Aktualizacja strony została wstrzymana

Przez regionalizację do likwidacji? – Stanisław Michalkiewicz

No i proszę! Jeszcze do niedawna mogliśmy sobie myśleć, że czego, jak czego, ale żadnego wyzysku w naszym nieszczęśliwym kraju nie ma. Nie było go zresztą za komuny, kiedy to klasa robotnicza ustami swoich przedstawicieli spijała koniak, a cóż dopiero teraz, kiedy za sprawą Unii Europejskiej wprowadzone zostały takie wysokie standardy, że nie mogą sprostać im nawet prości posłowie. Oto Rzecznik Praw Obywatelskich, pani Irena Lipowicz napisała do marszałka Schetyny, żeby zbadał, czy poseł Węgrzyn przypadkiem nie naruszył zasad etyki poselskiej mówiąc, iż do „gejów” nie ma ciekawości, ale lesbijki to chętnie by zobaczył. Z prasy niepodobna dowiedzieć się, czy pani Lipowicz nabrała wobec posła Węgrzyna podejrzeń z powodu objawionego przezeń pragnienia zobaczenia lesbijek, czy też z demonstracyjnego zlekceważenia „gejów”. Pragnienie zobaczenia lesbijek nie było chyba naganne, bo żyją jeszcze ludzie pamiętający kampanię, jaką lesbijki do spółki z „gejami” przeprowadziły pod hasłem „Zobaczcie nas!” – a poseł Węgrzyn przecież o niczym innym nie marzył.

Najwyraźniej pani Lipowicz musiało nie spodobać się zlekceważenie przezeń sodomitów, skąd nauka jest dla żuka, że odtąd zainteresowanie sodomitami jest obywatelskim obowiązkiem. Trudno o bardziej wyśrubowane standardy – a przecież mimo to okazało się właśnie, że nasz nieszczęśliwy kraj przoduje w wyzysku kobiet, które w związku z tym odmówiły służby. Oczywiście nie wszystkie – co to, to nie – a tylko uczestniczki „manify”, jaką z okazji Dnia Kobiet urządziły rozmaite kobiece aktywistki płci obojga. Najwyraźniej rząd wyjdzie im naprzeciw i zacznie kobietom płacić za pracę domową – ściągając w tym celu z nich podatek, no ale już Platon przestrzegał: „Nieszczęsny! Będziesz miał to, czegoś chciał!” – a i sam Pan Jezus wśród objawień uczynionych świętej Faustynie Kowalskiej powiedział, że gwoli nauczenia rozumu najbardziej zatwardziałych grzeszników spełnia wszystkie ich pragnienia. Co to będzie, kiedy w nowym Sejmie zasiądą kobiety z tak zwanego „parytetu”?

Zanim jednak to nastąpi, cały kraj żyje sprawą majowej beatyfikacji, to znaczy – nie tyle beatyfikacji, bo ta jest już przecież przesądzona, tylko udziałem generała Jaruzelskiego w rzymskich uroczystościach. Zarówno nasi Umiłowani Przywódcy, jak i autorytety moralne bardzo się w tej sprawie podzielili i nie wiadomo było, czy w związku z tym beatyfikacja w ogóle się odbędzie, aż sam generał Jaruzelski położył kres tym wątpliwościom oświadczając, że do Rzymu się nie wybiera, żeby nie budzić jakichś nowych sensacji. Specjalnych sensacji może by nie wzbudził, chyba, żeby zechciał ujawnić jakieś nieznane szczegóły zamachu na Jana Pawła II. Czy generał Jaruzelski coś na ten temat wie, czy też ruscy szachiści do żadnej konfidencji w tej sprawie go nie dopuścili – oto pytanie, na które pewnie nigdy nie doczekamy się odpowiedzi, podobnie jak nie doczekamy się odpowiedzi na pytanie o przyczynę katastrofy w Smoleńsku. Jak pamiętamy, prezydent Dymitr Miedwiediew podczas gospodarskiej wizyty w Warszawie powiedział, że „nie dopuszcza” myśli, że wyniki polskiego śledztwa w tej sprawie będą się w czymkolwiek różniły od rezultatów śledztwa rosyjskiego, więc na pewno będzie tak, jak powiedział. Podobnie zresztą bywa w innych krajach, żeby wspomnieć na przykład zamach na prezydenta Kennedy’ego, czy choćby sprawę oryginału aktu urodzenia prezydenta USA Baracka Obamy.

