Aktualizacja strony została wstrzymana

Świetny początek karnawału – Stanisław Michalkiewicz

Po świątecznej nirwanie rozpoczął się karnawał. W karnawale – jak to w karnawale; wszyscy jedzą, piją, popuszczają, zarówno pasa, jak i w ogóle – a to przecież kosztuje. Dlatego też, zgodnie z nową, świecką tradycją, jaka pojawiła się u nas niemal równocześnie ze sławną transformacją ustrojową, zaprojektowaną przez generała Kiszczaka, jego konfidentów i pożytecznych idiotów – karnawał rozpoczyna się od koncertu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy pana Jerzego Owsiaka. Wielka Orkiestra teoretycznie ma zbierać pieniądze na sprzęt medyczny dla dzieci, ale to tylko pretekst, bo tak naprawdę sprawuje funkcje wychowawcze, a nawet – nie bójmy się tego słowa – polityczne. Z obfitości serca usta mówią, więc tę tajemnicę poliszynela zdradził właśnie pan Zbigniew Hołdys mówiąc, że orkiestra „przeczyszcza” naród polski. Nie chodzi tu o wyszlamowanie z pieniędzy, bo te 37, a nawet 40 milionów złotych to nie tylko dla państwa, ale nawet dla zmysłowych gitarzystów żaden pieniądz – tylko o kurację przeczyszczającą moralnie. 40 milionów złotych to tyle, co nic; sama różnica w ocenie wysokości deficytu budżetowego między ministrem Rostowskim, a opozycją jest co najmniej 300 razy większa, więc takie marne pieniądze nie byłyby warte takiego propagandowego przytupu. Chodzi o to, że w sytuacji, gdy „Polacy” są podzieleni, „Jurek Owsiak” jednoczy wszystkich, niczym za pierwszej komuny Front Jedności Narodu. Wśród wolontariuszy są zarówno „młodzi wykształceni”, jak i starzy niewykształceni, wierzący i niewierzący, partyjni i bezpartyjni, żywi i uma… – no, mniejsza z tym.

Przykładem tej jedności ponad podziałami jest choćby grono celebrytów, którzy ofiarowali różne drobiazgi na aukcję Wielkiej Orkiestry. Poseł, a właściwie były poseł, biłgorajski filozof Janusz Palikot ofiarował nieważną legitymację poselską. Powiedzmy sobie szczerze, że nawet gdy ta legitymacja była ważna, większego pożytku też z niej nie było. Z kolei pani Dorota Rabczewska, czyli piosenkarka Doda-Elektroda, ofiarowała na aukcję pejczyk, służący uprzednio, jak przypuszczam, do torturek. Ponieważ pani Rabczewska uchodzi za osobę wyjątkowo postępową, można powiedzieć, że to prawdziwy euro-pejczyk. Z kolei mój faworyt Jego Ekscelencja, co to został zarejestrowany jako „Filozof” – oczywiście „bez swojej wiedzy i zgody”, jakże by inaczej – ofiarował Wielkiej Orkiestrze jedną z bogatej kolekcji swoich masek. Ile jeszcze mu ich zostało – tego nikt zapewne nie wie. Zresztą mniejsza z tym, bo chodzi tu o pokazanie jednoczącej siły Wielkiej Orkiestry – no i oczywiście – pana Owsiaka osobiście. Pan „Jurek Owsiak” staje się w ten sposób duchowym przewodnikiem wszystkich Polaków, – no bo skoro nawet Jego Ekscelencja podryguje tak, jak mu Wielka Orkiestra zagra – to czegóż chcieć więcej? Co więcej – wygląda na to, że powierzenie mu tej funkcji ma charakter trwały – na co wskazywałoby większa niż w latach poprzednich skala uczestnictwa w Wielkiej Orkiestrze służb mundurowych. Taka ostentacja nie może być dziełem przypadku, więc skoro służby mundurowe zostały na czas finału podporządkowane panu Owsiakowi, to nie mogłoby się to dokonać bez udziału Sił Wyższych, które co najmniej od 1980, a może nawet co najmniej od roku 1944 rządzą naszym nieszczęśliwym krajem. Nie ma w tym nic złego; w końcu być może to nawet lepiej, kiedy wiemy, kto daje nam na przeczyszczenie i do jakiej muzyczki tańcujemy.

Oczywiście Wielka Orkiestra to tylko początek karnawału, kiedy to impreza goni imprezę. Jeszcze nie skończy się liczenie pieniędzy wyszlamowanych przez Wielką Orkiestrę, a tu już dwudniowy Dzień Judaizmu, po którym przypada Dzień Bez Toreb Foliowych, no i oczywiście – Międzynarodowy Dzień Pamięci Ofiar Holokaustu. Kto by o tym zapomniał, to wkrótce przypomni mu o tym „światowej sławy historyk”, na którego książce „złote żniwa” chce urządzić sobie krakowskie wydawnictwo „Znak”. Tylko patrzeć, jak zacznie wydawać czystą pornografię, co z pewnego punktu widzenia byłoby nawet wskazane; po pierwsze – „azaliż tylko dla grzeszników Pan Bóg stworzył rzeczy smaczne” – więc dlaczego na pornografii mają zarabiać tylko bezbożnicy, podczas gdy katolickie wydawnictwo nie tylko sobie zarobi, ale przy okazji może nauczyć mniej wartościowy naród tubylczy, jak grzeszyć po Bożemu. Akurat dobrze by się składało, jako że w połowie lutego, od tzw. „walentynek” rozpoczyna się Europejski Tydzień Świadomości Seksualnej – no a potem – urodziny Jacka Kuronia, a na sam koniec karnawału, 7 marca – Dzień Skruchy Kościoła Rzymskokatolickiego Wobec Innych Kościołów. Te informacje o świętach i uroczystościach zaczerpnąłem z Kalendarza Postępowca na rok 2011, a przecież to nie wszystko, bo postępactwo nie tylko każdy dzień karnawału, ale nawet i Wielkiego Postu skrzętnie zagospodarowało. Jest więc tyle okazji do świętowania, że każdy znajdzie coś dla siebie, dzięki czemu łatwiej nam będzie zapomnieć, że ceny idą w górę, a rząd znowu pragnie naszego dobra, którego już tak niewiele nam pozostało.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   tygodnik „Nasza Polska”   11 stycznia 2011

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1894

Skip to content