Aktualizacja strony została wstrzymana

Rocznica prezydentury, przerwanej we mgle – Janusz Wojciechowski

Sześć lat temu Prezydent Lech Kaczyński złożył przysięgę przed Zgromadzeniem Narodowym i objął najwyższy urząd w Rzeczypospolitej. W  pierwszym swoim orędziu do narodu zapowiedział prowadzenie aktywnej i energicznej polityki zagranicznej. Mówił też, że państwo musi być przebudowane i oczyszczone. Potem Prezydent modlił się na mszy w warszawskiej katedrze, a wieczorem na Placu Piłsudskiego ucałował sztandar i przejął zwierzchnictwo nad armią.
Tak rozpoczęła się kadencja Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Trudna to była kadencja. Tylko przez półtora roku miał na przeciw siebie parlament i rząd gotowy do współpracy, choć najpierw był to rząd mniejszościowy, a potem z większością niepewną i chwiejną.
W 2007 roku przyszedł nowy parlament, którego marszałek żartował – jaka wizyta taki zamach i premier, który mówił, ze prezydent nie jest mu potrzebny. Siłą rzeczy rola prezydenta w polityce krajowej musiała się wtedy sprowadzać głównie do wetowania złych ustaw, jak choćby tej o pseudoreformie służby zdrowia.

Polityka zagraniczna Lecha Kaczyńskiego byłą aktywna, energiczna i prawdziwie niezależna. Punktem kulminacyjnym była Gruzja, do której Prezydent pojechał w ogniu walk i choć w Polsce drwiono z jego wizyty, to Gruzini czczą go jako zbawcę ich niepodległości. To Kaczyński obudził wtedy świat i zablokował wjazd rosyjskich czołgów do Tbilisi.
Dziś Lech Kaczyński ma za to w Gruzji swoje ulice, place i pomniki. W Polsce ulicę na razie ma jedną, w Kielcach. Pewnie więcej niż ulic Kaczyńskiego będzie w Polsce alei Havla. Zasłużonych, oczywiście, że zasłużonych.  

W najczarniejszych snach nikt by nie przewidział,  że prezydentura Lecha Kaczyńskiego zakończy się nagle nieopodal Katynia, w zamglonym smoleńskim lesie. I że z Pałacu Prezydenckiego wyjedzie w bieli i czerwieni na lawecie. 
Nikt nie przewidział, choć pewnie po Gruzji przewidywać było trzeba…

Przyczyny nagłego końca rozpoczętej sześć lat temu kadencji Lecha Kaczyńskiego zostały ustalone w kwadrans – mgła, brzoza i piloci zawinili. Nie trzeba było badać wraku ani czarnych skrzynek. Potwierdziła to komisja Anodiny i raport Millera.
Gdzieś tam jeszcze wlecze się całkowicie już zapomniane śledztwo prokuratury.   
I tylko ta mgła nad smoleńskim lasem wciąż gęstnieje…

Janusz Wojciechowski

Za: Janusz Wojciechowski blog (23 grudnia 2011) | http://januszwojciechowski.blog.onet.pl/Rocznica-prezydentury-przerwan,2,ID443582624,n

Skip to content