Aktualizacja strony została wstrzymana

Przerzucanie się gorącym kartoflem…

Church Militant ujawnia szokujące informacje

Church Militant dowiedział się, że przeciwnicy abp Viganò w Watykanie będą manipulować nadchodzącym papieskim śledztwem w sprawie kard. McCarricka, w nadziei, że uda się uchronić homoseksualną mafię w Watykanie.


Plan zakłada opublikowanie raportu końcowego, który miałby przerzucić odpowiedzialność za przeniesienie kard McCarricka (na wysokie stanowiska) na św. Jana Pawła II.

Plan polega na tym, by wskazać na „bezprawny nacisk” jaki wywierała wieloletnia przyjaciółka papieża, która sama padła ofiarą McCarricka, ulegając jego urokowi i finansowej pomocy, które miały zyskać jej przychylność.

Innymi słowy jest to zwykła ustawka. Raport końcowy ma być niczym innym, jak tylko jednym, wielkim mydleniem oczu, którego zadaniem będzie przekierować uwagę z bezpośredniej odpowiedzialności Franciszka na domniemaną odpowiedzialność św. Jana Pawła II.

Ta narracja ma umyślnie przemilczeć zaangażowanie pewnej ważnej i wpływowej osoby, która była bardzo blisko św. Jana Pawła II i która była bezpośrednio odpowiedzialna za promocję kard. McCarricka.

Krótkie przypomnienie: ponad osiemdziesięciu amerykańskich biskupów domaga się dogłębnego i niezależnego śledztwa w sprawie kariery kard. McCarricka, po tym jak abp Vigano opublikował swój sensacyjny list. Czytamy w nim, że sam Vigano, kiedy jeszcze był papieskim nuncjuszem w USA, osobiście poinformował Papieża Franciszka o molestowaniu przez McCarricka seminarzystów i księży już w 2013 roku, zaraz po tym, jak Franciszek został papieżem.

Franciszek zbył ostrzeżenia abp Vigano, a do tego zniósł karę nałożoną na McCarricka przez Benedykta XVI. Następnie papież wyniósł McCarricka do godności swego osobistego doradcy.

Mała delegacja amerykańskich biskupów pod wodzą arcybiskupa Daniela DiNardo uzyskała audiencję w zeszłym miesiącu (na którą czekała prawie cały miesiąc). Biskupi poprosili Franciszka, by wszczął pełne śledztwo dot. sytuacji McCarricka oraz doniesień Vigano na temat homoseksualnej szajki działającej w Watykanie.

Papież stanowczo odmówił. Potem jednak, ni z tego, ni z owego, w ubiegłą sobotę gruchnęły wieści, że papież zmienił zdanie i że autoryzuje śledztwo.

Oto kluczowy cytat z tego oświadczenia:

Dogłębne zbadanie całej dokumentacji dostępnej w archiwach dyskasterii i biurach Stolicy Apostolskiej dotyczącej byłego kard. McCarricka.

Church Militant dowiedział się ze swoich źródeł zarówno w Rzymie jak i w Polsce, źródeł zbliżonych do całej tej sytuacji, że część tej tzw. „całej dokumentacji”, którą Stolica Apostolska zamierza zbadać, stanowi trzydziestoletnia korespondencja papieża Jana Pawła II. Same listy były w przeszłości powodem spekulacji i kontrowersji na temat relacji św. Jana Pawła II i autorki listów, wieloletniej przyjaciółki, zmarłej przed kilkoma laty Anny Teresy Tymienieckiej, amerykańskiej filozof polskiego pochodzenia, która korespondowała z Ojcem Świętym przez 32 lata ich znajomości.

Przeciwnicy Vigano skontaktowali się z państwowymi archiwami w Warszawie, aby pozyskać te listy. Było to posunięcie, które zdumiało nasze źródła, dlatego natychmiast skontaktowały się one z Church Militant.

Pojawiły się teraz spekulacje, że Papież Franciszek początkowo odrzucił prośbę o wszczęcie śledztwa w przyszłym miesiącu, przedstawioną przez delegację DiNardo, ponieważ wciąż jeszcze zastanawiano się co zrobić, aby ukazać go jako niewinnego.

