Aktualizacja strony została wstrzymana

Strach przed zombie – Romuald Szeremietiew

Zombie (żywy trup) istota popularna szczególnie w horrorach przedstawiana jako osoba martwa, powstająca z grobu i starająca się zaspokoić żądzę krwi poprzez zjadanie świeżego ludzkiego mięsa lub mózgu. Takim po-sowieckim zombie jest Межгосударственный авиационный комитет (МАК). Komitet powołany w grudniu 1991 r. w celu badania przyczyn cywilnych wypadków lotniczych na terenie państw będących wcześniej sowieckimi republikami, a następnie zebranych w Wspólnocie Niepodległych Państw. Jest zarejestrowany w Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO) jako niezależna międzynarodowa organizacja regionalna.

Formalnie MAK nie jest instytucją przynależną do Federacji Rosyjskiej. W każdym razie tak jak Rosyjska Socjalistyczna Republika Radziecka była jedną z wielu republik sowieckich w składzie ZSRR, tak Federacja Rosyjska jest jednym z kilku państw uczestniczących w pracach MAK. „Śledztwo prowadził MAK, który jest niezależną organizacją międzynarodową. Toteż jeśli koledzy w Polsce piszą, że to rosyjskie śledztwo, to wcale tak nie jest” – oświadczył minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow.

To zapewne przez przypadek siedziba Komitetu znajduje się w Moskwie, a na jego czele stoi „caryca” rosyjskiej awiacji generalica Tatiana Anodina, ulubienica byłego wysokiego funkcjonariusza KGB i premiera Rosji Primakowa.

Komitet jest więc czymś w rodzaju po-sowieckiego zombie i jest to, jak mawiają „poprawni” językowo, twór kontrowersyjny, skoro nawet rosyjska Duma domagała się jego likwidacji.

Na temat Komitetu Леди Anodiny pisał nie podejrzewany wszak o rusofobię Newsweek: [link] Mimo to polski rząd obdarzył pełnym zaufaniem nie tylko rosyjskie władze, rosyjską prokuraturę, ale także „międzynarodową organizację” MAK. Teraz MAK odpłacił się ufnemu polskiemu rządowi raportem o przyczynach katastrofy. Świat dowiedział się co „niezależna organizacja regionalna” ustaliła: katastrofę samolotu spowodował pijany polski generał i wykonujący jego rozkaz niedouczeni polscy piloci wojskowi, którzy chcieli koniecznie wylądować na smoleńskim lotnisku mimo mgły i przyjacielskich przestróg rosyjskich kontrolerów lotu.

Szef polskiej komisji badającej katastrofę Tu-154 minister Jerzy Miller, a za nim premier Donald Tusk oświadczyli, że nie kwestionują ustaleń MAK. Będą tylko prosić Rosjan, aby zechcieli rozważyć, czy jednak nie należałoby też  w raporcie wymienić takie „okoliczności” wypadku, jak kiepski stan lotniska i błędy jego obsługi. Nie trudno przewidzieć, co im odpowie Rosja. Ale jednocześnie obaj politycy obozu rządzącego Polską zapewniają, że oni „odważnie” i dużo ostrzej niż gen. Anodina ujawnią i potraktują polskie winy.

Rzeczywiście MAK zrobił pierwszy łagodny krok wskazując jako przyczynę katastrofy pijanego generała Błasika. Dlaczegóżby nie pójść dalej? Można by posługując się badaniami rosyjskich psychologów, którzy ustalili nacisk psychiczny ze strony gen. Błasika na pilotów, sformułować „polską” ostrzejszą opinię. Np. można ogłosić, że piloci postanowili zemścić się na Błasiku za naciski i celowo, świadomie samolot robili, lub jeszcze ostrzej – prezydent Lech Kaczyński wiedząc, że nie wygra wyborów prezydenckich kazał rozbić samolot, aby brat Jarosław żerując na katastrofie uzyskał szanse powrotu do władzy. Skoro już stanowisko komisji min. Millera w ocenie polskiej winy ma być ostrzejsze od ustaleń z raportu MAK… ?

