Kiedy o godz. 5.45 eksplodowało jednocześnie ponad 98 kontenerów, z których każdy zapakowany był szczelnie wojskowymi materiałami wybuchowymi, sejsmometry w całym basenie Morza Śródziemnego zanotowały wartość 3 stopni w skali Richtera. 11 lipca 2011 r., o tej właśnie godzinie, przestała istnieć w swojej dotychczasowej formie baza Marynarki Wojennej Cypru Evangelos Florakis
W debacie dotyczącej cypryjskiej gospodarki brakuje odpowiedzi na proste w istocie pytanie: w jaki sposób gospodarka państwa mającego grubo poniżej miliona mieszkańców, nieposiadająca w zasadzie żadnego kapitałochłonnego przemysłu i której popyt wewnętrzny ograniczony jest skromną liczbą mieszkańców, zdołała popaść w długi, których skala okazała się niemożliwa do spłacenia przy zaangażowaniu całego znajdującego się w rękach cypryjskiego rządu kapitału? Uważni odbiorcy mediów mogli zapoznać się ze standardowymi tłumaczeniami: a to że Cypr to pralnia pieniędzy, a to że sektor bankowy tej wyspy wart jest wielokrotnie więcej niż sama cypryjska gospodarka, że Rosjanie, że niskie podatki, że raj podatkowy. Tak, wszystko to prawda. Źadna jednak z tych informacji nie odpowiada na podstawowe pytanie: dlaczego państwo, które w 2008 r. spełniało wyśrubowane warunki przystąpienia do strefy euro i uważane było za ekonomicznego prymusa Europy, ledwie pięć lat później znalazło się w sytuacji licytowanego przez komorników bankruta?
Wielki wybuch i małe trzęsienie ziemi
Kiedy o godz. 5.45 eksplodowało jednocześnie ponad 98 kontenerów, z których każdy zapakowany był szczelnie wojskowymi materiałami wybuchowymi, sejsmometry w całym basenie Morza Śródziemnego zanotowały wartość 3 stopni w skali Richtera. 11 lipca 2011 r. o tej właśnie godzinie przestała istnieć w swojej dotychczasowej formie baza Marynarki Wojennej Cypru Evangelos Florakis. W wybuchu, zaliczonym przez specjalistów do największych eksplozji zarejestrowanych w historii, zginęło 12 osób. Wśród nich szef cypryjskiej Marynarki Wojennej Andreas Ioannides. Ponad 60 osób zostało ciężko rannych. Przestała istnieć również znajdująca się o 500 m od bazy największa wówczas elektrownia na wyspie, zapewniająca około 60 proc. energii elektrycznej zużywanej przez Cypryjczyków. Szybko okazało się, że zsumowane koszty tego tragicznego zdarzenia wyrażają się liczbami, które nawet dla świetnie prosperującej wówczas gospodarki najbardziej słonecznej z wysp Morza Śródziemnego miały okazać się powalające.
Sąsiadująca z bazą wojskową elektrownia została doszczętnie zniszczona i natychmiast przestała działać. Spowodowało to wyłączenie prądu w większej części wyspy, zmusiło również Cypryjczyków do zaprzestania na pewien czas odsalania wody morskiej, gdyż do prowadzenia tego procesu konieczna jest duża ilość energii elektrycznej. W efekcie tej decyzji na wyspie wprowadzono racjonowanie wody pitnej. Szybko policzono koszty zarówno zniszczenia samej elektrowni, jak i działań, które w wyniku jej zamknięcia musiało podjąć państwo. Koszt ten, jak podają dzisiaj cypryjskie media, wyniósł ok. 2,83 mld dolarów. W zależności od sposobu liczenia, kwota ta zamknęła się w przedziale od 10 do 17 proc. wartości cypryjskiej gospodarki w roku 2011 (jej wartość wówczas to ok. 24,66 mld dol.) Tuż po wspomnianej eksplozji największe agencje ratingowe na świecie (Moody’s, Standard Poor, Fitch) obniżyły notowania gospodarki Cypru. Spowodowało to wystrzelenie cen obligacji Cypru. Władze kraju z dnia na dzień stanęły przed koniecznością pożyczenia kwot przewyższających stan posiadania i natychmiast rozpoczęły poszukiwanie pieniędzy.
Wydarzenia, o których mowa, przypadły na drugą połowę rządów Dimitrisa Christofiasa. Europejskie, a zwłaszcza polskie media niechętnie wspominają biografię tego polityka. Christofias był bowiem do niedawna jedyną europejską głową państwa, która jednocześnie stała na czele partii komunistycznej w swoim kraju. Christofias znany jest ze swoich kontaktów na Kremlu, zawiązanych jeszcze z czasów Breżniewa. Ów absolwent moskiewskich studiów od 1988 r. przewodził cypryjskiej partii AKEL (Progresywna Partia Ludu Pracującego). Jego bliskie związki z Moskwą są na tyle oficjalne, że agencja Reuters wspomniała o nich jako o fakcie wartym odnotowania po jego zwycięstwie wyborczym w 2008 r.: „Nowy prezydent Cypru to wyedukowany w Sowietach stypendysta. Historyk, doktor Instytutu Nauk Społecznych Rosyjskiej Akademii Nauk, władający biegle rosyjskim i angielskim. Na studiach w Moskwie poznał również swoją żonę Elsie Chiratou”.
