Zdaniem holenderskiego urzędnika, poprawność polityczna doprowadziła do sytuacji, w której płacące podatki społeczeństwo, „wyhodowało setki tysięcy pasożytów”. „Co nam dali imigranci? Wzbogacili kraj o nowe przestępstwa”.
W rozmowie z Magdaleną Rigamonti dla „Dziennika Gazety Prawnej” holenderski urzędnik zajmujący się przyznawaniem zasiłków imigrantom wspomina, że zaczynał pracę pełen entuzjazmu, chcąc nieść pomoc słabszym. Spotkało go jednak rozczarowanie.
„(…) widzę, że to, co robię, jest pozbawione sensu. Większość muzułmanów gardzi europejskim sposobem życia, otwartością, liberalizmem”.
Urzędnik mówi, że do jego urzędu trafiają głównie imigranci, którzy stosują się do holenderskiego prawa wybiorczo i tylko wówczas, gdy mogą coś uzyskać. „Dla nich holenderskie prawo jest obowiązujące tylko wtedy, gdy dotyczy zapomóg i zasiłków” – mówi i dodaje, że migranci świetnie się w nim orientują: „Potrafią tak je wykorzystywać, że trzecie pokolenie Marokańczyków czy Turków pobiera zasiłki”.
Najniższy zasiłek, jaki otrzymują, to 980 euro miesięcznie. Co więcej, mogą go pobierać przez całe lata:
„Nie trzeba mieć przeszłości zawodowej, orzeczonej niezdolności do pracy, wystarczy być, przepraszam za słowo, nierobem”.
Zdaniem urzędnika, poprawność polityczna doprowadziła do sytuacji, w której płacące podatki społeczeństwo, „wyhodowało setki tysięcy pasożytów”. „Ponad połowa Syryjczyków, Irakijczyków oraz Erytrejczyków i siedmiu na dziesięciu Somalijczyków korzysta z zasiłków” – tłumaczy Holender.
Urzędnik przytacza również sytuację, gdy jego urząd procesował się z 20-letnim Marokańczykiem, udającym bezdomnego i bezrobotnego. Ponieważ formalnie nie miał adresu, nie można było go skontrolować. Jego urząd przegrał sprawę, zaś sędzia stwierdził, że ponieważ mężczyzna „należy do grupy, którą łatwo zranić”, ma wypłacać mu pieniądze.
Holender twierdzi również, że w praktyce polityka multikulti nie sprawdza się – migranci nie integrują się, nawet po wielu latach od przyjazdu. Wolą żyć w swoich środowiskach, nie mówią po holendersku, a ich dzieci również mają z tym trudności. „I na pewno nie jest to wina państwa, bo ono dało im wszystkie możliwe szanse, a im tylko chodzi o pieniądze”.
„Co nam dali imigranci? Holendrzy mają jedną odpowiedź: jedzenie. Oraz ironizują, że wzbogacili oni też kraj o nowe przestępstwa” – skwitował urzednik.
„Dziennik Gazeta Prawna” / Kresy.pl