Aktualizacja strony została wstrzymana

Śmiertelne „wypadki” polskich szpiegów w kontekście Rosji – Leszek Szymowski

Od 2000 roku, na służbie zginęło w tajemniczych okolicznościach co najmniej pięciu agentów polskiego wywiadu pracujących na tzw. „kierunku rosyjskim”.

Jeden rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 800 złotych grzywny – taką karę w grudniu 2004 roku sąd w Białej Podlaskiej wymierzył obywatelowi Białorusi Siergiejowi Z. Uznał go winnym zarzutu spowodowania wypadku drogowego. Do zdarzenia doszło trzy miesiące wcześniej na głównej drodze w Białej Podlaskiej. Siergiej Z. – prowadząc ciężarówkę – uderzył w tył samochodu, którym jechał Marek Karp – szef Ośrodka Studiów Wschodnich. Karpa przewieziono do szpitala i poddano hospitalizacji. Dyrektor umarł dwa tygodnie później, 14 września 2004 roku, w dość zaskakujących okolicznościach. Oficjalnie przyczyną śmierci były urazy powypadkowe. Istnieje jeszcze druga, bardziej zagadkowa wersja – mówi o niej jeden z lekarzy, który zajmował się Karpem. Według tej wersji, dyrektor OSW został wypisany ze szpitala jako człowiek prawie zdrowy, a pół godziny później został znaleziony na parkingu przy szpitalu w Warszawie, w którym wcześniej był leczony.

Wyrok nie do wykonania

Jeszcze bardziej zastanawiające są okoliczności wypadku, do którego doszło 28 sierpnia. Jego przebieg odzwierciedla sporządzona ekspertyza biegłego. Wynika z niej, że ciężarówka była sprawna, zaś jej kierowca – Siergiej Z. – rozpoczął hamowanie dopiero w ostatnim momencie (świadczą o tym ślady opon i zapisy na tachografie). W samochód Karpa uderzył nie prosto, lecz z boku, więc siła i kąt uderzenia zepchnęły auto na przeciwny pas jezdni, gdzie staranowała je ciężarówka. Jeżeli przypatrzyć się całemu zderzeniu bliżej – widać, że wypadek przebiegał według metod uczonych na specjalnych kursach sowieckich służb specjalnych: NKWD i GRU. Samochód ofiary tracił przyczepność i wpadał wprost pod ciężarówkę, która go taranowała.

Jeszcze bardziej zaskakujące są okoliczności zamknięcia całej sprawy. Sprawca wypadku – Siergiej Z. został zatrzymany przez policję i osadzony w izbie zatrzymań. Tuż po północy, 29 sierpnia, wyszedł na wolność. W aktach sprawy nie zachował się protokół jego zwolnienia. Nie wiadomo również do dziś kto wypuścił go na wolność. Białoruski kierowca natychmiast opuścił Białą Podlaskę i wyjechał w stronę przejścia granicznego. Następnego ranka, gdy prowadzący śledztwo zorientowali się, że go nie ma, Siergiej Z. był już na Białorusi. Śledztwo odbyło się bez jego udziału. Polscy prokuratorzy zwrócili się oczywiście do władz białoruskich o pomoc prawną, jednakże trwało to długo. W końcu otrzymali od białoruskich władz adres Siergieja Z. i wysłali mu wezwanie na przesłuchanie, jednak okazało się, że istnieje przypadkowa zbieżność nazwiska adresata z nazwiskiem kierowcy. Oficjalnie strona białoruska stwierdziła, że nie jest jej znany inny człowiek o tym nazwisku. Jeśli dyplomaci celowo nie utrudniali śledztwa – oznacza to, że sprawca wypadku w Białej Podlaskiej używał fałszywej tożsamości. To dowodzi, że kraksa nie była przypadkiem lecz zorganizowaną i zaplanowaną egzekucją.

