Aktualizacja strony została wstrzymana

Byle jak, byle gdzie, na byle czym

Czasami kapłan i wspólnota znajdując się 500m od katolickiej świątyni odczują „potrzebę” i muszą powydziwiać. Msza w kościele? Toż to takie pretensjonalne. Ornat? A kto tam dzisiaj nosi ornat? Alba i stuła wystarczą. Odpowiedni stół? Po co, mamy odpowiednią ilość kajaków. Krucyfiks? Po jakiego wała? Skrzyżuje się wiosła i git. I odcelebruje się jak zwykle byle jak, byle gdzie i na byle czym. A jak się ktoś zapyta o powód tego dziadowania liturgicznego, to się głupio uśmiechniemy i życzymy szczęścia.


źródło: Facebook

Napisał Dextimus dnia 3.6.18

Za: Breviarium – dawniej: Kronika Novus Ordo (3 czerwca 2018)

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Należy tutaj zadać podstawowe pytanie: kto był prekursorem takich skandali i nadużyć liturgicznych w Polsce? Kto? Personalnie, kto?! Ano, nie kto inny jak ks. Karol Wojtyła, późniejszy Jan Paweł II. To właśnie ten kapłan i biskup wyjeżdżał z grupką studentów w góry i lasy, gdzie odprawiał swoje improwizowane Msze na kajakach, stołkach i pieńkach. Trzeba przy tym pamiętać, że miało to miejsce w mrocznych czasach przedsoborowych, gdy obowiązywała wielka dyscyplina liturgiczna i sakramentalna, lecz tenże ksiądz swoim zachowaniem burzył ten porządek, wprowadzał zamieszanie w sercach swoich wiernych i zachowywał się jak typowy rewolucjonista – bo nim był! – sprzeciwiający się porządkowi, zasadom, regułom i literze prawa.

Po latach, w nagrodę za swoje rewolucyjne zachowanie i niszczycielski pontyfikat został przez grono podobnych burzycieli, kanonizowany. Dziś pokazywany jest za wzór świętości, więc nic dziwnego, że znajduje licznych naśladowców odprawiających Msze (święte?) byle gdzie, byle jak.

 


 

LIST CZYTELNIKA: byle jak, byle gdzie, na byle czym
Bardzo zasmuciło mnie to podejście autora i komentatora do liturgii. Odprawianie mszy „byle gdzie” może już nie długo być smutną koniecznością. Chyba nie widzieliście spalonych, zrujnowanych, zbezczeszczonych kościołów w Syrii, Iraku, Egipcie, nie widzieliście burzonych albo zamienianych na restauracje we Francji, Niemczech, Belgii, Holandii czy wciąż eksploatowanych jako sale koncertowe, gimnastyczne w Rosji, Ukrainie, Białorusi. Te ocalałe resztki wiernych muszą „byle jak, byle gdzie, na byle czym”. U nas też może tak być już niedługo. A ja nawet to osobiście przeżywałem przez 2 lata – ołtarz mieścił się w drewnianej budce na placu budowy, a kilka prymitywnych ławek między fundamentami i materiałami budowlanymi …
M.G.”

ODPOWIEDŹ BIBUŁY: Bardzo zasmuciło nas  podejście Czytelnika do liturgii i rzekomej konieczności odprawiania Mszy świętej „byle gdzie”. Po pierwsze, porównywanie sytuacji wojennej dewastacji (Syria, Irak) z przytoczonymi krajami zachodniej Europy, jest zupełnie chybione: jeśli rzeczywiście mogą zaistnieć okoliczności i konieczność odprawiania Mszy św. w niecodziennych warunkach – jak ma to miejsce podczas wojny i co miało miejsce np. w obozach koncentracyjnych – to jednak w Europie zachodniej cały czas są dostępne kościoły, na dodatek rzadko używane, więc tym bardziej łatwiej dostępne.

Przejdźmy jednak do meritum naszego KOMENTARZA, czyli do inicjacji przez ks. Karola Wojtyłę liturgicznych nadużyć, jakim było odprawianie Mszy św. w piknikowym plenerze. Niestety, nie było wtedy stanu wyższej konieczności i nawet w czasach stalinizmu nie zabraniano w Polsce odprawiania księżom Mszy w kościołach – a tych było dużo, niemal w każdej wsi. Z łatwością więc mógł ks. Wojtyła zboczyć na chwilę z trasy, albo tak ją zaplanować aby wspólnie ze swoimi podopiecznymi wstąpić podczas turystycznych wypadów do pobliskiego kościółka. Niestety, wydaje się, że celem działania ks. Wojtyły była właśnie rebelia, czyli sprzeciwienie się obowiązującym regułom, dyscyplinie kościelnej i nienaruszalnym przepisom. Cecha tak charakterystyczna dla posoborowych oprawców Kościoła. Przypomnijmy i pamiętajmy, że te bulwersujące nadużycia liturgiczne ks. Wojtyły miały miejsce w czasie gdy jedyną istniejącą formą odprawiania Mszy św. była nieśmiertelna Msza zwana dzisiaj trydencką, która wymaga dostojeństwa ze strony kapłana. Niestety, ks. Wojtyła, jak przystało na rewolucjonistę, łamał po kolei te wymagania.

Dzisiaj, te praktyki kajakowych Mszy wojtyliańskich rozprzestrzeniły i upowszechniły do tego stopnia, że stają się „normalną” rzeczywistością, a nawet w miejscach gdzie ks. Wojtyła dokonywał swoich aktów rebelii postawiono pomniki i obeliska upamiętniające te czyny – internet pełen jest zdjęć tego typu miejsc. A liczni księża zachęceni tego typu postawą rewolucjonisty Wojtyły, a później jakże świętego papieża, naśladują te akty rebelii. Obrzydliwość stała się normą.

 


 

Skip to content