Rosyjscy eksperci zauważają, że umowa podpisana w kwietniu 2010 roku przez Dmitrija Miedwiediewa i Baracka Obamę po 9 miesiącach nie jest już dokumentem entuzjastycznie przyjmowanym na Kremlu.

Portal Wikileaks ujawnił wcześniej depesze amerykańskich dyplomatów, z których można było wywnioskować, że Rosja wciąż jest traktowana przez NATO jako zagrożenie, a Stany Zjednoczone chcą rozbudowywać system obrony przeciwrakietowej bez udziału Moskwy.

Nie spodobało się to rosyjskim deputowanym, którzy do ustawy ratyfikacyjnej wprowadzili poprawki określające warunki zerwania umowy. Chodziło głównie o sytuację, gdyby NATO lub Stany Zjednoczone budowały systemy obronne zagrażające bezpieczeństwu Federacji. Wprost wyraził to Dmitrij Miedwiediew ostrzegając w poniedziałek, że jeśli jego kraj nie będzie współuczestniczył w budowie europejskiego systemu obrony przeciwrakietowej, to będzie musiał wznowić program zbrojeń strategicznych.

Po tym jak dokument ratyfikowała Duma, musi jeszcze w tej sprawie wypowiedzieć się izba wyższa parlamentu Rada Federacji. Zdaniem ekspertów, jeśli Rosja nadal będzie pomijana w procesie budowy europejskiej tarczy antyrakietowej, to Moskwa może zablokować realizację rosyjsko-amerykańskiej umowy.

IAR/Kresy.pl