Aktualizacja strony została wstrzymana

Tajne łącza, tajne interesy – w cieniu Smoleńska – Aleksander Ścios

Jednym z najważniejszych tematów związanych z tragedią smoleńską, może okazać się sprawa podsłuchiwania urzędników Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Wiemy już, że w ramach działań Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego uruchomiono specjalną jednostkę celem inwigilacji prezydenta RP. Jako pretekst do podjęcia czynności operacyjnych posłużyła sprawa rzekomego ujawnienia poufnego raportu ABW na temat wyjazdu prezydenta Kaczyńskiego do Gruzji i tzw. incydentu gruzińskiego, podczas którego doszło do ostrzelania orszaku prezydentów Polski i Gruzji.

Tezy owego raportu ujawniła w listopadzie 2008 roku gazeta „Dziennik”. ABW uznało, że strzały w pobliżu samochodu, którym jechał prezydent Lech Kaczyński, były gruzińską prowokacją i zasugerowało, że najpewniej to sami Gruzini wyreżyserowali incydent z udziałem polskiego prezydenta i oddali strzały tuż obok konwoju. Tezę o gruzińskiej prowokacji oparto miedzy innymi na analizie zachowania prezydenta Saakaszwilego, który w trakcie incydentu miał „być uśmiechnięty” oraz na relacjach świadków, którzy twierdzili, że „gruzińska ochrona nie reagowała na strzały”. ABW twierdziła w raporcie, że „teatr na granicy” służył wzmocnieniu pozycji gruzińskiego przywódcy. Opinie zawarte w raporcie pokrywały się z oficjalnym stanowiskiem władz Federacji Rosyjskiej oraz opinią ówczesnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego.

Dziennikarze przedstawiający treść poufnego raportu stwierdzili, że „jakość raportu kompromitowała ABW. Był on zwykłą prasówką, przeglądem tego, co o sprawie pisały media. Szef agencji nie przedstawił dowodów na poparcie daleko idących hipotez.”

Po publikacji „Dziennika” ABW domagało się, by prokuratura ustaliła źródło przecieku do prasy. Podjęto zakrojone na ogromną skalę czynności śledcze. Przesłuchano setki świadków, m.in. premiera, marszałków Sejmu i Senatu, ministrów, sprawdzano billingi urzędników z kancelarii Lecha Kaczyńskiego, sięgnięto do zapisów połączeń samego prezydenta i jego małżonki. Na podstawie billingów i BTS-ów przeprowadzano eksperymenty, gdzie poruszali się prezydenccy ministrowie, gdzie poruszał się prezydent, z kim się kontaktował, jak długo trwały rozmowy.

Po upływie roku, 26 listopada 2009 roku prokuratura postawiła zarzut ujawnienia tajemnicy byłemu szefowi Kancelarii Prezydenta Piotrowi Kownackiemu.

Można domniemywać, że działania operacyjne (podsłuchy, obserwacja) prowadzono przez cały rok 2009, a ich efektem był akt oskarżenia wobec urzędnika kancelarii. Inwigilacją objęto również dziennikarzy gazety „Dziennik”, sprawdzano ich połączenia telefoniczne, miejsca, gdzie się poruszali, przeglądano zapisy kamer z instytucji państwowych, w których przebywali.

Trudno przypuszczać, by waga ewentualnego przestępstwa ujawnienia zaledwie poufnego (niższa kategoria klauzuli tajności) dokumentu usprawiedliwiała zakres podjętych czynności. Za szczególnie niedopuszczalne należy uznać objęcie inwigilacją prezydenta Kaczyńskiego i jego małżonki.

Dlatego – jak przed kilkoma dniami powiedział Antoni Macierewicz – „sprawa ta jest niezwykle poważna i należy ją wyjaśnić z perspektywy wydarzeń związanych z przygotowaniem wyjazdu do Katynia i katastrofy smoleńskiej”.