Uknuto plan, by przypisać całą winę Janowi Pawłowi II. Rozpoczęło się polowanie na listy od pani Tymienieckiej. Z łatwością uzyskano do nich dostęp. Jak tylko zapoznano się z ich zawartością, zapalono zielone światło do wszczęcia dochodzenia, którego wynik został z góry określony, zgodnie z tym, co mówią nasze źródła.

Źródła te powtarzają z naciskiem, że celem Watykanu, który chce uzyskać z pomocą tych listów, jest obarczenie winą za skandal z McCarrickiem świętego papieża.

Teraz kluczowa sprawa. McCarrick zaprzyjaźnił się z Tymieniecką, jak tylko dowiedział się, że ma ona bezpośredni dostęp do papieża. Dlatego właśnie wykorzystał swój urok i pieniądze, aby ją zmanipulować. W listach Tymienieckiej można przeczytać wiele pozytywnych opinii na temat McCarricka, który miał nadzieję, że ona zarekomenduje go Ojcu Świętemu.

A zatem w raporcie końcowym ma się znaleźć konkluzja, że Tymieniecka zmąciła osąd papieża, który awansował McCarricka wbrew dowodom na jego nikczemne zachowanie.

Na pierwszy rzut oka oskarżenie Jana Pawła II ma podstawy, bo to Jan Paweł II przeniósł McCarricka do Waszyngtonu w listopadzie 2000 r. Ten sam papież mianował go kardynałem rok później w lutym 2001 r.

Jednakże, znów, według naszych źródeł, ustawione śledztwo ma pominąć dwie ważne informacje.

Po pierwsze, w 1991 roku zdiagnozowano u papieża chorobę Parkinsona. W roku 2000 stawał się już coraz bardziej niepełnosprawny. To bardzo ważne, ponieważ – i to jest druga sprawa – w wyniku jego pogarszającego się stanu zdrowia Jan Paweł II musiał coraz bardziej polegać na swoim doradcy Stanisławie Dziwiszu, który został mianowany biskupem przez Jana Pawła II w 1998 roku, a kardynałem przez papieża Benedykta XVI w 2006 r.

Wiele osób w Watykanie wiedziało, że Dziwisz był sekretarzem, przez którego ręce przechodziły wszystkie informacje, zanim trafiły do papieża. I był szarą eminencją, a de facto samym papieżem.

Dziwisz cieszył się pełnym zaufaniem Jana Pawła II. Wiele źródeł potwierdza, że sprzedawał je temu, kto dawał więcej. Nasze źródła donoszą, że każdy, kto chciał rozmawiać z papieżem musiał zapłacić Dziwiszowi trzy tysiące dolarów, by ten zorganizował prywatną audiencję. Mówiono, że to datek dla Stolicy Apostolskiej.

Nasze źródła twierdzą też, że Dziwisz otrzymywał znaczne sumy pieniężne od McCarricka, który znany był z tego, że rozdawał po cichu pieniądze w kopertach różnym pracownikom kurii podczas swoich wielu, wielu wizyt w Rzymie w ciągu tych wszystkich lat.

Większa część tych pieniędzy, które McCarrick dał Dziwiszowi została podobno przekazana na szpital, który ten budował w Polsce.

Co więcej, nasze źródła podają, że to właśnie Dziwisz zadzwonił do papieskiej nuncjatury w Waszyngtonie w 2000 roku nakazując ustanowienie McCarricka nowym biskupem Waszyngtonu.

Źródła, które pracowały w nuncjaturze, kiedy Dziwisz tam dzwonił i rozmawiał z ówczesnym nuncjuszem, arcybiskupem Gabrielem Montalvo, powiedział nam, że Montalvo był zdumiony prośbą ze strony Dziwisza.

Arcybiskup Vigano, który został nuncjuszem w 2011 roku, wyznał w sierpniu, że Montalvo osobiście zlecił ks. Boniface`owi Ramsey`owi, by ujawnił prawdę o McCarricku dzień po jego wyznaczeniu na stanowisko arcybiskupa Waszyngtonu zaraz nazajutrz.

