Aktualizacja strony została wstrzymana

150 rocznica ogłoszenia Syllabusa – John Vennari

8 grudnia 2014 przypadła 150 rocznica ogłoszenia przez bł. Piusa IX encykliki Quanta cura oraz Syllabusa. (…)

Znajomość Syllabusa oraz dokumentów wielkich antyrewolucyjnych papieży jest dla nas absolutnie konieczna. Zasady na jakich się oni opierali powinny stanowić dla nas drogowskaz, jako że walka jaką toczyli z „liberalnym katolicyzmem” jest w istocie tą samą walką, którą my sami toczymy obecnie. Ten czy inny szczegół mógł się zmienić, konflikt pozostaje jednak ten sam. Jest to jedna i ta sama walka ze zwolennikami anty-Syllabusa, z destrukcyjnym modernizmem którym ludzie owi zatruli najwyższą hierarchię Kościoła.

Nie sposób zrozumieć w pełni obecnego kryzysu w Kościele nie zrozumiawszy wpierw Syllabusa oraz tego, co on uosabia.

„Błędy naszych czasów”

Promulgowana 8 grudnia 1864 roku encyklika Quanta cura oraz Syllabus zawierają uporządkowane potępienie błędów liberalizmu i fałszywych koncepcji wolności, stanowiących pokłosie po rewolucji francuskiej.

Pius IX potępił „główne błędy naszych czasów” w sposób tak gruntowny i bezwzględny, że od roku 1864 świat podzielił się na dwa obozy: obóz Syllabusa, wierny tradycyjnemu nauczaniu Kościoła o zbawieniu i katolickim porządku społecznym, oraz obóz anty-Syllabusa, reprezentujący kapitulację, w taki czy inny sposób, wobec błędów bezbożnego naturalizmu. Trzeciej alternatywny nie ma.

Realność tego podziału uznał nawet francuski mason Ferdinand Buisson, który stwierdził: „Szkoła nie może zachowywać postawy neutralnej pomiędzy Syllabusem a Deklaracją Praw Człowieka (tj. rewolucją francuską)”. Z kolei ks. Denis Fehey określał ten konflikt jako „Pius IX kontra panteistyczna deifikacja człowieka”.

Podobnie ks. Felix Sarda y Salvany zauważył w swej należącej już do klasyki książce Liberalizm jest grzechem (1899), że wierni katolicy powitali Syllabus „z entuzjazmem porównywalnym jedynie do paroksyzmu wściekłości z jaką zareagowali na niego liberałowie”, podczas gdy „liberalni katolicy uważali za roztropniejsze atakować go pośrednio poprzez powierzchowne interpretacje (i) umniejszające jego znaczenie komentarze”.

Utarło się przekonanie, że jeśli chce się szybko ocenić ortodoksję autora jakiejś książki z zakresu teologii katolickiej czy historii Kościoła, wystarczy przejść do Indeksu by sprawdzić co pisze on o Syllabusie. Jeśli chwali Syllabus, książka ta jest prawdopodobnie warta jest przeczytania, jeśli natomiast pisze o nim z lekceważeniem lub utrzymuje, że odnosił się on do konkretnych okoliczności historycznych i obecnie już nie obowiązuje, najprawdopodobniej jest liberalnym katolikiem.

Współcześni liberałowie (a także niektórzy tzw. „konserwatyści”) określają II Sobór Watykański mianem anty-Syllabusa. Jest to stwierdzenie prawdziwe i stanowi wyraz kompromisu jaki zawarto podczas Vaticanum II z różnymi elementami bezbożnego naturalizmu potępionymi jednoznacznie przez bł. Piusa IX.

Mroki „Oświecenia”

Przez cały wiek XIX społeczeństwo przesiąkało coraz bardziej liberalnymi zasadami Oświecenia oraz rewolucji francuskiej, wywierającymi niszczący wpływ na Christianitas. Rzekomo „nowocześniejsze i bardziej cywilizowane” koncepcje pluralizmu religijnego, indyferentyzmu, demokracji wedle której wszelka władza pochodzi od ludzi, fałszywe idee wolności, zasada rozdziału Kościoła i państwa i inne nowinki opanowały stopniowo umysły mieszkańców pooświeceniowej Europy, zarażając zarówno polityków jak duchownych.  Cały świat uległ przeobrażeniu wedle bezbożnych zasad naturalizmu.

