Jim Rogers, legendarny inwestor i były bliski współpracownik George’a Sorosa, z którym współtworzył jeden z najpotężniejszych funduszy hedgingowych świata – the Quantum Fund – otwarcie przyznał, że za konfliktem na Ukrainie, jak i powstaniem ISIS stoją Stany Zjednoczone.
Obecnie, już jako prywatny inwestor oraz autor kilku książek, Rogers udziela wywiadów wielu niszowym mediom. W rozmowie z Danem Shultzem z kalifornijskiego KFUG Community Radio stwierdził, że patrząc z perspektywy ostatnich kilku dekad, ktoś w Waszyngtonie naprawdę musi „kochać wojnę”. Dodał, że wmawia się Amerykanom, że to ktoś inny, a nie decydenci z Waszyngtonu, jest winien konfliktów wszczynanych przez Stany Zjednoczone. – Ci ludzie mają nieograniczoną władzę. Wywołują wojny i walki, za co obwiniają innych. Ludzie tacy jak my [Jim Rogers i Dan Shultz – red.] płacą za to rachunki, a reszta świata cierpi – konkluduje Rogers.
Pod koniec wypowiedzi inwestor, ze znanym sobie sarkastycznym poczuciem humoru, stwierdza, że coś złego dzieje się z przyjeżdżającymi do Waszyngtonu Amerykanami. – Jeśli mieszkasz w Missouri i jedziesz do Waszyngtonu jako urzędnik czy polityk, coś się wtedy z tobą dzieje. Nie wiem, co to jest; może to powietrze, albo woda – żartuje.
cs/youtube.com