Moskiewskie klimaty prezydenta
Być może właśnie dzięki świetnym osobistym kontaktom prezydenta Christofiasa na Kremlu udało się w 2011 r. pozyskać brakujące kwoty. Jak przeczytać możemy choćby w blogowej publikacji „Anatomia upadku Cypru” autorstwa Marka Bełdzikowskiego: „Cypr jest bankrutem od 2011 r., kiedy miał miejsce pierwszy bailout w postaci pożyczki udzielonej przez Moskwę”. „Financial Times” z września roku 2011 pisał: „Cypr bliski jest dopięcia szczegółów ratunkowej pożyczki, jakiej udzielić ma Nikozji Rosja. Kwota pożyczki opiewać ma na 2,5 mld euro, czyli ok. 3,4 mld dolarów”. Minister Finansów Cypru komentował ten fakt: „To przyjacielska pożyczka, zawarta bez żadnych zobowiązań” oraz że w żaden sposób nie ograniczy ona konsolidacyjnych wysiłków komunistycznego rządu wyspy. Dziś ekonomiczni komentatorzy nie mają żadnych wątpliwości: to wówczas rozpoczął się upadek cypryjskiej gospodarki, zwłaszcza że w system bankowy Cypru uderzyły kłopoty greckich firm, które zgromadziły na tej wyspie kwotę przewyższającą produkt krajowy brutto Cypru (22 mld euro). Odpływ tych środków pogłębił i tak trudną sytuację oraz w praktyce zdestabilizował wyspiarski system bankowy. To z kolei wzbudziło zrozumiałą nerwowość w Moskwie. Okazuje się bowiem, że ponad połowa ze 120 mld dolarów, jakie znajdowały się do niedawna na cypryjskich kontach, to pieniądze należące do firm i przedsiębiorców rosyjskich. To tłumaczy, dlaczego Cypr przewodzi w rankingach zagranicznych inwestycji w Rosji i na Ukrainie. Analitycy uważają, że znaczenie Cypru dla rosyjskiej gospodarki jest mniej więcej takie jak londyńskiego City dla gospodarki Wielkiej Brytanii. Nic więc dziwnego, że ponad 10-procentowym udziałowcem Bank of Cyprus jest rosyjski oligarcha Dmitrij Rybolowiew.
Niezależny śledczy oskarża
Trudno dzisiaj jednoznacznie zinterpretować ciąg wydarzeń, które doprowadziły Cypr do dzisiejszych kłopotów. Warto jednak zauważyć kilka szczegółów dotyczących wydarzeń poprzedzających sam wybuch w bazie marynarki oraz jego konsekwencje. Państwo Cypr powołało bowiem śledczego, przed którym postawiło zadanie określenia przyczyn eksplozji oraz zbadania zasadności ewentualnych zarzutów, które przedstawić należy wysokim urzędnikom państwowym. W opublikowanym 3 października 2011 r. 643-stronicowym dokumencie jego autor, prawnik Polyvios Polyviou pisze, że „prezydent Cypru Dimitris Christofias ponosi główną winę za zdarzenia, które doprowadziły do wybuchu. Zgodnie z wynikami śledztwa, prezydent ponosi nie tylko instytucjonalną, ale też osobistą odpowiedzialność za tę katastrofę. Zdaniem śledczego, prokurator generalny Cypru powinien rozważyć możliwość postawienia zarzutów dokonania poważnych zbrodni, w tym zabójstw – popełnionych przez wszystkich zaangażowanych w tę sprawę, bez wyjątków”. Prezydent Cypru odrzucił te zarzuty, twierdząc, że Polyvios Polyviou… przekroczył swoje kompetencje. Sam prezydent zrezygnował jednak z walki o reelekcję. 28 lutego 2013 r., dwa tygodnie przed wybuchem cypryjskiego kryzysu finansowego, przestał pełnić swój urząd. Zmagazynowane w bazie Evangelos Florakis materiały wybuchowe trafiły tam w wyniku kontroli pływającego pod cypryjską banderą rosyjskiego statku MV Monczegorsk. Statek ten zatrzymany został na wodach międzynarodowych przez amerykańską marynarkę w 2009 r. Wypełniony materiałami wybuchowymi pokonywał wówczas trasę z Iranu do Syrii. Zgodnie z amerykańskimi procedurami, zabezpieczony ładunek trafił na Cypr. Poległy szef marynarki wojennej Cypru, Andreas Ioannides, jak wynika z późniejszych wypowiedzi jego syna, wielokrotnie występował do swoich szefów o zabezpieczenie 98 kontenerów z materiałami wybuchowymi i usunięcie ich z bazy w Mari. Nie zdołał do tego doprowadzić. Oficjalnie za przyczynę wybuchu uznano samozapłon.
Berliński blok
Być może opisane powyżej wielowymiarowe zainteresowanie Moskwy Cyprem stanowiło dodatkowy czynnik motywujący Niemcy do zdecydowanych działań w marcu i kwietniu 2013 r. Realizacja ogłoszonych przez Cypr w przededniu szczytu UE-Rosja planów przyjęcia pomocy od Moskwy zaowocowałyby przejęciem przez Moskwę politycznej i gospodarczej kontroli nad wyspą. W świetle późniejszych wydarzeń warto rozważyć, czy eksplozja w bazie Florakis Maris nie była sabotażowym działaniem inspirowanym z Rosji. Na to wskazywać może zarówno pochodzenie materiałów wybuchowych, jak i kurs, jakim zmierzał przewożony ładunek. Taki scenariusz nie mógł podobać się w Berlinie, który w tej części Europy zdaje się prowadzić własną, nieco bardziej subtelną politykę wrogich przejęć, znanych choćby z Grecji. Dlatego właśnie ostateczne rozwiązanie podyktowały Niemcy. Z punktu widzenia międzynarodowej rozgrywki rywalizację o kontrolę nad Cyprem Rosjanie przegrali. To Niemcy decydują o dalszych losach wyspy i kontrolują jej gospodarkę poprzez udzielone kredyty i podjęte zobowiązania, a także, co za tym idzie, dużą sferę wewnętrznej polityki tego państwa.
Michał i Nikodem Rachoniowie