Aktualizacja strony została wstrzymana

Czy droga Kościoła prowadzi do Boga, czy do nowoczesności? – Grzegorz Górny

Nie ma właściwie dnia, by jakaś wpływowa osobistość świata katolickiego nie podważała publicznie lub stawiała pod znakiem zapytania któregoś z elementów Magisterium Nauczycielskiego Kościoła. Źeby nie być gołosłownym, przywołajmy tylko przykłady z ostatniego tygodnia, o których doniosły katolickie media.

1. Wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec Franz-Josef Bode wezwał Kościół, by na nowo przedyskutował kwestię błogosławienia par homoseksualnych przez księży, ponieważ w takich związkach jest wiele pozytywnych elementów.

2. Kardynał Joseph Tobin z Newark w wywiadzie dla „New York Timesa” powiedział, że nie ma żadnego teologicznego powodu, aby w przyszłości papież nie mógł wręczyć kapelusza kardynalskiego kobiecie.

3. W Rzymie upubliczniono treść wykładu, jaki na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim wygłosił wybrany niedawno członkiem Papieskiej Akademii Źycia ks. Maurizio Chiodi. Wezwał on do zinterpretowania na nowo encykliki Pawła VI „Humanae vitae” w świetle adhortacji Franciszka „Amoris laetitia” i dopuszczenia w określonych przypadkach do stosowania antykoncepcji. Jego zdaniem normy moralne mają charakter historyczny, dlatego to, co było traktowane jako zło kilkadziesiąt lat temu, dziś takie być nie musi.

4. Biskup Patrick Dunn z Auckland podczas spotkania z nowozelandzką młodzieżą oświadczył, że być może kwestia homoseksualizmu stanie się dla Kościoła katolickiego czymś w rodzaju „sprawy Galileusza”, zaś młodych ludzi, którzy domagają się otwarcia na środowiska LGBT, nazwał „prorokami Kościoła”.

5. Kuria w Los Angeles opublikowała program tegorocznego Kongresu Religijnego Archidiecezji, który odbędzie się pod patronatem tamtejszego metropolity arcybiskupa José Gomeza. Przewidziano w nim aż dziewięć wystąpień poświęconych LGBT. Wśród mówców znajdą się m.in.: konsultant watykańskiego Sekretariatu ds. Komunikacji – jezuita ks. James Martin, głoszący publicznie, że homoseksualizm jest darem od Boga; zdeklarowany gej i aktywista LGBT Arthur Fitzmaurice, krytykujący Katechizm Kościoła Katolickiego za homofobię; lesbijka Yunuen Trujillo mówiąca o świętości homoseksualistów oraz ks. Bryan Massingale, który wygłosi wykład pt.: „Transgender w naszych szkołach: Jeden Chleb, Jedno Ciało.”

6. W wywiadzie dla austriackiego dziennika „Kurier” ks. Paul Zulehner, inicjator internetowej akcji Pro Pope Francis, zapowiedział, że Kościół uzna kapłaństwo kobiet, ale zanim to nastąpi – w 2019 roku biskupi latynoamerykańscy na Synodzie Regionu Amazonii zniosą obowiązkowy celibat księży, zaś Franciszek to zatwierdzi (on sam przecież wezwał ich do przedsynodalnej dyskusji na ten temat).

To tylko pokłosie ostatniego tygodnia, w którym doszło do jeszcze jednego wydarzenia, jakie przyćmiło wszystkie pozostałe, a mianowicie do ujawnienia faktu, iż holenderska aktywistka proaborcyjna Liliane Ploumen (która w 2017 roku zebrała ponad 300 milionów euro na finansowanie aborcji na świecie) otrzymała najwyższe watykańskie odznaczenie – Papieski Order Świętego Grzegorza Wielkiego.