Myślę, że z tej samej perspektywy należy dziś spojrzeć na inną sprawę, związaną z możliwymi działaniami ABW w zakresie inwigilowania prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Gdy opisywałem ją w listopadzie 2009 roku wydawała się na tyle bulwersująca, że winna zainteresować  parlamentarną komisję do spraw służb specjalnych, media i partię opozycyjną. Stało się jednak inaczej i choć cykl artykułów „TAJNE ŁĄCZA, TAJNE INTERESY – CZYLI W CO GRA ABW?” opublikowała „Gazeta Finansowa”, nigdy później nie podjęto tematu zagadkowych działań służby Krzysztofa Bondaryka w zakresie możliwości naruszenia bezpieczeństwa tajnych rozmów telefonicznych.

Gdy dziś mamy do czynienia z informacją o sprawdzaniu przez ABW bilingów prezydenckich, warto przypomnieć, że w tym samym  roku 2009 mogło dojść do ujawnienia systemu szyfrującego tajne rozmowy prezydenta i innych najważniejszych urzędników państwowych.

Trzeba zauważyć, że nie chodzi o rozmowy prowadzone przez zwykłe telefony komórkowe, których bilingi przechowują operatorzy sieci komórkowych. Przez takie aparaty nie wolno przekazywać informacji stanowiących tajemnicę państwową. Na pierwszym poziomie utajnienia (rozmowy zastrzeżone) można wyłącznie podzielić się tajemnicą służbową. By przeprowadzić rozmowę na poziomie tajnym lub ściśle tajnym trzeba tego dokonać przez specjalny aparat – urządzenie kryptograficzne. Tego rodzaju aparaty polskie VIP-y otrzymały w roku 2008. W tym samym czasie w samolocie Tu-154, którym podróżował prezydent zainstalowano telefon satelitarny.

Chciałbym przypomnieć teksty trzech artykułów z listopada 2009 roku, w których przedstawiłem sprawę spółek TechLab2000 i Biatel S.A. oraz systemu SYLAN służącego zapewnieniu tajnej łączności głosowej. Był on wykorzystywany m.in. przez Kancelarię Prezydenta i Kancelarię Premiera. W tle tej sprawy mamy do czynienia z zagadkowymi działaniami służby Krzysztofa Bondaryka i wieloma, niewyjaśnionymi do dziś kwestiami.

Być może, spojrzenie na nią z dzisiejszej perspektywy pozwoli nam lepiej poznać okoliczności prowadzące do tragedii smoleńskiej.

Aleksander Ścios


TAJNE ŁĄCZA, TAJNE INTERESY – CZYLI W CO GRA ABW? – 1

Nawet jak na standardy obowiązujące w III RP rzadko się zdarza, by „wrzucony” do mediów temat został tak zgodnie podchwycony, powtórzony i zaniechany – jak informacja o „pożyczce pod tajny system” i rzekomym wycieku technologii systemu łączności niejawnej Sylan. Wiele wskazuje na to, że sensacyjny news na ten temat został skonstruowany z zachowaniem wszelkich zasad dobrej dezinformacji, przy zachowaniu proporcji 99% prawdy i 1% fałszu, a ponieważ dotyczył m.in. bezpieczeństwa tajnych rozmów telefonicznych między najważniejszymi osobami w państwie – mógł liczyć na uwagę odbiorców.

Przekazując tę informację, wszystkie media ograniczyły się do bezwiednego skopiowania wiadomości przedstawionych w artykule Rzeczpospolitej, by na tej, bezmyślnej czynności zakończyć swoją misję.

Tymczasem można przypuszczać, że mamy do czynienia ze sprawą niezwykle poważną, która powinna stać się przedmiotem rzetelnego zainteresowania mediów, polityków opozycji oraz sejmowej komisji służb specjalnych, a jeśli podejrzenia  wynikające z analizy obecnej sytuacji okażą się zasadne – będziemy świadkami wielkiej afery ze służbami specjalnymi w roli głównej.

