Aktualizacja strony została wstrzymana

Reakcja we Francji i w Polsce

Szanowni Państwo!

Jeszcze raz się potwierdziło, że demokracja jest dobra na wszystko. Mam oczywiście na myśli warszawskie referendum, w którym – jak się okazuje – wszyscy wygrali i każdemu należy się nagroda. Wprawdzie trudno w to uwierzyć, ale wygrali również warszawiacy, bo przez pewien czas, właśnie ze względu na referendum, taniej płacą za bilety komunikacji miejskiej. Pewnie w przyszłości będą musieli z tego tytułu beknąć w dwójnasób, ale wiadomo, że demokracja musi kosztować.

Skoro tedy wszystko zakończyło się wesołym oberkiem i Platforma Obywatelska gwoli dogodzenia swoim protektorom nie będzie musiała gwałcić demokracji jakimiś komisarycznymi zarządami, możemy trochę odetchnąć i rozejrzeć się po świecie. A warto się rozejrzeć, bo wydarzenia w innych krajach pokazują, że każda akcja, zwłaszcza nachalna, prędzej czy później rodzi reakcję. A widać to choćby na przykładzie wyborów kantonalnych w Brignoles w Prowansji na południu Francji. Wygrał tam kandydat Frontu Narodowego Laurent Lopez, zdobywając w swoim okręgu 54 procent głosów. Ale to jeszcze nic, bo według sondaży Front Narodowy cieszy się poparciem aż 24 procent Francuzów, co plasuje go na pierwszym miejscu w rankingu tamtejszych partii.

Warto w związku z tym przypomnieć, że Front Narodowy, mimo zdobywania w wyborach nawet kilkunastu procent głosów, nie miał dotąd we Francji powodzenia. Przez długi czas żaden kandydat tej partii nie mógł dostać się do Zgromadzenia Narodowego. W 1997 roku, kandydujący z ramienia Frontu Narodowego Jan Maria Le Chevalier wygrał w departamencie Var, ale Sąd Najwyższy wybory w tym okręgu unieważnił. Jak widzimy, z demokracją nie ma żartów. Ale działacze Frontu nie zniechęcali się niepowodzeniami, no a teraz wysuwają się na pierwsze miejsce pod względem popularności.

Niewątpliwie jest to reakcja francuskiej opinii publicznej na dwie sprawy. Po pierwsze, Front Narodowy sprzeciwia się przywilejom socjalnym dla imigrantów. Tymczasem dotychczasowa polityka wobec imigrantów doprowadziła do tego, ze bandy tak zwanych „młodych” na przedmieściach wielkich francuskich miast od czasu do czasu wychodzą na ulice, palą samochody, rozbijają sklepy i terroryzują mieszkańców, a kolejne rządy, żeby ich udobruchać, podwyższają im zasiłki socjalne, na które musi zarobić francuski podatnik. Więc nic dziwnego, że wielu z nich, zaciskając zęby i pięści, skłania się ku Frontowi Narodowemu.

Druga przyczyna, to narastająca indoktrynacja francuskiego społeczeństwa forsowanym przez brukselskich mądrali marksizmem kulturowym. Zmierza ona do przerobienia kulturalnych narodów europejskich na tak zwane „masy” ludzi sowieckich. I chociaż w tej indoktrynacji, podobnie zresztą jak i u nas, uczestniczy aparat edukacyjny, media i przemysł rozrywkowy, coraz więcej Francuzów, widząc walkę z rodziną i tradycją, przeciwko temu się buntuje, co politycznie przekłada się na rosnące poparcie dla Frontu Narodowego.

A trzeba nam wiedzieć, że to poparcie tylko częściowo i jak dotąd – bardzo skromnie, przekłada się na wyniki wyborcze. Francuska ordynacja wyborcza bowiem, chociaż, ma się rozumieć, nie jest to w niej nigdzie zapisane, ma na celu blokowanie Frontowi Narodowemu dostępu do tamtejszego parlamentu. Przy każdych wyborach partie establishmentu montują koalicję: wszyscy przeciwko Frontowi Narodowemu – i tak go blokują.

Przypominam o tym wszystkim również dlatego, że i w Polsce budzi się, zwłaszcza w młodym pokoleniu, reakcja na okrągłostołową republikę konfidentów generała Kiszczaka, którzy w podskokach próbują narzucić naszemu narodowi brukselski marksizm kulturowy. Wysługujące się soldatesce i bezpiece partie establishmentu, albo skwapliwie, albo milcząco popierają program represji, który przybiera postać coraz bardziej metodycznej „wojny z faszyzmem”. Celem tej „świętej wojny” jest spacyfikowanie tej młodzieży, żeby nie zagrażała ona naszym okupantom, którzy w zamian za zachowanie możliwości pasożytowania na polskim narodzie gotowi są na wszystko – również na formalną likwidację niepodległości Polski.

A właśnie zbliża się kolejna rocznica 11 listopada, kiedy to młodzież narodowa urządza Marsz Niepodległości. Również nasi okupanci przygotowują się do tej rocznicy, organizując coś w rodzaju pełzającego stanu wojennego. Ale tak to już jest; wygląda na to, że bez konfrontacji nie ma wolności. Bez konfrontacji można uzyskać tylko namiastkę wolności.

Mówił Stanisław Michalkiewicz

Stanisław Michalkiewicz

Felieton    Radio Maryja    17 października 2013

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Myśląc Ojczyzna” jest emitowany w Radiu Maryja w każdy czwartek o godz. 7.00 i 17.50. Komentarze nie są emitowane podczas przerwy wakacyjnej w lipcu i sierpniu.

Tu znajdziesz komentarze w plikach mp3 – do wysłuchania lub ściągnięcia.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2932

Skip to content