W ostatnich pięciu latach przypadków głośnego podważania oficjalnej nauki Kościoła przez księży, biskupów, a nawet kardynałów, były setki. Czy wcześniej nie zdarzały się podobne wypowiedzi? Oczywiście, pojawiały się takie, ale natychmiast spotykały się z ostrą reakcją ze strony Watykanu. W 1995 roku Jan Paweł II zdymisjonował np. biskupa Jacquesa Gaillota z diecezji Evreux, gdy ten opowiedział się za błogosławieniem przez Kościół par homoseksualnych. Dziś takie postulaty głosi wielu hierarchów, a jednak nie spotyka się to z żadnym, nawet najmniejszym upomnieniem ze strony Stolicy Apostolskiej.

Ową bierność wobec poglądów niezgodnych z nauką Kościoła widać wyraźnie na przykładzie Kongregacji Nauki Wiary. Jej wieloletni prefekt kardynał Joseph Ratzinger, gdy stał na czele tej dykasterii, powtarzał, że jego zadaniem jest chronienie wiary prostych ludzi przed wymysłami teologów. Inaczej mówiąc: obrona prawd zbawczych przed wypaczeniami i zafałszowaniami.

Od momentu swego powstania w 1966 roku Kongregacja (następczyni Świętego Oficjum) ustosunkowywała się wiele razy wobec błędnych nauk różnych wpływowych teologów, takich jak np. Hans Küng, Edward Schillebeeckx, Charles Curran, Jacques Dupuis czy Roger Haight, a nawet wobec całych nurtów religijnych, jak np. latynoska teologia wyzwolenia czy pluralistyczna teologia religii. Wyraźnie wskazywała, co jest katolicką ortodoksją, a co fałszywymi poglądami.

Za pontyfikatu Pawła VI do roku 1978 Kongregacja Nauki Wiary wydała 33 oficjalne dokumenty, za Jana Pawła II w latach 1978-2005 – 72 dokumenty, a za Benedykta XVI w latach 2005-2013 – 20 dokumentów.

Za pontyfikatu Franciszka ukazały się natomiast tylko dwa pisma Kongregacji: list dotyczący relacji między biskupami a ruchami charyzmatycznymi oraz instrukcja w sprawie pochówku i kremacji. W ciągu ostatnich pięciu lat nie powstał żaden dokument odnoszący się do błędnych nauk głoszonych publicznie przez ludzi Kościoła, chociaż ich poglądy szerzą się dziś bardziej niż kiedykolwiek w XX wieku. Stopniowo zaciera się granica między tym, co jest dopuszczalne, a co zabronione.

Ponieważ nikt w żaden sposób nie dyscyplinuje duchownych, którzy nie kryją krytycyzmu wobec oficjalnej nauki Kościoła, siłą rzeczy odbierają to jako przyzwolenie dla swej działalności. Pozostaje tylko pytanie: jaki cel im przyświeca? Odpowiedzi udzielił wspomniany ks. Paul Zulehner, który w wywiadzie dla austriackiego dziennika „Kurier” powiedział wprost, że nie można dopuścić do tego, aby zablokowana została droga Kościoła do nowoczesności.

A ja, naiwny, myślałem, że droga Kościoła ma prowadzić do Boga, a nie do nowoczesności.

autor: Grzegorz Górny

za https://wpolityce.pl

Za: Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy – Oddział w Łodzi ( 20 stycznia 2018) – [Org. tytuł: «Grzegorz Górny – Czy droga Kościoła prowadzi do Boga, czy do nowoczesności?»]

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Szanowny Autor, w serii słusznej krytyki Franciszka zbyt kontrastowo (czytaj: zbyt różowo) ukazuje poprzednie pontyfikaty, a szczególnie Jana Pawła II, pisząc: „W ostatnich pięciu latach przypadków głośnego podważania oficjalnej nauki Kościoła przez księży, biskupów, a nawet kardynałów, były setki. Czy wcześniej nie zdarzały się podobne wypowiedzi? Oczywiście, pojawiały się takie, ale natychmiast spotykały się z ostrą reakcją ze strony Watykanu. W 1995 roku Jan Paweł II zdymisjonował np. biskupa Jacquesa Gaillota z diecezji Evreux, gdy ten opowiedział się za błogosławieniem przez Kościół par homoseksualnych. Dziś takie postulaty głosi wielu hierarchów, a jednak nie spotyka się to z żadnym, nawet najmniejszym upomnieniem ze strony Stolicy Apostolskiej.