Przypomnę, że przekazana 18 listopada przez Rzeczpospolitą informacja dotyczyła problemów finansowych firmy Tech Lab 2000, z powodu których spółka ta została zmuszona do zastawienia na rzecz spółki BIATEL S.A. dokumentacji technicznej i certyfikacyjnej urządzeń wchodzących w skład systemu Sylan, to zaś – mogło doprowadzić do utraty kontroli nad systemem szyfrującym, używanym przez kancelarię premiera i prezydenta.

Dowiedzieliśmy się również, że w sierpniu br. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego powiadomiła prokuraturę o podejrzeniu ujawnienia tajemnicy służbowej. Zawiadomienie to ma związek „z udzieleniem przez firmę Biatel pożyczki firmie TechLab 2000” na mocy umowy z 2008 roku, opiewającej na kilka milionów złotych. 14 października br. Prokuratura Okręgowa w Warszawie zdecydowała o wszczęciu śledztwa w tej sprawie.

Wiktor Kuncewicz – prezes TechLab 2000 twierdzi, że umowa z BIATEL S.A była umową o współpracy, a o działaniach podejmowanych przez spółkę informowano na bieżąco ABW. Zdaniem Kuncewicza Tech Lab 2000 spłacił swój dług i nigdy nie utracił praw do systemu Sylan. Innego zdania jest Stanisław Kalankiewicz – prezes BIATEL-u, który twierdzi, że ponieważ w wymaganym terminie nie wpłynęły pieniądze od TechLabu, BIATEL stał się posiadaczem prawa do Sylana.

Płyta z dokumentami technologicznymi systemu od dnia podpisania umowy znajduje się w kancelarii tajnej BIATELU. Dane są jednak zakodowane, a klucz do ich otwarcia jest w kancelarii notarialnej. Prezes Kalankiewicz twierdzi, że dotychczas nie zapoznał się z dokumentacją, bo czeka na opinie ze służb specjalnych, w jaki sposób powinien to zrobić i czy ma do tego prawo. Rzeczpospolita cytuje wypowiedź „oficera ABW, który zna dokumenty sprawy”.  Nie wyklucza on,  że pracownicy BIATEL-u mogli bezprawnie zapoznać się z technologią, za co odpowiedzialność – zdaniem ABW – ponosiłby zarząd spółki TechLabu 2000. Dokumentacja Sylana jest bardzo cenna, jej wartość szacuje się nawet na  kilkanaście milionów dolarów.

Artykuł w Rzeczpospolitej kończy się konkluzją komentującego sprawę płk. Mieczysława Tarnowskiego, (byłego wiceszefa ABW), który potwierdza, że  „jeśli będą dowody na wyciek technologii, Sylan zostanie wycofany z użytku. – W ten sposób stracimy bardzo dobrą, całkowicie polską technologię”.

To zdanie zadaje się stanowić clou tematu, a ponieważ wiele wskazuje, iż stanie się tak właśnie, jak przewiduje płk. Tarnowski- warto przyjrzeć się bliżej głównym bohaterom opisywanych zdarzeń oraz towarzyszących im okolicznościom.

Tech Lab 2000 to stosunkowo niewielka firma powstała w 1993 roku, jako spółka Instytutu Technologii Elektronowej. W 1995 roku kilku młodych naukowców Instytutu odkupiło udziały, będące w posiadaniu ITE i rozpoczęło samodzielną działalność. Już w dwa lata później mogli pochwalić się sukcesem, bo jako pierwsi na świecie opracowali tzw. sprzętowe szyfratory dysków twardych. Wśród innych światowych innowacji Tech Lab 2000 można wymienić miniaturowe sprzętowe generatory ciągu losowego oraz moduły kryptograficzne wykorzystywane w podpisie elektronicznym.

Ale prawdziwą dumą firmy jest System Sylan – kompleksowe rozwiązanie służące zapewnieniu poufności łączności głosowej, a w szczególności telefony szyfrujące GSM. System może być używany w sieciach telefonii analogowych, cyfrowych i bezprzewodowych i jest na tyle skuteczny i bezpieczny, że wykorzystują go kancelaria prezydenta i premiera.