W swoim liście Vigano potwierdził, że:

Zgodnie z tym, co nuncjusz Pietro Sambi napisał, list o. Bonifacego Ramseya OP, datowany na 22 listopada 2000 roku, został sporządzony na prośbę zmarłego nuncjusza Montalvo.

Vigano relacjonuje treść listu Ramseya do Stolicy Apostolskiej:

W liście o. Ramsey, który był profesorem w seminarium diecezjalnym w Newark od końca lat 80-tych do roku 1996, potwierdza, że w seminarium powtarzały się plotki, iż arcybiskup dzielił łóżko z klerykami, zapraszając pięciu na raz, by spędzili weekend z nim w jego domu na plaży. I dodał, że znał pewną liczbę kleryków, z których niektórzy byli wyświęceni na księży w archidiecezji Newark, a którzy byli zapraszani do tego domu na plaży i dzielili łóżko z arcybiskupem.

Vigano pisze również, że ówczesny sekretarz stanu kard. Angelo Sodano nigdy nie poinformował nuncjatury w Waszyngtonie, aby przedsięwzięto jakieś środki przeciw McCarrickowi w związku z listem Ramseya. Pytanie pozostaje otwarte, czy kiedykolwiek cokolwiek w tej sprawie zrobiono.

Warto zauważyć, że Sodano razem z Dziwiszem byli osobami odpowiedzialnymi za protekcję niesławnego ks. Marciala Maciela okrytego hańbą homoseksualnego przestępcy i założyciela Legionu Chrystusa. Obwiniano Jana Pawła II o to, że nic w jego sprawie nie zrobił, a to Sodano i Dziwisz chronili Maciela i blokowali informacje na temat jego niemoralnego życia.

Kiedy Dziwisz został biskupem w 1998 roku, Maciel urządził wielkie przyjęcie w Rzymie, aby to uczcić. Wzbudziło to spekulacje na temat wysoko postawionych sodomitów w samym Watykanie. Maciel i McCarrick – dobrze znani zboczeńcy seksualni – byli blisko zaprzyjaźnieni z Dziwiszem i Sodano. Wszystkim im ufał św. Jan Paweł II. Wszyscy oni blisko współpracowali ze sobą, aby przedstawić się w jak najlepszym świetle.

Aby umieścić McCarricka w Waszyngtonie, Dziwisz nie tylko interweniował w nuncjaturze u abp Montalvo, ale też osobiście skontaktował się z Kongregacją ds. Biskupów w Rzymie.

Church Militant potwierdził, że tuż przed przejściem McCarricka z Newarku do Waszyngtonu, Dziwisz powiedział przez telefon prefektowi Kongregacji ds. Biskupów, Giovanniemu Battiście Rayowi, że:

Papież byłby zadowolony, gdyby McCarrick został przeniesiony z Newarku do Waszyngtonu.

Tak przy okazji, Ray, który początkowo sprzeciwiał się przeniesieniu McCarricka do Waszyngtonu w 2000 roku, został mianowany kardynałem razem z McCarrickiem w 2001 roku.

Św. Jan Paweł II był krytykowany za brak działania w sprawie Maciela, który zgwałcił obu swoich synów z nieprawego łoża, nie mówiąc już o wielu dzieciach. Ta sama dynamika dotyczy McCarricka, ale Jan Paweł II był utrzymywany w niewiedzy.

Homoseksualni zboczeńcy weszli w komitywę z potężnymi ludźmi w samym Watykanie, wykorzystali swoje pieniądze i wpływy, aby kupić sobie protekcję i zatuszować swoje seksualne przestępstwa.

Nasze źródła wyraźnie potwierdzają prawdziwość rewelacji Vigano o tym, że McCarrick

posiadł środki finansowe, by wpływać na decyzje.

A zatem, jakikolwiek raport końcowy śledztwa prowadzonego przez przeciwników Vigano, który obarczy winą za skandal z McCarrickiej św. Jana Pawła II rzekomo omamionego przez wieloletnią przyjaciółkę, zupełnie przeoczy lub przemilczy złowrogą działalność zboczeńców i ich sojuszników stojących blisko papieża.

