Aktualizacja strony została wstrzymana

Paliwowe intrygi Rosji w kontekście Polski – Leszek Szymowski

Były wicepremier Rosji Igor Sieczin stał za wstrzymaniem dostaw ropy naftowej z Rosji do rafinerii w Możejkach na Litwie – napisała w minionym tygodniu „Nowaja Gazieta”, powołując się na dokumenty ujawnione przez portal WikiLeaks. W ten sposób opinia publiczna uzyskała dowody na to, czego specjaliści od dawna się domyślali: za wszystkimi działaniami torpedującymi pracę rafinerii w Możejkach stali rosyjscy politycy. Działania te miały ograniczyć suwerenność energetyczną krajów Europy Środkowo-Wschodniej, głównie Polski i Litwy.

Powołując się na portal Wiki-Leaks, „Nowaja Gazieta” ujawniła rozmowy Sieczina, odpowiedzialnego za politykę energetyczną Federacji Rosyjskiej, z Germanem Khanem, prezesem koncernu naftowego TNK-BP. Przedmiotem rozmów była sprzedaż rafinerii w Możejkach. W lipcu 2006 roku Sieczin wydał polecenie, aby przestać dostarczać ropę do Możejek. Domagał się również, aby wstrzymać sprzedaż rafinerii. Kilkanaście dni później, w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach, doszło do awarii w rurociągu Przyjaźń, a w październiku 2006 roku w samej rafinerii wybuchł tajemniczy pożar. Wszystkie wydarzenia miały miejsce w czasie, gdy Polski Koncern Naftowy Orlen próbował kupić rafinerię. Trudno tych zdarzeń ze sobą nie wiązać.

Gra o prezesa

Aby wyjaśnić wagę ujawnionej depeszy, trzeba się cofnąć o 10 lat. Jesienią 2001 roku, gdy było jasne, że Sojusz Lewicy Demokratycznej wygra wybory, Leszek Miller w towarzystwie Jana Kulczyka wyjechał do Moskwy. „Odbyto tam szereg rozmów z potentatami naftowymi z Rosji i rozwinięto plany dotyczące sektora naftowego nowej koalicji rządzącej” – czytamy w raporcie sporządzonym przez Romana Giertycha, późniejszego wiceprzewodniczącego sejmowej komisji ds. PKN Orlen. W realizacji tych planów przeszkadzał rządowi zarząd PKN Orlen kierowany przez prezesa Andrzeja Modrzejewskiego, funkcjonujący od czasów AW „S”. Zarząd ten miał bardzo mocną pozycję i trudno było go odwołać. W wyniku prowokacji 7 lutego 2002 roku Urząd Ochrony Państwa zatrzymał pod fikcyjnymi zarzutami Andrzeja Modrzejewskiego. Następnego dnia Modrzejewskiego nie wpuszczono na posiedzenie Rady Nadzorczej PKN Orlen, która w głosowaniu odwołała go ze stanowiska i powołała związanego z Janem Kulczykiem Zbigniewa Wróbla.

Następnym krokiem było Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy PKN Orlen, w wyniku którego wymieniono radę nadzorczą koncernu. Przy poparciu kancelarii prezydenta i kancelarii premiera Janowi Kulczykowi udało się wprowadzić do RN sześciu z dziewięciu członków, co zapewniło mu kontrolę nad koncernem. W następnych miesiącach Kulczyk i jego ludzie przejmowali udziały w Rafinerii Gdańskiej i innych spółkach naftowych.

