Aktualizacja strony została wstrzymana

„Gość Niedzielny” dotarł do niepublikowanych wcześniej wyjaśnień ws. zamachu na papieża

Katowicki IPN od kwietnia 2006 roku prowadzi śledztwo w sprawie zamachu na Jana Pawła II. Część dokumentów ukaże się w książce, jednak już teraz pomagający przy śledztwie publicysta „Gościa Niedzielnego” przybliża szczegóły zamachu z 13 maja 1981 r.

Andrzej Grajewski zapowiada, że w cyklu artykułów będzie przybliżał kulisy zamachu na papieża, a także ujawni nieznane dotąd szczegóły związane z jego przebiegiem, uczestnikami oraz mocodawcami.

Wybrane dokumenty, które znajdują się w IPN, zostaną wydane w książce, która – mam nadzieję – będzie miała premierę 13 maja br., w 30. rocznicę zamachu na papieża. Ponieważ od pewnego czasu jako ekspert pomagałem w prowadzeniu tego śledztwa, zostałem poproszony o dokonanie ich wyboru, opracowanie, a także napisanie wstępu. Zanim książka będzie dostępna, w czterech najbliższych numerach GN ukaże się cykl artykułów, w których odtworzymy przebieg zamachu, wcześniejsze przygotowania oraz wskażemy, kto i w jakiej roli w nim uczestniczył. – czytamy w tekście Andrzeja Grajewskiego w „Gościu Niedzielnym”.

Publicysta „Gościa Niedzielnego” podkreśla, że mimo licznych zarzutów pod adresem zeznań Agcy, można w nich dostrzec logiczną i kompletną wizję wydarzeń z 13 maja 1981 roku. Andrzej Grajewski zauważa, że pomimo, iż w zeznaniach pojawia się ponad 20 osób, żadna z nich nie jest fikcyjna, a ich tożsamość została potwierdzona.

Ważnym fragmentem tekstu w „Gościu Niedzielnym” jest próba odtworzenia przebiegu zamachu na Jana Pawła II. Andrzej Grajewski zwraca uwagę, że ekspertyzy balistyczne wykazały, że padło więcej strzałów niż liczba podana w zeznaniach przez Agcę. Ponadto strzały były oddane z różnych kierunków. Okazuje się zatem, że Ali Agca nie mógł tego dnia działać sam…

Na zdjęciach, które obiegną później cały świat, utrwalony jest moment, gdy Agca zaczyna strzelać. Jest godz. 17.19. Moment został wybrany idealnie, gdyż przed chwilą papamobile zatrzymał się, aby papież mógł wziąć w ramiona maleńką Sarę Bartoli, podaną mu przez rodziców z tłumu. Kiedy papież oddaje dziecko rodzicom i błogosławi wiernych, Agca rzuca na ziemię aparat i zza paska spodni wyciąga pistolet, przysłonięty wcześniej marynarką. Browning jest już naładowany i odbezpieczony. Agca wznosi broń nad głową i strzela. Ile strzałów pada? Dwa lub trzy, powie później Agca przed sądem. Ekspertyza balistyczna, a przede wszystkim ślady po kulach na papamobile wskazują, że strzałów było więcej i że zostały oddane z różnych kierunków. A to oznacza, że strzelców było więcej. Kto był z Agcą?

