Aktualizacja strony została wstrzymana

Pokłosie „Malowanego ptaka”

To wła­śnie bo­ha­ter­scy pol­scy chło­pi ze wsi pod­kar­pac­kiej z na­ra­ża­niem wła­sne­go ży­cia i swo­ich naj­bliż­szych ura­to­wa­li te­mu chłop­cu ży­cie. Wy­peł­ni­li swój chrze­ści­jań­ski obo­wią­zek, nad czym czu­wał cha­ry­zma­tycz­ny pro­boszcz ks. Eu­ge­niusz Okoń. W „na­gro­dę” bo­ha­te­ro­wie ci zo­sta­li przez Ko­siń­skie­go spo­nie­wie­ra­ni, spro­wa­dze­ni do bez­względ­ne­go ciem­no­gro­du.

Opi­sy­wa­ny obec­nie film „Po­kło­sie” ob­ra­zu­ją­cy sto­sun­ki pol­sko-ży­dow­skie na te­re­nach oku­po­wa­nych przez Niem­ców w cza­sie II woj­ny świa­to­wej to na­stęp­ny krok w roz­pra­wie z Pol­ską i pol­sko­ścią. Ta­kie od­gło­sy me­dial­ne do­cho­dzą nie tyl­ko od kry­ty­ków fil­mo­wych. Nie na­zwał­bym jed­nak te­go fil­mu „kro­kiem”, jest to ra­czej „kro­czek” w tym an­ty­pol­skim po­cho­dzie, zwa­żyw­szy na ca­ły do­tych­cza­so­wy spek­ta­ku­lar­ny, wro­gi pol­sko­ści, Pol­sce i Po­la­kom „do­ro­bek” in­nych au­to­rów, róż­nych „ob­ser­wa­to­rów” róż­nią­cych się jed­nak znacz­nie od twór­ców rze­ko­me­go „do­ku­men­tu” pt. „Po­kło­sie”. Je­den z bar­dziej zna­nych ata­ków na Pol­skę, Po­la­ków i pol­skość ob­ra­zu­je „Ma­lo­wa­ny ptak” Je­rze­go Ni­ko­de­ma Ko­siń­skie­go (Jó­ze­fa Le­win­kop­fa) pi­sa­rza pol­sko-ame­ry­kań­skie­go, po­cho­dze­nia ży­dow­skie­go, pi­szą­ce­go w ję­zy­ku an­giel­skim, ja­ko pierw­szy te­go ty­pu atak.

Zna­mien­ny jest fakt, że jed­nym z naj­skraj­niej­szych rzecz­ni­ków an­ty­po­lo­ni­zmu w An­glii lat 80 był zna­ny bry­tyj­ski po­ten­tat pra­so­wy, z po­cho­dze­nia cze­ski Żyd, R. Ma­xwell [chodzi o „Roberta Maxwella”, urodzonego jako Ján Ludvík Hyman Binyamin Hoch – Red.], jak wia­do­mo obec­nie, po­dwój­ny agent wy­wia­du so­wiec­kie­go i izra­el­skie­go. Bę­dąc wy­daw­cą pa­ne­gi­rycz­nej bio­gra­fii-al­bu­mu gen. W. Ja­ru­zel­skie­go, rów­no­cze­śnie wy­róż­niał się skraj­ny­mi ne­ga­tyw­ny­mi uogól­nie­nia­mi na te­mat Po­la­ków ja­ko na­ro­du. M.”‹in. pod­czas zor­ga­ni­zo­wa­nej 10-13 lip­ca 1988 ro­ku wiel­kiej kon­fe­ren­cji na te­mat za­gła­dy Źy­dów pod­czas II woj­ny świa­to­wej Ma­xwell po­wie­dział:

