Nadpalone ręce, osmolone nogi, ściemniały od ognia drzewiec krzyża. Obok krucyfiksu napis zachęcający do modlitwy o nawrócenie osoby, która dokonała profanacji najświętszego dla chrześcijan symbolu. W poniedziałek późnym popołudniem został podpalony krucyfiks w kościele pod wezwaniem Dzieciątka Jezus w Warszawie przy ul. Lindleya.
(foto. Małgorzata Armo) |
– Zły się wścieka w Wielkim Tygodniu – mówi opanowanym, lecz stanowczym głosem proboszcz ks. Andrzej Anyszka. Dodaje: – Zły proszę napisać wielka literą, to imię Szatana – dodaje.
Nie chce więcej sprawy komentować, jedynie zwraca uwagę, że wydarzenie to wpisuje się w szerszy kontekst antychrześcijańskich działań.
Duchowny ułożył krzyż z rozpiętym na nim Chrystusem na specjalnym podium przed ołtarzem. Obok umieścił informację o profanacji i prośbę o nawrócenie sprawcy. Nie zawiadomił policji. Ważniejsza jest modlitwa.
Krucyfiks wisiał na ścianie przy przejściu z kruchty do nawy głównej tego neogotyckiego kościoła. – Przetrwał okupację, zniszczenie Warszawy przez hitlerowców, a teraz został tak potwornie sprofanowany – mówi mężczyzna siedzący w kościele. W ławkach klęczy kilka osób i modli się w skupieniu.
– Zniszczenia krzyża w kościele nie można traktować jedynie jako zwykłego aktu wandalizmu. To zamach na najważniejsze dla człowieka wierzącego wartości – ocenia rzecznik archidiecezji warszawskiej ks. Rafał Markowski. Podkreśla, że profanacja krucyfiksu jest wyrazem upadku wartości, szczególnie godności człowieka, rani, bowiem jego najgłębsze uczucia.
W kontekście debaty na temat nauki religii pyta, kto w szkole będzie uczył dzieci i młodzież szacunku do wartości. Matematyk, historyk, polonista? – Mogą to robić, lecz najlepiej przygotowany do tego jest katecheta – odpowiada.
Jarosław Selin, poseł PiS, nie ma wątpliwości: – Moralną odpowiedzialność za tę profanację oraz inne tego typu wydarzenia ponoszą politycy, którzy bazują na antyklerykalizmie i podejmują działania wprost wymierzone w chrześcijan i chrześcijaństwo. Przypomina, że ten ruch ma już nawet swoją reprezentację w Sejmie.
Marek Jurek podkreśla, że antychrześcijańskie działania coraz rzadziej napotykają społeczny sprzeciw, co więcej, bywają akceptowane. – To jest bardzo niepokojące – mówi. W jego ocenie profanacja symboli religijnych innych wspólnot spotkałaby się z natychmiastową reakcją ze strony premiera lub ministra spraw wewnętrznych. – Jeżeli szef rządu i jego minister milczą w tej sprawie, to znaczy, że ją akceptują.
Rzecznik MSW Małgorzata Woźniak tłumaczy, że minister Jacek Cichocki nie może zabierać głosu w sprawie i odsyła do policji. A rzecznik stołecznej komendy mł. insp. Maciej Karczyński zapewnia, że jeżeli wpłynie zgłoszenie o przestępstwie, to policja się nim zajmie.
Autor: Wojciech Kamiński, | Źródło: Gazeta Polska Codziennie,