Tajna misja geologa

28 września 2008 roku, w pobliżu granicy afgańsko – pakistańskiej, kilkunastu Talibów z ekstremistycznego ugrupowania Tehrik – i – Taliban Pakistan zaatakowało samochód, którym jechał polski geolog Piotr Stańczak. Kierowca i towarzyszący mu ochroniarze zostali zamordowani, a sam Polak dostał się w ręce porywaczy. Za uwolnienie geologa Talibowie zażądali uwolnienia 110 ich towarzyszy z pakistańskich więzień. W styczniu 2009 roku, zwiększyli zakres swoich żądań. Domagali się uwolnienia już nie 110, ale wszystkich Talibów przebywających w pakistańskich więzieniach, a ponadto wycofania wojsk koalicji z terenów plemiennych. Od samego początku jasne było to, że żądania porywaczy są niemożliwe do spełnienia. 7 lutego Piotr Stańczak został zamordowany. 27 kwietnia jego zwłoki przekazano polskiej ambasadzie w Islamabadzie.

Tajne działania

Obie tragedie mają jeden wspólny mianownik. Ich ofiarami padli ludzie wykonujący dla polskiego wywiadu tajne zadania związane z bezpieczeństwem energetycznym. Marek Karp kierował Ośrodkiem Studiów Wschodnich – rządową instytucją zajmującą się tzw. „białym wywiadem” czyli pozyskiwaniem informacji z jawnych i dostępnych źródeł (prasa, konferencje, wypowiedzi ekspertów). Analizy wykonywane przez OSW trafiały do ministerstw, do służb specjalnych, do Agencji Wywiadu i były tam przetwarzane. Pomagały polskim politykom podejmować właściwe decyzje z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Sam Marek Karp od wielu lat najbardziej zgłębiał problem bezpieczeństwa energetycznego. Sporządzał analizy na temat rynku paliw i gazu, na temat patologii na tym rynku i na temat możliwości pozyskiwania tych surowców z innych źródeł niż rosyjskie. Karp alarmował, że polski rynek energetyczny z każdym rokiem coraz bardziej uzależniony jest od wpływów rosyjskiego wywiadu. Latem 2004 roku, odbył kilka podróży do krajów kaukaskich, aby dokładnie przeanalizować możliwości pozyskiwania gazu i ropy z pominięciem Rosji. Dyrektor Karp popierał bowiem pomysł budowy rurociągu znad wybrzeża Morza Kaspijskiego przez Turcję i Kraje Bałkańskie do Polski. Precyzyjne analizy na ten temat chciał przekazać posłowi PiS Zbigniewowi Wassermannowi, jednak nie zdążył tego zrobić.

Zanim doszło do spotkania i przekazania materiałów, Karp został ranny w wypadku w Białej Podlaskiej. Jego śmierć nastąpiła w ciekawym momencie: kilkanaście dni wcześniej sejmowa komisja śledcza ds. PKN Orlen ujawniła, że Jan Kulczyk spotkał się we Wiedniu z Władimirem Ełganowem i negocjował z nim na temat sprzedaży akcji PKN Orlen. Ta transakcja umożliwiłaby rosyjskiemu wywiadowi przejęcie kontroli nad rynkiem paliw w całej Europie Wschodniej na wiele lat. Nie doszło do tego wskutek wybuchu „afery Orlenu”.

Z kolei Piotr Stańczak – oficjalnie geolog pracujący dla spółki Geofizyka Kraków – w rzeczywistości na polecenie Agencji Wywiadu zajmował się poszukiwaniem w Pakistanie nowych złóż ropy i gazu. Było to również związane z planem budowy rurociągu kaspijskiego, który wdrożyć w życie chciał wcześniej Marek Karp.

