Aktualizacja strony została wstrzymana

Entropia czyli jak mierzyć degradację czegokolwiek

Na świecie walczą że sobą dwa bardzo podstawowe trendy rozumowania. Według jednego z nich, cechującego na ogól ludzi młodych i niedoświadczonych, stan świata ogólnie rzecz biorąc ulega poprawie wraz z upływem czasu. Jest to punkt widzenia naiwnych optymistów. Sądzą bowiem oni, że wzrost technologii, upowszechnienie edukacji, awans społeczny oraz niwelacja barier społecznych, rasowych czy religijnych prowadzi w rezultacie do społeczeństw szczęśliwszych a być może nawet lepszych pod względem tych czy innych kryteriów. Jest to pogląd będący skutkiem globalnej ekspansji czegoś co można nazwać kulturą białego człowieka czy też cywilizacją łacińską, która wraz z ułatwionym przemieszczaniem ludności oraz internetem zwolna staje się coraz powszechniejsza. Zauważmy, że pogląd ten jest w zasadniczym konflikcie z kulturą ludów kolorowych, które preferują model reglamentacyjno-ascetyczny i paternalistyczny. Nic więc dziwnego, że punkty styku cywilizacji łacińskiej z kulturami (bo trudno w ich przypadku mówić o cywilizacjach) człowieka kolorowego na ogół stają się ogniskami starć zbrojnych i ideowych.

Tak było w przeszłości, zwłaszcza w okresie inwazji świata mahometanskiego na Europe (półw. iberyjski, Bałkany, czy polskie kresy) i tak też jest obecnie podczas obecnej krucjaty amerykańsko-europejskiej  w Azji Mniejszej oraz w Afryce Północnej. Oczywiście starcia te mają też aspekt ekonomiczny ale ten nigdy nie odgrywał kluczowej roli w świadomosci społecznej uczestników owych inwazji nawet jeśli stanowił inspirację ich przywódców.

Z drugiej strony istnieje pogląd, według którego cywilizacja białego człowieka stopniowo ulega degeneracji. Przyczyną tego jest odrzucenie modelu autorytarnego zarządzania rodziną, majątkiem czy państwem, likwidacja społeczeństw stanowych oraz inwazja subkultur afrykańsko-azjatyckich wraz z absorbcją zachowań typowych dla ludów kolorowych. Wielką rolę w dywersji i sabotażu cywilizacji białego człowieka odgrywa azjatycka subkultura żydowska, która powoduje erozję zarówno moralnego kręgosłupa europejczyków jak i ich świadomości społecznej. Ta dywersyjna działność występowała od poczatków emigracji żydowskiej na tereny Europy, ale osiągnęła szczególne nasilenie począwszy od wieku XVIII. Uprzednio bowiem zainfekowane organizmy państwowe broniły się przez ograniczenie miejsc zasiedlania oraz form aktywności żydowskich emigrantów. Było to podobne do reakcji obronnej organizmów żywych zaatakowanych przez patogeny. Izolacja w postaci zlokalizowanych wrzódow, czyli gett żydowskich zapobiegała infekcji całego organizmu państwowego. Oczywiście najracjonalniejszym działaniem było oczyszczenie takiego wrzodu czy wrzodów metodą operacyjną i takie metody były też stosowane (np. rekonkwista na półw. iberyjskim, liczne wypędzenia żydow w różnych krajach Europy czy program ostatecznego rozwiązania w niemieckiej III Rzeszy). Obecnie jednak mamy już do czynienia z zakażeniem ogólnym czego objawem jest nie tylko gorączka finansowa, w którą wpędziły praktycznie cały świat spekulacje żydowskich finansistów, ale także postępujący paraliż świadomosci społecznej, sfery moralnej oraz religijnej świata białego człowieka, co zawdzięczamy głównie wpajanemu masom relatywizmowi wartości.

