Aktualizacja strony została wstrzymana

Pięć lat po Summorum Pontificum. Łatwo nie jest, ale to Boże dzieło

Dzięki życzliwości portalu Nowy Ruch Liturgiczny zamieszczamy ciekawy artykuł, będący podsumowaniem pięciu lat funkcjonowania papieskiego motu proprio Summorum Pontificum. Tekst ten, wraz z innymi komentarzami, ukaże się w dziesiątym numerze magazynu Nova et Vetera, którego wysyłka rusza pod koniec września.

Jak można podsumować pięć lat obowiązywania Summorum Pontificum w Kościele w Polsce? Jest to zadanie niezwykle trudne, gdyż chyba żaden inny dokument obecnego papieża nie wywołał tylu emocji zarówno wśród wiernych, jak i biskupów. Jeszcze w 1998 roku Prymas Polski mówił publicznie o Mszy trydenckiej: „Jest to moda wśród ludzi wrogich Kościołowi, którzy jak zwykle chcą mu przeszkadzać. Stąd podsumowanie takiej idei, która może być modna w pewnych kręgach, ale która retorycznie nie przedstawia żadnych wartości chrześcijańskich” (wywiad dla KAI z 24 grudnia 1998 r.). Tymczasem wydana niedawno instrukcja Stolicy Apostolskiej stoi w całkowitej sprzeczności z tym stanowiskiem. Cele ogłoszenia motu proprio Summorum Pontificum przez papieża są między innymi następujące (pogrubienia od autora):

a) udostępnienie wszystkim wiernym Liturgii Rzymskiej w Usus   Antiquior, uważanej za cenny skarb, który należy zachować;

b)  zagwarantowanie i zapewnienie w sposób rzeczywisty wszystkim, którzy o to poproszą, możliwości posługiwania się: forma extraordinaria, w przekonaniu, że posługiwanie się Liturgią Rzymską, obowiązującą w 1962 r., jest uprawnieniem przyznanym dla dobra wiernych i dlatego powinno być interpretowane na korzyść wiernych, dla których jest ona głównie przeznaczona; (z instrukcji Universae Ecclesiae).

Chyba nie popełnimy błędu, jeśli opinię kardynała Glempa uznamy jako reprezentatywną dla polskiego duchowieństwa w czasach sprzed ogłoszenia Summorum Pontificum. Po ludzku rzecz ujmując, nie było możliwe, aby to motu proprio zostało przyjęte z entuzjazmem, a następnie gorliwie implementowane. Emocji, przekonań, poglądów, czy wręcz stereotypów i ideologii nie da się zniwelować jednym dokumentem, nawet, jeśli jest to dokument papieski w organizacji tak hierarchicznej, jaką jest Kościół.

Bez przeprowadzenia szczegółowych badań, nikt nie jest w stanie obiektywnie stwierdzić, co dzisiaj myślą o starym rycie polscy księża i biskupi. Skupmy się zatem na rzeczywistości, którą postrzegamy jako osoby, którym zależy na propagowaniu formy nadzwyczajnej rytu rzymskiego. Poniżej przytaczam kilkanaście faktów, które odzwierciedlają dzisiejszy obraz obecności Summorum Pontificum w Kościele w Polsce. Zacznijmy od rzeczy, które mogą niepokoić zwolenników formy nadzwyczajnej.

1.Biskupi w Polsce nadal nie wahają się rzucać przysłowiowych kłód pod nogi wiernym, którzy zgodnie z Summorum Pontificum proszą o Msze w starym rycie. Zakaz coniedzielnych Mszy w Tarnowie czy ostatni zakaz Metropolity Warmińskiego sprawowania starej Mszy podczas pielgrzymki to tylko dwa najlepiej udokumentowane i upublicznione przykłady.

2.Wciąż nie ma w Polsce ani jednego biskupa, który publicznie wypowiadałby sięprzychylnie o Mszy w starym rycie. Zdarzają się pojedyncze, kurtuazyjne, czy jakby dyplomatyczne wypowiedzi, ale w przeciwieństwie do innych krajów, nie ma w Polsce biskupa, którego można by śmiało nazwać „przyjacielem tradycji”.

