Amerykańskie elity roztrwoniły naszą przewagę technologiczną i produkcyjną nad Rosją i Chinami.
Niewielu zaprzecza, że kryzys ukraiński niesie ze sobą ryzyko eskalacji nuklearnej. Może być też odwrotnie: kryzys ukraiński może być skutkiem zmiany równowagi nuklearnej na świecie.
Rosja, której gospodarka jest mniejsza niż stan Teksas, zbudowała broń strategiczną przewyższającą wiele pozycji w amerykańskim arsenale. Obejmuje ona broń hipersoniczną wystrzeliwaną z lądu i z okrętów podwodnych, która może przenosić pociski nuklearne poza zasięg amerykańskiej obrony, a także najlepszy na świecie system obrony powietrznej S-500. Test rosyjskiego podwodnego pocisku hipersonicznego „Cyrkon”, przeprowadzony 4 października 2021 r., był pierwszym w historii podwodnym odpaleniem tej nisko położonej broni, która – jak twierdzi Rosja – leci z prędkością dziewięciokrotnie większą od prędkości dźwięku.
Rosyjski okręt podwodny czający się sto mil od amerykańskiego wybrzeża mógłby w ciągu minuty zrzucić bombę na Waszyngton.
Dzień później Rosja przeprowadziła test swojego systemu obrony powietrznej S-500, zaprojektowanego do niszczenia samolotów i rakiet w promieniu 600 km, w tym celów znajdujących się w bliskiej przestrzeni kosmicznej. W grudniu ubiegłego roku Rosja twierdziła, że przetestowała ulepszoną wersję systemu S-550, która rzekomo może niszczyć zarówno rakiety ICBM, jak i satelity. Wcześniejszy system S-400 Rosja sprzedała Indiom, Chinom i Turcji; Indie mogą być pierwszym zagranicznym odbiorcą S-500.
W sierpniu 2021 roku Chiny okrążyły kulę ziemską za pomocą nisko lecącego hipersonicznego pojazdu szybującego. Hipersoniczny pojazd szybowcowy DF-ZF jest operacyjny od października 2019 roku. Zarówno chińskie pojazdy HGV, jak i konwencjonalne pociski balistyczne typu ziemia-okręt prawdopodobnie są w stanie przebić się przez obronę amerykańskich lotniskowców lub ją osłabić. Trwają dyskusje, czy 1300 chińskich pocisków średniego zasięgu typu ziemia-okręt jest w stanie namierzyć i zniszczyć lotniskowiec przy pełnej prędkości.
Nie wiemy, jak skuteczna jest ta nowa broń ofensywna i defensywna. Rosja przeprowadziła te testy w pełnym świetle dla zachodnich obserwatorów i ujawniła ich rzekome możliwości w publicznych oświadczeniach. Kluczowe pytania pozostają otwarte. Czy Rosja blefuje, czy też uczciwie ostrzega Zachód o swoich nowych możliwościach? W jakim stopniu Rosja zbudowała skuteczną tarczę antyrakietową? Ile nowych baterii S-500 lub S-550 Rosja może wprowadzić do służby? Jak szybko rosyjskie i chińskie rakiety i lasery mogą unieszkodliwić nasze satelity? Jak bardzo narażone na atak są amerykańskie lotniskowce? Nowe technologie są potężne, ale to dopiero początek.
Znajdujemy się w świecie zmierzchu strategicznej rywalizacji zbrojnej. Punktem odniesienia dla porównań może być pojawienie się bombowca torpedowego na początku II wojny światowej, który udowodnił, że pancernik – do tej pory uosobienie potęgi militarnej – jest przestarzały – atakiem na Pearl Harbor, zniszczeniem włoskiej floty pod Taranto, utratą Prince of Wales i Repulse pod Singapurem oraz zatopieniem Bismarcka na północnym Atlantyku. Do roku 1940 żadna z marynarek wojennych świata nie uznała, że pancernik jest przestarzały.
Sądzę, że jeśli Rosja i Chiny nie mają jeszcze przewagi strategicznej, to przy obecnej tendencji uzyskają ją za kilka lat. Dotyczy to również pełnego nacisku Chin na stosowanie sztucznej inteligencji.
