– To są straszne słowa. Wróg ani przeciwnik nie zdradza, zdradzają swoi. To jest straszny język takiej werbalnej wojny domowej i język całkowitej delegitymizacji władzy demokratycznej, co Jarosław Kaczyński systematycznie robi od wyborów – powiedział w radiu ZET prezes Fundacji Batorego Aleksander Smolar, odnosząc się do wczorajszych wystąpień lidera PiS.
Świadomie użyłem słowa „żydo-komuna” wiedząc, że tego określenia nie wolno używać w Polsce, jako „anty-semickiego” – choć doskonale opisuje ono, kto miał i ma największy wpływ na III RP. Przeciętny Polak nie wie, że w Polsce są „szare eminencje”, których wpływ na losy Polski jest znacznie większy niż niejednego polityka a nawet partii. I wcale nie dziwi mnie, że właśnie „szara eminencja” Smolar, jako jeden z pierwszych zabrał głos, by wyrazić oburzenie środowiska, które zbudowało i broni „zdobyczy” III RP.
Wyobraźmy sobie, że wpływ na politykę Izraela mają potomkowie arabskich terrorystów – w imię „tolerancji” i „postępu”. To przecież nie jest możliwe. Ale w Polsce – jakoby wyzwolonej spod panowania komuny – taki wpływ uzyskali nie tylko potomkowie „żydo-komuny”, ale prawdziwi komuniści o rodowodzie żydowskim – nawróceni na demokrację, liberalizm i Europę. Do tej kategorii ludzi bez wątpienia należą bracia Smolarowie – Aleksander i Eugeniusz.
Oficjalnie jeden jest politologiem, a drugi radiowcem, ale w rzeczywistości są o wiele bardziej znaczącymi postaciami. Bo to nie „Solidarność” obaliła komunizm. Tamten PRL-owski komunizm obaliła bowiem „żydo-komuna” – niedowartościowana w czasach PRL-u, chociaż także stanowiła fundament PRL. „Solidarność” zaś także została zdradzona o świcie – po alkoholowej libacji – tam w Magdalence…
To Aleksander Smolar, prominent Unii Wolności, wypromował na szefa tej partii Bronisława Geremka. Jego brat – Eugeniusz – jest jednym z szefów Polskiego Radia. Są synami Hersza Smolara, przedwojennego działacza komunistycznego i jako tzw. szare eminencje mają niebagatelny wpływ na politykę w Polsce. Ojciec Smolarów, który po wojnie znany był pod imieniem Grzegorz, urodził się w 1905 r. w Zambrowie jako Hersz Smolar, syn Dawida, producenta wody sodowej. Już w latach 1918-1919 organizował w miasteczku lewicującą grupę młodzieży syjonistycznej, którą nazwał Związkiem Młodzieży Socjalistycznej. W lipcu 1920 r., po wkroczeniu Armii Czerwonej, został z ramienia owego ZMS członkiem miejscowego Komitetu Rewolucyjnego, za co – po wyparciu bolszewików – był poszukiwany przez żandarmerię wojskową. Wyjechał do Warszawy i tam związał się z Komunistyczną Partią Polski, która przerzuciła go do sowieckiego Kijowa, gdzie został sekretarzem Wydziału Ekonomicznego Gubernialnego Komitetu Komunistycznego Związku Młodzieży. Następnie rozpoczął studia w sekcji żydowskiej Komunistycznego Uniwersytetu Mniejszości Narodowych Zachodu w Moskwie – partyjnej uczelni kształcącej działaczy komunistycznych, głównie z krajów sąsiadujących z ZSRR. W 1946 r. wrócił do kraju i od razu zaczął pracę w Centralnym Komitecie Żydów w Polsce jako członek jego Prezydium oraz kierownik Wydziału Kultury i Propagandy.
Matką Smolarów była Walentyna Najdus, po wojnie profesor w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk, należąca do licznego grona partyjnych historyków. W jej dorobku znajdziemy takie „dzieła”, jak: Polacy w rewolucji 1917 r. czy Lewica polska w Kraju Rad 1918-1920, które publikowała dla uczczenia kolejnych rocznic rewolucji październikowej. Z tego czerwonego do szpiku kości małżeństwa zrodzili się dwaj synowie: w 1940 r. Aleksander, a pięć lat później Eugeniusz. Jabłek pod lipą przecież nie znajdziecie… .
Spadające poparcie dla środowiska UD-ecji, z którego wyrosła Platforma Obywatelska, zawsze było sygnałem alarmowym dla środowiska „żydo-komuny”. Nie inaczej jest i teraz – w dzień po rocznicy katastrofy pod Smoleńskiem. Dlatego teraz będziemy obserwować i słuchać głosów oburzenia „szarych eminencji” – masowo zapraszanych do opanowanych przez nich samych – radia i telewizji – aby „obrabiali” opinię publiczną, plując na jedynie polską partię, czyli PIS i jej lidera Jarosława Kaczyńskiego. Teraz zacznie się prawdziwa wojna z PIS-em i z Kaczyńskim, pod przewodem „żydo-komuny” – w imię obrony internacjonalistycznych ideałów komunistów, choć pod przykrywką demokracji i liberalizmu.
To przecież Aleksander Smolar oświadczył: „Jeżeli chodzi o SLD – jestem krytyczny wobec tej formacji, ale byłbym ostatnim człowiekiem, który wykluczałby możliwość porozumienia i, przy innej koniunkturze politycznej, nawet możliwość współrządzenia. To nie byłoby możliwe w sytuacji masowej dominacji SLD, ale, na przykład, partnerski układ – to sobie doskonale wyobrażam („Przegląd”, 14.02.2000 r.).
Wiecie teraz o co toczy się wojna? O utrzymanie dominującej roli w Polsce „szarych eminencji”, które de facto rządzą tym krajem od 1989 roku. To oni także rządzą mediami, których zadaniem było „uśmiercenie” Lecha Kaczyńskiego, a teraz jest : „uśmiercić” brata prezydenta – Jarosława… Tylko tyle i aż tyle.
Kapitan Nemo