Właśnie, czy „natychmiast spotykały się z ostrą reakcją” – oczywiście, że nie! W niemal wszystkich przypadkach ta krytyka – jeśli nastąpiła – to miała miejsce albo w formie łagodnej, albo po upływie długiego czasu, albo… jedno i drugie. Weźmy przypadek wspomnianego Charlesa Currana, teologa i najsłynniejszego amerykańskiego liberała-dysydenta-heretyka XX wieku. Od kiedy znane są jego liczne heretyckie prace, opinie, wykłady, książki? Co najmniej od 1968 roku, kiedy to zasłynął podpisując się pod listem przeciwko encyklice Pawła VI Humanae Vitae. Przez kilkadziesiąt lat wpajał on w studentów, niezwykle liczną rzeszę wiernych, hierarchów, duchownych, swe antykatolickie fobie i minęło od tego czasu 20 lat, gdy Watykan zareagował, pozbawiając go – 1988 roku – funkcji wykonywania zawodu profesora teologii katolickiej.

Jak wiemy, pontyfikat Jana Pawła II zaczął się 1978 roku, a więc Watykan zareagował w 10. roku pontyfikatu JP2. Czy jest to właściwy przykład na „natychmiastową ostrą reakcję Watykanu”?? Wolne żarty.

Oczywiście, jak to w posoborowej rzeczywistości bywa, pozbawienie przez Watykan „glejtu” wykładania teologii na katolickich uczelniach, niewiele zmieniło w sile oddziaływałania tego heretyka, bowiem bez żadnych problemów mógł on – już po domniemanym zakazie – wydawać swoje książki w „katolickim” jezuickim uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie, czy w różnych wydawnictwach zakonnych. Tam władza Watykanu już nie sięga? A może brak było – i jest – konsekwencji, a może nie chodziło wcale o całkowite uciszenie heretyka (-ków), lecz po prostu o zrobienie „czegoś”, aby ci konserwatyści wreszcie się odczepili i przestali mówić, że Watykan nic nie robi?

Weźmy inny przykład podany przez Szanownego Autora, czyli francuskiego komunistę, biskupa Jacquesa Gaillot, którego JP2 zdymisjonował w 1988 roku. Czy tutaj też mamy do czynienia z „natychmiastową ostrą reakcją Watykanu„? Zobaczmy. Przede wszystkim ksiądz Gaillot dał się poznać jako komunista zanim tenże Jan Paweł II mianował go biskupem – to po pierwsze. Po drugie, od czasu objęcia biskupstwa w Ã‰vreux, czyli od 1988 roku zdwoił on swe lewicowe działania, które obejmowały m.in. podpisywanie wspólnych petycji z Komunistyczną Partią Francji, apele, listy, wywiady (również we francuskim odpowiedniku Playboya...), kazania – wszystkie uderzające w katolicką naukę. Dopiero w 1995 roku Jan Paweł II – czyli 7 lat później – zareagował, dymisjonując go i… nadając mu biskupstwo nieistniejącj diecezji w Algierii.

Przykłady takich „natychmiastowych reakcji Watykanu„, można mnożyć, ale Publicysta woli zabłysnąć i ukazywać poprzednie pontyfikaty jako lata wspaniałej i czystej Nauki Kościoła, zaś Franciszka jak jakiegoś odstępcę.  Pewnie, że Bergoglio daje wystarczające powody aby patrzeć na jego działania jakby były inspirowane szatańskim duchem, lecz to co działo się przed nim tylko utorowało drogę do tego co dzieje się dzisiaj. Innymi słowy: wcale nie było dużo lepiej.

 


 

Skip to content