Zuzanna Kurtyka, wdowa po szefie IPN Januszu Kurtyce, pojechała do Smoleńska z grupą młodzieży ze Śląska. Na miejscu katastrofy młodzież odnalazła małą część prezydenckiego tupolewa – podaje RMF FM.
– Miejsce katastrofy nie zostało odpowiednio zabezpieczone – uważa Paweł Kowal z PiS. Wdowa po Januszu Kurtyce twierdzi, że miejsce katastrofy nadal nie jest należycie zabezpieczone. – A gdzie jest praca konsulatu? Ich obowiązkiem jest w jakiś sposób upamiętnić to miejsce. Tego wszystkiego nie ma – uważa.
Niespełna miesiąc po tragedii grupa Polaków, którzy pojechali na pielgrzymkę do Smoleńska, odkryła w błocie wiele rzeczy osobistych ofiar (m.in. paszport należący do Gabrieli Zych) oraz fragment ciała jednej z ofiar. Na miejscu znaleziono również szczątki samolotu, w tym kawałek jego kadłubu. W maju ważne części samolotu znaleźli dziennikarze „Faktu”. Wtedy chodziło o wskaźnik urządzenia nawigacyjnego. Kilka fragmentów samolotu znaleźli również dziennikarze „Gazety Polskiej”.
Teren, gdzie doszło do katastrofy prezydenckiego tupolewa, nie został odpowiednio zabezpieczony – uważają eurodeputowany PiS Paweł Kowal oraz przedsiębiorca Albert Waśkiewicz, którzy byli na lotnisku w Smoleńsku. Według eurodeputowanego rząd unika drażliwych kwestii w sprawie śledztwa. Kowal przyznał również, że słyszał o przypadkach, gdy wątpliwości bliskich ofiar co do sposobu prowadzenia postępowania, były przez polskie służby ignorowane.
Ł.A/Rmf.fm/Wp.pl