Aktualizacja strony została wstrzymana

Polski dominikanin przeciwko życiu? – Tomasz P. Terlikowski

Są granice, których przekraczać nie wolno. I to nawet wówczas, gdy jest się młodym, dobrze zapowiadającym się zakonnikiem z dobrego zakonu i bardzo chce się zrobić karierę w mediach. Takim przekroczeniem granic jest wywiad ojca Pawłą Gużyńskiego dla „Gazety Wyborczej”.


Nie będę komentował politycznie poprawnych i utrzymanych w duchu gazetowyborczej poprawności wypowiedzi na temat krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Mam wprawdzie w tej kwestii swoje własne opinie, ale uznaje, że możemy się w tej sprawie jako katolicy różnić. Kiedy jednak przychodzi kwestia walki o życie, o godność osoby ludzkiej, to taka możliwość znika. Każdy, kto kwestionuje prawdę o życiu staje się zdrajcą najważniejszej sprawy naszej epoki. I de facto opowiada się za likwidacją milionów istot ludzkich.

I niestety to właśnie robi ojciec Paweł Gużyński w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. Oto rzeczony fragment.

Dlaczego biskup wypowiada się, jakby nie znał prawa kanonicznego? Abp Hoser nie miał żadnego formalnego tytułu uprawniającego go do powiedzenia, że kto popiera zapłodnienie in vitro, jest automatycznie ekskomunikowany. Jeśli chciał dzielnie się wysforować przed hufce, powinien zastrzec wyraźnie, że to jego prywatna opinia. Siłą Kościoła powinno być cierpliwe kształtowanie myślenia ludzi przez nauczanie prawd ewangelicznych zamiast uciekania się do nacisków politycznych dających krótkotrwałą korzyść.

I kształtuje. Abp Michalik nazwał kiedyś pomysł refundacji in vitro opłacaniem zabójstwa. – Nie powinniśmy posługiwać się tak ostrą retoryką – dla Kościoła zawsze kończy się to źle – w sytuacji istotnego sporu antropologicznego, gdyż Kościół nie może stwierdzić, że posiadł już pełną wiedzę o procedurze in vitro, jej skutków i ewentualnych zagrożeń. Nie powinni tak twierdzić również naukowcy. Prawdzie służy pokora, a tej niejednokrotnie po obu stronach barykady brakuje. Przedstawiajmy racje i uzasadnienia, stroniąc od etykietowania adwersarzy, mając ich a priori za wsteczników i głupków”.

Co w istocie mówi ojciec Gużyński? Odpowiedź jest banalnie prosta. Otóż uznaje on, że arcybiskup Hoser nie zna prawa kanonicznego, ale to pikuś, a dodatkowo, że Kościół powinien zamiast jasno stawiać sprawy zajmować się wyłącznie kształtowaniem sumienia. Ale to jeszcze nie wszystko bardziej radykalna jest druga część wypowiedzi, w której dominikanin wykazuje się kompletnym niezrozumieniem powodów, dla których Kościół jest przeciwko procedurze in vitro. Ta niewiedza nie psuje mu przy tym samopoczucia. Ojciec Gużyński obwieszcza mianowicie, że „Kościół nie może stwierdzić, że posiadł już pełną wiedzę o procedurze in vitro, jej skutków i ewentualnych zagrożeń”… I Kościół tego nie twierdzi. Twierdzi tylko, zgodnie z tym, co odkryła genetyka, że nowe życie ludzkie zaczyna się w momencie, gdy kończy się proces poczęcia. Zarodek jest takim samym człowiekiem jak ojciec Gużyński i ma takie samo prawo do życia. Procedura zatem, w której zabija się, zamraża albo dopuszcza do likwidacji ludzi jest niemoralna. Koniec kropka. Nie ma tu miejsce na fałszywą pokorę czy na udawanie, że nauka Kościoła może się zmienić, na udawanie, że pokora może doprowadzić nas do zmiany zdania. A jeśli ktoś twierdzi inaczej, albo rozmowy stanowisko Kościoła tylko po to, by podlizać się „Gazecie Wyborczej” czy sprawić wrażenie otwartości, w istocie (mam szczerą nadzieję, że nieświadomie) opowiada się przeciwko życiu. Aż żal mówić takie rzeczy zakonnikowi, który nie tylko powinien swoje życie poświęcić studiowaniu, ale także obronie podstaw wiary.

Wywiad pokazuje zresztą, że nie można się po ojcu Gużyńskim spodziewać zbyt wiele. Gdy Katarzyna Wiśniewska pyta dominikanina, co zrobić z tezą biskupa Ryczana, że w Polsce prawodawcą jest Bóg, a nie Trybunał w Strasburgu, zakonnik z ogromny oburzeniem odpowiada: „Zapomnieć, bo to po prostu wstyd, fundamentalna nieznajomość rudymentów filozofii politycznej, nauki społecznej Kościoła, a co najgorsze pobożnościowe pomieszanie porządków”. A dalej odpowiada: „Niektórym się wydaje, że Kościół jako władza o boskich prerogatywach – więc najwyższa. Powinien regulować i kontrolować wszystko – taka metawładza, superwizor polityczny. W związku z tym pytam, czy rolą Kościoła jest aprobowanie uchwalanych przez Sejm podatków? W ten sposób dojdziemy do absurdu lub uczynimy z Kościoła zarzewie nieustannego buntu przeciw słusznej autonomii władzy świeckiej”. I cóż, aż się ciśnie na usta, czy dominikanin nie widzi różnicy między Bogiem a Kościołem? A może, żeby uprościć sobie sprawę i nie musieć wspominać o tym, że przekazania Boże obowiązują nas niezależnie od woli państwa, po prostu zmienił temat.

Dalszej części wywiadu nie będę omawiał. Zdarzają się w nim momenty lepsze i gorsze. Ale zakonnik, który przestaje bronić życia i doktryny Kościoła, dla którego od jasnego powiedzenia: „nie wolno zabijać” ważniejsza jest miła rozmowa przestaje być wiarygodny. A szkoda, bo w ten sposób podważa on wiarygodność setek białych braci, którzy chcą być wierni św. Dominikowi, a nie przekazowi medialnemu z Czerskiej i ITI (którego zresztą ojciec Gużyński jest pracownikiem).

Tomasz P. Terlikowski

Za: Fronda.pl | http://www.fronda.pl/news/czytaj/terlikowski_polski_dominikanin_przeciwko_zyciu | Terlikowski: Polski dominikanin przeciwko życiu?

Skip to content