3.Na forach internetowych czy w prywatnych rozmowach nadal dowiadujemy się, że klerycy okazujący zainteresowanie starym rytem są narażeni na usunięcie z seminarium duchownego. Ci najodważniejsi, którzy zdecydowali się wstąpić do seminarium tradycyjnego instytutów kapłańskich Ecclesia Dei nie mogą być pewni, że którykolwiek polski biskup pozwoli im pracować w swojej ojczyźnie.

4.Odprawienie Mszy tradycyjnej w parafii, gdzie dotychczas nie była odprawiana nadal wzbudza bardzo dużo emocji. W przypadku publicznych celebracji może to być jeszcze zrozumiałe i wyjaśnione poprzez prosty psychologiczny mechanizm lęku przed nieznanym. Gorzej, iż nawet tzw. Msze prywatne są traktowane jako problem. Zgodnie z art. 4 Summorum Pontificum w takich Mszach mogą uczestniczyć wierni, którzy wyrażają taką chęć. Większość kapłanów celebrujących prywatnie, zachowuje ten fakt w tajemnicy, obawiając się reakcji proboszcza, kurii czy biskupa, w sytuacji rosnącego zainteresowania Mszą przez wiernych.

5.Nie jest też dla nas niespodzianką, że w przypadku chłodnego przyjęcia motu proprio przez biskupów, również na poziomie parafii proboszczowie nie zdecydowali się z własnej woli udostępniać wiernym „cennego skarbu” liturgii. Zaledwie kilku proboszczów z własnej inicjatywy wprowadziło w swoich parafiach regularne coniedzielne Msze w formie nadzwyczajnej. Częściej widzimy zainteresowanie starym rytem wśród wikariuszy, którzy mają jednak ograniczone pole działania w tym zakresie.

6.Coraz więcej osób także zdaje sobie sprawę, że regularne i częste celebracje w jednym kościele w obu formach rytu są bardzo trudne. Nie mówimy tu tylko o trudnościach logistycznych, związanych z inną organizacją przestrzeni celebracji czy znalezieniem dogodnej godziny dla Mszy trydenckiej. Większym problemem jest wrażliwość wiernych przywiązanych do starszej formy rytu. To, co dla proboszczów jest uznawane za wspaniałe urozmaicenie życia parafialnego, czyli np. świeckie koncerty, oryginalny wystrój kościoła, specjalne zachowania księży, często obiektywnie jest łamaniem przepisów kościelnych, dla którego nie ma zrozumienia wśród większości wiernych przywiązanych do tradycyjnego rytu.

7.W przeciwieństwie do wielu innych krajów świata, w Polsce nie ma ani jednego kościoła, który byłby przeznaczony wyłącznie dla celebracji w starym rycie i duszpasterstwa wiernych przywiązanych do formy nadzwyczajnej. Źadne tradycyjne duszpasterstwo nie uzyskało przywilejów prowadzenia osobnych ksiąg sakramentalnych czy jurysdykcji quasi-parafii, pomimo, że de facto takie duszpasterstwa w całości zastępują wiernym duszpasterstwo parafialne. Takie podejście bynajmniej nie utwierdza wiernych w tym,że Kościół „jest ich domem”, lecz raczej – zgodzę się tu z ks. Bergiem, przełożonym Bractwa Kapłańskiego św. Piotra – utrwala mentalność uchodźcy, który nigdzie nie przynależy (wywiad dla The Remnant z 5 lipca 2007 r.).

