Aktualizacja strony została wstrzymana

Niemieccy biskupi demontują Kościół, żeby… załatać dziurę w budżecie?

Pustoszejące Kościoły, to także pustoszejąca kasa – ludzie wykreślają bowiem słowa „Kościół katolicki” z rubryki „przynależność wyznaniowa” w formularzu podatkowym, a ci którzy pozostają, płacą podatek na stałym poziomie. Przychód nie wzrasta, niemieccy biskupi muszą więc otwierać się na wszystkich – wyjaśnia w rozmowie z PCh24.pl Edward Pentin, autor książki „The Rigging of the Vatican Synod”. W Rzymie z watykanistą rozmawiał Krystian Kratiuk.

Pisze Pan w swej książce o ciemnej stronie Synodu. Wśród antybohaterów wymienia Pan m.in. kardynała Lorenzo Baldissierego, sekretarza Zgromadzenia. Dlaczego?

Kardynał Baldissieri odegrał kluczową rolę podczas poprzedniej sesji Synodu biskupów. Warto uzmysłowić sobie mechanizmy, które firmował: chociażby uniemożliwienie dystrybucji głośniej książki autorstwa pięciu kardynałów: „Pozostać w prawdzie Chrystusa” pośród ojców synodalnych. Dochodziło nawet do blokady watykańskiej poczty. To przypominało działanie według przyjętego z góry planu mającego pomóc przeforsować pomysły „postępowych” hierarchów. Chodzi oczywiście o Komunię Świętą dla rozwodników. To nie były jakieś makiaweliczne wyczyny kardynała – ale niechlubna praktyka mająca ułatwić ewentualne przyjęcie zmian.

Jaka jest więc obecna rola kardynała na Synodzie? Wszak obsada stanowiska sekretarza zgromadzenia nie uległa zmianie.

Mam wrażenie, że kardynał Baldissieri podczas aktualnej sesji Synodu nie skupia na sobie uwagi, nie wydaje się robić problemów. Myślę, że jeśli teraz również dochodzi do podobnych manipulacji co rok temu – choć trzeba podkreślić, że jest zbyt wcześnie, by o tym mówić – są one dokonywane w bardzo subtelny sposób. Dokonuje się, jak sądzę poprzez zmianę metodologii obrad i kwestii dotyczących przygotowania raportu końcowego. To skandaliczna sprawa, gdyż wygląda na to, że dokument był gotowy jeszcze przed ostatecznym zakończeniem obrad. Te manipulacje teraz są powtarzane. Ale wiem, że o tym pisali już państwo na portalu PCh24.pl.

W polskich mediach niewiele mówi się o Pana książce. Jednak internauci, którzy mieli okazję ją czytać, zwracają największą uwagę na poruszoną przez Pana kwestię finansów. Wygląda bowiem na to, że wielka batalia o Komunię Świętą ma także swoją ekonomiczną stronę…

Tak. Uważam, że dla niemieckich biskupów forsujących zmiany w nauczaniu Kościoła jedną z ważniejszych motywacji są właśnie pieniądze. Warto zdać sobie sprawę, że niemiecki Kościół nie utrzymuje się z datków, ale z państwowego podatku, tzw. podatku Kościelnego. Pustoszejące Kościoły, to także pustoszejąca kasa – ludzie wykreślają bowiem słowa „Kościół katolicki” z rubryki „przynależność wyznaniowa” w formularzu podatkowym, a ci którzy pozostają, płacą podatek na stałym poziomie, przychody więc maleją. Nie będzie czym za załatać dziury budżetowej.

To sprawia, że niemieccy biskupi szukają różnych rozwiązań na zatrzymanie ludzi w Kościele. Na przykład próbują przystosowywać się do laickiego świata. Efekty tej praktyki obserwujemy na synodach.

Oprócz niemieckich biskupów na synodzie są jednak także wierzący hierarchowie. To dwie zupełnie różne frakcje. Niektórzy komentatorzy piszą o swoistym „meczu piłkarskim” odbywającym się w Auli Pawła VI. Czy obrady te można rzeczywiście porównać do prób strzelenia gola przeciwnikowi?

Wiele osób tak uważa, ale papież wciąż podkreśla, że Synod nie może być traktowany jak zawody sportowe, jest bowiem sprawą o wiele poważniejszą niż jakakolwiek rywalizacja tego typu.

Problem polega na tym, że mamy wiele wiadomości płynących z synodu, od osób prowadzących go. Mówią oni, że jest pełen konsensus, harmonia, że ludzie są bardzo szczęśliwi i panuje braterska atmosfera. Jednocześnie jednak obrady utajniono. Sprawia to, że ludzie nie wierzą, że wszystko jest w porządku. A przecież idzie tu o bardzo poważne sprawy.

Kto głównie stosuje narrację kompromisową, opowiadając o tym, co dzieje się w trakcie obrad?

To zwykle moderniści mówią o konsensusie, podkreślając, że wszystko jest w porządku, że choć toczy się debata, podążamy w dobrą stronę, w kierunku zmian. Jednak w rzeczywistości podczas obrad liczni biskupi twardo stawiają opór propozycjom rozmiękczenia Magisterium. Wielu spośród uczestników synodu jest także mocno zaniepokojonych tym, co może znaleźć się w końcowym dokumencie zgromadzenia biskupów.

A co może w nim być?

Z moich informacji wynika, że nastąpi zmiana, która na pozór będzie niewidoczna – a więc będzie to zmiana subtelna. Doktryna oczywiście przetrwa, bez wątpienia, ale słynna już praktyka duszpasterska zostanie zreformowana. Biskupi otrzymają zielone światło na udzielanie rozwiedzionym żyjącym w powtórnych związkach Komunii Świętej w pewnych sytuacjach, jeśli dokładnie rozważy się konkretny przypadek. Jest to wielka manipulacja – nie można mieć innej doktryny i innej praktyki. To niewyobrażalna sytuacja, one muszą być spójne i stałe.

To jest oczywisty krok ku regionalizacji, decentralizacji Kościoła – ku przyznaniu większych niż dotychczas uprawnień krajowym konferencjom episkopatów.

Wracając do Pańskiej książki – postawił Pan wiele tez obciążających liberalnych biskupów, ujawnił pan manipulacje i wykazał oszustwa mające pomóc przeprowadzić zmiany niejako „na siłę”. Czy wymienieni przez Pana biskupi zareagowali na Pana publikację? Dementowali? Oskarżali?

Nic z tych rzeczy. Książkę zamilczano, zignorowano. Nikt nawet nie próbował się z nią zmierzyć, co rozumiem – jest ona bowiem całkowicie oparta na faktach i sprawdzonych źródłach. Bardzo trudno byłoby jej zaprzeczyć. Tak więc publikacja skazana jest na zapomnienie.

Ale mechanizmy, które opisałem funkcjonują i na tym synodzie, chociaż – być może i dzięki mojej książce – sprawiono, że są odrobinę bardziej subtelne.

Rozmawiał Krystian Kratiuk,

Rzym

Za: PoloniaChristiana - pch24.pl (2015-10-23) | http://www.pch24.pl/niemieccy-biskupi-demontuja-kosciol--zeby-zalatac-dziure-w-budzecie-,38895,i.html

Skip to content