W 2021 roku Komisja Bezpieczeństwa Narodowego ds. Sztucznej Inteligencji napisała: „Nie jest tajemnicą, że militarni rywale Ameryki integrują koncepcje i platformy sztucznej inteligencji, aby podważyć trwającą od dziesięcioleci przewagę technologiczną Stanów Zjednoczonych. Nie będziemy w stanie obronić się przed zagrożeniami opartymi na AI bez wszechobecnych zdolności AI i nowych paradygmatów walki.”
Nie do przyjęcia jest fakt, że Stany Zjednoczone, zwycięzca zimnej wojny i jedyny wynalazca rewolucji cyfrowej, znajdują się w niekorzystnej sytuacji w dziedzinie technologii obronnych. [Nie do przyjęcia… jak dla kogo – admin]
Pełna ocena zmiany przewagi w zakresie broni strategicznej prawdopodobnie nie jest możliwa w tym momencie; gdyby była możliwa, stanowiłaby jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic państwowych. Niemniej jednak rozważania te odnoszą się bezpośrednio do pilnych kwestii, które mają ogromny wpływ na warunki życia i bezpieczeństwo Amerykanów, a które muszą pozostać przedmiotem rozważań demokratycznego rządu.
Trudne pytania, które należy zadać naszemu rządowi, brzmią następująco:
Po pierwsze, jak to możliwe, że Rosja i Chiny zdobyły strategiczną przewagę nad Stanami Zjednoczonymi w zakresie pojazdów szybujących z hiperprędkością, obrony przeciwrakietowej i innych kluczowych aspektów technologii wojskowej? Amerykański budżet wojskowy jest trzykrotnie większy od chińskiego i dziesięciokrotnie od rosyjskiego, a mimo to marnujemy ogromne środki na bezowocne wojny zagraniczne i zbyt drogą broń, która może być już przestarzała.
Po drugie, jaki jest narodowy interes Ameryki w rozszerzeniu NATO? Czy przyszłe przystąpienie Ukrainy do NATO jest próbą obejścia rosyjskiej obrony przeciwrakietowej nowej generacji poprzez umożliwienie umieszczenia rakiet na tyle blisko rosyjskich miast, aby znalazły się pod rosyjskim parasolem ochronnym?
Najwyraźniej tak właśnie uważa Władimir Putin. 23 lutego, w przeddzień inwazji na Ukrainę, powiedział on:
Sojusz, jego infrastruktura wojskowa dotarła do granic Rosji. Jest to jedna z kluczowych przyczyn kryzysu bezpieczeństwa europejskiego; wywarła ona najbardziej negatywny wpływ na cały system stosunków międzynarodowych i doprowadziła do utraty wzajemnego zaufania.
Sytuacja nadal się pogarsza, także w obszarze strategicznym. W ramach amerykańskiego projektu stworzenia globalnego systemu obrony przeciwrakietowej w Rumunii i Polsce powstają strefy pozycjonowania pocisków przechwytujących. Powszechnie wiadomo, że rozmieszczone tam wyrzutnie mogą być wykorzystane do przenoszenia pocisków Tomahawk – systemów uderzenia ofensywnego.
Ponadto Stany Zjednoczone rozwijają uniwersalny Standardowy Pocisk Rakietowy 6, który może zapewnić obronę przeciwlotniczą i przeciwrakietową, a także uderzać w cele naziemne i nawodne. Innymi słowy, rzekomo defensywny amerykański system obrony przeciwrakietowej rozwija i poszerza swoje nowe możliwości ofensywne.
Informacje, którymi dysponujemy, dają nam powody, by sądzić, że decyzja o przystąpieniu Ukrainy do NATO, a następnie o rozmieszczeniu obiektów NATO, została już podjęta i jest tylko kwestią czasu. Rozumiemy, że przy takim scenariuszu poziom zagrożenia militarnego dla Rosji wzrośnie dramatycznie, kilkakrotnie. I chciałbym w tym miejscu podkreślić, że ryzyko nagłego uderzenia na nasz kraj będzie zwielokrotnione.
