Aktualizacja strony została wstrzymana

Chiny: szpitale wykonują rocznie 100 tys. przeszczepów. Organy pochodzą od więźniów sumienia

Były kanadyjski parlamentarzysta David Kilgour, adwokat David Matas i dziennikarz Ethan Gutmann przygotowali raport na temat horroru pobierania organów od więźniów w Chinach. Porównali oficjalne dane rządowe i dane szpitali chińskich.

Kilgour, Matas i Gutmann oszacowali, że w Państwie Środka każdego roku przeszczepia się do 100 tys. organów. To dziesięciokrotnie więcej niż podają oficjalne raporty rządowe.

– Partia Komunistyczna mówi, że całkowita liczba przeszczepów wynosi około 10 tys. rocznie. My tymczasem łatwo możemy dowieść, że oficjalne raporty mają się nijak do statystyk tylko dwóch czy trzech największych szpitali w kraju – podkreślił Matas.

Z rejestrów placówek medycznych wynika, że wykonują one około 100 tys. przeszczepów. Autorzy dochodzenia pytają, jak to jest możliwe, skoro oficjalnie np. w roku 2015 tylko 2,7 tys. osób zgodziło się oddać swoje narządy?

Tłumaczą  oni, że te rażące rozbieżności w danych wynikają z faktu, iż Chiny potajemnie pobierają organy od tzw. więźniów sumienia i czerpią z tego powodu ogromne zyski.

Tymi więźniami są – według raportu – przede wszystkim przedstawiciele mniejszości religijnych i etnicznych. Wymieniają: chrześcijan, Tybetańczyków i  Ujgurów oraz wyznawców Falun Gong (zakazanej przez władze praktyki duchowej).

Osoby takie zamykane są w „czarnych więzieniach”, które są legalnymi obozami pracy utworzonymi przez rząd w celu zatrzymania obywateli za niespłacanie pożyczek albo przekonania religijne.

Więźniowie poddawani są badaniom lekarskim i przygotowywani do pobrania narządów. Pobrania narządów dokonuje się od żywych „dawców”.

Organizacja, która walczy z przymusowym pobieraniem organów – Doctors Against Forced Organ Harvesting – wymienia Chiny jako jedyny kraj na świecie, w którym praktykowane jest systematyczne, przymusowe pobieranie narządów. Rzeczniczka DAFOH Sophia Bryskine wyjaśnia, że w Chinach od 1984 r. obowiązuje prawo, które zezwala na „traktowanie więźniów, którzy mają być straceni jako dawców organów”. – Prawo to bezpośrednio narusza wszystkie umowy międzynarodowe dotyczące dawstwa organów – dodała.

Jintao Liu, 36-latek, który jest wyznawcą Falun Gong i mieszka obecnie w Australii, opowiadał portalowi News.com.au, że spędził dwa lata w więzieniu za swoje przekonania. Był torturowany i wykorzystywany. Wspomina, że słyszał coś o grabieży organów, ale nie dopuszczał myśli, by to była prawda. Jednak wielu jego kolegów i przyjaciół z więzienia zostało poddanych operacjom, po których już nigdy więcej ich nie zobaczył.

Do Chińczyków po organy zgłaszają się ludzie z całego świata. Amerykanin Eric De Leon, który cierpiał z powodu raka wątroby tłumaczył, że nie miał wyjścia i skorzystał z usług chińskich transplantologów. W kraju musiałby czekać na nową wątrobę co najmniej dwa lata. Tymczasem w Chinach przeszczep zrobiono mu natychmiast. Operacja kosztowała 110 tys. dolarów. De Leon ma wątrobę pochodzącą od 20-letniego mężczyzny.

Pomimo coraz większej liczbie dowodów, potwierdzających haniebne praktyki, rzecznik chińskiego MSZ Hua Chunying przekonuje, że „Chiny mają surowe przepisy i regulacje w tej kwestii”.

Jeśli chodzi o opublikowany raport, chcę powiedzieć, że historie o przymusowym pozyskiwaniu narządów w Chinach są wyimaginowane i bezpodstawne. Nie mają żadnych podstaw faktycznych – mówiła.

Źródło: lifesitenews.com

AS

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2016-10-15) | http://www.pch24.pl/chiny–szpitale-wykonuja-rocznie-100-tys–przeszczepow–organy-pochodza-od-wiezniow-sumienia,46687,i.html