Kolejna seria drastycznych zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej na rosyjskim blogu. To dowód, że działania polskich służb w zakresie powstrzymania wycieku fotografii do sieci są rażąco nieskuteczne
Nowy wpis na blogu Antona Sizycha, posługującego się nazwą Gorożanin iz Barnauła, umieszczono pod datą 26 grudnia, a więc drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia. Oprócz filmów z polskimi i rosyjskimi napisami, zawierającymi analizy zniszczeń wraku samolotu Tu-154M, fragmenty raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), oraz próby wykazania, że katastrofie powinien towarzyszyć wybuch paliwa, pojawiło się też kilkanaście drastycznych zdjęć ofiar. Dwa z nich zawierają informację, że wykonano je 10 kwietnia 2010 r. o godzinie 15.01. Na kilku zdjęciach widać zwłoki ofiar, kolejne materiały to zbliżenia okaleczonych fragmentów ciał – rąk, nóg czy głowy. Nie dbając o uczucia rodzin zmarłych, bloger wykorzystał zdjęcia do analizy zmierzającej do wniosku, iż katastrofa smoleńska była wielką inscenizacją.
– W Prokuraturze Warszawa-Praga toczy się śledztwo w tym kierunku. Mam nadzieję, iż będzie ono na tyle owocne, że jeżeli nawet nie uda się doprowadzić do odpowiedzialności (z uwagi na to, że najprawdopodobniej mamy tu do czynienia z obywatelem innego kraju), to chociaż te działania wymogą działania po stronie właściwych służb polskich i służb kraju, w którym dochodzi do tego rodzaju przecieków, by tego rodzaju publikacje zakończyć – mówi mec. Piotr Pszczółkowski. Jak wskazuje, jeśli rzeczywiście zdjęcia publikuje ten sam bloger, to znaczy, że nieskuteczne były działania polskich służb w tym zakresie, a deklaracje rosyjskich partnerów pozostały bez pokrycia. – Słyszeliśmy zapewnienia, że ten temat został opanowany, przynajmniej w zakresie blogera, który był autorem poprzednich wpisów. Jeśli tak nie jest, to wniosek jest jednoznaczny: działania naszych służb były nieskuteczne – ocenił pełnomocnik. W ocenie mec. Pszczółkowskiego, po raz kolejny mamy do czynienia z bardzo drastycznym naruszeniem praw rodzin ofiar do ochrony uczuć i wizerunku ich bliskich zmarłych. – To była straszna katastrofa. Ci ludzie próbują zapomnieć o tych wydarzeniach, a cały czas epatowani są tego rodzaju działaniami. One mają charakter znęcania się na tymi ludźmi – zaznaczył pełnomocnik. Jak dodał, kolejna publikacja znaczy tyle, że polskie państwo, aparat administracyjny nie dość, że nie zapobiegł katastrofie, nie był w stanie do chwili obecnej ustalić jej przyczyn, uchronić bliskich ofiar przed takimi zachowaniami, iż ofiary pochowane zostały w nie swoich grobach, to jeszcze pozwala, by wizerunek tych ofiar był szargany w internecie.
Pierwsze sygnały o publikacji drastycznych zdjęć ofiar katastrofy Tu-154M wpłynęły do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod koniec września bieżącego roku. Agencja wespół z wojskową prokuraturą rozpoczęły działania mające na celu zablokowanie publikacji. W trakcie postępowania ustalono, że zdjęcia nie pochodzą ani z polskich, ani rosyjskich akt. W efekcie 23 listopada br. sprawa publikacji została przekazana prokuraturze cywilnej, która zwróciła się w tej sprawie z wnioskami o pomoc prawną do Federacji Rosyjskiej, Stanów Zjednoczonych i Niemiec. Śledczy współpracują z ABW, która prowadzi bieżącą analizę wydarzeń związanych z publikacją zdjęć z katastrofy smoleńskiej. Jednak o publikacji blogera z początku grudnia br. prokuratorzy dowiedzieli się od dziennikarzy. Wczoraj prokurator prowadzący śledztwo był nieobecny, a rzecznikowi prokuratury fakt publikacji nowej serii zdjęć był nieznany.
Marcin Austyn