Aktualizacja strony została wstrzymana

Rosjanie łamią wszelkie zasady

Sposoby zabezpieczenia miejsca katastrofy i wraku są po prostu szokujące. W tej materii nic nie zostało zrobione prawidłowo.

Z Goeffreyem Van Ordenem, posłem Europejskiej Grupy Konserwatystów i Reformatorów, generałem brygady British Army, szefem sztabu wywiadu wojskowego w sektorze brytyjskim Berlina w latach 1988-1990, sekretarzem wykonawczym Międzynarodowego Sztabu Wojskowego w Kwaterze Głównej NATO w Brukseli w latach 1991-1994, rozmawia Łukasz Sianożęcki

Katastrofa polskiego Tu-154M w Smoleńsku powinna być przedmiotem badania instytucji unijnych?

– Ależ oczywiście. Wszystko, co dziś chcemy, to wyrazić potrzebę pełnego i jawnego śledztwa w tej sprawie. Całkowicie transparentnego. Takiego, w którym polskie władze i być może międzynarodowi eksperci będą podmiotem. I przede wszystkim takiego, które wreszcie usatysfakcjonuje tych ludzi, którzy w katastrofie stracili swoich bliskich. Chodzi więc o to, aby wyjaśnić wszystko, co w sprawie tej tragedii do nas napływa, także wszelkie niejasności i błędy.

Jak Pan ocenia szanse na powstanie takiego międzynarodowego komitetu?

– Mam głęboką nadzieję, że to, co zrobiliśmy, będzie wywierało presję, aby takie ciało zostało w końcu powołane. Dzisiejsze spotkanie pokazało, że jest w tej sprawie wiele niepokojów i jeszcze więcej kontrowersji. Istnieje wiele faktów, które nie są znane szerszej opinii. Także to wszystko musi być rozwiązane. Przykładowo, gdyby to była zwykła katastrofa, mówię „przykładowo”, gdyż – jak wiemy – w tej konkretnej katastrofie zginęła olbrzymia część polskiej elity, powołanie takiego komitetu także byłoby na miejscu.

Co w dzisiejszych wystąpieniach rodzin ofiar było dla Pana najbardziej uderzające?

– Myślę, że poruszający jest każdy ze wspomnianych dziś aspektów śledztwa, które – mówiąc łagodnie – jest kontrowersyjne. Ale przede wszystkim chciałbym wymienić kwestie zabezpieczenia miejsca katastrofy oraz wraku, które są po prostu szokujące. W tej materii nic nie zostało zrobione prawidłowo. Ale tak jak wspomniałem, wszystkie czynniki, które złożyły się na tę katastrofę, i późniejsze śledztwo wzbudzają moje obawy.

W czasie wystąpienia wspominał Pan o swoich obserwacjach czynionych w przypadku innych katastrof samolotów wojskowych. Czym śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej różni się od tamtych?

– No cóż, po pierwsze – tamte śledztwa były rzeczywiście prowadzone. I to musi być rozwiązane. Po drugie – należy mieć świadomość, że fakty będą wychodziły na światło dzienne powoli, więc trzeba uzbroić się w cierpliwość. Ale stanie się tak tylko wtedy, gdy śledztwo będzie w pełni transparentne, prowadzone przez równych sobie partnerów. Dziś niestety sposób prowadzenia śledztwa przez Rosję sprawia, że nie mamy żadnych konkretów, tylko podejrzenia.

Dlaczego Pan osobiście zdecydował się zaangażować w tę sprawę?

– Przede wszystkim dlatego, że czuję się mocno związany z Narodem Polskim. Byłem w Polsce wiele razy. Poznałem osobiście prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonkę. Ostatnio miałem także przyjemność poznać jego brata. I jestem związany z wieloma Polakami w ramach pracy naszej grupy w Parlamencie Europejskim. A z drugiej strony sam straciłem kilku przyjaciół w katastrofie lotniczej kilka lat temu. I to również była maszyna wojskowa. Tak więc jeśli wziąć po trochu z tych wszystkich spraw, to mam dobry powód, aby się w tę kwestię angażować.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Środa, 8 grudnia, Nr 286 (3912) |http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101208&typ=po&id=po08.txt

Skip to content