Spotkanie w Wiedniu

17 lipca 2002 roku Jan Kulczyk spotkał się w Wiedniu z Władimirem Ałganowem. Ten ostatni reprezentował koncern Łukoil, który przez podstawione spółki zakupił część akcji Orlenu i zainteresowany był zakupem udziałów posiadanych przez Kulczyka i jego ludzi. W trakcie rozmowy Kulczyk powoływał się na prezydenta Kwaśniewskiego i przedstawiał się jako główny rozgrywający w PKN Orlen. Za sprzedaż swoich udziałów w PKN Orlen zażądał od Ałganowa 700 mln dolarów. Gdyby doszło do sprzedaży, Łukoil kontrolowałby nie tylko PKN Orlen, lecz również Naftę Polską i węgierski koncern paliwowy MOL. Wcześniej bowiem powiązane z Łukoilem spółki (m.in. Rotch) wykupiły istotne pakiety akcji w Orlenie, Nafcie Polskiej, Rafi nerii Gdańskiej i MOL-u. Rosyjskie służby były wówczas bardzo blisko przejęcia pełnej kontroli nad sektorem paliwowym w Europie Środkowo-Wschodniej. Ostatecznie im się to nie udało, bo kilka miesięcy później wybuchła słynna „afera Orlenu”, a w 2004 roku w Sejmie powstała komisja śledcza mająca wyjaśnić tę aferę. Wyszło wówczas na jaw, że polscy politycy najwyższego szczebla – w tym prezydent i premier – brali udział w sprzedaży Rosjanom polskiego sektora paliwowego. Sprawa ta stała się elementem walki politycznej Prawa i Sprawiedliwości, co przyczyniło się do wyborczego triumfu tej partii w 2005 roku.

Do suwerenności energetycznej

Odbudowa energetycznej suwerenności Polski stała się jednym z celów działania rządu Kazimierza Marcinkiewicza, a później Jarosława Kaczyńskiego. Koncepcje te popierał również Igor Chalupec, który zastąpił Zbigniewa Wróbla w fotelu prezesa PKN Orlen i próbował odbudować znaczenie polskiego potentata paliwowego. Rząd PiS natychmiast doprowadził do wymiany osób w radach nadzorczych spółek paliwowych. Zaakceptował również powołanie szeregu grup prokuratorskich do badania sprawy tzw. mafii paliwowej. I właśnie wtedy, w 2006 roku, otworzyła się wielka szansa na poprawę suwerenności energetycznej Polski. Tą szansą była możliwość przejęcia rafinerii w litewskim mieście Możejki (Mažeikiai).

Spadek po bankrucie

Rafineria w Możejkach była współwłasnością koncernu naftowego Jukos. Koncern ten powstał w 1993 roku, a dwa lata później państwo sprzedało 45% jego udziału bankowi Menatep, którego głównym akcjonariuszem był Michaił Chodorkowski. Chodorowski został prezesem Jukosu, kupił kilka mniejszych spółek naftowych, po czym zwiększył wydobycie i sprzedaż ropy naftowej. W 2003 roku Jukos stał się głównym graczem na rosyjskim rynku paliwowym. Jukos zawdzięczał swój sukces zatrudnieniu menedżerów z Zachodu, przejrzystości działania i umiejętnemu lobbingowi w Dumie. Sam Chodorkowski dążył do fuzji z Sibnieftem – innym rosyjskim gigantem paliwowym, co doprowadziłoby do powstania czwartego na świecie koncernu pod względem wydobycia ropy. Plany Chodorkowskiego pokrzyżował jednak Kreml. Najpierw moskiewscy politycy próbowali wymusić na Chodorkowskim, aby dzielił się z nimi zyskami. Biznesmen odmówił.

Ówczesny prezydent Rosji Władimir Putin nie był zadowolony z niezależności Jukosu i doprowadził do aresztowania jego szefów. Najpierw za kratki trafił główny finansista Płaton Lebiediew, a po nim sam Chodorkowski. Oskarżono ich o oszustwa podatkowe na kwotę około 50 mld dolarów. Obaj usłyszeli wyroki więzienia, a państwo stwierdziło upadłość koncernu. Zaczęto też wyprzedawać jego majątek. W majątku po bankrutującym Jukosie ważnym elementem była właśnie rafineria w Możejkach, do której należało 500 km rurociągów, port naftowy w Butyndze i dwie stacje pompowe w Birżach i Janiszkach. Bankrutujący Jukos zmuszony został do sprzedaży swoich ponad 53% udziałów w rafinerii. Zgłosiło się kilku chętnych do zakupu. Były to spółki naftowe z Kazachstanu i Rosji oraz polski Orlen.