Wyjaśnię, że amerykańskie dokumenty planowania strategicznego potwierdzają możliwość przeprowadzenia tzw. uderzenia wyprzedzającego na systemy rakietowe przeciwnika. Znamy też głównego przeciwnika Stanów Zjednoczonych i NATO. Jest nim Rosja. Dokumenty NATO oficjalnie uznają nasz kraj za główne zagrożenie dla bezpieczeństwa euroatlantyckiego. Ukraina będzie służyć jako wysunięty przyczółek dla takiego uderzenia…
Wreszcie, po zniszczeniu przez USA traktatu INF, Pentagon otwarcie rozwija wiele lądowych broni zaczepnych, w tym rakiety balistyczne zdolne do rażenia celów na odległość do 5500 km. Jeśli takie systemy zostaną rozmieszczone na Ukrainie, będą w stanie uderzać w cele w całej europejskiej części Rosji. Czas przelotu pocisków Tomahawk do Moskwy wyniesie mniej niż 35 minut, pocisków balistycznych z Charkowa – 7-8 minut, a hipersonicznej broni szturmowej – 4-5 minut. To jest jak nóż do gardła. Nie mam wątpliwości, że mają oni nadzieję zrealizować te plany, tak jak czynili to wielokrotnie w przeszłości, rozszerzając NATO na wschód, przenosząc swoją infrastrukturę wojskową na granice Rosji i w pełni ignorując nasze obawy, protesty i ostrzeżenia.
Wzmianka Putina o rakietach przechwytujących w Polsce i Rumunii odnosi się do amerykańskich protestów, według których instalacje te stanowią jedynie tarczę obronną przed irańskimi rakietami [bua ha ha! – admin]. Według dokumentu opublikowanego po raz pierwszy przez hiszpański dziennik „El Pais”, a następnie zweryfikowanego przez źródła amerykańskie, Stany Zjednoczone zaoferowały Rosji możliwość przeprowadzenia inspekcji tych obiektów. Według Instytutu Marynarki Wojennej USA Putin ma rację, że instalacje te „mogą być wyposażone w różnego rodzaju pociski”.
W ramach ćwiczenia analitycznego załóżmy na chwilę, że Putin miał na myśli dokładnie to, co powiedział 23 lutego: ekspansja NATO na Ukrainę oznacza pozycjonowanie się w celu uzyskania strategicznej przewagi nuklearnej. W żadnym wypadku nie popieram nielegalnej i karygodnej inwazji Putina na Ukrainę. Nie jest to jednak powód, by wykluczyć możliwość, że działania Putina są racjonalną odpowiedzią na wcześniejsze działania Stanów Zjednoczonych. Jack F. Matlock, ambasador Reagana w Związku Radzieckim w latach 1987-1991, porównuje sprzeciw Rosji wobec członkostwa Ukrainy w NATO do sprzeciwu Ameryki wobec rosyjskich rakiet na Kubie.
Kuba jest jednak mniej odpowiednim historycznym punktem odniesienia niż kryzys nuklearny z listopada 1983 r. podczas operacji „Able Archer”. Stany Zjednoczone rozmieściły wówczas w Niemczech i we Włoszech rakiety pośredniego zasięgu Pershing II. Rosja pomyliła wysoce realistyczne ćwiczenia, w których w rolach głównych wystąpili Margaret Thatcher i Helmut Kohl, z początkiem uderzenia jądrowego. Świat o włos uniknął wojny atomowej.
Komunistyczni przywódcy w Moskwie wzięli pod uwagę ogromne rozbudowy militarne Ameryki, jej przewagę technologiczną i zaangażowanie w Inicjatywę Obrony Strategicznej. Rozważyli korzyści płynące z prowadzenia wojny jądrowej ze Stanami Zjednoczonymi, póki jeszcze było to możliwe i postanowili jej nie podejmować. To był początek końca Związku Radzieckiego.