Ostatnie wydarzenia w Polsce, ale również afery podsłuchowe w Wielkiej Brytanii czy we Włoszech spowodowały, że także polskie firmy częściej sięgają po rozwiązania gwarantujące poufność rozmów telefonicznych. Dal nich Tech Lab 2000 reklamuje hasłem „Nie daj się podsłuchać” swój najnowszy produkt – telefon komórkowy szyfrujący, sprzedawany pod nazwą Xaos Gamma, który już trafił do sprzedaży w sieci komórkowej Orange. Zastosowany w nim algorytm szyfrujący jest wyjątkowo trudny do złamania, a zarazem na tyle szybki, że nawiązanie łączności następuje już po 1,5 sekundy.

Telefon został przetestowany przez  Wydział Teleinformatyki Centrum Obsługi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i w maju br. uzyskał bardzo pozytywną opinię, w której dyrektor ds. Informatyki i Telekomunikacji Centrum Obsługi KPRM napisał m.in. – „Nie wykluczamy w przyszłości zastosowania aparatów Xaos Gamma do przetwarzania informacji na poziomie zastrzeżone.”

Wspominam o tym, bo osiągnięcia Tech Lab 2000 zasługują na uwagę i świadczą, że mamy do czynienia z dynamiczną, rozwojową firmą i nowoczesną, a nawet pionierską technologią kryptograficzną. Jest to o tyle ważne, że chodzi o rodzimą firmę, a specjaliści w tej dziedzinie od lat twierdzą, że  jeśli polski rząd chce, by polskie tajemnice były bezpieczne, powinien przede wszystkim finansować narodowe badania i wdrożenia kryptograficzne.

Informacje o firmie świadczą również, że jej potencjał i osiągnięcia mają realną, ogromną wartość, a ewentualne przejęcie kontraktów Tech Lab lub jej technologii wiąże się z wielkimi zyskami.

Pojawia się w tym kontekście pytanie – jak mogło dojść do sytuacji, że tego rodzaju firma popadła w kłopoty finansowe i była zmuszona zawierać niekorzystne umowy, których konsekwencją jest obecna sytuacja i możliwość utraty profitów związanych z systemem Sylan?  Z przekazów medialnych możemy odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z lekkomyślnymi decyzjami biznesowymi, lub nawet nieudolnością  zarządu spółki.

Źaden z dziennikarzy, przekazujących wiadomość o problemach Tech Lab 2000 nie zadał sobie trudu, by sprawdzić – jak w rzeczywistości wygląda sytuacja i co spowodowało, że firma stała się obiektem zainteresowania ABW. Jest to o tyle zaskakujące, że informacja zamieszczona na stronie internetowej spółki, zawarta w oświadczeniu jej zarządu, rzuca całkowicie inne światło na sprawę i nakazuje zweryfikować tezy pojawiające się w przekazach medialnych.

Istotą tej informacji wydaje się  następujące twierdzenie władz spółki Tech Lab 2000:

Widząc, iż działania ABW dążą do wyeliminowania systemu SYLAN z rynku w sposób całkowicie bezprawny, który nie tylko szkodzi działalności firmy TechLab 2000 jako spółki prawa handlowego, ale co najważniejsze stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa zarząd TechLab 2000 przedstawił Panu Premierowi szczegółową informację o sytuacji, w liście z dnia 23 października 2009 roku. Nasze pismo zostało potraktowana poważnie. Przed kilkoma dniami, 9 listopada 2009 roku, odbyliśmy w tej sprawie spotkanie z Sekretarzem Stanu w KPRM, Sekretarzem Kolegium ds. Służb Specjalnych Panem Jackiem Cichockim”.

Na jakiej podstawie, spółka formułuje tak poważny zarzut wobec służby pana Bondaryka? Znajdziemy w oświadczeniu  precyzyjne argumenty. Czytamy bowiem:

Najistotniejszym elementem sprawy jest nie to, iż doszło do transakcji pomiędzy TechLab 2000 i BIATEL opisanej w artykule pana Piotra Nisztora, opublikowanym 18 listopada br. w dzienniku Rzeczpospolita, lecz fakt, iż celowe działania prowadzone przez kierownictwo ABW zmusiły TechLab 2000 do podjęcia takiego kroku.

