy krążące w krwiobiegu.
Są zaskoczeni, gdy dowiadują się, że to tak naprawdę cząsteczki RNA. 

Ponadto, aby udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że PCR może zmierzyć, jak bardzo dana osoba jest „obciążona” wirusem wywołującym chorobę, należałoby przeprowadzić następujący eksperyment (co jeszcze się nie wydarzyło):

Załóżmy, że od kilkuset, a nawet tysięcy osób pobrane są próbki tkanek.
Upewnij się, że osoby pobierające próbki nie wykonują testu. Testerzy nigdy nie dowiedzą się, kim są pacjenci i w jakim są stanie.
Testerzy przeprowadzają PCR na próbkach tkanek.
W każdym przypadku podają, jaki wirus znaleźli i ile go znaleźli.
Następnie, na przykład, u pacjentów 29, 86, 199, 272 i 293 znaleźli wiele z tego, co według nich jest wirusem. Teraz izolujemy tych pacjentów.
Wszyscy powinni być chorzy, ponieważ w ich ciałach replikuje się tak dużo wirusa. Ale czy naprawdę są chorzy – czy też SĄ ZDROWI JAK RYBA?

Z pomocą wspomnianej prawniczki, Viviane Fischer, w końcu dostałem od „Charité” (szpital kliniczny w Berlinie, jeden z największych w Europie) odpowiedź na pytanie, czy test opracowany przez Corman et al. – tak zwany „test Drostena PCR test” – jest testem ilościowym.

Ale Charité nie był skłonny odpowiedzieć „tak” na to pytanie. Zamiast tego Charité napisał:

„Jeśli w grę wchodzi RT-PCR w czasie rzeczywistym, według wiedzy Charité w większości przypadków są one […] ograniczone do wykrywania jakościowego ”.

Ponadto „Drosten PCR test” wykorzystuje niespecyficzny test genu E jako test wstępny, podczas gdy Institut Pasteur stosuje ten sam test, jako test potwierdzający. 
Według Corman et al., test genu E prawdopodobnie wykryje wszystkie azjatyckie wirusy, podczas gdy inne testy w obu testach mają być bardziej specyficzne dla sekwencji oznaczonych „SARS-CoV-2”.

Poza wątpliwym celem posiadania albo wstępnego, albo potwierdzającego testu, który prawdopodobnie wykryje wszystkie azjatyckie wirusy, na początku kwietnia WHO zmieniła algorytm, zalecając, aby odtąd test uznać za „pozytywny”, nawet jeśli tylko test genu E (który prawdopodobnie wykryje wszystkie azjatyckie wirusy!) daje wynik „pozytywny”.

Oznacza to, że potwierdzony niespecyficzny (NIEWIARYGODNY) wynik testu jest oficjalnie sprzedawany jako specyficzny.

Ta zmiana algorytmu zwiększyła liczbę „wykrytych przypadków”. Testy wykorzystujące test genu E są produkowane na przykład przez Roche, TIB Molbiol i R-Biopharm.

 

Wysoka wartość Cq sprawia, że wyniki testu są jeszcze bardziej niewiarygodne.

Innym istotnym problemem jest to, że wiele testów PCR ma wartość „ilościowego określenia cyklu” (Cq) powyżej 35, a niektóre, w tym „test Drostena PCR test”, mają nawet Cq równe 45.

Wartość Cq określa, ile cykli replikacji DNA jest wymaganych do wykrycia rzeczywistego sygnału z próbek biologicznych.

„Wartości Cq wyższe niż 40 są podejrzane ze względu na implikowaną niską skuteczność i generalnie nie powinny być zgłaszane”, jak stwierdzono w wytycznych MIQE.

MIQE to skrót od „Minimum Information for Publication of Quantitative Real-Time PCR Experiments”, zbiór wytycznych opisujących minimum informacji niezbędnych do oceny publikacji na temat Real-Time PCR, zwanego również ilościowym PCR lub qPCR.