W 1983 r. Ameryka miała przewagę technologiczną. Dziś wygląda na to, że Rosja i Chiny zdobyły przewagę technologiczną i są gotowe ją powiększyć. To powinno być okazją do Sputnikowego Momentu – narodowej debaty na temat kierunku rozwoju naszego kraju. Te same technologie, które czynią nas bardziej bezpiecznymi, dają nam nowe gałęzie przemysłu, wyższą produktywność i wyższy standard życia. Fakt, że pozostajemy w tyle, oznacza katastrofalną porażkę dwupartyjnej elity, która marnuje krew i skarby na zagraniczne przygody, zaniedbując jednocześnie prawdziwe źródła naszej narodowej siły – przewagę technologiczną i przemysł wytwórczy.
[Może warto by się zastanowić, jaki jest etniczny skład elit? – admin]
Według danych National Science Foundation federalne wydatki na rozwój – w tym na projektowanie i testowanie nowych technologii zbrojeniowych – spadły z 1,5% PKB w pierwszych dniach programu Apollo, do 0,8% PKB w 1984 roku i zaledwie 0,3% PKB obecnie. Jest to konsekwencja błędnej alokacji zasobów w dążeniu do realizacji nieudanego utopijnego projektu przebudowy świata na podobieństwo Ameryki.
Trudne pytanie, które należy zadawać, i to nieustannie, brzmi następująco: Czy establishment amerykańskiej polityki zagranicznej zareagował na porażkę podwojeniem wysiłków, promując rozszerzenie NATO, aby zrekompensować rosnącą strategiczną słabość Ameryki?
Reagan proponował pokój poprzez siłę. Zamiast tego establishment polityki zagranicznej proponuje prowokacje wynikające ze słabości. Podejmowane po fakcie próby zrekompensowania błędów z przeszłości mogą doprowadzić nas do wojny, którą możemy przegrać, z ryzykiem wybuchu wojny nuklearnej, której nikt nie wygra. Istnieje pokusa, by prowadzić wojnę już teraz, zamiast czekać, aż szanse na zwycięstwo się odwrócą. Amerykańscy przywódcy nie są jastrzębiami. To gołębie w złym humorze.
David P. Goldman, 10.03.2022
David P. Goldman jest prezesem firmy Macrostrategy LLC i stypendystą waszyngtońskim w Centrum Amerykańskiego Stylu Życia Instytutu Claremonta. Prowadzi kolumnę „Spengler” dla Asia Times Online i blog „Spengler” w PJ Media, jest też autorem książki You Will Be Assimilated: China’s Plan to Sino-Form the World oraz How Civilizations Die (and Why Islam is Dying Too).
[Źródło:] https://www.theamericanconservative.com
Za: Dziennik gajowego Maruchy (2022-03-12)
KOMENTARZ BIBUŁY: O tym jak szybko może zmienić się cały świat w wyniku świadomej prowokacji, ludzkiego błędu, problemu technicznego czy też kombinacji tych elementów, jak szybko może być unicestwiony, przypomina kilka filmów na temat zaistniałych już w historii możliwości inicjacji wojny nuklearnej, której uniknęliśmy dzięki podjętej, może nawet podświadomej decyzji, często przez jednego człowieka.
Przypominając te filmy ostrzegamy w dzisiejszych niezwykle burzliwych i niebezpiecznych czasach, że istnieje realna groźba takiego konfliktu. Fachowcy uspokajają, że mała, ale przecież podobno mała jest szansa wygrania w toto-lotka, a ludzie ustawiają się w kolejki, mała rzekomo jest możliwość powikłań poszczepiennych, ale ludzie ignorują je i podstawiają się pod igłę. Nie należy, nawet małego prawdopodobieństwa ignorować.
Tym bardziej, że globalne siły niszczycielskie z jakąś szatańską zapalczywością pragną wciągnąć w konflikt zbrojny Polskę. Jak powiedział Ambasador RP w USA, Marek Magierowski (10 marca 2022) „w kwestii przekazania Ukrainie myśliwców MiG-29 Polska znalazła się pod „ogromną, ogromną presją” ze strony sojuszników i opinii publicznej w USA.” Jak wiemy, polska strona wybrnęła z sytuacji oferując przekazanie samolotów do dyspozycji NATO, ale wtedy podżegacze wojenni spuścili z tonu i powiedzieli, że ta opcja nie interesuje ich. W ślad za tym do Polski przyjechała czarownica z USA i plugawy premier Kanady, aby podżegać, okrążać i szantażować dalej. Strzeżmy się, bo nieprzyjaciele przebrani za miłujących pokój obrońców, nie pragną dobra Polski, szczególnie Polski. Udając protektorów i ochroniarzy, chętnie wrzucą cię pod pędzący pociąg, otrzepią ręce, zaśmieją się nieludzko i pójdą dalej urządzać świat.