Poszerzmy teraz wąski kadr ze znanego zdjęcia, aby objąć wzrokiem szerszą grupę ludzi zgromadzonych niedaleko miejsca, w którym stoi Agca. Włoski sąd dysponuje takimi fotografiami. Włoscy prokuratorzy zaznaczyli kółkami cztery postacie, które były później zidentyfikowane jako prawdopodobni wspólnicy Agcy. Najważniejszym z nich jest Oral Celik, przyjaciel Agcy, o którym on sam będzie mówił, że był mu jak „brat”. To prawdopodobnie on wprowadził Agcę do grona „Szarych Wilków” – skrajnie nacjonalistycznej organizacji terrorystycznej, siejącej postrach w Turcji i poza jej granicami. Podobnie jak Agca pochodził z Malatyi, miasta w Anatolii. Celik brał udział w zamachu na Ipekciego, odegrał także ważną rolę w uwalnianiu Agcy z więzienia w Kartal Maltepe. Blisko rok wspólnie przygotowywali plan zabicia papieża, uzgadniając szczegóły i podział ról. Stanęli na placu w odległości kilkunastu metrów od siebie, Celik bliżej fontanny. Cały czas byli w kontakcie wzrokowym. Ustalili, że zaczyna strzelać ten, kto ma lepszą pozycję. Los zrządził, że papież znalazł się obok Agcy, dlatego to on skinął głową w stronę Celika i sięgnął po broń. Mierzył w tułów papieża. Czy strzelał tylko on, czy także Celik? Tej sprawy ostatecznie nie rozstrzygnięto. Agca początkowo starał się ukrywać tożsamość Celika, gdy jednak zaczął mówić, nie ulegało wątpliwości, że jego rola w przygotowaniu zamachu była kluczowa. Gdyby potwierdzono, że Celik także strzelał, mogłoby się okazać, że to właśnie jego pocisk trafił papieża w palec i lewe przedramię. Taką możliwość dopuszcza jedna z rekonstrukcji techniczno-balistycznych, analizująca tor pocisków. – czytamy w tekście Andrzeja Grajewskiego.

Publicysta „Gościa Niedzielnego” rekonstruuje także dalszy przebieg wydarzeń i ujawnia, w jaki sposób zamachowcy mieli wydostać się z Placu św. Piotra i bezpiecznie opuścić Włochy.

Nieopodal stał dobry znajomy tej dwójki – Omer Ay. Znali się od dawna. To Ay wiosną 1980 r. pomógł Agcy uzyskać fałszywy paszport na nazwisko Faruk Ozgun, z którym przyjechał do Włoch. Później razem mieszkali w Wiedniu, a w 1981 r. spotykali się RFN. W trakcie zamachu Ay nie stał w tej samej linii co Agca i Celik, lecz nieco z tyłu, w pobliżu kiosku Poczty Watykańskiej. Był uzbrojony, ale nie miał strzelać. Jego zadaniem było rzucenie w tłum granatów hukowych, które miał w torbie, aby wywołać panikę, co dawało całej grupie szanse ucieczki. Panika na placu rzeczywiście wybuchła po strzałach.

Ranny był nie tylko papież, którego błyskawicznie wywieziono z placu. Postrzelone zostały także dwie kobiety. Na zamachowców w umówionym miejscu czekał pracownik bułgarskich linii lotniczych Sergiej Antonow. Jego samochód, niebieski Alfa Romeo 2000, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami czekał zaparkowany pod kanadyjską ambasadą przy Watykanie, która znajduje się przy ulicy Conziliazione. Antonow miał zawieźć zamachowców do bułgarskiej ambasady, skąd tego samego dnia, wieczorem, opieczętowanym TIR-em, jako bagaż dyplomatyczny, mieli zostać przerzuceni do Jugosławii bądź Bułgarii. Ay wcześniej kontaktował się wielokrotnie z Agcą i uczestniczył w spotkaniach, na których omawiano szczegóły zamachu oraz podział pieniędzy, jakie mieli za niego otrzymać. Pytanie, dlaczego granaty nie zostały rzucone, pozostaje bez odpowiedzi. Agca wyjaśniał to tym, że miały zostać użyte po piątym strzale, a padły tylko trzy. Poza tym Ay widział, jak szybko Agca został zatrzymany dzięki franciszkance, s. Letycji z Bergamo, która rzuciła się na zamachowca. To skłoniło Aya do panicznej ucieczki z Placu św. Piotra. – czytamy w tekście opublikowanym na łamach „Gościa Niedzielnego”.

Andrzej Grajewski zapowiada, że w następnej części cyklu publikowanego na łamach „Gościa Niedzielnego” opisze wcześniejsze fazy przygotowania zamachu i tajemnicze spotkania w Mediolanie, Zurychu i Sofii.

pedro

Za: wPolityce.pl | http://wpolityce.pl/view/6817/_Gosc_Niedzielny__dotarl_do_niepublikowanych_wczesniej_wyjasnien_ws__zamachu_na_papieza.html

Skip to content