Aktualizacja strony została wstrzymana

Czerska, czyli zaskoczenia nie było

Pisałem wczoraj o pytaniu, kto kłamie w sprawie płk Tobiasza: Niezależna czy Wyborcza. Pytanie, oczywiście, czysto retoryczne, bo niby czemu Wyborcza akurat wczoraj i akurat w tej jednej sprawie miałaby się zachować inaczej, niż nas wszystkich przyzwyczaiła w czasie ostatnich dwudziestu lat?  Przypomnę, że wiadomość o śmierci Tobiasza Wyborcza okrasiła uspokajajacą uwagą, ze wszystkie zeznania przed sądem już złożył, więc dla toczacej sie sprawy to bez znaczenia. Otóż nie trzeba być jasnowidzem, żeby zachować się racjonalnie – jak Wyborcza pisze, że wszystkie złożył, to w ciemno można przyjmować zakłady na pieniądze i to spore, że nie złożył ani jednego, bo sie zwyczajnie uchylał od stawiennictwa przed sądem, co ten sąd przyjmował z niezmąconym spokojem i wyrozumiałością dla ludzkich słabostek.

W ogóle przydatność Wyborczej jest nie do przecenienia, ja, na ten przykład od lat według jej wskazówek oceniam ludzka uczciwość i patriotyzm, rzecz prosta czytając jej zalecenia a rebour, niczym przy pomocy przystawionego lusterka jak za dawnych czasów szyfrowano szpiegowskie meldunki i instrukcje. Jeśli mnie pamięć nie myli, Leonardo da Vinci tak właśnie pisał, na bieżąco, lustrzanym odbiciem. To znaczy, pamięć, nie żebym mu świeczkę przy tym trzymał i gęsie pióra przycinał, lecz czytalem o tym dość dawno i już nie wiem, gdzie.

Jak ktoś zdaniem Wyborczej jest notorycznym łajdakiem, krypto, albo i jawnofaszystą, antysemitą i Żydem, nieudacznikiem bez konta i arcyaferzystą, żałosnym frajerem i najniebezpieczniejszym człowiekiem półkuli północnej niczym szampon i odżywka w jednym i jeszcze do tego nie sortuje odpadków kuchennych i lekceważaco się odnosi do globalnego ocieplenia, lub oziębienia, to ja za kimś takim idę i głosuję , jak w dym, bez wahania. I odwrotnie, jak czytam, że ktoś tam to autorytet, znajomy autorytetów, posiadający glejt potwierdzony przez autorytety i wystawiający inne glejty innym autorytetom, to bez dużego ryzyka mogę obstawiać, że za młodu szefował organizacji partyjnej, lub młodzieżowej, uczelnianej, czy zakładowej, posiada dyplom (z czerwonym paskiem i zdjęciem na tle sztandaru) ukończenia Akademii im. Klimenta Woroszyłowa , pisał ody do Stalina i donosy na UB, tudzież domagał się przyspieszenia wyroku śmierci na aresztowanych i torturowanych ksieży. Dorobił sie przy tym, wbrew, ma się rozumieć, swej wiedzy i zgody dwóch, albo trzech pseudonimów operacyjnych i to nie w Armii Krajowej, żeby była jasność. Od czasu, do czasu wypłynie odręczne usprawiedliwienie, że nie pisze donosów tak często, jak by pragnął, bo syn pisze swoje donosy do swojego oficera prowadzącego, a stół mają, niestety, jeden. Tak na marginesie, zastanawia wręcz, jak częste były takie ubecko- razwiedkowe dynastie, nieraz  trzy pokolenia kanalii i to nie jest ostatnie słowo!

Także i druga część informacji z Wyborczej jest klamstwem, bo i owszem, nagłe i niespodziewane odejście głównego świadka oskarżenia tuż przed konfrontacją tegoż z Prezydentem Komorowskim, oraz Wojciechem Sumlińskim, który przygotował dlań sto pytań oznacza, że nie wyjaśnione pozostaną rozbieżnosci w zeznaniach Pana Prezydenta, ani te sto pytan nie doczeka sie odpowiedzi. No i dobrze, bo po co jątrzyć i dzielić Polaków, nie?

Wspomniałem o Armii Krajowej, z kronikarskiego obowiązku wspomnieć należy o rocznicy jej powstania. Gdyby ktoś swą wiedzę czerpał z oficjalnych stron Głowy Polskiego Państwa, to by się o tym nie dowiedział. O Walentynkach, owszem, o AK, nie. To sporo mówi o Głowie , a raczej o głowie tej Głowy. I o upadku państwa reprezentowanego przez coś tak żalośnie, rozpaczliwie, krzycząco niekompetentnego i słabosilnego intelektualnie. Można by odziać we frak kloc lipowego drzewa (a drugi, większy, w garsonkę), wyszłoby taniej, a efekt byłby ten sam, albo i lepszy, bo mniej gaf by kloc strzelał.  Kloc, to kloc, przynajmniej nic nie mówi. Ktoś kiedyś napisał o księciu Konstantym: „Pan Bóg nie potrafił nas, Polaków bardziej upokorzyć, a może i nie śmiał.” Cytuję z pamięci, więc pewnie niedokładnie. Pasowało w XIX wieku, pasuje i dzisiaj, w wieku XXI.

Nie mogę sie powstrzymać, by nie dodać jeszcze jednego akapitu, skoro już  o AK i korzeniach Informacji Wojskowej mówimy. Towarzyszom z „Sowy” i weteranom Ludowego Wojska Polskiego  dedykuję:

Marian SPYCHALSKI – szef Informacji SG GL zeznaje: ”Drukarnię GL na pl. Grzybowskim przekazałem do gestapo w celu likwidacji, w przekonaniu, że jest to drukarnia akowska” (Archiwum Akt Nowych 509,51,k 28) – wyjaśniam, o co chodzi, towarzysz Spychalski przez pomyłkę zakapował gestapo własną drukarnię.

Władysław GOMUŁKA zeznaje: ”Usłyszawszy powyższe od Spychalskiego, zapytałem go, komu na myśl przyszło stosowanie takiej taktyki, takiej metody walki z akowskim podziemiem. Spychalski mi oświadczył , że już od dawna od stosuje taką metodę, na która otrzymał zgodę Sztabu AL” (Archiwum Akt Nowych 509/148,k41-46).

Seawolf

P.S. Zachęcam nieustająco do czytania moich felietonów w Gazecie Polskiej Codziennie, tylko w gazecie, exclusive!

http://freepl.info/seawolf
http://gpcodziennie.pl/autor/seawolf
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://niezalezna.pl/bloger/69/wpisy
http://seawolf.salon24.pl/

Oraz w wersji audio tutaj:
http://niepoprawneradio.pl/

Za: niezalezna.pl (2012-02-15 ) | http://niezalezna.pl/23542-czerska-czyli-zaskoczenia-nie-bylo

Skip to content