„Po­la­cy by­li i na­dal w pew­nej mie­rze są naj­wście­klej­szy­mi an­ty­se­mi­ta­mi. Jest fak­tem, że by­li obec­ni wo­kół owych obo­zów, wi­dzie­li i apro­bo­wa­li wszyst­ko, co się w nich dzia­ło, ży­li w ich po­bli­żu i nie uczy­ni­li nic, bądź do­słow­nie nic, aby to po­wstrzy­mać”. W bar­dzo po­pu­lar­nym bry­tyj­skim cza­so­pi­śmie mło­dzie­żo­wym „The Fa­ce” wkrót­ce po ogło­sze­niu sta­nu wo­jen­ne­go w Pol­sce po­da­no, że w cza­sie II woj­ny świa­to­wej Po­la­cy wal­nie po­ma­ga­li hi­tle­row­com, two­rząc od­dzia­ły „Pol­skich Nie­bie­skich”, „szcze­gól­nie gu­stu­ją­cych w nisz­cze­niu get­ta” (sło­wa te uka­za­ły się w tek­ście współ­pra­cow­nicz­ki  „The Fa­ce”, za­de­kla­ro­wa­nej ko­mu­nist­ki J. Bur­chill).

Je­rzy Ko­siń­ski uro­dził się w Ło­dzi ja­ko syn ży­dow­skie­go prze­my­słow­ca Mie­czy­sła­wa (Moj­że­sza) Le­win­kop­fa i Elż­bie­ty Li­niec­kiej-We­in­re­ich. La­ta II woj­ny świa­to­wej spę­dził z ro­dzi­ca­mi we wsi Dą­bro­wa Rze­czyc­ka, gdzie dzię­ki po­mo­cy ks. Eu­ge­niu­sza Oko­nia, ro­dzi­na Le­win­kop­fów zna­la­zła schro­nie­nie w do­mu pol­skiej ro­dzi­ny ka­to­lic­kiej An­drze­ja War­cho­ła. W tym cza­sie oj­ciec zmie­nił mu na­zwi­sko na Ko­siń­ski z fik­cyj­nym świa­dec­twem chrztu. Dzię­ki owej po­mo­cy ca­ła ro­dzi­na Le­win­kop­fów zo­sta­ła ura­to­wa­na.

Po woj­nie miesz­kał w Je­le­niej Gó­rze. W la­tach 1950-1956 zi­mą był in­struk­to­rem nar­ciar­skim w Za­ko­pa­nem, la­tem – pra­cow­ni­kiem kul­tu­ral­no-oświa­to­wym w Mię­dzyz­dro­jach. Stu­dio­wał hi­sto­rię i na­uki po­li­tycz­ne na Uni­wer­sy­te­cie Łódz­kim, po­tem pra­co­wał w In­sty­tu­cie Hi­sto­rii i So­cjo­lo­gii Pol­skiej Aka­de­mii Na­uk.

W 1957 wy­je­chał na sty­pen­dium do Sta­nów Zjed­no­czo­nych, gdzie po­zo­stał na sta­łe. Dzię­ki otrzy­ma­niu sty­pen­dium Fun­da­cji For­da pod­jął stu­dia po­dy­plo­mo­we w Co­lum­bia Uni­ver­si­ty i New Scho­ol for So­cial Re­se­arch. W 1965 otrzy­mał oby­wa­tel­stwo ame­ry­kań­skie. Wy­kła­dał na kil­ku ame­ry­kań­skich uczel­niach: We­sley­an Uni­ver­si­ty, Yale i Prin­ce­ton. Był lau­re­atem wie­lu pre­sti­żo­wych na­gród, a od 1973 był pre­ze­sem ame­ry­kań­skie­go PEN Clu­bu. Od­wie­dził Pol­skę.

Ko­siń­ski pi­sał w ję­zy­ku an­giel­skim, po­mi­mo że nie był to je­go ję­zyk oj­czy­sty. Po­cząt­ko­wo wy­da­wał pod pseu­do­ni­mem Jo­seph No­vak.

3 ma­ja 1991 ro­ku po­peł­nił sa­mo­bój­stwo, za­ży­wa­jąc śmier­tel­ną daw­kę bar­bi­tu­ra­nów i na­kła­da­jąc na gło­wę pla­sti­ko­wy wo­rek. W po­że­gnal­nej not­ce na­pi­sał: „Kła­dę się te­raz do snu, na tro­chę dłu­żej niż zwy­kle. Na­zwij­my to wiecz­no­ścią”.