Nasze źródła twierdzą, że jakikolwiek raport, który nie wspomni o tych rewelacjach będzie wierutnym kłamstwem.

Ostatnia uwaga. Są wątpliwości, czy św. Jan Paweł II w ogóle poznał prawdę o McCarricku. Nie ma jednak wątpliwości, że poznał ją Papież Franciszek.

Tłum. z oryginału

Źródło: www.churchmilitant.com/…/vatican-rigging…

Za: Gloria.tv – [Org. tytuł: «Church Militant ujawnia szokujące informacje»]

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Jak widać, sprawa jest „rozwojowa” i coraz groźniej ściera się wokół niej kilka silnych nurtów: lobby lawendowe kryjące b.kard. McCarricka (i oczywiście kryjące same siebie); lobby znające podwójne życie typków w rodzaju b.kard. McCarricka, które boi się teraz otwartego i personalnego oskarżenia o krycie zboczeńców; lobby watykańskie doskonale znające brudne tajemnice wielu hierarchów na świecie; lobby najbliższych współpracowników Jana Pawła II, oraz liczne i wokalne lobby apologetów Jana Pawła II, czyli tych wszystkich którzy święcie wierzą w świętość każdej decyzji, każdego gestu, każdej minuty życia tego jakże świętego i nieskalanego ani jedną niewłaściwą decyzją papieża. Każde z tych środowisk próbuje podrzucać gorący kartofel swemu przeciwnikowi, choć – mówiąc slangowo – każde jest „umoczone” w tej sprawie. Niestety, wyjątkiem nie jest tutaj ani krąg najbliższych współpracowników Jana Pawła II, ani z pewnością on sam…

Autor powyższej analizy zupełnie bezzasadnie przyjmuje z góry za pewnik, że jakże święty Jan Paweł II był odizolowany od tzw. trudnych spraw Kościoła. Oczywiście jest to nonsens, bo nawet przy swej chorobie JP2 żywo interesował się wieloma sprawami i osobiście podejmował wiele decyzji, a tym bardziej gdy był w pełni sił wiele spraw docierało na jego biurko. Teraz próbuje się usprawiedliwać działanie bądź zaniechanie działania JP2, nawet kosztem przerzucenia bezwzględnie całej odpowiedzialności na najbliższych współpracowników watykańskich, w tym „umiłowanego Stasia”. Oczywiście niewątpliwie wiele wstydliwych informacji było filtrowanych przez niższe szczeble, to jednak kluczowe informacje musiały docierać na samą górę, o czym świadczą przecież niektóre decyzje JP2. Lobby apologetów JP2 twierdzi jednak, że to niemożliwe i przez cały pontyfikat ani razu jakże święty Jan Paweł II nie otrzymał informacji z jakiegokolwiek zakątka świata o wstydliwych kłopotach kapłanów.

I wszystko sprowadza się znów do Santo Subito, do pospiesznego i powierzchownego procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego. W sprawie JP2 pozostaje cały czas do rozważenia kluczowa kwestia: ile wiedział i jak głęboko się interesował tzw. trudnymi kwestiami? Bowiem jeśli nic nigdy wiedział – co jest oczywiście nonsensem lansowanym przez apologetów JP2 – to źle świadczy to o jego nadzorze nad najbliższymi współpracownikami odgradzającymi go do istotnych spraw Kościoła. A jeśli wiedział, to dlaczego zaniechał… W jednej i drugiej możliwości, pod znakiem zapytania pozostaje wnikliwość (czytaj: płytkość) kanonizacji, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

W przeszłości młyny Watykanu mieliły kanonizacje nawet przez stulecia, tak aby wszystko było dokładnie wyjaśnione, ale jak wiemy należało naprawić te stęchłe procedury i po Soborze Watykańskim II wszystko jest już lepiej. Teraz jest już tak dobrze, że mamy największych świętych wybieranych w ekspresowym tempie. Szybko, sprawnie i z medialnym rozbłyskiem.

 


 

Skip to content