Papieże z XIX i początku XX wieku wypowiedzieli tym niebezpiecznym ideom bezpardonową wojnę. (…) Wiedzieli że złe zasady, niezależnie od tego jak szczytne by się nie wydawały, nie mogą przynieść dobrych owoców, a były to najgorsze ze złych zasad, jako że zakorzenione były nie tylko w herezji, ale w apostazji.

Jak generałowie, zdający sobie sprawę iż za wszelką cenę muszą utrzymać powierzony im odcinek frontu, papieże ci wymierzyli w błędy współczesnego świata potężne działa i prowadzili z nich nieustanny ogień. Kulami ich były encykliki, które nigdy nie chybiały celu.

Najpoważniejszy cios dla idei liberalnych stanowiło ogłoszenie przez Piusa IX wspaniałego Syllabusa błędów oraz encykliki Quanta cura (1864).

Pogromczyni wszystkich herezji

Pomysł ogłoszenia Syllabusa błędów pochodził od arcybiskupa Perugii kard. Gioachhino Pecci, który w przyszłości zostać miał papieżem i przyjąć imię Leona XIII. W listopadzie 1849 roku przewodniczył on konferencji biskupów Umbrii, która zwróciła się do Stolicy Apostolskiej o uroczyste potępienie głównych błędów tej epoki.

Trzy lata później wydawane w Rzymie pismo „Civilita Cattolica” wystąpiło z inicjatywą, by potępienie głównych błędów dołączone zostało do bulli definiującej dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, która ogłoszona została ostatecznie 8 grudnia 1854 roku. Związek pomiędzy tymi dwoma aktami, Syllabusem oraz Dogmatem o Niepokalanym Poczęciu, oparty był na tytule Matki Bożej jako „Pogromczyni wszystkich herezji”, który znaleźć można w starożytnym tekście liturgicznym: „Raduj się o Dziewico Maryjo, albowiem Ty sama zniszczyłaś wszystkie herezje na całym świecie”.

Ostatecznie podjęta została jednak decyzja o rozdzieleniu tych dwóch aktów, by zyskać więcej czasu na przygotowanie Syllabusa. Do opóźnienia w ogłoszeniu zbioru potępień przyczyniły się też w pewnym stopniu intrygi wrogów Kościoła,  w wyniku których w roku 1862 wczesna wersja Syllabusa wyciekła do antykatolickiego czasopisma, co skomplikowało przygotowania do jego publikacji.

Ostatecznie jednak 8 grudnia 1964 roku, w dziesiątą rocznicę ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny,  Syllabus promulgowany został wraz z encykliką Piusa IX Quanta cura.

Panteistyczna deifikacja człowieka

Syllabus opublikowaliśmy w całości na stronie 2 niniejszego numeru naszego pisma, zaś zwięzłe jego streszczenie autorstwa ks. Faheya znaleźć można na stronie 6. Widać z nich jasno, że Pius IX potępił główne błędy współczesnego świata nie dlatego że są one współczesne, ale dlatego że sprzeczne są z nauczaniem naszego Pana Jezusa Chrystusa i Jego Świętego Kościoła.

Syllabus potępił nieokiełznaną wolność prasy oraz tzw. „wolność kultu” dla wszelkich sekt; Quanta cura potępiła ideę „wolności sumienia” (błąd wedle którego człowiek posiada moralne prawo do wierzenia w to, co jest obiektywnie fałszywe). Syllabus potępiał też tezę, że człowiek  może znaleźć zbawienie w praktykowaniu każdej religii (indyferentyzm religijny), a także fałszywe twierdzenie iż protestantyzm jest po prostu inna formą prawdziwej religii chrześcijańskiej, w której można służyć Bogu tak samo jak w Kościele katolickim (zasadę, na której opiera się współczesny ekumenizm). Potępiona też została fałszywa idea „rozdziału Kościoła od państwa”, zasada przypisująca państwu „moralne prawo” do ogłaszania aktów legislacyjnych lekceważących całkowicie Dekalog i prawo Chrystusowe.

