Aktualizacja strony została wstrzymana

Nie ma „Efektu Franciszka”. Mimo popularności Papieża, ludzie oddalają się od wiary

„Efekt Franciszka”, czyli powrót na łono Kościoła wielu katolików, którzy z różnych względów od Kościoła odeszli, nie nastąpił. Ci, którzy chcą Kościoła silnego, muszą zaczekać na innego papieża – pisze Matthew Schmitz, redaktor religijno-filozoficznego magazynu „First Things”.

Schmitz na łamach dziennika „The New York Times” w tekście pt.: „Has Pope Francis Failed?” podkreśla, że pewne gesty i „niedogmatyczny ton” Papieża nie tylko nie przyczyniły się do powrotu wiernych, ale nawet wywołały skutek odwrotny.

„Gdy Franciszek zasiadł na tronie Św. Piotra w marcu 2013 roku, świat patrzył z zachwytem. Wreszcie pojawił się Papież, który pozostawał w zgodzie z duchem czasu” – czytamy.

Dalej Schmitz wyjaśnia, że wielu obserwatorom wydawało się, iż nowy Ojciec Święty przez swoją skromność, ciepło i charyzmę wywoła „efekt Franciszka”, czyli, że spowoduje powrót do Kościoła „oziębłych katolików.” Minęły trzy lata jego pontyfikatu, a niektórzy obserwatorzy dalej czekają na „cud”.  

Biograf Bergoglio, Austen Ivereigh nie dalej jak pod koniec ub. roku napisał, że „bardziej miękkie” stanowisko Papieża w sprawie udzielania Komunii rozwodnikom, którzy ponownie się ożenili „może spowodować powrót wiernych w parafiach na dużą skalę”.

Jednak to nie nastąpiło. „W pewnym sensie, wszystko się zmieniło” – podkreśla redaktor „First Things”. Co prawda postrzeganie papiestwa, a przynajmniej Papieża, uległo poprawie. Franciszek jest znacznie bardziej popularny niż jego poprzednik. Jak wynika z sondażu z 2015 roku na zlecenie „New York Timesa” i CBS News, akceptuje go 63 proc. amerykańskich katolików – w porównaniu do 43 proc. w przypadku Benedykta XVI.

„Franciszek podjął starania, by dotrzeć do niezadowolonych katolików, ale czy katolicy rzeczywiście powrócili?” – zapytuje Schmitz. Przytaczając wyniki analizy Centrum Badań Stosowanych Georgetown University, odpowiada, że do „efektu Franciszka” jednak nie doszło.

W 2008 r. 23 proc. amerykańskich katolików uczestniczyło w coniedzielnej Mszy Świętej. Obecnie co niedzielę na Mszę uczęszcza 22 proc. „Oczywiście, Stany Zjednoczone nie są jedynym elementem światowego Kościoła, jednak naukowcy z Georgetown odkryli jeszcze coś: pobożność młodych katolików spadła bardziej niż to miało miejsce za Benedykta XVI” – zauważa Schmitz.

W 2008 roku 50 proc. „milenialsów” uczestniczyło w nabożeństwie Środy Popielcowej, a 46 proc. twierdziło, iż zachowywało post w piątki. W tym roku tylko 41 proc.  odpowiedziało, że  chodzi do Kościoła w Środę Popielcową i jedynie 36 proc. przyznało, że pości w piątki. „Mimo popularności Franciszka – czytamy – młodzi ludzie zdają się oddalać od wiary”.

Dlaczego popularność obecnego Papieża nie przekłada się na ożywienie wiary – zapytuje autor tekstu na łamach „NYT”. Sugeruje on, że pełna miara jakiegokolwiek „efektu Franciszka” być może pojawiłaby się dopiero wtedy, gdyby… nastąpiła wymiana wszystkich biskupów mianowanych przez obecnego Ojca Świętego i kapłanów, którzy przyjęliby jego duszpasterskie podejście. A na to trzeba wielu lat.

„Efektu Franciszka” – drwi Schmitz – nie ma także z tego powodu, że Ojciec Święty, jak wielu członków katolickich zakonów, postrzega parafie i diecezje jako przeszkodę dla reform instytucjonalnych. Papież opisuje proboszczów jako „małych potworów”, którzy „rzucają kamieniami w biednych grzeszników”, a kurialistom mówi, że mają „duchowego Alzheimera”. Beszta działaczy pro-life za ich „obsesję” na punkcie aborcji. Z kolei katolików, którzy w dni powszednie uczestniczą we Mszy Św., często się spowiadają i odmawiają tradycyjne modlitwy nazywa „pelagianami”, heretycko wierzącymi, że mogą się zbawić dzięki własnym zasługom.

„Takie określenia demoralizują katolików, którzy nie znajdują żadnego powodu, by powrócić na łono Kościoła. Dlaczego niby warto dołączyć do instytucji, której kapłani są małymi potworami i których członkowie lubią rzucać kamieniami? W sytuacji, gdy sam Papież podkreśla wyższość wewnętrznego stanu duchowego nad rytualną obrzędowością, nie ma powodu, aby ustawiać się w kolejce do spowiedzi lub wcześnie wstać, by pójść na Mszę” – zauważa Schmitz.

Redaktor „First Things” podkreśla, że nawet najbardziej zagorzali „fani” Franciszka martwią się, iż „jego program się opóźnia”. Na przykład, gdy został wybrany, obiecał uporządkować finanse watykańskie. Po trzech latach zaczął się wycofywać z reformy w obliczu opozycji. W końcu zrezygnował z audytu zewnętrznego.

Zdaniem autora artykułu w „NYT”, Franciszek zbudował swoją popularność kosztem Kościoła, któremu przewodzi i ci, którzy chcą Kościoła silnego, muszą zaczekać na innego papieża. Zamiast próbować „zmiękczać” nauczanie Magisterium, przyszły Ojciec Święty winien zdecydowanie nauczać twardej dyscypliny, która może doprowadzić człowieka do wolności. I chociaż „dziwne twierdzenia wiary katolickiej” na początku nie będą popularne, to jednak z czasem okażą się skuteczniejsze. Nawet Chrystus spotkał się z szyderstwem tłumu – konstatuje Schmitz.

Źródło: nytimes.com

AS

Za: PoloniaChristiana - pch24.pl (2016-10-14) | http://www.pch24.pl/nie-ma-efektu-franciszka--mimo-popularnosci-papieza--ludzie-oddalaja-sie-od-wiary,46593,i.html

Skip to content