Książ­ką, któ­ra przy­nio­sła mu świa­to­wy roz­głos, był „Ma­lo­wa­ny ptak”. Przed­sta­wia ona dra­ma­tycz­ne lo­sy sze­ścio­let­nie­go (w do­my­śle) ży­dow­skie­go chłop­ca w cza­sie woj­ny. Ze wzglę­du na opi­sy­wa­ne zda­rze­nia po­cząt­ko­wo są­dzo­no, że książ­ka opar­ta jest na wąt­kach au­to­bio­gra­ficz­nych, cze­mu Ko­siń­ski nie za­prze­czał. W Pol­sce w róż­nych śro­do­wi­skach ob­wo­ła­no ją an­ty­pol­ską. W rze­czy­wi­sto­ści by­ła ona wy­two­rem fan­ta­zji Ko­siń­skie­go, co sam zresz­tą po­twier­dza we wstę­pie do póź­niej­szych wy­dań. Jest to dra­stycz­ne przed­sta­wie­nie ludz­kie­go okru­cień­stwa i wy­na­tu­rzeń przy­pi­sy­wa­nych przez au­to­ra miesz­kań­com wiej­skich oko­lic Pol­ski w cza­sie oku­pa­cji hi­tle­row­skiej. W po­wie­ści wie­lo­krot­nie wska­zy­wa­ny jest wą­tek nad­użyć w sto­sun­ku do mniej­szo­ści et­nicz­nych (Cy­ga­nie, Źy­dzi). Osią fa­bu­ły „Ma­lo­wa­ne­go pta­ka” jest po­ję­cie in­no­ści i wy­ob­co­wa­nia (czę­sto po­zor­ne­go lub po­wierz­chow­ne­go) – w klu­czo­wej sce­nie dzi­kie pta­ki za­dzio­bu­ją osob­ni­ka swo­je­go ga­tun­ku, któ­ry zo­stał schwy­ta­ny i po­ma­lo­wa­ny przez czło­wie­ka w ja­skra­we bar­wy.

W opi­nii prof. Iwo­na Cy­pria­na Po­go­now­skie­go por­no­gra­ficz­ny cha­rak­ter książ­ki (na­tu­ra­li­stycz­ne opi­sy gwał­tów zbio­ro­wych, sek­su z ko­złem i psem itp.) bę­dą­cy nad­uży­ciem wo­bec hi­sto­rio­gra­fii Ho­lo­kau­stu legł u pod­ło­ża jej ko­mer­cyj­nej po­pu­lar­no­ści w Ame­ry­ce Pół­noc­nej.

Eliot We­in­ber­ger w książ­ce „Kar­mic Tra­ces” twier­dzi, że Ko­siń­ski nie mógł być au­to­rem „Ma­lo­wa­ne­go pta­ka”, bo­wiem je­go zna­jo­mość ję­zy­ka an­giel­skie­go w cza­sie, gdy książ­ka ta po­wsta­ła, by­ła jesz­cze za sła­ba. We­in­ber­ger utrzy­mu­je, iż Ko­siń­ski wy­ko­rzy­sty­wał tek­sty pi­sa­ne przez kil­ku ame­ry­kań­skich re­dak­to­rów, któ­rzy pra­co­wa­li dla nie­go pod klu­czem w no­wo­jor­skim ho­te­lu. Do au­tor­stwa „Ma­lo­wa­ne­go pta­ka” miał się przy­znać ame­ry­kań­ski po­eta i tłu­macz Geo­r­ge Re­avey. Wy­su­wa­no też su­po­zy­cję, że „Ma­lo­wa­ny ptak” zo­stał na­pi­sa­ny po pol­sku, a na­stęp­nie prze­tłu­ma­czo­ny na an­giel­ski. W obro­nie Ko­siń­skie­go sta­nął na­to­miast dzien­ni­karz John Cor­ry, twier­dząc, że oskar­że­nia o pla­giat by­ły in­spi­ro­wa­ne przez pro­pa­gan­dę ko­mu­ni­stycz­ną.