Na konferencji prasowej premiera Tuska jeden z dziennikarzy zapytał go, czy nie powinien podać się do dymisji po tym, jak skończyła się rządowa polityka ufności wobec Rosji. I czy poniosą odpowiedzialność polscy odpowiedzialni za katastrofę. Premier nie usłyszał pytania o tę „ufność” i swoją dymisję, a w sprawie odpowiedzialnych radził zachować umiar bowiem… oni już nie żyją i nie powinno się sprawiać przykrości ich rodzinom.

Słuchałem dramatycznego wystąpienia Ewy Błasik, żony broniącej honoru i czci swego męża. Pani Ewa mówiła, że „polski rząd powinien bronić godności polskich oficerów, w tym godności mojego męża; szczególnie powinien ich bronić w sytuacji gdy oni sami tego uczynić nie mogą.” Trudno nie zgodzić się z panią Błasik.

Kim był jej mąż? Andrzej Błasik ukończył szkołę oficerską lotnictwa w Dęblinie w 1985 r. Był pilotem lotnictwa myśliwsko-bombowego, dowódcą klucza, eskadry, bazy lotniczej, brygady lotnictwa taktycznego, komendantem-rektorem Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych i dowódcą Sił Powietrznych RP, od kwietnia 2007 r. Miał tytuł oficera dyplomowanego po studiach w Akademii Obrony Narodowej, był absolwentem Holenderskiej Akademii Obrony w Hadze (1998) oraz Szkoły Wojennej Sił Powietrznych USA w Montgomery (2005). Pilot klasy mistrzowskiej, posiadał ogólny nalot 1592 godzin, w tym 482 godzin na samolocie Su-22. Miał uprawnienia instruktorskie do szkolenia we wszystkich warunkach atmosferycznych na samolotach Su-22 i PZL TS – 11 Iskra. Wykonywał także loty na samolotach Zlin-42M, PZL-101, Lim-2, Lim-5, Lim-6 i Jak-40. Posiadał tytuł honorowy „Zasłużony pilot wojskowy”. Dania 8 września 2010 na terenie amerykańskiej Bazy Lotniczej Ramstein odsłonięto pomnik  i tablicę pamiątkową poświęcone gen. Andrzejowi Błasikowi.

W dniu 12 stycznia 2010 r. na konferencji prasowej szefowa MAK poinformowała: „U głównodowodzącego sił powietrznych gen. Błasika stwierdzono alkohol”;  „Obecność w kabinie zwierzchnika sił powietrznych wywierała presję na załogę”; „W opinii psychologów wywarło to wpływ na decyzję pilotów o podjęciu kolejnej próby lądowania i obniżeniu poziomu poniżej 100 metrów.” W rezultacie czego doszło do katastrofy.

Komentując raport MAK min. Miller powiedział: „Nie polemizujemy z zarzutami postawionymi przez MAK stronie polskiej. Sami postawilibyśmy te zarzuty, to dla nas jest oczywiste”. Prezydent Bronisław Komorowski zapytany przez PAP o ocenę sytuacji po opublikowaniu raportu MAK, powiedział: „W pełni popieram stanowisko zajęte przez rząd polski w kwestii oceny przyczyn i przebiegu katastrofy lotniczej w Smoleńsku przedstawionych przez stronę rosyjską. Stanowisko polskie jest tyle samo wyważone, co zdecydowane„. Niemiecka gazeta „Frankfurter Allgemeine Zeitung” napisała: „Przez dziesięciolecia istniały dwie wersje opisujące los prawie 15 tysięcy polskich oficerów, którzy w 1939 roku trafili do niewoli sowieckiej. Dopiero w 2010 roku Rosja oficjalnie przyznała się do tego, że Stalin ma na sumieniu zabitych w Katyniu. Teraz zaś przez trudny do przewidzenia czas istnieć będą także dwie wersje opisujące katastrofę, która w tragiczny sposób jest spleciona z Katyniem„.