W sposób najbardziej dobitny potępiał Syllabus znane nam dobrze twierdzenie, że „Biskup Rzymski może i powinien pogodzić się i uporządkować swoje relacje z postępem, z liberalizmem i współczesną cywilizacją”.

Innymi słowy, Syllabus potępia współczesne przekonanie, iż człowiek staje się  de facto Bogiem. By zrozumieć ten błąd musimy wyjaśnić, iż nie chodzi tu o wiarę iż człowiek staje się Bogiem jakiego znamy, wszechmocnym Bogiem, Stwórcą nieba i ziemi. Chodzi raczej o przekonanie, iż to człowiek jest ostatecznym arbitrem w sferze moralności. To człowiek – w oparciu o swój własny rozum –  decyduje ostatecznie o tym, co jest dobre a co złe –  lekceważąc przy tym Zbawiciela oraz Jego Przykazania. To człowiek – oraz święta większość parlamentarna  – decyduje czy zbrodnie takie jak aborcja czy tzw. „małżeństwa osób tej samej płci” powinny zostać „zalegalizowane”. Człowiek staje się najwyższym arbitrem tego co jest dobre i złe, słuszne i niesłuszne.

Owa „panteistyczna deifikacja człowieka” stanowi jądro bezbożnych zasad rewolucji francuskiej – jest też główną zasadą masonerii.

Na tej właśnie fałszywej zasadzie opiera się błąd indyferentyzmu religijnego, koncepcja państwa świeckiego, wolność sumienia, błędy dotyczące małżeństwa i rodziny oraz rozliczne inne błędy potępione w Syllabusie.

Pomimo ewidentnego fałszu tych idei, wiek XIX był świadkiem pojawienia się nowej generacji fantastów, usiłujących znaleźć kompromis pomiędzy katolicyzmem a współczesnymi im  bezbożnymi koncepcjami. Ludzie ci starali się znaleźć „dobre” elementy w zasadach rewolucji z roku 1789 i przeszczepić je do Kościoła.

Do najbardziej znanych przedstawicieli tego ruchu należeli ks. Felicite de Lamennais, Charles de Montalembert oraz bp Felice Dupanloup. Podobnie jak w przypadku wielu liberałów, niektórzy z nich mogli mieć dobre intencje, nie byli jednak zdolni dostrzec konsekwencji proponowanego przez siebie kompromisu. W przeciwieństwie do nich wierni katolickiej prawdzie papieże, jak Grzegorz XVI, bł. Pius IX, Leon XIII i Pius X, doskonale zdawali sobie sprawę z destrukcyjnego wpływu tych zasad.

Wielu zainfekowanych duchem czasów katolików, zarówno duchownych jak świeckich, uległo pokusie zabójczego kompromisu pomiędzy Rewolucją i katolicyzmem. Powszechnie określano ich mianem „liberalnych katolików”, Pius IX zaś zauważył, że w rzeczywistości to oni właśnie byli najniebezpieczniejszymi wrogami Kościoła. Niestety, pomimo papieskich potępień, liczba ich stale rosła.

Jak wyjaśnia wybitny teolog msgr Joseph Clifford Fenton, modernizm stanowi po prostu końcowy wytwór liberalnego katolicyzmu. Główna teza modernizmu głosi, że na przestrzeni wieków dogmatyczne przesłanie Kościoła może ulec pewnym zmianom i przeobrażeniom.

Liberalni katolicy wyznają więc tezę, wedle której w XIX wieku Kościół głosił pewien zbiór prawd odpowiednich dla tej epoki, natomiast w wieku XX może ogłosić „prawdy” inne, a nawet sprzeczne z nauczanymi uprzednio. Ta przewrotna logika zwyciężyła ostatecznie na II Soborze Watykańskim.

Jest faktem dobrze znanym, że dokumenty Vaticanum II stanowiły w istocie tryumf liberalnego katolicyzmu. Marcel Prelot, senator z regionu Dobbs we Francji, pisał z radością po zakończeniu obrad: „Przez 150 lat walczyliśmy, by nasze opinie zatryumfowały w Kościele – i nie udało nam się to. Ostatecznie [jednak] odbył się II Sobór Watykański i zwyciężyliśmy. Od tego momentu tezy i zasady liberalnego katolicyzmu zostały definitywnie i oficjalnie przyjęte przez Kościół Święty”.

