Aktualizacja strony została wstrzymana

Sztuka uników prezydenta

Wzmożona aktywność Bronisława Komorowskiego towarzysząca inicjatywie budowy pomnika bolszewików świadczyła o zmianie wektorów w polityce historycznej nowo zaprzysiężonego prezydenta. Trudno było tego nie dostrzec przez ostatni rok

Z dr Ewą Rzeczkowską, historykiem w Katedrze Historii Najnowszej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, rozmawia Paulina Gajkowska

Bronisław Komorowski nie przyjechał do Ossowa na uroczystości upamiętniające 91. rocznicę Bitwy Warszawskiej…
– Co znamienne, brak również patronatu Kancelarii Prezydenta nad tymi obchodami. Z tego, co wiem, uczestniczył w nich tylko szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej. Myślę, że jest to pewien unik ze strony prezydenta Komorowskiego. Prawdopodobnie obawia się on reakcji mieszkańców Ossowa, którzy z racji na inicjatywę budowy pomnika upamiętniającego najeźdźców bolszewickich mogliby dość chłodno – delikatnie mówiąc – przyjąć pana prezydenta. Bronisław Komorowski w tym czasie uczestniczył w uroczystościach związanych ze Świętem Wojska Polskiego w Warszawie.

Ten – jak Pani powiedziała – unik wpisuje się w pewną linię prowadzenia polityki historycznej…
– Nie byłoby przesadą powiedzieć, że jest to polityka niewchodzenia w obszary niewygodne dla polityki historycznej prowadzonej przez współczesną Rosję, jest to polityka przypodobania się Rosji. Należałoby w pierwszej kolejności zacząć od tego, że styl rosyjskiej narracji historycznej jest bardzo konsekwentny; jest swego rodzaju synkretyzmem. Otóż zasadza się on z jednej strony na odwołaniu do imperium sowieckiego, a z drugiej strony na luźnym nawiązaniu do Rosji carskiej. Bierze się pod uwagę tylko pewne elementy przeszłości – współczesna władza, budując własną politykę historyczną, powołuje się na sukcesy, na imperialną siłę mocarstwa. Natomiast jeśli chodzi o rozliczenie z przeszłością, a dokładnie ze zbrodni komunistycznych, Federacja Rosyjska nie chce odpowiadać – nie czuje się bowiem w jakikolwiek sposób związana z odpowiedzialnymi za te zbrodnie. Jednak pozytywny dorobek ZSRS stawia na piedestał. Znamienne jest również to, że współczesna Rosja jest gotowa usprawiedliwiać ciemne strony swojej najnowszej historii. Na przykład, jeśli chodzi o żołnierzy bolszewickich, którzy w 1920 r. szli na Zachód, niosąc na bagnetach ideologię komunistyczną, to naczelni rosyjscy propagandyści uważają ich za „obrońców” granic dawnego imperium, a nie za agresorów. W mainstreamowych opiniotwórczych mediach rosyjskich powielane jest również kłamstwo, jakoby w 1920 r. w niewoli na ziemiach polskich zginęło prawie 70 tysięcy czerwonoarmistów. Podsumowując: znamienne jest to, że polscy politycy nie dostrzegają manipulacji rosyjskich i wciąż kierują się tym, co jest zgodne z interesem tzw. porozumienia polsko-rosyjskiego. Unik prezydenta Komorowskiego, czyli jego nieobecność w Ossowie na uroczystościach upamiętniających 91. rocznicę Bitwy Warszawskiej, nasuwa również myśl, że niewygodna jest dla niego prawda o inicjatywie ufundowania pomnika dla czerwonoarmistów.

Jakie znaczenie ma Ossów na mapie historycznej Polski?
– Jest to, po pierwsze, miejsce śmierci księdza majora Ignacego Skorupki oraz miejsce mogił obrońców Polski w Bitwie Warszawskiej. Dodatkowo Ossów leży niedaleko Radzymina – miasta, które w 1920 r. było co chwila jak nie w rękach polskich, to bolszewickich. Tam toczyły się najbardziej krwawe walki. Przez lata komunizmu władza próbowała zdeprecjonować to miejsce. W 1952 r. siedziba powiatu została przeniesiona z Radzymina do pobliskiego Wołomina, co miało niemały wpływ na sytuację ekonomiczną i gospodarczą miasta. Położone kilka kilometrów dalej, we wsi Ossów, międzywojenne sanktuarium – kaplicę i cmentarz poległych polskich żołnierzy – włączono w skład poligonu w Zielonce i surowo zakazano wstępu na jego teren. Dopiero po 1990 r. Ossów doczekał się oficjalnych uroczystości upamiętniających bohaterów zwycięskiej Bitwy Warszawskiej. Oczywiście na początku były one bardzo skromne. Dopiero z czasem je rozbudowano i dzisiaj można wziąć udział w bardzo bogato zorganizowanych uroczystościach i imprezach towarzyszących rocznicy Cudu nad Wisłą. Bywał na nich również Bronisław Komorowski.