Z punktu widzenia fizyki możemy powiedzieć, że nasz swiat, czyli cywilizacja białego człowieka w Europie i Ameryce Północnej, podlega prawu wzrastającej entropii czyli postępującemu rozpadowi struktur uporządkowanych. Aby wytłumaczyć co mam na myśli, spojrzmy na prosty przykład. Woda w temperaturach niskich istnieje w stanie stałym znanym pod nazwem lodu. Jest to stan wysoce uporządkowany, kryształ, w którym molekuly wody znajdują się w dobrze określonych wzajemnych relacjach przestrzennych. Jeśli weźmiemy pewną ilość lodu o temperaturze, powiedzmy -10 stopni Celsjusza i zaczniemy ją ogrzewać, to początkowo zmiany jakie obserwujemy są minimalne. Temperatura kawałka lodu wzrasta i molekuły zaczynają poruszać się swobodniej wokół uprzednio zajmowanych położeń, ale średnio biorąc relacje wzajemne molekul w krysztale lodu pozostają niezmienione. Mamy do czynienia z uporzadkowaniem długozasięgowym, które pozwala przewidzieć gdzie znajdą się dalsi sąsiedzi określonej molekuły wody w stosunku do określonej pierwotnie wybranej pary najbliższych sąsiadów. Dostarczając dalej ciepło do naszego kryształu osiągniemy w końcu punkt przemiany fazowej (pierwszego rodzaju), w momencie gdy temperatura obiektu osiągnie zero Celsjusza. Dalsze dostarczanie energii cieplnej nie powoduje już wzrostu temperatury kryształu, lecz zamiast tego następuje wyzwolenie pewnej ilości wody w postaci cieczy. Ciecz ta, czyli woda ma w dalszym ciągu temperaturę zero stopni, ale uporzadkowanie wzajemne molekuł wody w jej wnetrzu jest znacznie mniej restrykcyjne. Jest to nadal stan związany molekuł, ale przewidywalność wzajemnych relacji między molekułami jest znacznie gorsza. Możemy jeszcze przewidzieć gdzie będą się znajdować najbliżsi sąsiedzi wybranej molekuly, ale im dalej od owego centrum tym mniej jest przewidywalna stuktura. Dalsze dostarczanie ciepła spowoduje zniknięcie fazy krystalicznej czyli stopienie całkowite lodu, a w dalszej kolejności postępujący wzrost temperatury cieczy. W miarę wzrostu temperatury, czasteczki wody czują się coraz bardziej swobodnie (pomijam osobliwości zmian gęstosci wody dla uproszczenia, chociaż są one kluczowe dla możliwosci istnienia życia na Ziemi) ale ich wzajemne korelacje są coraz słabsze. Podnoszenie temperatury cieczy powoduje osłabienie korelacji dalekozasięgowych pomiędzy molekułami wody, ale mamy nadal do czynienia z układem związanym. Sytuacja zaczyna się zmieniać dopiero w momencie gdy temperatura cieczy osiągnie 100 stopni. Wówczas ciecz zaczyna współistnieć z fazą gazową o tej samej temperaturze, a dalsze dostarczanie ciepła powoduje całkowite przekształcenie się cieczy w gaz. Dodatkowe ogrzewanie powoduje postępujący wzrost temperatury gazu. Korelacje, jeśli w ogóle występują, są wyłącznie korelacjami bliskiego zasięgu, a cały układ nie jest już układem związanym. Mamy więc do czynienia z czymś co można nazwać anarchicznym stanem skupienia. Opisany tu (w wielkim przybliżeniu) proces kolejnych przemian fazowych (pierwszego rodzaju) cechuje wzrost wewnętrznego nieporządku w układzie. Nieporządek ów mierzymy przy pomocy wielkości teoretycznej zwanej entropią. Mówię, że jest to wielkość teoretyczna, gdyż mimo jej intuicyjnego znaczenia nie posiadamy metody aby ją zmierzyć bezpośrednio. Nie istnieje nic takiego jak entropomierz. Wielkościami bardziej fizycznymi, choć równie kłopotliwymi w definiowaniu, są temperatura i ciepło. Zanim zajmę się entropią bliżej (co nastapi w odcinku następnym), chciałbym zwrócić uwagę na oczywistą analogię istniejącą pomiędzy wspomnianymi wyżej przykładami przejść fazowych a zmianami struktury społeczenstw ludzkich.

