Aktualizacja strony została wstrzymana

Przewodniczący KEP krytykuje kwity synodalne

Za gosc.pl:

…Odnosząc się do spraw małżeństwa i rodziny, zastosowano pewne kryteria, które budzą wątpliwość. Na przykład kryterium stopniowości. Czy można rzeczywiście traktować konkubinat jako gradualność, drogę do świętości? Dziś w dyskusji zwrócono również uwagę, że doktryna przedstawiona w dokumencie w ogóle pominęła temat grzechu. Jakby pogląd światowy zwyciężył i wszystko było niedoskonałością, która prowadzi do doskonałości…

Czyżby abp Gądecki nie odrobił lekcji z Drugiego Soboru Watykańskiego, który naucza o „ziarnach prawdy i świętości” w religiach niechrześcijańskich? A skoro tak naucza, to dlaczegóżby w „związkach” opartych na fundamencie grzechu sodomskiego nie znaleźć „pierwiastków miłości i uświęcenia”, dlaczegóżby a priori „odrzucać to, co w związkach owych prawdziwe jest i święte?” zamiast „ze szczerym szacunkiem odnosić się do owych sposobów działania i życia”, które „nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi”?

Posoborowie to trup.
Pudrowanie nic nie da.
Piszemy o tym od dawna.
A obecny Synod wygląda mi na powtórkę z Drugiego Soboru, ale na sterydach.

Za: Breviarium – dawniej: Kronika Novus Ordo (13 października 2014)

Abp Stankiewicz krytycznie o dokumencie Synodu: tańczymy pod muzyczkę świata, świat potrzebuje Ewangelii, a nie jej podróbek

Dzisiejszy dokument synodu budzi wiele kontrowersji. Nie jest z niego zadowolony arcybiskup Rygi Zbigniew Stankiewicz. Przyznaje jednak, że dokument jest lepszy niż się spodziewał, bo rozpoczął się przynajmniej od ewangelicznej wizji rodziny, a anomalie znalazły się dopiero w drugiej części dokumentu.

„Odnośnie do tych dewiacji – powiedział Radiu Watykańskiemu abp Stankiewicz – zasygnalizowałem w dyskusji, że istnieje niebezpieczeństwo tańczenia pod muzyczkę świata i poddania się naciskowi ze strony środowisk laickich. Kontaktowałem się jednak z wieloma biskupami i mam wrażenie, że przeważająca większość biskupów myśli zdrowo i nie zamierza popuścić i poddać się temu naciskowi. Aczkolwiek, ci którzy jakoś się temu poddają, czynią to, jak myślę, w dobrej wierze, chcą wyjść na przeciw tym, którzy doświadczają trudności. W moim przemówieniu podkreśliłem jednak, że poddając się naciskowi świata i tracąc własną tożsamość, na dłuższą metę stracimy. Bo światu tak naprawdę nie jest potrzebna podróbka Ewangelii, ale jest potrzebne światło, prawda Ewangelii. I to przekonuje ludzi, bo Ewangelia ma moc. Jeżeli nie zniekształcamy jej przesłania, to ono dociera do sumień i umysłów ludzi, przekonuje ich i pociąga. A jeżeli to będzie coś rozwodnionego, to niestety, najpierw będą nam klaskać, a potem nikomu to nie będzie potrzebne, tylko wieprzom na podeptanie. Mam nadzieję, że w grupach językowych będzie na ten temat dyskusja i że przemówienia korygujące ten dokument zrobią swoje i coś się zmieni”.

kb/ rv

Za: Radio Watykanskie (2014-10-13)

Skip to content