Sam wynalazca (testów PCR), Kary Mullis, zgodził się z tym stwierdzeniem:

„Jeśli musisz wykonać więcej niż 40 cykli, aby amplifikować gen z pojedynczą kopią, coś jest naprawdę nie tak z twoim PCR. ”

Wytyczne MIQE zostały opracowane pod egidą Stephena A. Bustina, profesora medycyny molekularnej, światowej sławy eksperta w zakresie ilościowego PCR i autora książki A-Z of Quantitative PCR, która została nazwana „Biblią qPCR”.

W niedawnym wywiadzie internetowym Bustin zwraca uwagę, że „użycie takich arbitralnych wartości granicznych Cq nie jest idealne, ponieważ mogą być one albo zbyt niskie (eliminacja ważnych wyników), albo zbyt wysokie (zwiększanie fałszywie„ pozytywnych ”wyników)”.

I, według niego, należy dążyć do osiągnięcia Cq w w granicach 20-30, bo istnieją obawy co do wiarygodności wyników dla dowolnego Cq powyżej 35.

Jeśli wartość Cq staje się zbyt wysoka, trudno jest odróżnić sygnał rzeczywisty od tła, na przykład z powodu reakcji starterów i sond fluorescencyjnych, a zatem istnieje większe prawdopodobieństwo fałszywie pozytywnych wyników.

Ponadto, wśród innych czynników, które mogą zmienić wynik, przed rozpoczęciem właściwego PCR, w przypadku poszukiwania domniemanych wirusów RNA, takich jak SARS-CoV-2, RNA musi zostać przekonwertowane do komplementarnego DNA (cDNA) za pomocą enzymu Reverse Transcriptase – stąd „RT” na początku „PCR” lub „qPCR”.

Ale ten proces transformacji jest „powszechnie uznawany za nieefektywny i zmienny”, jak zauważyła Jessica Schwaber z Centrum Komercjalizacji Medycyny Regeneracyjnej w Toronto i dwóch kolegów z badań w artykule z 2019 roku.

Stephen A. Bustin przyznaje, że problemy z PCR są porównywalne.
Na przykład zwrócił uwagę na problem polegający na tym, że w trakcie procesu konwersji (RNA do cDNA) ilość DNA uzyskanego z tego samego materiału bazowego RNA może się znacznie różnić, nawet dziesięciokrotnie (patrz powyższy wywiad).

Biorąc pod uwagę, że sekwencje DNA są podwajane w każdym cyklu, nawet niewielka zmiana zostaje powiększona i może w ten sposób zmienić wynik, unicestwiając wiarygodną wartość informacyjną testu.

Jak więc to możliwe, że ci, którzy twierdzą, że testy PCR mają duże znaczenie dla tak zwanej diagnozy COVID-19, ukrywają fundamentalne niedoskonałości tych testów – nawet jeśli stają przed pytaniami dotyczącymi ich trafności?
Z pewnością apologeci nowej hipotezy koronawirusa powinni byli zająć się tymi pytaniami, zanim wrzucili testy na rynek i zablokowali w zasadzie cały świat, nie tylko dlatego, że są to pytania, które przychodzą na myśl każdemu, kto ma choćby iskrę naukowej wiedzy.

Stąd nieuchronnie pojawia się myśl, że interesy finansowe i polityczne odgrywają decydującą rolę w tej ignorancji na temat obowiązków naukowych.
Nawiasem mówiąc, na przykład WHO ma powiązania finansowe z firmami farmaceutycznymi, jak wykazał British Medical Journal w 2010 roku.

A eksperci krytykują, „że notoryczna korupcja i konflikty interesów w WHO trwały, a nawet narastały” od tamtego czasu. CDC również, nie jest oczywiście lepsze.
(CDC Centers for Disease Control and Prevention, CDC – agencja rządu federalnego Stanów Zjednoczonych wchodząca w skład Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej)

Wreszcie powody i możliwe motywy pozostają spekulacyjne, a wielu zaangażowanych z pewnością działa w dobrej wierze, ale nauka jest jasna: liczby generowane przez te testy RT-PCR w najmniejszym stopniu nie usprawiedliwiają przerażenia ludzi, którzy zostali przetestowani jako „pozytywni” i narzucający środki represyjne, które pogrążają niezliczone osoby w biedzie i rozpaczy, a nawet doprowadzają ich do samobójstwa.