Na­le­ży jed­nak przy­jąć, iż oku­pa­cyj­ny ży­cio­rys Ko­siń­skie­go sta­no­wi pod­sta­wę je­go li­te­rac­kie­go wi­ze­run­ku oraz rze­ko­mo au­to­bio­gra­ficz­na po­wieść „Ma­lo­wa­ny ptak” ucho­dzi na świe­cie za świa­dec­two i do­ku­ment za­gła­dy Źy­dów pol­skich. Re­por­ter­ska wę­drów­ka zna­nej bio­graf­ki Jo­an­ny Sie­dlec­kiej, roz­mo­wy z wie­lo­ma świad­ka­mi udo­wod­ni­ły jed­nak, że ma­ły Ju­rek nie błą­kał się sa­mot­nie po pol­skich wsiach, nie roz­łą­czył się z ro­dzi­ca­mi i nie stra­cił mo­wy na sku­tek be­stial­stwa ciem­nych, pół­dzi­kich pol­skich wie­śnia­ków, zwy­rod­nial­ców. Wprost prze­ciw­nie, prze­trwał szczę­śli­wie wraz z ro­dzi­ca­mi, dzię­ki ofiar­no­ści i dziel­no­ści pol­skich chło­pów – miesz­kań­ców wsi Dą­bro­wa Rze­czyc­ka w wo­je­wódz­twie tar­no­brze­skim. To wła­śnie ci bo­ha­ter­scy pol­scy chło­pi ze wsi pod­kar­pac­kiej z na­ra­ża­niem wła­sne­go ży­cia i swo­ich naj­bliż­szych ura­to­wa­li te­mu chłop­cu ży­cie, wy­peł­ni­li swój chrze­ści­jań­ski obo­wią­zek, nad czym czu­wał cha­ry­zma­tycz­ny pro­boszcz ks. Eu­ge­niusz Okoń. W „na­gro­dę” bo­ha­te­ro­wie ci zo­sta­li przez Ko­siń­skie­go spo­nie­wie­ra­ni, spro­wa­dze­ni do bez­względ­ne­go ciem­no­gro­du. „Czar­ny pta­sior” Jo­an­ny Sie­dlec­kiej jest książ­ką wła­śnie o nich, o ich dra­ma­cie wy­wo­ła­nym kłam­stwa­mi w książ­ce Ko­siń­skie­go i upo­ko­rze­niu, ja­kie ich spo­tka­ło, gdy pod­czas swo­ich trium­fal­nych wi­zyt w Pol­sce był on wszę­dzie, tyl­ko nie tam, gdzie jesz­cze ży­li ci, któ­rzy ry­zy­ko­wa­li dla nie­go ży­ciem wła­snym i swo­ich ro­dzin. Gdy­by Ko­siń­ski się do nich przy­znał, ru­nął­by wów­czas mit o mę­czen­ni­ku, któ­ry oka­zał się tyl­ko li­te­rac­kim hochsz­ta­ple­rem ko­rzy­sta­ją­cym z usług gho­stw­ri­te­rów. (pi­sa­rze-wid­ma, pi­szą­cy książ­ki na zle­ce­nie, na okład­ce nie znaj­du­ją się ich na­zwi­ska, tyl­ko na­zwi­sko zna­ne­go pi­sa­rza czy po­li­ty­ka).

Jo­an­na Sie­dlec­ka, „Czar­ny pta­sior” (od au­tor­ki):