Według jednej z koncepcji politycznych, o której mówił Witold Michałowski – redaktor naczelny kwartalnika „Rurociągi”, amerykański firmy naftowe rozważały inwestycje w tym rejonie świata, gdyby rzeczywiście okazało się, że są tam dostępne pokłady ropy i gazu. Ta koncepcja zakładała współpracę z tymi firmami PGNiG, oraz PKN Orlen i możliwość transportowania surowców tankowcami do Polski. Taka koncepcja częściowo uniezależniłaby polski sektor energetyczny od rosyjskich spółek. W tym kontekście znaczenia nabiera fakt, że Piotr Stańczak został porwany przez ugrupowanie, które broń kupowało od mafii rosyjskiej (kontrolowanej przez GRU i FSB) i zostało wskazane przez amerykański Departament Stanu jako organizacja terrorystyczna powiązana z rosyjskimi służbami specjalnymi.

Wypadki „nielegałów”

W 2008 roku na terenie Rosji Zachodniej doszło do wypadku samochodowego, w którym zginął Polak – Krzysztof T. T. był oficerem Agencji Wywiadu wysłanym do Rosji w charakterze „nielegała” – czyli szpiega nie mającego paszportu dyplomatycznego i zajmującego się przenikaniem w struktury rosyjskiego państwa, pozyskiwaniem agentury do współpracy i zdobywaniem tajnych informacji. Oficjalnie Krzysztof T. używał legendy biznesmena zainteresowanego importem towarów z Rosji. Jego zadanie polegało na rozpracowywaniu struktur energetycznych – zwłaszcza Gazpromu i Jukosu pod kątem działań zagrażających bezpieczeństwu Polski. Ze swoich działań pisał szczegółowe notatki, które trafiały najpierw do siedziby polskiej rezydentury w Moskwie, a później do centrali wywiadu przy ulicy Miłobędzkiej.

Krzysztof T. przekazywał bardzo cenne informacje pozwalające polskim służbom uprzedzić niekorzystne dla naszego kraju posunięcia. Tą doskonałą pracę wywiadowczą przerwał wypadek samochodowy, który zakończył życie polskiego szpiega.

Wiemy, że na terenie Rosji doszło jeszcze do zabójstw co najmniej dwóch agentów polskiego wywiadu. Udało nam się ustalić, że obaj odnieśli liczne sukcesy, zdobywając m.in. tajne dane wojskowe. Jeden z nich pozyskał do współpracy cenne źródło informacji uplasowane w aparacie władz państwowych w Moskwie. Nie znamy jednak ani personaliów obu wywiadowców ani okoliczności, w których zginęli. – Obaj byli bardzo doświadczonymi funkcjonariuszami – mówi oficer AW. – W trakcie wielu lat pracy na wschodzie uzyskali potężną wiedzę o zagrożeniach dla Polski. Ta wiedza ich zgubiła.

Na całym świecie

Śmiertelne „wypadki” szpiegów, które zdarzają się w każdej służbie świata, to nie jedyny problem Agencji Wywiadu. Ta najtajniejsza i najbardziej elitarna spośród polskich służb specjalnych jest sparaliżowana przez chaos, polityczne wpływy i ciągłe reformy. O ostatniej wpadce polskiego wywiadu głośno było półtora roku temu. Agenci odebrali z Narodowego Banku Polskiego pieniądze przeznaczone na działalność operacyjną i… część środków zgubili. W dodatku jeden z konwojentów zostawił ślady pozwalające na zidentyfikowanie go. W każdym innym wywiadzie świata byłby to ostatni dzień pracy niefortunnego konwojenta. Czy funkcjonariusz rozstał się ze służbą? Tego nie wiadomo, gdyż jest to informacja tajna. Jak wszystko co dotyczy kadr wywiadu.

Jeszcze pięć lat temu, Agencja Wywiadu zatrudniała 607 osób. Dziś stan etatowy wzrósł o jedną trzecią. Liczba kadrowych oficerów powoli dochodzi do tysiąca. Każdy z nich pracuje w jednym z dziewięciu biur, z których najważniejsze jest pięć biur operacyjnych (A,B,C,D,E), z których każde obejmuje swoim zasięgiem jeden kontynent (bez Antarktydy, Australia jest w zainteresowaniu biura zajmującego się Ameryką Południową).

