Aktualizacja strony została wstrzymana

Smutne znaki – Tomasz P. Terlikowski

Krzyż smoleński, o którego przeniesienie do kościoła św. Anny tak wszyscy zabiegali, wciąż pozostaje w ukryciu w kaplicy Pałacu Prezydenckiego. A kuria, która tak wspierała prezydenta w jego pragnieniu usunięcia krzyża z ulicy, nawet nie zająknie się o konieczności wywiązania się prezydenta z umowy, którą miał zawrzeć z Kościołem i harcerzami. Powód jest zaś dość oczywisty. Kurialiści zajęci są bowiem usuwaniem księży, którzy mieli odwagę pójść pod prąd i bronić ludzi pod krzyżem.

Za kilka dni miną dwa miesiące, odkąd krzyż zniknął z Krakowskiego Przedmieścia. I od tego momentu zapadło wokół niego absolutne milczenie. Duchowni, część biskupów, świeccy intelektualiści, którzy z takim zaangażowaniem domagali się usunięcia krzyża i jego przeniesienia w „godne miejsce”, teraz milczą. Nie przeszkadza im to, że ludzie, dla których ten krzyż znaczył wiele, nie mogą się pod nim pomodlić. Nie przeszkadza im, że prezydent nie wywiązał się ze swojej części umowy, nie widzą problemu w tym, że krzyż pozostaje w ukryciu.

Zamiast tego zajmują się „czyszczeniem” tych, którzy w trakcie sporu o krzyż mieli odwagę pójść pod prąd dominującej opinii medialnej; którzy mieli odwagę być z wiernymi zamiast wyśmiewać ich w telewizjach; którzy potrafili powiedzieć „nie” poniewieraniu krzyża i ludzi wierzących. Teraz przychodzi im za to zapłacić. Ks. Stanisław Małkowski jest jednym z pierwszych. Zwolniono go już z hospicjum (a dokładniej, jak wynika z naszych informacji, zmuszono go do podpisania rozwiązania umowy o pracę za porozumieniem stron), oczywiście z powodu wieku (66 lat to już wiek, w którym kapłan – zdaniem szefostwa – pracować z umierającymi nie może). A teraz – jak wynika z naszych informacji – szykować mu się mają przymusowe badania. Szykany spadły także na innych duchownych, którzy bywali pod krzyżem…

I jakoś trudno nie zasmucić się nad tą sytuacją. Trudno nie dostrzec, że dla zachowania poprawnych relacji z władzami, dla uzyskania kasy na wielkie dzieła, rezygnuje się z obrony pokrzywdzonych i wpisuje się w politykę władz. Politykę, która nie ma nic wspólnego z zadaniami, jakie stoją przed Kościołem. Smutno też, że głos kurii był dużo lepiej słyszalny, gdy domagała się ona usunięcia krzyża z ulicy, niż teraz (bo teraz go nie słychać w ogóle), gdy trzeba się domagać jego przeniesienia do kościoła. Smutne to wszystko!

Tomasz P. Terlikowski

Za: Fronda.pl | http://fronda.pl/news/czytaj/terlikowski_smutne_znaki

Skip to content