Po przeczytaniu powyższego fragmentu tekstu łatwo wydać opinię, ze polscy biskupi nie działają zgodnie z wolą Ojca Świętego. W konkretnych przypadkach jest to prawda. W ogólności jednak mało kto zdaje sobie sprawę, że Summorum Pontificum nie obliguje biskupów do propagowania tradycyjnego rytu wśród swoich wiernych. Ani w Summorum Pontificum, ani w instrukcji Universae Ecclesiae nie znajdziemy ani jednego zdania nakładającego na biskupów obowiązki w tym zakresie. Biskupi powinni zagwarantować możliwość uczestnictwa w Mszy w startym rycie, ale jedynie tym wiernym, którzy o to proszą. Nie chodzi nawet o pojedynczych wiernych, ale tzw. stabilne grupy.Paradoksalnie, papież w dużej mierze powierza zatem samym wiernym odpowiedzialność za „udostępnienie wszystkim wiernym Liturgii Rzymskiej w Usus Antiquior, uważanej za cenny skarb, który należy zachować” (Universae Ecclesiae art. 8). Tak też się dzieje na całym świecie. Poza działalnością instytutów kapłańskich Ecclesia Dei, do zainicjowania celebracji Mszy w formie nadzwyczajnej dochodzi głównie z inicjatywy wiernych. W Polsce także, to wierni są motorem napędowym propagowania klasycznej liturgii. Oczywiście sami wierni niewiele by zdziałali, gdyby nie wspaniali kapłani, którzy odpowiedzieli na ich potrzeby niejednokrotnie narażając się przy tym na skrajne niezrozumienie swoich przełożonych i współbraci w kapłaństwie. Dzięki ich zaangażowaniu możemy dzisiaj przytoczyć szereg faktów, które potwierdzają sukcesy rozpowszechniania klasycznego rytu w Polsce.

8.Liczba miejsc, gdzie sprawowana jest regularnie co niedzielę Msza trydencka wzrosła przez pięć lat z 5 do 22. Ponadto w 40 innych kościołach Msza w formie nadzwyczajnej zaczęła być sprawowana regularnie, przynajmniej raz w miesiącu. Wzrost liczby miejsc był stały przez ostatnie pięć lat; wykazuje nawet nieznaczną tendencję wzrostową.

9.Wierni zaczynają się coraz lepiej i bardziej świadomie organizować celem propagowania liturgii łacińskiej. Z pamięci jestem w stanie wymienić już 5 stowarzyszeń oraz 5 fundacji, dla których jednym z celów statutowych jest pomoc w rozpowszechnianiu liturgii w klasycznym rycie rzymskim. Odnowione niedawno kontakty z międzynarodową federacją „Una Voce” przyniosły już pierwsze dobre owoce.

10.Rosnące grupy wiernych przywiązanych do tradycyjnej liturgii rodzą także nowe powołania kapłańskie. Już kilkunastu polskich alumnów studiuje za granicą w seminariach duchownych zgromadzeń używających mszału z 1962 r. Nie bez znaczenia jest także fakt, że w zeszłym roku kardynał Dziwisz zezwolił Bractwu Kapłańskiemu Św. Piotra na kanoniczne erygowanie domu w Krakowie. Jest to pierwszy taki przypadek i bardzo istotny precedens dla innych tego typu zgromadzeń.

11.Bardzo istotną nowością ostatnich kilku lat jest zwyczaj celebrowania Mszy świętej prymicyjnej dla grup wiernych przywiązanych do tradycyjnej liturgii. W tym roku zrobiło to kilkunastu neoprezbiterów, absolwentów seminariów diecezjalnych z całej Polski. W miastach, gdzie od dawna jest już sprawowana tradycyjna liturgia, kolejne roczniki kleryków w większości wiedzą już bardzo dużo o tradycyjnej liturgii i mają wśród swoich znajomych osoby przywiązane do Mszy w formie nadzwyczajnej. Dla tych neoprezbiterów stara Msza nie będzie już czymś obcym i kontrowersyjnym. Wielu z nich widzi w formie nadzwyczajnej wspaniałą możliwość do pogłębienia swojego życia duchowego.

12.Pomimo, że nie widać szans na zaistnienie tradycyjnej liturgii w polskich parafiach, to powołane duszpasterstwa diecezjalne coraz lepiej się rozwijają i na stałe instytucjonalizują się w strukturach polskich diecezji. Statut duszpasterstwa z Archidiecezji Warszawskiej zakłada już separację majątkową duszpasterstwa od lokalnej parafii, a także prowadzenie zapisów wiernych należących do duszpasterstwa. Są to dwa istotne zalążki dla przyszłego powstania samodzielnej parafii personalnej. Księża, którzy zostają mianowani duszpasterzami wiernych przywiązanych do starej Mszy często nie są już jednocześnie księżmi parafialnymi, co umożliwia im większe zaangażowanie w tradycyjne duszpasterstwo. Przykładowo, w Diecezji Gliwickiej umożliwiło to odprawianie codziennych Msze świętych oraz stworzenie dodatkowego miejsca coniedzielnych celebracji.