W układach społecznych stan o niskiej entropii i wysokim stopniu wewnętrznej organizacji odpowiada społeczeństwom stanowym czy kastowym oraz monarchistycznemu czy dyktatorskiemu systemowi sprawowania władzy. Są to wysoce zhierarchizowane układy, w których każdy członek społeczności zna swoje miejsce i rolę jaką pełni w społeczeństwie. Układy takie pozwalają na długoterminowe planowanie posunięć politycznych czy gospodarczych oraz zapewniają stosunkowo wysoką jakość ekip rządzących. Zauważmy, że struktury hierarchiczne istnieją nadal w takich instytucjach współczesnych, które muszą operować skutecznie bez względu na stopień istniejących zaburzeń w układzie. Myślę tu o wojsku, policji czy lecznictwie, ale także o Naszym Świętym Kościele Katolickim. Sam typ układu o wysokim uporządkowaniu socjalnym nie gwarantuje, rzecz jasna, powodzenia w relacjach międzynarodowych, gdyż nawet najbardziej uporządkowany kryształ może ulec rozkruszeniu przy uderzeniu młotem. Nie mniej monarchie czy dyktatury rodzinne są z reguły systemami o dłuższym okresie życia niż systemy mniej uporządkowane. Są one też trwalsze w przypadku poddania ich zaburzeniom. Dla przykładu, Imperium Romanowych przetrwało dłużej (ponad 300 lat) niż następujacy po niej system demokracji parlamentarnej (Kierenski i inni) oraz następująca po nim w następstwie wydarzeń dyktatura komunistyczna, która zresztą miała działanie stabilizujące. Nasza Umęczona Ojczyzna przetrwała rozbiory, rządy parlamentarne oraz dyktaturę Piłsudskiego w formie społecznej praktycznie nienaruszonej, właśnie ze względu na nietkniętą hierarchiczną strukturę społecznę, w której środki produkcji były prywatną własnościa ograniczonej części społeczeństwa. Dopiero jej obalenie przez narzucony krajowi siłą reżim komunistyczny, dokonało praktycznej likwidacji prawdziwej Polski, zamieniając ją na  obecny dziwny i niestabilny kogel-mogel socjalno-etniczny. Taka sytuacja występuje także, z różnym natężeniem, w innych krajach Europy. Jest to stan analogiczny do stanu cieczy. Pewne korelacje socjalne jeszcze istnieją, ale są znacznie słabsze niż w układach wyjściowych. Czym bowiem są korelacje występujące w systemach społecznych gwarantujące ich stabilność oraz odporność na zaburzenia? Są one siłami przyciągania jakie zawsze istnieją między ludźmi należącymi do tej samej rasy, wyznającymi tę samą religię, posługującymi się identycznym językiem i mającymi wspólną tradycję kulturową. Są to dokładnie te same czynniki, które powodują powstanie np. gett polskich w dużych aglomeracjach USA , Anglii, Kanady czy Australii. Podobne getta tworza zresztą emigranci należący do innych nacji. Dla organizmu macierzystego te getta są wrzodami i czynnikami destrukcyjnymi. Tak jest bez względu na intencje osób je zamieszkujących, a także bez względu na ewentualne sympatie istniejące pomiędzy poszczególnymi osobnikami należącymi do populacji gospodarzy i gości.

