Jan Klusik, jeden z obrońców krzyża, zmarł nagle na serce. Pan Jan został w sierpniu kopnięty w klatkę piersiową przez chuligana, gdy pod Pałacem Prezydenckim zasłaniał kobietę przed atakiem. Miał wtedy pęknięte żebro oraz problemy z oddychaniem.
„Janek Klusik, o czym mało się pamięta, w podziemiu wspomagał druk. Dostarczał klisze, zaopatrywał drukarnie i starał się robić wszystko to, co było potrzebne. Nie dbał o stanowiska i aplauz. Odwiedzał brata Antka w więzieniu. Być może, że właśnie uwięzienie rodzonego brata spowodowało, że zdecydował się na bardzo aktywną walkę z sowieckimi namiestnikami w Polsce” – czytamy na stronach internetowych Opolskiego Stowarzyszenia Pamięci Narodowej, którego aktywnym członkiem był zmarły.
Mężczyzna zmarł w ubiegłą sobotę w Opolu. Jak informuje portal W Obronie Krzyża, miesiąc wcześniej, w nocy z 14 na 15 sierpnia, Jan Klusik doznał urazu klatki piersiowej, gdy czuwał pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Starał się wtedy ochronić własnym ciałem przed atakiem prześladowcy jedną z kobiet modlących się o godne upamiętnienie ofiar katastrofy smoleńskiej. Napastnik kopnął pana Jana w klatkę piersiową. „Cios złamał mu żebro, a po urazie miał kłopoty z oddychaniem” – relacjonują świadkowie zdarzenia. Jego rodzina i przyjaciele przyznają, że pan Jan był chory na serce, a po uderzeniu przez chuligana skarżył się na pęknięte żebra.
– Było tam kilka takich akcji. Podczas jednej z nich został kopnięty przez pewnego „dwumetrowca” zza trzeciej osoby. Grałem kiedyś w piłkę nożną i wiem, że taki cios nazywało się „zza zasłony” – mówi Antoni Klusik, brat zmarłego. Jak dodaje, pan Jan zrezygnował wówczas z udania się do lekarza. – Janek powiedział nam, że ma pęknięte żebra, ponieważ odczuwa identyczne objawy, jakich kiedyś już doznał z takim skutkiem – wspomina Klusik. Jerzy Łysiak, przewodniczący zarządu OSPN, informuje, że śmierć pana Jana nastąpiła w sposób nagły, kiedy odwiedzał znajomego w Opolu. – Miał chore serce i od dawna był na nie leczony – zauważa Łysiak. – Zasłabł, być może był to zawał. Wezwani ratownicy pogotowia określili to jako zatrzymanie akcji serca – dodaje Klusik.
„Odszedł od nas nasz przyjaciel, Janek Klusik. (…) Był człowiekiem wielkiej dobroci, zawsze chętny do bezinteresownej pomocy, do wykonywania najróżniejszych, często trudnych, ciężkich i uciążliwych prac na rzecz każdego, kto ich potrzebował. Straciliśmy w Jego Osobie wiernego przyjaciela, pomocnika i powiernika różnych naszych radości i trosk” – piszą koledzy.
Mimo obecności wielu policjantów osoby domagające się postawienia pomnika ofiar smoleńskich na Krakowskim Przedmieściu nie czują się bezpiecznie. Doświadczyły wielu napaści, które relacjonowane są na stronie internetowej obrońców krzyża. Obawiają się represji m.in. w zakładach pracy. Mariusz Bulski, jeden z członków Inicjatywy Społecznej Obrońców Krzyża, mówi o tym na przykładzie swojej rodziny. – Moja żona pracuje w środowiskach akademickich i otrzymała ostrzeżenie, żeby nie wspominać o mężu, bo będzie „ciężko z pracą”. Jakby na to nie patrzeć, dotyka nas ten „wirtualny układ”, którego ponoć nie ma. W momencie, kiedy czemuś się sprzeciwiasz – jak ja – i stajesz po pewnej niewygodnej stronie, wtedy twoje nazwisko pojawia się w kampanii paszkwili w prasie – zaznacza Bulski.
Jacek Dytkowski