Niemiecki dziennik dodaje: „Poważne zarzuty strony polskiej zostały zignorowane. To nie są dobre przesłanki dla pojednania nad grobami Katynia” (…) Publikując jednostronnie końcowy i nieodwracalny raport z dochodzenia Rosja zmarnowała tę szansę” – podsumował „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Magdalena Merta, wdowa po innym poległym w katastrofie, wiceministrze kultury Tomaszu Mercie mówiła: „Obrzydliwe są informacje o gen. Błasiku. Trzeba wspierać rodzinę generała. Jak premier Tusk witał trumny załogi na lotnisku mówił, że przybyli nasi bohaterowie. Chciałabym, żebyśmy to bardzo często cytowali.”

W obronie honoru pilotów Tu-154 i dowódcy sił powietrznych RP występuje wielu ludzi. Milczą ci, którzy w szczególności powinni bronić dobrego imienia polskich oficerów przed pomówieniami i fałszywymi oskarżeniami. Powinien wypowiedzieć się zwierzchnik sił zbrojnych, prezydent RP i minister obrony, służbowy przełożony wszystkich żołnierzy. Obaj milczą. W wojsku niekiedy mówi się o kimś, że jest on „bojowy” bowiem wszystkiego się boi. Czyżby do tej grupy „bojowych” należeli prezydent i szef MON? Aż tak wystraszyli się sowieckiego zombie?

Bezpośrednio po katastrofie w Smoleńsku okradziono konto Andrzeja Przewoźnika, posługując się jego kartami kredytowymi. Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział, że sprawcami byli funkcjonariusze OMON. Strona rosyjska gwałtownie zaprotestowała. Złodziejami okazali się bowiem rosyjscy żołnierze, którzy nie należeli do OMON-u. I minister Graś Rosjan przepraszał, po rosyjsku: Izvinite, eto byla prosta aszybka. Nie możemy liczyć na przeprosiny ze strony rzecznika rządu Rosji. Raport MAK to nie aszybka.

W dniu 10 kwietnia 2010 r. z lotniska na Okęciu wystartował samolot sił powietrznych RP do lotu na trasie Warszawa – Smoleńsk.

Typ

Nr seryjny

Nr boczny

Jednostka

Wyprodukowany

Tu-154M

90A837

101

36 splt

29.06.90

Przelot miał tzw. status HEAD (na pokładzie znajduje się jedna z najważniejszych osób w państwie). Załogę samolotu Tu-154M stanowili oficerowie WP i pracownice 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego w liczbie siedmiu osób. Na pokładzie był zwierzchnik i wszyscy najważniejsi dowódcy sił zbrojnych RP. Naprowadzaniem samolotu na wojskowym lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj kierowało czterech oficerów sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej, dwóch pułkowników i dwóch majorów; przebywali oni na stanowisku dowodzenia o kryptonimie „Korsarz”. Polski samolot wystartował z Okęcia jako wojskowy,  ale wg Rosjan w Smoleńsku lądował jako cywilny. Katastrofą zajmuje się więc polska komisja do badania katastrofy samolotu państwowego, a po stronie rosyjskiej zajmuje się nią komisja ds. wypadków samolotów cywilnych.

A wystarczyłoby, aby polski rząd zajrzał do Konwencji o Międzynarodowym Lotnictwie Cywilnym (Dz. U. z dnia 26 czerwca 1959 r.) gdzie w artykule 3. „Cywilne i państwowe statki powietrzne” zapisano:

a) Niniejsza Konwencja stosuje się wyłącznie do cywilnych statków powietrznych, nie stosuje się zaś do statków powietrznych państwowych.

b) Statki powietrzne używane w służbie wojskowej, celnej i policyjnej uważa się za statki powietrzne państwowe.

 

W kwietniu 2005 r. w orędziu o stanie państwa ówczesny prezydent Rosji Władimir Putin powiedział: „Rozpad ZSRR był nie tylko największą katastrofą geopolityczną XX wieku, ale również prawdziwym dramatem dla Rosjan.” Jeden z moich znajomych twierdzi, że ZSRR nie rozpadł się, ale tylko na pewien czas schował. Mam trochę inną opinię. ZSRR zszedł z tego świata, ale pojawiają się i mają się coraz lepiej jego zombie, które zaczęły straszyć w Polsce.

Romuald Szeremietiew

Za: Blog Romualda Szeremietiewa | http://szeremietiew.blox.pl/2011/01/Strach-przed-zombie.html

Skip to content