Kard. Ratzinger i anty-Syllabus

Jeden z najbardziej przekonujących dowodów na to, iż podczas II Soboru Watykańskiego Kościół skapitulował wobec zasad liberalnego katolicyzmu, pochodzi od kard. Josepha Ratzingera, który zmianę tę postrzegał jako krok we właściwym kierunku.

Przytoczone niżej fragmenty wypowiedzi kard. Ratzingera zasługują na szczególną uwagę, zwłaszcza w epoce pontyfikatu papieża Franciszka. Ekstrawaganckie zachowania Franciszka sprawiły, iż wielu katolików daje wyraz tęsknoty za „starymi dobrymi czasami” „konserwatywnego” Benedykta XVI. Nie ulega jednak wątpliwości, że kard. Ratzinger był jednym z głównych przedstawicieli anty-Syllabusa, a inicjatywy podejmowane przez niego w trakcie całej jego kariery położyły grunt pod aberracje obecnego pontyfikatu. Obaj oni są zwolennikami anty-Syllabusa, jedyna zaś różnica polega na tym, iż Franciszek jest bardziej nierozważny i lekkomyślny.

Skupmy się jednak najpierw na osobie kard. Ratzingera.

W swej opublikowanej w roku 1987 książce Zasady teologii katolickiej wychwalał on konstytucję Gaudium et spes jako swoisty anty-Syllabus.

Jak pisał: „Stawiając ogólną diagnozę tego tekstu [Gaudium et spes] można powiedzieć, że jest to (razem z tekstami o wolności religijnej i o religiach świata) rewizja Syllabusa Piusa IX, coś w rodzaju anty-Syllabusa (…)”. Myśl tę rozwinął następująco:

„(…) Jednostronność stanowiska zajętego przez Kościół za pontyfikatu Piusa IX i Piusa X w reakcji na sytuację stworzoną przez nowy etap historii zainaugurowany przez rewolucję francuską korygowana była w znacznym stopniu via facti, zwłaszcza w Europie Centralnej, wciąż jednak brakowało jakiegoś dokumentu formułującego zasady na jakich oprzeć się powinien Kościół w relacjach ze światem, który narodził się po roku 1789. W krajach zdominowanych przez populację katolicką stosunki te pozostawały w znacznej mierze takie jak w epoce przedrewolucyjnej (…) Nikt nie zaprzeczy dziś, że pogląd na świat jaki wyrażał w znacznym stopniu hiszpański czy włoski konkordat nie odpowiadał już rzeczywistości. Nikt też nie zaprzeczy istnieniu pewnych anachronizmów, zwłaszcza w sferze edukacji i w odniesieniu do metody historyczno-krytycznej we współczesnej nauce, związanych ścisłe z owym przywiązaniem do owych przestarzałych relacji państwo-Kościół”.

Tak więc Ratzinger przedstawia jednego z najwybitniejszych papieży w historii Kościoła jako zbyt „jednostronnego” w podejmowanych przez niego próbach ochrony Kościoła przed błędami liberalizmu i przed szerzeniem się bezbożności we współczesnym społeczeństwie. Stwierdza ponadto, że oparte na odwiecznej doktrynie Kościoła nauczanie Piusa IX jest wyrazem „anachronicznych stosunków pomiędzy Kościołem a państwem”.

W dalszej części swej książki kard. Ratzinger pisze: „Tekst ten [Gaudium et spes] jest de facto anty-Syllabusem i jako taki stanowi próbę oficjalnego pojednania się Kościoła ze światem który ukształtował się po 1789 roku”.

Jednak taka kapitulacja duchowieństwa katolickiego wobec nowego bezbożnego porządku społecznego oraz ducha indyferentyzmu religijnego potępiona została wprost z punkcie 80 Syllabusa: „Biskup Rzymski może i powinien pogodzić się i uporządkować swoje relacje z postępem, z liberalizmem i współczesną cywilizacją”.

