Aktualizacja strony została wstrzymana

Prezydencki argument zaporowy – Stanisław Michalkiewicz

No, nareszcie – dzięki panu prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu wiemy, dlaczego powinniśmy wierzyć w raport przygotowany przez komisję pod kierownictwem pana ministra Jerzego Millera – a nie – dajmy na to – w jakieś opinie egzotycznych naukowców z Gwinei Równikowej. Rzecz jest takiej wagi, nie tylko z tego względu, że autorem tego zbawiennego pouczenia jest pan prezydent Komorowski Bronisław, ale również ze względu na widoczną intencję nadania przywołanemu argumentowi uniwersalnej użyteczności – że musimy sobie to wszystko rozebrać z uwagą. Zacznijmy tedy od końca – to znaczy – od egzotycznych naukowców z Gwinei Równikowej. Najwyraźniej pan prezydent Komorowski Bronisław nie wierzy, by naukowiec z Gwinei Równikowej mógł wymyślić lub odkryć coś interesującego przynajmniej na tyle, by zainteresowało to prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju. Pan prezydent Komorowski Bronisław nie jest w tym podejściu odosobniony, bo już dwa tysiące lat temu pewien faryzeusz powątpiewał, „czy może być co dobrego z Nazaretu?” Ciekawe, że prawdziwy renesans tradycja faryzejska za sprawą pana prezydenta Komorowskiego Bronisława przeżywa akurat w naszym nieszczęśliwym kraju. Ja wiem, że niektórzy mogą przypisać to zwykłemu przypadkowi – ja jednak przypomnę sentencję ś.p. księdza Bronisława Bozowskiego, który zawsze mawiał, iż „nie ma przypadków, są tylko znaki”. Odradzanie się tradycji faryzejskiej akurat w naszym nieszczęśliwym kraju może być tedy znakiem zapowiadającym ważne przekształcenia, nie tylko własnościowe, ale i polityczne.

Ale ta sprawa, chociaż, ma się rozumieć, wielkiej wagi, jest jednak wagi mniejszej od samego zbawiennego pouczenia pana prezydenta Komorowskiego Bronisława, który powiedział panu redaktoru Durczoku Kamilu, że wierzyć w raport komisji pod kierownictwem pana ministra Jerzego Millera powinniśmy ze względu na „powagę państwa”. Zdaniem pana prezydenta Komorowskiego Bronisława kwestionowanie raportu komisji pod kierownictwem pana ministra Jerzego Millera jest bowiem podważaniem „werdyktu państwa polskiego, naszego własnego”. Dotychczas wiarygodność jakiejś opinii, czy ustalenia zależała od tego, czy były one prawdziwe. Tymczasem w argumentacji przywołanej przez pana prezydenta Komorowskiego Bronisława o tym nie ma mowy. Powinniśmy wierzyć w raport komisji kierowanej przez pana ministra Jerzego Millera nie dlatego, że jest on prawdziwy, tylko z całkiem innych powodów. Z obfitości serca usta mówią i chociaż jestem prawie pewien, że panu prezydentowi Komorowskiemu Bronisławowi wcale nie o to chodziło – to przecież niepodobna nie zauważyć, że z ust pierwszego obywatela naszego nieszczęśliwego kraju uzyskaliśmy pośrednie przyznanie, iż raport komisji pod kierownictwem pana ministra Jerzego Millera z prawdą nie musi mieć nic wspólnego.

No dobrze – ale dlaczego powinniśmy wierzyć w ten nieszczęsny raport ze względu na „powagę państwa” – a więc coś, co nie istnieje, między innymi za sprawą rządu pana premiera Donalda Tuska – a i samego pana prezydenta Komorowskiego Bronisława chyba też? Państwa w ogóle dzielą się na poważne i pozostałe – a państwo poważne, to takie, które potrafi zdefiniować swój interes państwowy, realizować go i go bronić. Do której zatem kategorii należy nasz nieszczęśliwy kraj – każdy widzi. Wreszcie opinia według której kwestionowanie raportu komisji pod kierownictwem pana ministra Jerzego Millera jest podważaniem „werdyktu państwa polskiego”. Już na pierwszy rzut oka widać, że to błąd logiczny określany jako pars pro toto. Podważanie raportu komisji pod kierownictwem pana ministra Millera jest podważaniem werdyktu tej komisji, a nie żadnego „państwa”. Bo chyba pan prezydent Komorowski Bronisław nie zamierza dowodzić, że komisja, tylko dlatego, że jest państwowa, charakteryzuje się nieomylnością? Warto przypomnieć, że za PRL sądy skazujące ludzi przypisujących sprawstwo zbrodni katyńskiej Związkowi Radzieckiemu, też były państwowe. Już choćby na tym tle widać nieusuwalną słabość tej części argumentacji pana prezydenta Komorowskiego Bronisława, który w dodatku twierdzi, że państwo jest „nasze własne”. To też wcale nie jest takie oczywiste z uwagi na mnóstwo poszlak wskazujących, iż nasz nieszczęśliwy kraj jest okupowany przez tajne służby, które Bóg wie, komu się wysługują naprawdę i tylko dla zamydlenia oczu obywatelom wystrugują z banana tych wszystkich Umiłowanych Przywódców.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton    „Nasz Dziennik”    21 kwietnia 2012

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2476

Skip to content