Więc chociaż kamień spadł nam z serca po oświadczeniu generała Jaruzelskiego, to przecież jedno zmartwienie goni drugie. Właśnie rząd podjął decyzję, że od maja obcina składkę, jaką ZUS przekazywał dotąd Otwartym Funduszom Emerytalnym z 7,3 procenta do 2,3 procenta. Wiele sobie po tym obiecuje; jeszcze w tym roku – 11 miliardów złotych, a do roku 2020 – prawie 200 miliardów, których nie trzeba będzie pożyczać, żeby wypłacić emerytom emerytury. Widać, że mimo kreatywnej księgowości, forsy zaczyna brakować. Oczywiście decyzja rządu, który w tej sprawie przeszedł do porządku dziennego nad opinią samego profesora Leszka Balcerowicza, bardzo wzburzyła kręgi biznesowe. Wysuwają one rozmaite argumenty za utrzymaniem dotychczasowego stanu rzeczy, ale nie jest wykluczone, że tak naprawdę chodzi o utratę potężnych alimentów. Rzecz bowiem w tym, że OFE ostatnio naliczały sobie 3,5 procenta prowizji od sum im przekazanych, co przy dotychczasowej składce dawało ponad pół miliarda złotych rocznie. Ani to dużo, ani mało, ale zwłaszcza w dobie kryzysu warto schylić się i po to, tym bardziej, że nie są to prawdopodobnie jedyne korzyści, jakie przynosiły OFE.

Czytając razu pewnego sprawozdanie finansowe OFE skupiającego ponad 800 tys. klientów zauważyłem, że wszystko, co zarobił na obligacjach Skarbu Państwa, topił w spółkach prawa handlowego. Na przykład – na 190 tys. akcji spółki „Agora”, czy na 3,5 miliona akcji jednego z narodowych funduszy inwestycyjnych. Na pozór wyglądało to na nieszczęśliwe inwestycje, ale czy pod tymi pozorami nie kryje się aby jakiś sprytny, a genialny w swojej prostocie sposób wyprowadzania forsy? Reakcja kręgów biznesowych wzbudza takie podejrzenia, a w dodatku zasada Murphy’ego głosi, że jeśli tylko coś złego może się wydarzyć, to na pewno się wydarzy. Czyż nie po to właśnie te OFE w ogóle powstały za sprawą wiekopomnej reformy charyzmatycznego premiera Buzka?

Jak tam było, tak tam było – mawiał dobry wojak Szwejk – a tymczasem na rynek księgarski wchodzi właśnie dzieło „światowej sławy historyka”, traktujące o „złotych żniwach”. Tak się akurat składa, że dzieje się to wkrótce po pielgrzymce ad limina, jaką rząd premiera Tuska złożył w bezcennym Izraelu, którego rząd z kolei właśnie podjął decyzję o uruchomieniu programu odzyskiwania tzw. „żydowskiego mienia” z Europy Środkowej, przede wszystkim – z naszego nieszczęśliwego kraju. Dzieło „światowej sławy historyka” ma dostarczyć tej operacji moralnego uzasadnienia, które sprawi, ze nikt nie ośmieli się nawet pisnąć, kiedy Rzeczpospolita zostanie przez pierwszorzędnych fachowców z grupy „Heart” – bo tak się właśnie to specjalnie utworzone przedsiębiorstwo wiadomego przemysłu nazywa – przykładnie wyszlamowana.

W ogóle wygląda na to, że nie tylko ten, ale i inne pomysły, jakie albo starsi i mądrzejsi, albo państwa poważne podjęły względem naszego nieszczęśliwego kraju, powoli wchodzą w fazę realizacyjną. Świadczy o tym przedstawiony na siódmym kongresie Ruchu Autonomii Śląska pomysł zmiany konstytucji w kierunku przekształcenia Polski w „unitarne państwo regionalne” – żeby każdy z regionów, na jakie nasz nieszczęśliwy kraj zostanie podzielony, mógł uzyskać autonomię. Jaki będzie krok następny – nietrudno się domyślić, zwłaszcza w sytuacji, gdy się okazało, że Polska gnębi nie tylko Żydów, sodomitów i gomorytki, ale nawet zwykłe kobiety, które właśnie odmówiły służby.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   Gazeta internetowa „Super-Nowa” (www.super-nowa.pl)   13 marca 2011

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1965

Skip to content