Co do możliwego konfliktu nuklearnego, to byłby on na rękę również siłom zła stojącym za programem „resetu” świata, z ich depopulacyjną wizją.
Oto filmy warte uwagi
Człowiek, który uratował świat (1961)
„The Man Who Saved the World”
Org. title: „PBS The Man Who Saved the World”
www.youtube.com/watch?v=KH0m96P1feI
Amerykański propagandowy film – w sensie: nie pokazujący roli USA jako agresora, a jedynie jako obrońcę „wolności i demokracji” – jednak przedstawiący wydarzenia z 27 października 1962 roku, kiedy to radziecka łódź podwodna B-59, pływająca na wodach międzynarodowych u wybrzeży Kuby, została okrążona i niespodziewanie zaatakowana bombami głębinowymi przez amerykańskie niszczyciele. Trwający 4 godziny atak amerykańskiej marynarki wojennej na okręt radziecki przebywający na morzu otwartym, zniszczył część łodzi podwodnej, doprowadzając do utraty tlenu, a temperatura wewnątrz łodzi dochodziła do 50 stopni Celsjusza. Kapitan okrętu podwodnego, Valentin Grigorievich Savitsky nie mogąc uzyskać połączenia z dowództwem i uważając, że wojna mocarstw rozpoczęła się – bo jego łódź przebywająca na wodach międzynarodowych, została brutalnie zaatakowana przez Amerykanów za pomocą ładunków o nieznanej wcześniej mocy – wydał rozkaz użycia torped z ładunkami nuklearnymi. (Ładunek pojedynczej torpedy wynosił 11 kiloton; dla porównania bomba zrzucona na Hiroszimę miała 15 kiloton.)
Tylko dzięki stanowczej postawie dowódcy Wasilija Archipowa (Василий Александрович Архипов), kapitan zmienił zdanie. Dzięki losowi i postawie Archipowa świat uniknął zagłady. Na radzieckich łodziach podwodnych, nawet z bronią nuklearną, obowiązywała zasada, że ostateczną decyzję podejmuje jednoosobowo kapitan. Wyjątkowo, na łodzi B-59 w misji brał udział Archipow, który był wówczas dowódcą całej floty i tego typu decyzja mogła być podjęta tylko jednogłośnie przez 3 członków: kapitana, oficera politycznego i właśnie dowódcę floty. Tylko Archipow sprzeciwił się i włożone już klucze do wystrzelenia torpedy, zostały wyjęte.
Thomas Blanton, w czasie kryzysu kubańskiego dyrektor archiwum U.S. National Security Archive, powiedział w 2002 roku, że Archipow „uratował świat”. Robert McNamara, ówczesny Sekretarz Obrony powiedział, że w tym momencie byliśmy „bardzo blisko wojny nuklearnej”. „Bliżej niż kiedykolwiek.” Również Arthur M. Schlesinger Jr., doradca prezydenta Johna F. Kennedy’ego powiedział: „To był nie tylko najbardziej niebezpieczny moment w historii Zimnej Wojny. To był najbardziej niebezpieczny moment w historii ludzkości.”
Czy ktoś zainteresował się wiceadmirałem Archipowem, czy stoi gdzieś choćby jego popiersie? Mordercy i nikczemnicy mają pomniki, człowiek który uratował ludzkość został zapomniany.
Czy ktoś przypomina, że to Amerykanie byli sprawcami całego wydarzenia i swoim atakiem na okręt przebywający na wodach międzynarodowych, niczym niesprowokowani, zaatakowali go, co mogło doprowadzić do odpowiedzi i w konsekwencji globalnej katastrofy?