Na przestrzeni ostatnich 12 lat jako jedyna firma w Polsce TechLab 2000 certyfikował w ABW najwięcej, bo ponad 35 rozwiązań do ochrony informacji. TechLab 2000 opracował znacznie więcej podobnych rozwiązań. Jednak ze względu na całkowite zaniechanie w okresie ostatnich 2 lat certyfikacji zgłoszonych przez spółkę systemów, TechLab 2000 nie był w stanie wdrożyć ich do seryjnej produkcji i następnie sprzedaży, co pozostawiło firmę bez podstawowych źródeł utrzymania i pozbawiło możliwości dalszego rozwoju. Jednym z przykładów ilustrujących problem jest fakt, że w styczniu 2008 roku TechLab 2000 zgłosił do certyfikacji oczekiwany przez administrację publiczną szyfrujący telefon komórkowy Krypton. Odpowiednie badania nie zostały rozpoczęte do dzisiaj. Liczne interwencje zarządu TechLab 2000 w tej sprawie nie przyniosły oczekiwanego efektu a pismo z wnioskiem certyfikacyjnym wystosowane do ABW przez zarząd TechLab 2000 pozostało bez odpowiedzi.” (wytł.moje)

Nietrudno zauważyć, że przedstawione przez zarząd firmy stanowisko, różni się znacząco od przekazu medialnego, a przede wszystkim wskazuje na zupełnie inną rolę ABW, niż wynika to z oficjalnych wypowiedzi Agencji.

Możemy je poznać z opublikowanego na dzień przed stanowiskiem zarządu Tech Lab 2000, komunikatu ABW. Informacji w nim niewiele, ale warto zacytować:

W związku z treścią artykułu autorstwa Piotra Nisztora pt. „Pożyczka pod tajny system”, który ukazał się w dzisiejszym wydaniu „Rzeczpospolitej”, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego informuje, że system niejawnej łączności rządowej jest w pełni bezpieczny, zaś służby odpowiedzialne za jego funkcjonowanie stale monitorują jego niezawodność i zdecydowanie reagują na potencjalne zagrożenia.

Zapewnienie bezpiecznej łączności najważniejszym osobom w państwie jest jednym z priorytetów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom i potrzebom administracji państwowej w zakresie dysponowania mobilnym systemem do przekazywania informacji niejawnych, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wspólnie z MSWiA wdraża nowy, nowoczesny system łączności rządowej, w oparciu o polskie, narodowe rozwiązania kryptograficzne”.

Na ostatnie zdanie komunikatu ABW, zwraca uwagę zarząd Tech Lab i w nawiązaniu do niego stawia publicznie kilka ważnych pytań pod adresem Agencji:

Jakie są powody, dla których ABW nie uznało za stosowne wykorzystać gotowego od 2 lat telefonu komórkowego Krypton? Na podstawie jakich przesłanek ABW zdecydowała się wdrażać mobilny system komunikacji niejawnej nie współpracujący z wdrażanym od 2003 roku systemem łączności niejawnej na bazie SYLAN?

Skoro ABW dostrzega oczekiwania administracji państwowej, to dlaczego przez ostatnie dwa lata dokonał zaniechania oraz kiedy w istocie planuje wdrożenie zapowiadanego systemu? TechLab 2000 jest jedynym w Polsce producentem , który opracował i wdrożył szyfrujący telefon komórkowy, czy zatem ABW ma zamiar dokonać analogicznego opracowania od podstaw, czy też wejdzie w porozumienie z producentem zagranicznym? Wreszcie może Agencja planuje zrezygnować z bezpiecznej łączności GSM na rzecz systemu trunkingowego? Jak w takiej sytuacji przedstawia się koszt takiego projektu wobec rozwiązania gotowego oraz co z bezpieczną łącznością mobilną poza granicami kraju?”