I w tym ważnym miejscu wówczas marszałek Komorowski zaangażował się w budowę pomnika upamiętniającego czerwonoarmistów, czym – mówiąc wprost – nie zyskał uznania wśród mieszkańców gminy…
– Od wielu lat wiadomo było, że w tym miejscu spoczywają bolszewicy. W 2008 r. odkopano szczątki 22 żołnierzy Armii Czerwonej, którzy w 1920 r. najechali na Warszawę. Marszałek Bronisław Komorowski aktywnie wsparł ideę wzniesienia mogiły i pomnika dla poległych tam czerwonoarmistów. Objął patronatem budowę tego pomnika. Jednak już wówczas oceniano, że jego zamiarem nie było oddanie hołdu, jaki należy się wszystkim zmarłym, ale głównym motywem był aspekt polityczny – miał to być ukłon w stronę Rosji. Budowa pomnika zyskała szczególną rangę polityczną. Bronisław Komorowski jako prezydent kontynuował działania wspierające ideę jego powstania. W niesłychanym tempie zbudowano drogę dojazdową do tego pomnika. Zamierzano 15 sierpnia 2010 r. zorganizować duże uroczystości, w których miał wziąć udział prezydent. Jednak protesty mieszkańców, jak również zapowiedź absencji ze strony samorządowców czy księży spowodowały, że Bronisław Komorowski nie przyjechał na odsłonięcie pomnika. Odbyło się ono w atmosferze kontrowersji i niesmaku dopiero 1 listopada ubiegłego roku. Nie uczestniczył w nich prezydent, ale jego doradca Tomasz Nałęcz.

Oburzająca jest forma pomnika i fałszujący historię najnowszą wydźwięk tego monumentu. Dla Bronisława Komorowskiego jest to najwidoczniej bardzo niewygodny temat…
– W istocie. Zdaje się, że teraz prezydent chyłkiem wycofuje się ze swojej własnej, nie do końca przemyślanej inicjatywy… Co znamienne, pojawiła się ona jeszcze na początku lat 90. Dla mnie uderzająca jest również dysproporcja w upamiętnianiu ofiar polskich i sowieckich. Otóż przy mogiłach polskich żołnierzy znajduje się prosty żelazny krzyż, natomiast pomnik bolszewików został zbudowany ze szlachetnego, drogiego kamienia… Nie zachowano właściwych proporcji. Idea pojednania z Rosją nie powinna przesłaniać tego, co kluczowe w naszej historii, nie powinna zaciemniać historii. Wszystkie pomniki, symboliczne mogiły czy cmentarze polskich ofiar systemu komunistycznego na Wschodzie były czy są fundowane z polskich pieniędzy. Natomiast w Ossowie zaskakujące było to, że całość ufundowana była nie przez Rosjan, ale przez Polaków. Wyglądało to tak, jakby to Polakom bardziej zależało na uczczeniu żołnierzy bolszewickich, którzy w 1920 r. byli agresorami, niż polskich obrońców stolicy (sic!). Paradoks ten pokazuje, jak obecnie rozkładane są akcenty w polskiej politycy historycznej.

Czy z perspektywy minionego roku można, według Pani, powiedzieć, że sposób prowadzenia polityki historycznej przez Bronisława Komorowskiego to właśnie taka sztuka uników trudnych, ale istotnych tematów? Wiele ważnych rocznic zostało przez niego niezauważonych…
– Wzmożona aktywność Bronisława Komorowskiego towarzysząca inicjatywie budowy pomnika bolszewików świadczyła o zmianie wektorów w polityce historycznej nowo zaprzysiężonego prezydenta. Trudno było tego nie dostrzec przez ostatni rok. Można powiedzieć wprost, że polityka historyczna Lecha Kaczyńskiego była w interesie Polski. Natomiast mogę wyrazić tylko nadzieję, iż działania Bronisława Komorowskiego w tym zakresie będą szły w parze z polską racją stanu. Nie powinien on kierować się swoiście pojętą polityką historyczną Rosji, która nie ma nic wspólnego z naszym interesem.

Za dużo problemów jest do wyjaśnienia, by pozwalać sobie tylko na kurtuazję?
– Po prostu oczekiwałabym od polskiego prezydenta, że w pierwszej kolejności będzie dbał o polski interes na każdym polu swojej działalności. Również jeśli chodzi o obecność w ważnych dla Polaków miejscach i upamiętnianiu bohaterów naszej historii.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Wtorek, 16 sierpnia 2011, Nr 189 (4120) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110816&typ=po&id=po27.txt

Skip to content