Na gruncie europejskim najgroźniejszym patogenem imigracyjnym jest populacja żydowska toksyczna dla państw-gospodarzy, zwłaszcza po opanowaniu Rosji Radzieckiej w wyniku rewolucji październikowej. Mamy oczywiście także kłopoty z populacją cygańską czy narastającą imigracją mahometan, ale ta pierwsza stanowi głównie element kryminalny, nie mający praktycznie wpływu na świadomość społeczną ogółu,  a druga jest jak dotąd tylko uciążliwa ze względu na niekompatybilne z naszymi obyczaje kulinarno-religijne oraz styl życia z zasiłkow socjalnych, co, rzecz jasna, obciąża budżet kraju -gospodarza. Inaczej jest z diasporą żydowską, która obecnie porzuciła już na ogół rzucające się w oczy różnice w ubiorze oraz włada mniej więcej poprawnie językiem panującym na terytorium kraju-gospodarza. Owa asymilacja nie zmieniła jednak głównych cech typowych dla imigracji żydowskiej, gdziekolwiek by ona nie była. Są nimi solidarność rasowa oraz skłonność do zdrady politycznej i oszustw finansowych skierowanych przeciwko populacji gospodarzy. Sprzyja temu dogłębna znajomość psychologii gospodarzy oraz, wykuta przez wieki, technika manipulacji. Ta zaś ułatwiona jest obecnie opanowaniem przez środowiska żydowskie środkow masowego przekazu w postaci gazet i telewizji, szkolnictwa a także produkcji filmowej. Dzięki temu ma ona praktycznie monopol na formowanie świadomosci społecznej populacji gospodarzy i ksztaltowanie go w takim kierunku jaki jest dogodny dla interesów sub-populacji pasożyta. Podstawowym błędem jaki popełnia ogół populacja gospodarzy jest przyjęcie za dobrę monetę podsuwanych im poglądów o identyczności celow populacji gospodarza i populacji patogenów socjalnych. Niestety, wszyscy ludzie braćmi nie są, gdyż żyjemy w systemie, w którym powodzenie jednego jest klęską drugiego. Zamożność, wpływy polityczne czy kierunek rozwoju gospodarczego kraju posiadają różne priorytety w różnych sub-populacjach. Dla przykładu, Polacy, mają uzasadnione roszczenia w stosunku do nowo powstałych krajów ościennych, takich jak Litwa, Białoruś czy Ukraina. Są to roszczenia i pretensje terytorialne, finansowe, majątkowe i ideologiczne. W krajach tych istnieją jeszcze, mimo lat prześladowań i morderstw, liczna diaspora polska. Ludzie ci, których Polska praktycznie opuściła z nie własnej woli w roku 1945, a czesciowo także i wcześniej w wyniku traktatu ryskiego, mają naturalny interes do utrzymywania więzi z Macierzą, a także do odwrócenia niekorzystnych dla nich i dla Polski zmian. Mają oni także poparcie pewnej części polskiej populacji, którzy z owych ziem pochodzą. Z tego względu rządy i narody Litwy, Białorusi czy Ukrainy patrzą wrogo na ową faktycznie niechcianą mniejszość polską, gdyż widzą w niej, nie bez racji, potencjalną piątą kolumnę. Jest nie do pomyślenia aby przedstawiciele polskiej mniejszości kontrolowali system rządzący  w tych krajach. Po prostu interesy tej mniejszosci są i będą zawsze wrogie samej idei istnienia państwa obecnych, i miejmy nadzieje, tylko tymczasowych gospodarzy.  W podobnej sytuacji jest zresztą także Polska w stosunku do mniejszosci niemieckiej oraz osadnictwa rosyjskiego czy też żydowsko-rosyjskiego, które powstało zwłaszcza po roku 1945. Interesy tych populacji, ich tradycje i dążenia są wrogie istnieniu Państwa Polskiego jako samodzielnej politycznej struktury w Europie. Stąd populacje owe starają się zniewolić swoich gospodarzy przez wplątanie ich w zależności zewnętrzne, które patogen uważa za jemu przyjazne. Poprzednio takim zewnętrznym patronem, który gwarantował istnienie i prosperowanie środowisk mniejszościowych był ZSRR. Obecnie rolę tą pełni Unia Europejska. Współczesne media w formie publikacji prasowych, beletrystki, filmow czy seriali propagują rzekome zalety należenia do wspólnoty europejskiej oraz multikulturowości. Mam niekiedy wrażenie, że wielu odbiorców nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że współczesna kultura masowa jest w gruncie rzeczy narzędziem propagandy politycznej poprawności, służącej do fragmentyzacji społeczeństw narodowych.

Bobola

Andrzej Bobola jest pseudonimem literackim profesora fizyki chemicznej, który dla odpoczynku od nieco rozrzedzonej atmosfery fizyki teoretycznej oddaje się rozważaniom na tematy humanistyczne o aktualnym znaczeniu.

Za: Bobolowisko (June 10, 2011) | http://bobolowisko.blogspot.com/2011/06/entropia-czyli-jak-mierzyc-degradacja.html

Skip to content