To filozofia działania AW jako tzw. „wywiadu globalnego” realizującego swoje zadania na terenie całego świata. Jest o tyle nierealna, że działania na terenie całego świata wymagają znacznie większych nakładów i kadr. Największe globalne wywiady świata: chiński Guoan BU, amerykańska CIA, rosyjskie SWR i izraelski Mossad angażują ogromne środki (roczny budżet CIA to 22 miliardy dolarów) i tysiące osób (stan kadrowy Mossadu w 2008 roku wynosił ponad 28 tysięcy ludzi). Nawet wywiady Iranu, Korei Północnej czy Japonii ograniczają swoje strategiczne sfery działania. Dla polskiego wywiadu kierunkiem strategicznym jest Rosja, Niemcy, kraje Europy Środkowo – Wschodniej i państwa kaukaskie. Podejmowanie działań wywiadowczych w Ameryce Południowej czy dalekiej Azji angażuje ludzi i pieniądze i nie wplata się w potrzeby polityczne Polski. W efekcie, spadają wyniki działań na strategicznych kierunkach.

Dowodzi tego słynny raport ABW opublikowany po „incydencie w Gruzji” (strzelanina do kolumny prezydenta Kaczyńskiego), z którego wynika, że na tym ważnym odcinku służby prawie w ogóle nie posiadały źródeł informacji. Taka sytuacja świadczy o tym, że idea Agencji Wywiadu działającej globalnie nie sprawdziła się.

Rekrutacja szpiegów

W polskim wywiadzie zawodzi również system doboru kadr. Na stronie internetowej polskiego wywiadu czytamy, że „Agencja sama zajmuje się pozyskiwaniem pracowników” i „z zasady nie rozpatruje podań osób zwracających się o pracę”. Ten system skutecznie eliminuje wiele wartościowych jednostek, chcących służyć bezpieczeństwu Polski z pobudek patriotycznych. W wielu służbach państw NATO, powszechną praktyką jest rozpatrywanie aplikacji i szczegółowe badanie wszystkich kandydatów. Kto mimo wszystko zostanie „zauważony” przez Agencję, może liczyć na wynagrodzenie w pierwszym roku około 3 tysięcy złotych „na rękę” (wyjątkiem są oficerowie zajmujący się nielegalnym wywiadem – mogą zarabiać nawet trzy razy więcej), co nie jest zbyt obiecujące dla poszukiwanych na rynku specjalistów. Zawodzi też system szkoleń, który zbyt mało czasu i uwagi poświęca specjalistycznym szkoleniom indywidualnym, nauce od podstaw pracy operacyjnej. Dowodem tego jest fakt, że w Agencji Wywiadu nie opracowano systemu działań tzw. „kontrwywiadu ofensywnego” – zajmującego się zwalczaniem szpiegostwa na terenie przeciwnika.

W profesjonalnych służbach standardem jest to, że każdemu szpiegowi pomagają kontrwywiadowcy, którzy „oczyszczają pole”: ściągają na siebie uwagę lokalnych służb, aby odwrócić ją od agenta, weryfikują wiarygodność źródeł, starają się zapewnić bezpieczeństwo i powodzenie każdej misji szpiegowskiej.

Mimo bałaganu organizacyjnego, chaosu, zmian i wątpliwej polityki kadrowej, niedoinwestowany polski wywiad ma jednak pewne sukcesy. W dużej mierze (jak choćby w zwalczaniu terroryzmu) są one wynikiem współpracy z Amerykanami. Ta współpraca jak na razie układa się znakomicie. Co się jednak stanie, gdy CIA zmieni front i przestanie pomagać „przyjaciołom” z Polski?

Leszek Szymowski

Za: NajwyzszyCzas! | http://nczas.home.pl/wazne/smiertelne-wypadki-polskich-szpiegow-w-kontekscie-rosji/?sms_ss=wykop&at_xt=4cbd6bd52335fbfb,0

Skip to content