Aktualizacja strony została wstrzymana

Francja-Niemcy-Rosja: budowa EuroRosji

Deklaracja z Deauville przejdzie do historii jako kolejny znaczący krok ku rozpadowi euroatlantyckiego systemu bezpieczeństwa i umocnieniu wpływów rosyjskich w Europie. Francja przyłączyła się do ustaleń innego programowego dokumentu – pochodzącego sprzed kilku miesięcy niemiecko-rosyjskiego memorandum z Mesebergu. Merkel i Sarkozy czynią wiele, aby w sferze bezpieczeństwa wypchnąć USA ze Starego Kontynentu, a na to miejsce wpuścić Rosję.

Szczyt w Deauville, jego termin, uczestnicy i postanowienia sabotują przyjęty dotychczas sposób ustalania i prowadzenia wspólnej polityki euroatlantyckiej i unijnej wobec Rosji. Poprzez to przyspieszają rozpad obowiązującego od kilkudziesięciu lat systemu europejskiego. Proces ten w ostatnim czasie wyraźnie uległ przyspieszeniu. Kryzys finansowo-ekonomiczny uruchomił wyścig krajów europejskich o lukratywne kontrakty biznesowe z Rosją za niemal każdą cenę, nawet bezpieczeństwa, wypaczając politykę na każdym poziomie – od narodowego po natowski i unijny. Duże kraje UE są gotowe żyrować projekt „modernizacji” Rosji, bez refleksji, jaki wpływ możliwe skutki takiej modernizacji będą miały na przyszły układ sił w Europie.

Polityka „resetu” administracji Obamy sprzyja bilateralizacji stosunków z Rosją i „przyjaźni” z nią głównych rozgrywających Unii i NATO, nawet kosztem mniejszych sojuszników. Erozja zaufania do polityki Waszyngtonu i wycofywanie się Amerykanów ze spraw bezpieczeństwa europejskiego inspirują zachodnioeuropejskie elity do coraz dalej idących porozumień z Moskwą, przy ignorowaniu USA i NATO.

Normandzka trojka

18-19 października we francuskim kurorcie Deauville doszło do pierwszego od 2006 r. spotkania przywódców Rosji, Niemiec i Francji. Tym razem zebrali się następcy Putina, Chiraca i Schroedera. Nicolas Sarkozy, Angela Merkel i Dmitrij Miedwiediew spotkali się na uzgodnieniowym miniszczycie przed nadchodzącymi w najbliższych tygodniach szczytami NATO, NATO-Rosja, UE-Rosja.

Uzgadniali w swoim gronie stanowisko Europy (!) w sprawach dotyczących Rosji – szczególnie jeśli chodzi o szczyt UE-Rosja – omijając proces konsultacji wewnątrzunijnych. Agendę przyszłego szczytu Berlin i Paryż ustalały z Moskwą, zamiast z innymi członkami Unii. Tylko w nieco mniejszym stopniu odnosi się to do agendy szczytu NATO-Rosja. Miedwiediew przedstawił cenę, za jaką może pojawić się w Lizbonie. Po spotkaniu prezydent Rosji ogłosił, że skorzysta z zaproszenia (usilnie ponawianego choćby przez Rasmussena) na listopadowy szczyt Sojuszu.

Zapowiedziano chęć pogłębienia współpracy UE-Rosja w sferze gospodarczej, polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Wszystko w duchu oświadczenia Sarkozy’ego, że „w ciągu 10-15 lat wizja, jaką musimy mieć, to jest wspólna unijno-rosyjska przestrzeń ekonomiczna, z wolnością osiedlania, ze zniesieniem wymogów wizowych, z koncepcją wspólnego bezpieczeństwa”. Deklaracja z Deauville wzywa Unię do uruchomienia „partnerstwa modernizacyjnego” z Rosją; przyjęcia mapy drogowej ws. ruchu bezwizowego między Rosją a UE; rozpoczęcia „instytucjonalnej i operacyjnej współpracy między Rosją a UE” ws. bezpieczeństwa europejskiego. Co ważne, przy tym ostatnim zagadnieniu w ogóle nie wspomniano o Stanach Zjednoczonych i NATO jako takich, a jedynie o Radzie NATO-Rosja. Francja, Niemcy i Rosja domagają się wspólnie zacieśnienia współpracy w sferze bezpieczeństwa pomiędzy Rosją i UE oraz Rosją i NATO. Trójka sygnatariuszy obiecuje „wspólnie pracować nad kwestiami bezpieczeństwa w strefach euroatlantyckiej i eurazjatyckiej” (koncepcja dwóch stref, sprzeczna z retoryką „jednej przestrzeni bezpieczeństwa”).