Ponieważ nie sądzę, by firma tej miary co Tech Lab 2000 formułowała pod adresem ABW ciężkie zarzuty o bezprawne działania, nie dysponując dostatecznymi dowodami – mamy do czynienia ze sprawą dużego kalibru, której warto poświęcić więcej uwagi, niż czynią to dotychczasowe medialne przekazy. Na kwestie dotyczące certyfikacji i rozszerzanych w tym zakresie uprawnień ABW zwracałem wielokrotnie uwagę. Obowiązujące procedury sprawiają, że Agencja może całkowicie dowolnie, praktycznie bez zewnętrznego nadzoru podejmować decyzje w kwestii dopuszczenia lub wykluczenia z obrotu określonych produktów, wymagających certyfikatów w zakresie ochrony kryptograficznej czy elektromagnetycznej.  To zaś, pozwala służbie pana Bondaryka mieć realny wpływ na wiele sektorów naszej gospodarki. Można bowiem przy pomocy certyfikatu wspierać konkretne firmy i ich rozwiązania, lub przeciwnie  – utrudniać im rozwój i poprzez odmowę lub zwłokę w procesie certyfikacji wpływać na przyszłość firmy. Udowodnienie takiego zamiaru jest praktycznie niemożliwe, skoro procedury certyfikacji nie podlegają kontroli, a całość postępowania objęta jest tajemnicą. Nie mamy żadnej możliwości, by prześledzić działania ABW w sprawie spółki Tech Lab – możemy zatem oprzeć się wyłącznie na oświadczeniu zarządu tej firmy i spróbować  dostrzec tło obecnej sytuacji.

Być może pozwoli to znaleźć odpowiedź na pytanie – czy w przypadku Tech Lab 2000 mamy do czynienia z zaniedbaniem i urzędniczą opieszałością ABW, czy też wolno w tej sprawie upatrywać celowych i świadomych działań – podejmowane ze szkodą dla określonej firmy i co najważniejsze – godzących w bezpieczeństwo państwa? Czy chodzi o pospolite niedbalstwo, czy też mamy do czynienia z czymś więcej – np. próbą wyeliminowania systemu Sylan i firmy Tech Lab 200- na rzecz innego podmiotu i innej technologii?

Takiej wersji wykluczać nie można – szczególnie od czasu, gdy w Raporcie z Weryfikacji WSI ujawniono treść poufnego dokumentu zatytułowanego „Przejęcie firmy za długi”, autorstwa radców prawnych .Czesława Dzemidoka i Marka Stejblisa. (aneks nr.21) Dowodzi on, że w arsenale działań służb specjalnych, przewiduje się również takie, które zmierzają do przejęcia (wchłonięcia) danej firmy przez jej wierzycieli, inwestorów, lub współwłaścicieli,  a służby korzystają z tego rodzaju metod, by realizować własne interesy. Tym bardziej możliwa wydaje się sytuacja, gdy w wyniku różnego rodzaju kombinacji, zachowując pozory legalności i naturalnych procesów gospodarczych doprowadza się określoną firmę do  takich zachowań, które można następnie wykorzystać przeciwko niej, na rzecz innego podmiotu, lub w interesie samych służb. Jest to tym bardziej możliwe, gdy w grę wchodzą ogromne pieniądze i nowoczesne technologie, a efektem działań może być uzyskanie kontroli nad dostępem do na najbardziej strzeżonych tajemnic państwowych.

Ważną wskazówką w sprawie Tech Lab 2000,  może się okazać historia firmy BIATEL .S.A., a w szczególności prześledzenie powiązań ludzi związanych z tą firmą i przedsięwzięć, w jakich BIATEL uczestniczył. Wiele bowiem wskazuje, że już raz spółka BIATEL stała się bohaterem w sprawie, w której służby i ich interesy odegrały istotną rolę.

To już jednak temat na kolejny tekst.

Aleksander Ścios

CDN….

Źródło: [link]


Za: Aleksander Ścios - Bez Dekretu (niedziela, 30 stycznia 2011)| http://bezdekretu.blogspot.com/2011/01/tajne-acza-tajne-interesy-w-cieniu.html

Skip to content