„…nie po­je­cha­łam do Ame­ry­ki, nie chcia­łam pi­sać o za­wrot­nej nie­wąt­pli­wie ka­rie­rze Je­rze­go Ko­siń­skie­go ani o opi­sa­nych już zresz­tą je­go skan­da­lach, suk­ce­sach za­szczy­tach, któ­re go spo­tka­ły. In­te­re­so­wa­ło mnie wy­łącz­nie je­go wo­jen­ne dzie­ciń­stwo. Po­dróż do miejsc, gdzie ja­ko kil­ku­let­ni ży­dow­ski chło­piec prze­trwał oku­pa­cję. Je­go trau­ma­tycz­ne prze­ży­cia z tych lat, a nie Ame­ry­ka by­ły bo­wiem mo­im zda­niem, klu­czem i tro­pem do je­go isto­ty. „Ho­lo­cau­sto­wej”, skom­pli­ko­wa­nej, ta­jem­ni­czej oso­bo­wo­ści. Ob­se­sji, fo­bii, ura­zów i lę­ków. Ma­sek oraz mi­sty­fi­ka­cji. Szo­ku­ją­cej pro­zy na­sy­co­nej ob­se­sją zła. A wresz­cie – za­ska­ku­ją­cej, sa­mo­bój­czej śmier­ci; wśród jej nie do koń­ca ja­snych mo­ty­wów do­pa­try­wa­no się tak­że „mrocz­ne­go dzie­ciń­stwa”, któ­re się o nie­go upo­mnia­ło, upio­rów prze­szło­ści, od któ­rych nie po­tra­fił się uwol­nić. „Był wiel­kim mi­sty­fi­ka­to­rem – pi­sał o nim Ja­nusz Gło­wac­ki – ale de­mo­ny, któ­rych obec­ność sta­le wy­czu­wał za ple­ca­mi, by­ły praw­dzi­we. Pew­nej no­cy oto­czy­ły go w miesz­ka­niu przy 57 Uli­cy cia­snym krę­giem”. „[…] My­ślę, że na de­cy­zję o sa­mo­bój­stwie mia­ły też wpływ la­ta dzie­ciń­stwa opi­sa­ne w „Ma­lo­wa­nym pta­ku”. Na­wet je­śli nie by­ło tak okrut­ne, jak opi­sa­ne w po­wie­ści[…]”, twier­dzi­ła Ewa Hof­f­man, pi­sar­ka ka­na­dyj­ska pol­skie­go po­cho­dze­nia, au­tor­ka książ­ki o ad­ap­ta­cji pol­skich emi­gran­tów w USA”. „Mrocz­ne dzie­ciń­stwo” by­ło też klu­czem do „Ma­lo­wa­ne­go pta­ka”, uzna­ne­go za ar­cy­dzie­ło li­te­ra­tu­ry za­gła­dy, jej li­te­rac­ki do­ku­ment. Za­sta­na­wia­no się: czy au­tor opo­wia­da wła­sną hi­sto­rię? Był prze­cież ży­dow­skim dziec­kiem, któ­re prze­trwa­ło „Epo­kę pie­ców”. Tym bar­dziej, że w swo­ich ofi­cjal­nych „ży­cio­ry­sach” pu­bli­ko­wa­nych w ame­ry­kań­skich en­cy­klo­pe­diach li­te­rac­kich po­da­wał fak­ty zbież­ne z hi­sto­rią chłop­ca z „Ma­lo­wa­ne­go pta­ka”. „Ma­lo­wa­ny ptak” to fik­cja li­te­rac­ka. Ko­siń­ski za­po­ży­czył okrop­no­ści z in­nych opi­sów lub je wy­my­ślił”.

Owe okrop­no­ści przed­sta­wił w „Ma­lo­wa­nym pta­ku” ja­ko prze­ży­cia wła­sne, ob­ra­zu­jąc rów­no­cze­śnie za­co­fa­nie, ciem­no­tę i okru­cień­stwo pol­skich chło­pów, któ­rzy ura­to­wa­li mu ży­cie.

W ostat­nich la­tach miesz­kał w No­wym Jor­ku w dwu­po­ko­jo­wym miesz­ka­niu z żo­ną Ame­ry­kan­ką nie­mó­wią­cą po pol­sku. Wy­da­je się, iż ży­li w se­pa­ra­cji – Ko­siń­ski przy­jaź­nił się z pio­sen­kar­ką Ur­szu­lą Du­dziak. Ostat­nich sie­dem lat pi­sał książ­kę, któ­ra jed­nak nie zo­sta­ła przy­ję­ta przez wy­daw­ców. Wy­kry­te pla­gia­ty li­te­rac­kie za­koń­czy­ły je­go ka­rie­rę li­te­rac­ką, stra­cił człon­ko­stwo ame­ry­kań­skie­go PEN Clu­bu i po­zo­stał bez środ­ków do ży­cia. Sa­mo­bój­stwo Ko­siń­skie­go za­pew­ne wy­wo­ła­ne by­ło upad­kiem li­te­rac­kim i bra­ka­mi fi­nan­so­wy­mi, a nie skru­chą i ża­lem za je­go po­sta­wę mo­ral­ną, jak są­dzą nie­któ­rzy au­to­rzy.

„Ma­lo­wa­ny ptak” był pierw­szym w li­te­ra­tu­rze oskar­że­niem Po­la­ków o okru­cień­stwo wo­bec Źy­dów, a tym sa­mym o współ­udział w Ho­lo­kau­ście i roz­pę­tał świa­to­wą an­ty­pol­ską na­gon­kę.