W innym miejscu tej samej książki kard. Ratzinger stwierdza: „Nie może być powrotu do Syllabusa, który mógł stanowić pierwszy etap w konfrontacji z liberalizmem, nie może być jednak etapem ostatnim”.

Nie sposób nie zdumiewać się  przewrotną logiką modernistycznych duchownych, którzy zbudowali swe kariery na rzekomej „zmienności” pewnej doktryny, a równocześnie zapewniających nas uroczyście, że ich własne modernistyczne zasady są nienaruszalne: „Nie może być powrotu do Syllabusa”. (…)

Radość z przyjęcia zasad anty-Syllabusa podczas II Soboru Watykańskiego wyrażał również o. Yves Congar.

Powołując się na koncepcję określaną przez siebie jako „ruch historii”, jak gdyby historyczne uwarunkowania mogły naruszyć w jakikolwiek sposób obiektywną katolicką prawdę, pisał on: „Nie można zaprzeczyć, że tekst ten (soborowy dokument o wolności religijnej) mówi co innego niż Syllabus z roku 1864, a nawet sprzeciwia się punktom 15, 77 i 79 tego dokumentu”.

Nie wahał się też stwierdzić: „Poprzez deklarację o wolności religijnej, poprzez Gaudium et spes – O Kościele w świecie współczesnym – jakże znaczący tytuł, Kościół Vaticanum II jednoznacznie umiejscowiony został w dzisiejszym pluralistycznym świecie i bez uszczerbku dla swej wielkości przeciął łańcuchy które łączyły go w ze średniowieczem”.

„Zwykły krzywoprzysięzca”

Zasady anty-Syllabusa każe nam odrzucić sam zdrowy rozsądek, podpowiadający nam iż prawda nie może się zmieniać wraz z upływem czasu. Potępiło je również Magisterium Kościoła.

W zgodzie z odwieczną doktryną katolicką I Sobór Watykański nauczał w sposób nieomylny: „Niech więc wzrasta i na różne sposoby mocno się rozwija rozumienie, wiedza oraz mądrość wszystkich razem i każdego z osobna, zarówno poszczególnych łudzi, jak i całego Kościoła, ze wszystkich pokoleń i wieków, ale tylko w swoim rodzaju, to znaczy w tej samej nauce, w tym samym znaczeniu i w tym samym sformułowaniu”. Innymi słowy, bez żadnej zmiany.

Ten sam zwrot – „w tym samym znaczeniu i w tym samym sformułowaniu” spotykamy również w Przysiędze Antymodernistycznej.

Podkreślając powagę tego aktu msgr Fenton zauważył w roku 1960, że człowiek który złożyłby Przysięgę Antymodernistyczną a następnie osobiście propagowałby lub zezwalał na propagowanie modernizmu „nie tylko popełniłby grzech przeciwko wierze katolickiej, ale również okazałby się zwykłym krzywoprzysięzcą”.

Osoba składająca Przysięgę Antymodernistyczną ślubuje uroczyście przed Bogiem: „Szczerze przyjmuję naukę wiary przekazaną nam od Apostołów przez prawowiernych Ojców, w tym samym zawsze rozumieniu i pojęciu. Przeto całkowicie odrzucam jako herezję zmyśloną teorię ewolucji dogmatów, które z jednego znaczenia przechodziłyby w drugie, różne od tego, jakiego Kościół trzymał się poprzednio.(…)”. Na zakończenie przysięga zaś uroczyście: „Ślubuję, iż to wszystko wiernie, nieskażenie i szczerze zachowam i nienaruszenie tego przestrzegać będę i że nigdy od tego nie odstąpię, czy to w nauczaniu, czy w jakikolwiek inny sposób mową lub pismem. Tak ślubuję, tak przysięgam, tak niech mi dopomoże Bóg i ta święta Boża Ewangelia”.

Nie ma możliwości, by człowiek który wyznaje anty-Syllabus Vaticanum II mógł twierdzić, iż zachował wiarę „w tym samym znaczeniu i tym samym sformułowaniu”, w jakim wyznawał ją zawsze Kościół. Niemożliwe jest, by ten kto akceptuje nowy program ekumeniczny Vaticanum II oraz zasadę wolności religijnej mógł twierdzić, że „zachował szczerze i nieskażenie” jednoznaczne nauczanie przedsoborowych papieży odnośnie indyferentyzmu religijnego oraz Społecznego Panowania Chrystusa Króla.

