Wśród 59 tys. imigrantów ubiegających się o azyl w Holandii, służby zidentyfikowały 30 osób podejrzewanych o zbrodnie wojenne. Część z nich pozostanie w Europie, bo prawo międzynarodowe zabrania odsyłania ludzi na tereny, gdzie trwa konflikt zbrojny.
Władze holenderskie oficjalnie przyznały, że pośród imigrantów ubiegających się w ub. roku o azyl w tym kraju, zidentyfikowano trzydziestu ludzi podejrzanych o zbrodnie wojenne. Dane te potwierdził Klaas Dijkhoff minister ds. imigracji, w liście do holenderskich deputowanych.
Jak przyznał, w grupie podejrzanej o zbrodnie znalazło się dziesięć osób pochodzących z Syrii oraz po kilka osób z Erytrei, Sudanu, Nigerii, Gruzji i innych krajów.
Była to odpowiedź ministerstwa na liczne pytania od członków holenderskiego parlamentu, pośród których nie brakuje zwolenników odsyłania imigrantów podejrzewanych o zbrodnie wojenne lub naruszanie holenderskiego prawa. Dijkhoff wskazał jednak, że Syryjczycy nie mogą zostać odesłani do swojej ojczyzny, bo trwa tam konflikt zbrojny, a w takiej sytuacji zabrania tego prawo międzynarodowe.
Według danych ONZ w ub. roku do Europy tylko drogą morską przybyło ponad milion uchodźców. Połowa z nich to Syryjczycy. Sporą grupę stanowią też Afgańczycy i Irakijczycy. Co istotne, 58 proc. migrantów stanowią mężczyźni, 17 proc. kobiety, a 25 proc. dzieci. Z danych UNHCR wynika, że na koniec 2014 roku na całym świecie było niemal 60 mln osób przymusowo przesiedlonych. Aktualne szacunki mówią, że liczba ta może sięgać nawet 90 mln osób.
MA, Reuters, Wprost.pl