„Napieralski trafił do raju” – donosi „Fakt”. Czyżby niespodziewany zwrot w ideologicznej wojnie o krzyż? Byłbyż lider SLD wysłannikiem Polski jasnej wysłanym na bezpośrednie negocjacje w niebiosa, by ostatecznie położyć kres gorszącym scenom na Krakowskim Przedmieściu?
Niestety nie, chodzi o raj doczesny, ziemski, całkiem zwykły: hotel pięciogwiazdkowy w Egipcie, gdzie, jak w swej ulubionej stylistyce informuje „Fakt” pławi się w luksusie. Zamiłowanie ludzi lewicy do luksusu znane jest od dawna, najlepiej pogadać z lewicowym milionerem Urbanem, albo cygarowym skrytożercą Rywinem i skórzanymi kanapami.
Elektoratowi przypominam, że lud korzysta z wakacji rękami swych wybranych przedstawicieli. Kalisza tylko żal, bo podczas gdy Grzesiek pławi się w luksusie, biedny Ryszard Lwie Serce Lewicy siedzi w przyszpitalnym ogrodzie na Wołoskiej i walczy o zdrowie (wiem, bom wczoraj czytał w „Super Expressie”). Rany odniesione na barykadach pod smoleńskim krzyżem? Jednak nie, po prostu klimatyzację w jaguarze miał za mocno podkręconą i się przeziębił.
Swoją drogą, kiedyś solidarność ludzi lewicy była większa. Gdy Trocki w Meksyku zaniemógł, towarzysz Stalin zamiast byczyć się na plaży w Egipcie, od razu wysłał mu ratownika medycznego z czekanem.
A propos solidarności – wielu jest złych ludzi na świecie, ale najwięcej w „Solidarności” – odkryła „Gazeta Wyborcza”. Źli ludzie z „S” nie zaprosili prezydenta Komorowskiego na obchody 30. rocznicy podpisania Porozumień Jastrzębskich. Zastanówmy się chwilę. Dotąd ludzie „S” byli źli, bo zapraszali na różne rocznice i zjazdy prezydenta. I wtedy strasznie się piekliła „GW” – że to podłość, wciąganie związku do polityki itepe, itede. Dzisiaj piekli się, bo prezydenta… nie zaproszono.
Czyżby miało to coś wspólnego ze zmianą na stanowisku prezydenta? A fe, kto może snuć takie podłe rozważania… A jednak… Lech Kaczyński na zjeździe lub rocznicy „S” to było według „GW” dzielenie Polaków. Ale Komorowski – to już byłoby cacy i fajnie. Czy można żale ludzi Michnika określić mianem „krokodyle łzy”? Można, jeśli ktoś widział krokodyla wielkości wieloryba.
Jacek Źakowski w „Polityce” odważnie stwierdza: „Krzyż na Krakowskim Przedmieściu to nie jest problem Kościoła. Ani prezydenta, ani premiera, rządu, czy władz Warszawy”. Skoro nie ich problem, to może niech sobie spokojnie stoi?
Nic z tego, bo „Źywioły zmieniają nasze życie” alarmuje ta sama „Polityka” w raporcie specjalnym. Chodzi niby o to, że pogoda oszalała i tak już zostanie. Nie da się jednak ukryć, że zjednoczone siły tygodnika zmartwione są tak naprawdę nieco innym zestawem żywiołów. Są to: PiS, Jarosław Kaczyński, IV RP, ludzie pod krzyżem, Kościół, krzyż obok ludzi, PiS, krzyż przed kościołem, mohery, Jarosław Kaczyński i krzyż w kościele.
Mam tu gotowy taki raport specjalny dla „Polityki” na przyszły tydzień. Temat: co zrobić, by w Polska rosła w siłę, a ludziom się żyło dostatniej? Należy usunąć następujące rzeczy: krzyż smoleński, haft krzyżykowy, skrzyżowania, Polski Czerwony Krzyż, krzyżówki w gazetach i kaczki-krzyżówki. W tym ostatnim myśliwy Bronucha pomoże.
Piotr Gociek