Aktualizacja strony została wstrzymana

Kółko w trójkąciku zamiast krzyża?

Nieubłaganie zbliża się dzień św. Mikołaja, budząc rozmaite emocje. Przede wszystkim – u handlowców, którzy z tej okazji będą starali się wtrynić ludziom rozmaite badziewie, którego w zwykłym czasie nie kupiłby pies z kulawą nogą – ale w tak zwanym ferworze zakupów – specjalnie zresztą ekscytowanym przez pozostające na żołdzie starszych i mądrzejszych tak zwane niezależne media głównego nurtu – kupią wszystko i jeszcze będą się tratować, walcząc o dostęp do tych cymesów. Ale handlowcy – swoja drogą, a ideologowie – swoją. Oto belgijska socjalistyczna ubezpieczalnia SOLIDARIS zgłosiła wniosek, by z infuły, jaką nosi na głowie święty Mikołaj, usunąć znak krzyża. Pomysł spotkał się z aplauzem nie tylko wszystkich środowisk postępackich, ale nawet – jak donosi mi mój Honorable Correspondant – wśród belgijskich biskupów, którzy na drodze ku nieubłaganemu postępowi nie pozwolą się wyprzedzić nikomu. No dobrze – krzyż usunąć – ale co zrobić z pustym miejscem po krzyżu na infule św. Mikołaja? Zostawić pustego miejsca nie można, na co zwrócił uwagę rzymski cesarz Klaudiusz jeszcze w głębokiej starożytności. Rozpatrując wniosek pewnego patrycjusza o zatarcie nagany cenzorskiej, zgodził się ja zatrzeć, ale dodał, że w takim razie niech pozostanie chociaż ślad po zatarciu. Ten cesarz w ogóle był wielkim oryginałem i kiedy odprawował sądy, zdarzały mu się z tego powodu rozmaite zabawne incydenty. Oto na zirytowane komentarze adwokata, niezadowolonego z nieobecności ważnego świadka na rozprawie, cesarz Klaudiusz wyjaśnił mecenasowi, że świadek umarł i dodał: „myślę, że wolno mu było”. Ale nie zawsze strony godziły się z takimi wyjaśnieniami i pewien Grek ofuknął cesarza Klaudiusza słowami: „ty też jesteś staruchem i to głupim!”, a pewien młody patrycjusz nawet go zranił, uderzając cesarza w twarz rysikiem do tabliczki. Opisujący te incydenty Swetoniusz Trankwillus nie podaje, by któregoś z krytyków cesarza spotkało z tego tytułu coś złego. Najwyraźniej cesarz Klaudiusz, chociaż po śmierci został nawet deifikowany, miał w głowie znacznie mniej wody sodowej, niż współcześni sędziowie w Polsce, którym się wydaje, że obywatele nie mają prawa komentować ich salomonowych dekretów. Proponuję w związku z tym, by każdy, kto stanie przed niezawisłym sądem, jeszcze przed otwarciem przewodu sądowego składał wniosek o dostarczenie mu informacji, czy wysoki, niezawisły sąd jest, czy nie jest tajnym współpracownikiem którejś z bezpieczniackich watah, albo czy przypadkiem nie był konfidentem Wojskowych Służb Informacyjnych. Rzecz w tym, że na podstawie ratyfikowanych przez Polskę Międzynarodowych Paktów Praw Człowieka, każdy ma prawo do bezstronnego sądu, a sędzia będący konfidentem jakiejś tajnej służby nie tylko nie daje gwarancji bezstronności, ale nawet sprzeniewierza się wymaganiu posiadania „nieskazitelnego charakteru”, jakiego wymaga odeń ustawa. W takiej sytuacji obywatel podsądny ma oczywisty interes prawny w uzyskaniu takiej informacji, a gdyby niezawisły sąd, zamiast jej dostarczyć, zademonstrował tak zwane święte oburzenie i dostarczenia tej informacji odmówił, to jest to podstawa do żądania wyłączenia całego składu sądzącego, jako podejrzanego o stronniczość (iudex suspectus). Uważam, że jeśli komukolwiek rzeczywiście zależy na uzdrowieniu sytuacji w wymiarze sprawiedliwości, to powinien nie tylko tę powszechną akcję poprzeć, ale w miarę swoich możliwości wpłynąć na sędziów, by się z dostarczaniem takich informacji nie ociągali. Dotyczy to zwłaszcza pana prof. Adama Strzembosza, który w obronę praworządności angażuje się dzisiaj niekiedy aż do przesady, a ponosi osobistą odpowiedzialność za wykręcenie się środowiska sędziowskiego od lustracji, ponieważ nie tylko sam naiwnie uwierzył, że ono samo się „oczyści”, ale nawet próbował przekonywać do tego opinię publiczną. W ramach ekspiacji za to safandulstwo powinien tę akcję poprzeć, bo lepiej przejrzeć na oczy późno, niż wcale.

Wróćmy jednak do św. Mikołaja. Ponieważ pozostawienie pustego miejsca na jego infule byłoby niewskazane z powodów wyżej wyłuszczonych, trzeba by jednak jakiś znak tam umieścić. Mój Honorable Correspondant informuje, że belgijscy biskupi zaaprobowali pomysł, by umieścić tam kółko. No i dobrze – ale dlaczego tylko na infule św. Mikołaja? Skoro kółko tak się Ich Ekscelencjom podoba, to może by każdy z nich wytatuował je sobie na czole? Dzięki temu wszyscy od razu by widzieli, że maja do czynienia z durniami, co i tak nie jest najgorsze, bo przecież można wyobrazić sobie jeszcze gorszą sytuację, że mianowicie Ich Ekscelencje miałyby na czołach wytatuowane kółeczko – ale w trójkąciku. To mogłoby kojarzyć się osobom postronnym jeszcze gorzej i mogłoby nawet stawać się przyczyną rozmaitych nieporozumień.

Takie właśnie wrażenie odniosłem podczas zwiedzania katedry w Los Angeles. Po wejściu do tej imponującej świątyni rozglądałem się za tabernakulum, żeby przed nim sfrontować i oddać cześć Najświętszemu Sakramentowi. Jednak w centralnym miejscu katedry nie było tabernakulum, tylko fotel, dzięki czemu od razu było widać, kto tu jest najważniejszy. Ale nie ustawaliśmy w poszukiwaniach i w końcu okazało się, że tabernakulum znajduje się w kanciapie położonej obok toalet – oczywiście opatrzonych kółkami i trójkącikami. Widać, że nie tylko w Belgii wszystko zmierza w tym samym kierunku.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton    Portal Informacyjny „Magna Polonia” (www.magnapolonia.org)    2 grudnia 2017

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=4086

Skip to content