A wynik „pozytywny” może mieć również poważne konsekwencje dla pacjentów, ponieważ wtedy wszystkie czynniki niewirusowe są wykluczone z diagnozy, a pacjenci są leczeni silnie toksycznymi lekami i inwazyjnymi intubacjami. Szczególnie w przypadku osób starszych i pacjentów z wcześniej istniejącymi schorzeniami takie leczenie może być śmiertelne, jak opisaliśmy w artykule „Terapia śmiertelna”.

Niewątpliwie ostateczny wzrost śmiertelności jest spowodowany terapią i środkami blokującymi, podczas gdy statystyki zgonów „COVID-19” obejmują również pacjentów, którzy zmarli na różne choroby, przedefiniowane jako COVID-19 tylko z powodu „pozytywnego” wyniku testu, którego wartość nie mogła być bardziej wątpliwa.

Torsten Engelbrecht i Konstantin Demeter

5 sierpień 2020

 

Przypisy:

[1] Wrażliwość definiuje się jako odsetek pacjentów z chorobą, u których wynik testu jest pozytywny; a swoistość definiuje się jako odsetek pacjentów bez choroby, u których wynik testu jest ujemny.

[2] E-mail od Prof.”‰Thomasa Löschera z 6 marca 2020

[3] Martin Enserink. Virolog. „Stara gwardia nakłania wirusologów do powrotu do podstaw nauki”, 6 lipca 2001, s. 24

[4] E-mail od Charles’a Calisher’a z 10 maja 2020

[5] Creative Diagnostics, SARS-CoV-2 Coronavirus Multiplex RT-qPCR Kit

 

Źródło:
https://off-guardian.org/2020/06/27/covid19-pcr-tests-are-scientifically-meaningless/?fbclid=IwAR3G6Fuq8C-8XW7szL43scbKOYFx78irq52A6ZQCRdZmPMWiHTqD_2jv4Zo

 
Torsten Engelbrecht jest wielokrotnie nagradzanym dziennikarzem i autorem z Hamburga w Niemczech. W 2006 roku był współautorem Virus-Mania z dr Klausem Kohnleinem, aw 2009 roku zdobył German Alternate Media Award. Pisał również dla Rubikon, Süddeutsche Zeitung, Financial Times Deutschland i wielu innych.

Konstantin Demeter jest niezależnym fotografem i niezależnym badaczem. Wraz z dziennikarzem Torstenem Engelbrechtem publikował artykuły na temat kryzysu „COVID-19” w internetowym magazynie Rubikon, a także artykuły na temat systemu monetarnego, geopolityki i mediów w szwajcarskich włoskich gazetach.

 

Źródło [tłumaczenia polskiego]: zaprasza.net

 


 

[Wybrane wypowiedzi internautów pod w/w tekstem na stronie źródłowej:]

Odpowiem za Józefem Mackiewiczem z jego Drogi donikąd: „Dlaczego biją – bo mogą!”
Dlaczego testują? Bo mogą!
Rozumiecie już więcej?

Józef Mackiewicz – Droga donikąd, cyt.:
„- Nie bić! – krzyknął milicjant – żywego brać!
Ale człowiek już uderzył z góry w dół po czapce.
Czapka zwisła na uchu, a tamten wciąż po głowie,
po głowie, po głowie kołem!
Paweł nie widział więcej twarzy przyjaciela.
Dostrzegł tylko po raz ostatni, jak się pochylił,
później cały zgiął się jakoś w pół ciała, właśnie
w jego stronę, jakby się kłaniał czy żegnał z
daleka.
– Czego… Oni… – wyszeptał w przerażeniu Paweł
– jego… biją?… – I jak przez sen usłyszał
odpowiedź Jadzi:
– Bo mogą, to i biją.”

2020-08-05
Marek Zadrożniak

 


 

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego (06.08.2020) | http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=28697&Itemid=53

Skip to content