Litewski rząd – właściciel ponad 9% akcji – ostatecznie zablokował kontrahentów z krajów byłego ZSRS i doprowadził do tego, że właścicielem udziałów stał się polski koncern naftowy. Umowę podpisano 15 grudnia 2006 roku. Na jej podstawie Orlen zapłacił 2,34 mld dolarów za ponad 84% akcji rafinerii (53,7% odkupił od Jukosu, 30,6% od litewskiego skarbu państwa), później dokupił 9% udziału od litewskiego rządu i resztę od prywatnych akcjonariuszy. W ten sposób stał się właścicielem 100% udziałów w spółce, która odtąd nosiła nazwę Orlen Lietuva.

Naciski i pożar

Dokumenty ujawnione przez WikiLeaks dowodzą, że Rosjanie chcieli za wszelką cenę przejąć rafinerię i nie dopuścić do jej sprzedaży polskiemu koncernowi. 9 czerwca 2006 roku minister i wiceminister gospodarki Litwy podpisali wstępne dokumenty na temat procedury sprzedaży Polakom spółki. A już w lipcu do litewskiej rafinerii przestała płynąć ropa. Strona rosyjska ogłosiła, że to z powodu awarii rurociągów. Opublikowana przez WikiLeaks notatka świadczy, że nie była to awaria, lecz decyzja wicepremiera Igora Sieczina. Chodziło o to, aby zniechęcić Polaków do zakupu rafinerii. Ten pomysł się nie powiódł.

Litwini zaczęli dostarczać do rafinerii ropę tankowcami. Podniosło to jej cenę, ale zapobiegło uzależnieniu się od dostaw rosyjskich. W październiku 2006 roku, gdy toczyły się negocjacje ze stroną Polską, z wizytą na Litwę pofatygował się osobiście Konstantin Kosaczow – ówczesny szef Komisji Spraw Zagranicznych rosyjskiej Dumy. Na konferencji prasowej, po oficjalnych spotkaniach, ogłosił, że litewski rząd, sprzedając rafinerię w Możejkach polskiemu koncernowi PKN Orlen, popełnił „poważny błąd gospodarczy, który w przyszłości zaowocuje niestabilną pracą zakładu”.

Kilkanaście godzin później w rafinerii w Możejkach wybuchł tajemniczy pożar. Trudno to uznać za przypadek. Naprawa rafinerii kosztowała ponad 20 mln dolarów, jednak na szczęście zakończyła się powodzeniem. W tamtym czasie Orlen kupił nie tylko Możejki, lecz również Unipetrol w Czechach. Był właścicielem istotnego pakietu akcji w koncernie MOL – głównej firmie sprzedającej paliwa na Węgrzech i w Słowenii. Po udanej inwestycji na Litwie Orlen stał się największą pojedynczą firmą kupującą ropę od Rosjan. Dzięki sprowadzaniu ropy tankowcami stał się częściowo niezależny od Rosji. Ta polityka musiała rosyjskich polityków denerwować.

Nic więc dziwnego, że wicepremier Igor Sieczin chciał ją storpedować. Dokument zdobyty przez WikiLeaks i ujawniony przez „Nową Gazetę” to dowód na to, w którym kraju naprawdę zapadają decyzję mające wpływ na bezpieczeństwo energetyczne Polski.

Rząd Polski powinien natychmiast zareagować i wyciągnąć wobec Rosji konsekwencje. W dzisiejszej rzeczywistości politycznej trudno się jednak tego spodziewać…

Leszek Szymowski


[Podkreślenia w tekście jak w oryginale – Red.]

Za: Najwyższy Czas! | http://nczas.home.pl/wazne/paliwowe-intrygi-rosji-w-kontekscie-polski/

Skip to content