Sarkozy, Miedwiediew i Merkel będą też szukać „bliższej współpracy prowadzącej do wzajemnego zaufania i kolektywnych akcji w celu zapobiegania konfliktom i zarządzania konfliktami, takimi jak ten w Naddniestrzu”. Ciekawe, że Naddniestrze jest jedynym wymienionym z nazwy możliwym przedmiotem wspólnej akcji francusko-niemiecko-rosyjskiej. Jeszcze ciekawsze, że mówiąc o Naddniestrzu, deklaracja w ogóle nie wspomina o Mołdawii, jakby nie było państwie, w którego granicach leży ten region.

Komisarze Ashton i Ławrow

Deklaracja z Deauville wspomina o Naddniestrzu z niemieckiej inicjatywy. Merkel mówiła o tym konflikcie podczas spotkania z Miedwiediewem na zamku Meseberg k. Berlina w czerwcu, a potem jeszcze raz na niemiecko-rosyjskim międzyrządowym spotkaniu w Jekaterynburgu w lipcu. Dlaczego akurat Naddniestrze? Prawdopodobnie doradcy w Urzędzie Kanclerskim uznali, że to najlepszy, najłatwiejszy poligon dla testowania wspólnej europejsko-rosyjskiej polityki bezpieczeństwa. Niemiecka propozycja została uwzględniona przez Merkel i Miedwiediewa w „memorandum z Mesebergu”.

Przewiduje ono koordynację unijno-rosyjską i możliwe wspólne akcje mającej rozwiązywać problemy bezpieczeństwa w Europie, tworząc na wysokim szczeblu specjalny unijno-rosyjski komitet dla konsultacji i podejmowania decyzji. Koncepcja ta pomija NATO i odsuwa USA od europejskich kwestii bezpieczeństwa.

Na czele Komitetu Politycznego i Polityki Bezpieczeństwa Unia-Rosja mieliby wspólnie stanąć Catherine Ashton i Siergiej Ławrow. Kompetencje Komitetu byłyby dużo większe niż Rady NATO-Rosja. Doszłoby do powstania mechanizmu koordynującego politykę UE i Rosji, jakiego Unia nie ma z USA czy nawet z NATO.

Powstanie Komitetu otworzy Moskwie dostęp do procesu decyzyjnego wewnątrz UE, przy czym nie będzie to działać w drugą stronę. Zgodnie z memorandum z Mesebergu, pracom nad uruchomieniem Komitetu powinien dać początek szczyt Unia-Rosja w grudniu 2010 r.

Jak tłumaczy nieoficjalny organ prasowy Sarkozy’ego, dziennik „Le Figaro”, „Francja i Niemcy zajmują bardzo dobrą pozycję, aby być »tłumaczami« europejskich interesów, nawet jeśli państwa UE niepokoją się »triumwiratem« z Deauville. Jeśli chodzi o prezydenta USA Baracka Obamę, jego nieobecność podczas obchodów 20. rocznicy obalenia muru berlińskiego nie uprawnia go teraz do okazywania zdziwienia tym spotkaniem”.

Bez optymizmu przed szczytem w Lizbonie

Zwołany z inicjatywy francuskiej szczyt zademonstrował determinację Francji i Niemiec w dążeniu do pogłębienia współpracy z Rosją w ramach NATO i UE, nawet bez wiedzy, czy wręcz wbrew zdaniu innych członków tych organizacji. Jednocześnie potwierdziły się możliwości Moskwy w dzieleniu Unii i wykorzystywaniu przez nią słabości jeszcze nie-sprawdzonego mechanizmu unijnej polityki zagranicznej po traktacie lizbońskim.

Rosjanie czerpią ogromne polityczne i ekonomiczne korzyści z rywalizacji nie tylko pomiędzy różnymi państwami europejskimi, ale też pomiędzy członkami UE a organami unijnymi o wpływ na politykę zewnętrzną Wspólnoty.

Kiedy Sarkozy mówi, że „zagrożenia dla Francji, Niemiec i Rosji są te same”, faktycznie wyłącza się z NATO i Unii. Francuzi i Niemcy chcą dopuścić Rosję do współdecydowania o polityce bezpieczeństwa Unii Europejskiej, nie dostając w zamian niczego konkretnego.

To samo chcą zrobić w NATO, korzystając z katastrofalnych rządów Obamy w Białym Domu i Andersa Fogha Rasmussena w Kwaterze Głównej Sojuszu. Szczególnie groźne jest to w tym drugim przypadku. Atmosfera przed zbliżającym się szczytem w Lizbonie nie napawa optymizmem. Do tego tematu wrócimy już niebawem.

Antoni Rybczyński

Za: PublikacjeGazetyPolskiej | http://autorzygazetypolskiej.salon24.pl/ | FRANCJA–NIEMCY–ROSJA - BUDOWA EUROROSJI

Skip to content