Jak już zauważyłem, zarówno kard. Ratzinger jak Yves Congar twierdzili otwarcie, jak gdyby był to powód do chluby, że II Sobór Watykański stanowi anty-Syllabus – że naucza on czegoś wprost przeciwnego do przedsoborowych papieży – a więc wyraża idee modernistyczne.

Co więcej, twierdzenia te czynili pomimo uprzedniego złożenia uroczystej Przysięgi Antymodernistycznej. Raz jeszcze przytoczymy tu ostrzeżenie msgr Fentona, iż człowiek który złożył Przysięgę Antymodernistyczną a następnie propagował lub pozwalał propagować modernizm „nie tylko popełniłby grzech przeciwko wierze katolickiej, ale i okazałby się zwykłym krzywoprzysięzcą”.

To właśnie owi „krzywoprzysięzcy” narzucili nam soborową rewolucję, której ostatnim wcieleniem jest papież Bergoglio. W jaki sposób z tego zatrutego źródła mogłoby pochodzić coś prawdziwego?

Lekarstwem na obecny kryzys nie jest „reforma reformy” czy „hermeneutyka ciągłości”, usiłująca stworzyć syntezę z soborowymi nowinkami posługując się sloganem „żywej Tradycji”. Lekarstwem może być jedynie tradycyjna wiara katolicka, „integralna i nienaruszona”, jak to czytamy w Wyznaniu Wiary św. Atanazego.

Zachęcamy czytelników do wnikliwego studium encykliki Quanta cura, Syllabusa oraz pism wielkich kontrrewolucyjnych papieży. Jak już wspomniałem, walka toczona przez nich jest tą samą walką, który my sami prowadzimy obecnie: Kościół vs. Rewolucja, Syllabus vs. anty-Syllabus.

Papież Franciszek, kard. Kasper oraz ci wszyscy, którzy chcą zastosować zasady modernistyczne do sfery moralności (czego świadkami byliśmy podczas ostatniego Synodu) postępują w istocie w zgodzie z duchem Vaticanum II. Wyciągają po prostu logiczne konsekwencje z liberalnej zasady, wedle której „niektóre prawdy mogą z czasem ulegać zmianie”: czynił to Jan Paweł II organizując gorszące wiernych spotkania międzyreligijne w Asyżu oraz biorąc udział w ekumenicznych spotkaniach modlitewnych w zborach luterańskich, czynił to również Benedykt XVI odwiedzając synagogi i uczestnicząc w różnego rodzaju zgromadzeniach międzywyznaniowych (np. w Kolonii). Warto tu przypomnieć jedną z wypowiedzi Benedykta o współczesnym ekumenizmie:

„Z drugiej strony, nie oznacza ona [tj. działalność ekumeniczna) tego, co można by nazwać «ekumenizmem powrotu», w którym konieczne byłoby zanegowanie i odrzucenie własnej historii wiary. W żadnym wypadku! Ta jedność nie jest równoznaczna z ujednoliceniem wszystkich form wyrazu teologii i duchowości, form liturgicznych i dyscypliny. Jest to jedność w różnorodności i różnorodność w jedności”.

Wszystkie te modernistyczne zasady i praktyki: zezwalanie na przyjmowanie Komunii osobom rozwiedzionym które zawarły związki świeckie, panreligijne spotkania modlitewne w Asyżu, mówienie niekatolikom że mogą znaleźć drogę do zbawienia praktykując swe fałszywe religie – były w równym stopniu nie do pomyślenia dla przedsoborowych papieży.

Lekarstwem na obecny hałaśliwy pontyfikat papieża Bergoglio nie może być powrót do anty-Syllabusa Benedykta XVI ani do ekumenizmu Jana Pawła II, ale jedynie  przylgnięcie do nauczania wielkich papieży kontrrewoluzyjnych sprzed II Soboru Watykańskiego. (…)

Matko Boża, Pogromczyni Wszystkich Herezji – módl się za nami!

John Vennari

tłum. Scriptor

Skip to content