13.Z roku na rok rośnie również liczba pielgrzymek, obozów wakacyjnych oraz rekolekcji wyjazdowych dla wiernych przywiązanych do tradycyjnego rytu lub tych, którzy chcą poznać ten klasyczny łaciński obrządek. W tym roku można było spędzić prawie całe wakacje, zapisując się na tego typu inicjatywy. Niezwykle istotnym elementem tych projektów jest fakt, że odbywają się one w miejscach, gdzie Msza trydencka nie jest regularnie odprawiana. Dzięki temu coraz więcej wiernych i księży styka się z tradycyjną liturgią. To, co dawniej było dla nich nieznane, obecnie staje się znane i nie wzbudza już takich negatywnych emocji, jak dawniej. Każdy ksiądz odprawiający Mszę tam, gdzie ona nie była dotychczas odprawiana jest de facto propagatorem wezwania Ojca Świętego do udostępniania wszystkim wiernym „skarbów liturgii”.

14.Wierni przywiązani do liturgii łacińskiej nie biorą się znikąd. Są to zaangażowani katolicy, którzy kochają swój Kościół; którzy zawsze uczestniczyli w jego życiu. Dziesiątki miejsc regularnych celebracji nie powstały w wyniku sugerowanego przez Summorum Pontificum zbierania stabilnych grup i przygotowywania pism do proboszczów i biskupów, ale w większości dzięki nieformalnym przyjacielskim kontaktom, jakie ci wierni mają z duchownymi. To często ci wierni są „misjonarzami”, którzy potrafią przekonać kapłanów do celebracji w rycie tradycyjnym czy nawet zorganizować dla nich naukę starego rytu. Jest to bardzo istotny element pozytywnie wyróżniający Polskę na tle innych krajów świata.

Myślę, że powyższe fakty jasno pokazują, że lawina rozpowszechniania tradycyjnej liturgii ruszyła i jest nie do zatrzymania. Śmiało można już powiedzieć o Ruchu Summorum Pontificum w Kościele w Polsce. Obecnie jest to od 5 do 10 tysięcy wiernych. Trudności związane z niechęcią duchowieństwa maleją z roku na rok także ze względu na bardzo jasne sygnały płynące ze Stolicy Apostolskiej. Wielokrotnie już polscy biskupi musieli zmienić swoje decyzje pod wpływem Komisji Ecclesia Dei (część Kongregacji Nauki Wiary), do której o pomoc zwrócili się polscy wierni. Każda stabilna grupa, która konsekwentnie i uparcie ubiega się o regularne celebracje w końcu osiąga swoje cele. Zadanie, które stoi przed wiernymi i księżmi to przede wszystkim coraz szersze edukowanie wiernych o wspaniałych bogactwach tradycyjnej liturgii oraz rzetelne informowanie o celebracjach starej Mszy i innych wspaniałych inicjatywach związanych z tradycyjną liturgią.

Ostatecznie Ruch Summorum Pontificumjedynie powtarza przesłanie Ojca Świętego Benedykta XVI: To, co dla poprzednich pokoleń było święte, również dla nas pozostaje święte i wielkie, i nie może być nagle całkowicie zabronione albo uznane za szkodliwe” (Benedykt XVI, List do Biskupów z okazji opublikowania Listu Apostolskiego Motu Proprio data Summorum Pontificum odnośnie do stosowania Liturgii Rzymskiej sprzed reformy przeprowadzonej w 1970 r., AAS 99 (2007) 798.). Marcin Gola

pontificum summorum

Za: Centrum Kultury i Tradycji - Wiedeń 1863 (2012.09.13) | http://www.wieden1683.pl/news/piec-lat-po-summorum-pontificum-latwo-nie-jest-ale-boze-dzielo/

Skip to content