—- * —-
Człowiek, który uratował świat (1983)
„The Man Who Saved The World”
Kolejnym przykładem jak blisko ludzkość była na krawędzi unicestwienia jest incydent z 26 września 1983 roku. W tym dniu podpułkownik radziecki Stanisław Pietrow (Станислав Евграфович Петров) pełnił dyżur w podmoskiewskim centrum dowodzenia i monitorował system wczesnego ostrzegania. Na ekranach pojawiły się nadlatujące z USA międzykontynentalne pociski balistyczne i zgodnie z doktryną wzajemnego zniszczenia (Mutual Assured Destruction – MAD), w przypadku ataku nuklearnego druga strona odpowiada tym samym. Pietrow, przez 4 minuty nie powiadomił swoich przełożonych, chcąc się upewnić czy rzeczywiści chodzi o realne rakiety. Miał dobre przeczucia oraz wiedzę (tłumaczył się później, że „nikt nie zaczyna ataku jądrowego za pomocą pięciu rakiet! Poza tym nie startowałyby one z jednej bazy.„) i po chwili okazało się, że nadlatujące obiekty to jednak błąd komputera. Gdyby nie chwila zastanowienia Pietrowa… nie czytałbyś tego, Drogi Czytelniku!
Pietrow za naruszenie procedur dostał reprymendę i jako „kozioł ofiarny” czasów Zimnej Wojny musiał odejść z wojska. Po rozpadzie Związku Radzieckiego, został przypomniany światu, otrzymał kilka nagród.
Org. title: „This Man Single Handedly Stopped All Out Nuclear War – The Man Who Saved The World – War Documentary”
www.youtube.com/watch?v=8TNdihbV5go
—- * —-
Amerykańskie „incydenty”
Weźmy również pod uwagę techniczne incydenty. Oto w lipcu 2019 rok amerykański samolot szturmowy A-10C wykonując rutynową misję nad Florydą zderzył się z ptakiem, w wyniku czego zwolniły się zaczepy bomby. Bomba – na szczęście treningowa, bez ładunku wybuchowego – spadła, dwukrotnie na szczęście, na niezamieszkany teren.
W amerykańskich siłach zbrojnych (zresztą, nie tylko amerykańskich…) niemal codziennie dochodzi do groźnych incydentów, a w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat doszło do tak przeraźliwych wydarzeń, że tylko jakiś Boski cud sprawia, że dalej jeszcze istniejemy.
W czasie tzw. Zimnej Wojny amerykańskie bombowce zgubiły około 50 bomb atomowych, nie atrap, nie bomb treningowych, a realnych bomb atomowych – ot, po prostu zgubiły w locie… Na przykład 24 stycznia 1961 r. bombowiec B-52 „zgubił” jedną z dwóch bomb wodorowych typu Mark 39 o mocy 2 megaton. To jest o ładunku 250 razy większym niż bombka zrzucona na Hiroszimę.
Albo weźmy przypadek z 18 września 1980 roku, kiedy w bazie wojskowej w mieścinie Damascus (stan Arkansas) doszło do serii wydarzeń kulminujących potężnym wybuchem w silosie przechowującym gotową do wystrzelenia międzykontynentalną rakietę ICBM typu Titan II, z uzbrojoną głowicą jądrową o ładunku 4 Megaton. Co to są te „4 megatony”, które tak łatwo przechodzą przez usta rzeczników prasowych usprawiedliwiających „incydenty”?… Ten 4 megatonowy ładunek jest 3 razy większy niż wszystkie konwencjonalne bomby zrzucone podczas każdego dnia w ciągu całej II wojny światowej, plus 2 bomby atomowe zrzucone przez „miłujących pokój” Amerykanów. Czyli cała II wojna światowa razy 3. Tylko jakiś Boski cud sprawił, że wybuch w silosie nie spowodował eksplozji głowicy nuklearnej. Jak przyznali po latach specjaliści, w tym Bob Peurifoy (dyrektor głównego instytutu naukowo-badawczego, zajmującego się badaniami naukowymi oraz opracowywaniem technologii w dziedzinie energii i broni nuklearnych – Director of Weapon