Aktualizacja strony została wstrzymana

Rewizor w III Rzeczypospolitej – Stanisław Michalkiewicz

Któż nie pamięta komedii Mikołaja Gogola „Rewizor” – jak to prowincjonalne miasteczko zelektryzowała wieść, że ma tam przyjechać rewizor z Petersburga – a ponieważ nikt nie wie, jak taki rewizor wygląda, wszyscy uznają za niego przypadkowego przybysza, niejakiego Chlestakowa i zaczynają się przed nim obrzydliwie płaszczyć, a on te honory i splendory przyjmuje z coraz większą wprawą. Takie rzeczy były w Rosji na porządku dziennym i to bez względu na ustrój tego państwa. Zdenek Młynarz w książce „Mróz od wschodu” wspomina, jak to podczas inwazji pięciu państw Układu Warszawskiego na Czechosłowację dywizja tamańska uwięziła na Hradczanach wszystkich partyjnych i rządowych dygnitarzy czechosłowackich i wystawiła warty, żeby nikt z zewnątrz się z nimi nie skontaktował. Z tym większym zdumieniem Młynarz zauważył, jak przez te wszystkie posterunki, jakby nigdy nic, przechodzi jego kierowca. Kiedy już podszedł do niego, zapytał zdumiony, jak udało mu się dotrzeć aż tutaj. Kierowca odpowiedział, że wprawdzie warta rosyjska zatrzymała go, ale kiedy powiedział im: „ja wam nie podlegam” – bez słowa go przepuścili. PRL wiele z tego ruskiego bizantynizmu przejęła, co wykorzystało kilku obrotnych ludzi, m.in. Śliwa vel Silberstein, który z powodzeniem udawał we Wrocławiu austriackiego konsula, a także zapomniany już dzisiaj Janusz Prędki, który – sprokurowawszy sobie fałszywą legitymację poselską – siał spustoszenie wśród prowincjonalnych kacyków, bezlitośnie ich kontrolując.

Wydawałoby się, że w 21 roku, jaki upływa właśnie od sławnej transformacji ustrojowej, kiedy to „weszliśmy do Europy”, mamy własnych sodomitów i gomorytki, Kubę Wojewódzkiego i niezliczone rzesze drobniejszego płazu kulturtraegerów postępu , nic takiego już wydarzyć się nie może. Tymczasem do państwowej telewizji zgłosił się 25-letni Paweł Miter, niby to z rekomendacji szefa Kancelarii Prezydenta pana Michałowskiego i nie tylko zażądał zatrudnienia go za ponad 30 tysięcy złotych miesięcznie w charakterze autora jakiegoś programu dla „młodych, wykształconych”, ale również – żeby fakt ten wszyscy utrzymali w dyskrecji. Oczywiście telewizyjni dygnitarze wszystkie żądania spełnili w podskokach, ale kiedy swoimi kanałami zorientowali się, że to blaga, wywalili zuchwalca i zawiadomili prokuraturę. Paweł Miter wyjaśnił, że nie jest żadnym oszustem, tylko dziennikarskim prowokatorem, takim samym, jak panowie Sekielski i Morozowski, którzy umówili się z posłanką Renatą Beger z Samoobrony, że sfilmują ją z ukrycia, jak będzie naciągała posła Lipińskiego z PiS-u na korupcyjne propozycje. Ponieważ wtedy wszystkich obowiązywał rozkaz uznania zarówno prowokatorów, jak i posłanki Beger za narodowych bohaterów, trudno było prokuraturze tak od razu pociągnąć pana Mitera surową ręką ludowej sprawiedliwości. Najwyraźniej jednak remedium na zuchwalca zostało znalezione, bo jacyś nieznani sprawcy go we Wrocławiu pobili, surowo przykazując, by już nigdy takich eksperymentów nie robił.

Okazuje się, że po szczęśliwym wyborze Bronisława Komorowskiego na prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju nieznani sprawcy szalenie się zaktywizowali. Można było to przewidzieć już rok temu, kiedy na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, na wezwanie pewnego kuchcika, pojawiły się całe stada alfonchów , dopuszczających się ostentacyjnie rozmaitych przestępstw i wykroczeń, na widok których obecni na miejscu policjanci zupełnie nie reagowali. Jestem pewien, że dlatego, iż mieli zakazane, bo wiedzieli, że alfonchowie są zmobilizowanymi konfidentami policji, wykonującymi zadanie w ramach politycznych przysług, jakich Siły Wyższe nie szczędzą – oczywiście do czasu – Platformie Obywatelskiej i rządowi premiera Tuska w zamian za wypełnianie w podskokach każdego ich życzenia. Oczywiście w tej sytuacji zwykłemu obywatelowi trudno liczyć na jakieś oparcie w policji – ale nasi obywatele, którzy niejedno przecież w życiu widzieli, wcale nie są zaskoczeni. Tak było za Stalina – co nawet znalazło swój wyraz w literaturze okresu błędów i wypaczeń, kiedy to naigrywano się bezlitośnie ze Stanów Zjednoczonych: „Złodziej policjant cię opęta, fałszywy sędzia cię osądzi. Nie licz na pomoc prezydenta, bo w Białym Domu dolar rządzi” – ale przecież tak samo jest i teraz.

Jakie to szczęście, że prezydent Komorowski nie urzęduje w Białym Domu – bo już za dużo by się zgadzało. Więc i teraz pan Miter twierdzi, ze zgłosił pobicie na policję, podczas gdy policja utrzymuje, że żadnego zgłoszenia nie otrzymała. Zaczyna to być coraz bardziej podobne do sprawy zabójstwa Krzysztofa Olewnika, w której gołym okiem widać, że wykonawcy musieli być konfidentami policji, zaś sprawcy kierowniczy – funkcjonariuszami tajnych służb, przed którymi kucnęło i kuca nadal całe nasze demokratyczne państwo prawne, urzeczywistniające zasady sprawiedliwości społecznej. Powiedzmy sobie szczerze, że takie państwo jest obywatelom potrzebne jak psu piąta noga, więc jeśli ma to przygotować nasze społeczeństwo na akceptację scenariusza rozbiorowego, to trzeba sobie szczerze i otwarcie powiedzieć, że metoda jest skuteczna. No a już ta cała telewizja – co za park jurajski! Ciekaw jestem, skąd biorą tych wszystkich prezesów i dyrektorów – bo „gwiazdy” to wiadomo – z tak zwanej „ciemnej materii”.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   Gazeta internetowa „Super-Nowa” (www.super-nowa.pl)   30 marca 2011

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1983

Skip to content