An­ty­pol­ska na­gon­ka nie­ste­ty zo­sta­ła prze­nie­sio­na na grunt pol­ski nie­od­po­wie­dzial­ny­mi ata­ka­mi czy­nią­cy­mi z Po­la­ków mor­der­ców an­ty­se­mic­kich. Oto w 2002 ro­ku ów­cze­sny pre­zy­dent RP Alek­san­der Kwa­śniew­ski [syn Izaaka Stoltzmana vel Zdzisława Kwaśniewskiego – Red.] urzą­dził spek­takl „z prze­pro­si­na­mi” za mord w Je­dwab­nem rze­ko­mo do­ko­na­ny na Źy­dach przez pol­skich an­ty­se­mi­tów. „Ak­tem praw­nym” upo­waż­nia­ją­cym pre­zy­den­ta RP do owych prze­pro­sin by­ła po­la­ko­żer­cza gra­fo­mań­ska książ­ka Ja­na To­ma­sza Gros­sa „Są­sie­dzi”. Bła­ga­nia mo­dli­tew­ne po­wtó­rzył w Je­dwab­nem w 2011 ro­ku Bro­ni­sław Ko­mo­row­ski w asy­ście trzech ra­bi­nów i nie­ste­ty przed­sta­wi­cie­la Kon­fe­ren­cji Epi­sko­pa­tu Pol­ski.

Jan To­masz Gross uro­dził się 1 sierp­nia 1947 w War­sza­wie – pol­ski so­cjo­log, za­miesz­ka­ły w USA, zaj­mu­ją­cy się na­uka­mi po­li­tycz­ny­mi i spo­łecz­ny­mi, a w tym kon­tek­ście szcze­gól­nie pro­ble­ma­ty­ką wo­jen­ną, wy­wo­dzą­cy się ze śro­do­wi­ska le­wi­co­we­go, w 1996 ro­ku od­zna­czo­ny przez pre­zy­den­ta RP Alek­san­dra Kwa­śniew­skie­go Krzy­żem Ka­wa­ler­skim Or­de­ru Za­słu­gi Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej. To dziw­ne, iż czło­wiek uro­dzo­ny po II woj­nie świa­to­wej, prak­tycz­nie nie­zaj­mu­ją­cy się ba­da­nia­mi hi­sto­rycz­ny­mi, tak „pre­cy­zyj­nie” wy­mie­nia 1600 oby­wa­te­li pol­skich po­cho­dze­nia ży­dow­skie­go rze­ko­mo za­mor­do­wa­nych przez pol­skich an­ty­se­mi­tów przez spa­le­nie ich w je­dwa­bień­skiej sto­do­le. Gra­fo­mań­ska książ­ka „Są­sie­dzi” nie jest pra­cą na­uko­wą, nie po­da­je źró­deł hi­sto­rycz­nych, nie jest na­wet ese­jem, nie po­sia­da wła­ści­wie żad­nej for­my hi­sto­rycz­nej czy li­te­rac­kiej, po­dob­nie jak je­go na­stęp­ne gra­fo­mań­skie po­la­ko­żer­cze książ­ki „Strach” czy „Zło­te Źni­wa”. W tych pu­bli­ka­cjach Jan To­masz Gross, ostat­nio w „Zło­tych Źni­wach” przy współ­pra­cy Ire­ny Gru­dziń­skiej-Gross, usi­łu­je prze­ko­nać czy­tel­ni­ków o ban­dy­ty­zmie ra­bun­ko­wym i mor­der­czym an­ty­se­mi­ty­zmie Po­la­ków. Nie­jed­no kłam­stwo an­ty­pol­skie za­wie­ra­ją książ­ki Gros­sa. „Zło­te żni­wa” otwie­ra fo­to­gra­fia „pol­skich ko­pa­czy”, ze zło­ty­mi ob­rącz­ka­mi w kie­sze­niach, któ­re nie uszły by­stre­mu wzro­ko­wi au­to­ra.

Alek­san­der Szu­mań­ski 

Za: Warszawska gazeta (14 grud­nia 2012) | http://www.warszawskagazeta.pl/kraj/36-kraj/1390-pokosie-malowanego-ptaka- | PO­KŁO­SIE MA­LO­WA­NE­GO PTA­KA

Skip to content