Development of Sandia National Laboratories – jeden z pierwszych ekspertów na miejscu zdarzenia), tylko prosty trzy-dolarowy wyłącznik do kupienia w każdym sklepie sprawił, że nie doszło do detonacji głowicy nuklearnej. Wyłącznik ten odcinał dopływ zasilania i gdy wszystkie inne zabezpiecznia zawiodły, tylko on sprawił, że potężny wybuch nie doprowadził do eksplozji głowicy nuklerarnej. A eksplozja tej głowicy, oprócz „lokalnego” zniszczenia, mogłaby uruchomić serię wystrzelenia innych rakiet nuklearnych – oczywiście kierujących się w stronę wroga, czyli Związku Sowieckiego. A ten, natychmiast odpowiedziałby tym samym…
American Experience: Command and Control
Film o incydencie w Damascus (Arkansas) w 1980 roku, dostępny jest na Youtube, niestety nie jest darmowy…
To tylko jeden z takich „incydentów” w armii amerykańskiej, o których mało kto wie dzisiaj, a w przeciwnym razie, gdyby taka katastrofa jednak wydarzyła się – uchowaj nas Boże! – to może jakiś kronikarz spisałby wspomnienia na tabliczce kamiennej, gdy przetrzebiona ludzkość powróciła po takim „incydencie” do epoki kamienia łupanego.
Przypomnieliśmy powyżej kilka incydentów z bronią nuklearną. Warto pamiętać, że obłędny arsenał zgromadzony przez obłąkaną zbrodniczymi ideologiami (liberalizm, komunizm, syjonizm…) ludzkość jest kilka tysięcy razy większy, pozwalający na zniszczenie nie tylko miasta czy wielkiego kraju, ale całej planety – i to wielokrotnie:
- Rosja – 7000 głowic jądrowych
- USA – 6800 głowic jądrowych
- Francja – 300 głowic jądrowych
- Chiny – 270 głowic jądrowych
- Wielka Brytania – 215 głowic jądrowych
- Indie – około 130 głowic jądrowych
- Pakistan – około 130 głowic jądrowych
- Izrael – 80 głowic jądrowych
- Korea Północna – od 10 do 20 głowic jądrowych
Symulacja amerykańsko-rosyjskiego konfliktu nuklearnego z epicentrum w Polsce
Warto przytoczyć również badania naukowców z Universytetu Princeton, którzy w 2019 roku opracowali schematy możliwych wariantów wojny nuklearnej oraz liczbę ofiar. Wynika z nich, że w kilku pierwszych godzinach konfliktu nuklearnego zginęłoby 34 miliony osób, a 57 milionów zostałoby rannych.
Jak widać z nagrania (poniżej), początkowy etap konfliktu amerykańsko-rosyjskiego rozegrałby się w Polsce. W całym konflikcie USA użyłoby 180 głowic nuklearnych, a Rosja – 300 głowic.
Video: Simulation reveals bleak outcome of a US and Russia nuclear war
Video opublikowano: Sep 17, 2019
[youtube =k2aGm_oHKh8 width=”600″]
Strzeżmy się przyjaciół, z wrogami sobie poradzimy…
Jak najdalej od konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.
NIE ANGAŻUJMY SIĘ W TĘ WOJNĘ!
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
- „Washington Examiner”: regionalna wojna nuklearna odwróci… globalne ocieplenie
- Szojgu: bombowce USA ćwiczyły nalot nuklearny na Rosję
- Wielka demonstracja NATO w powietrzu. Przelot B-52H nad 30 krajami natowskimi
- Szef NATO: Broń nuklearna może zostać przeniesiona „na wschód on Niemiec”
- USA przenoszą swoją broń nuklearną z Turcji do Polski
- Grabież Ukrainy już się zaczęła [2014 rok]
- Izraelskie media: USA mogą sprzedać Izraelowi jedną ze swoich najpotężniejszych bomb
- Czterej z rzędu prezydenci USA zbrodniarzami wojennymi – dr Paul Craig Roberts
- Amerykański niszczyciel wypłynął na Morze Czarne
- Amerykański F-16 spuścił bombę nad Japonią. Cesarski rząd złożył protest
- Amerykanie zbombardowali…Florydę