Aktualizacja strony została wstrzymana

Świadek specjalnej troski – Romuald Szeremietiew

W dniu 30 sierpnia 1980 r. byłem w areszcie. Odzyskałem swobodę poruszania się po podpisaniu Porozumień Gdańskich. Dziś w Gdyni odbywał się Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”. Przewodniczący Janusz Śniadek przysłał zaproszenie na zjazd. Nie pojechałem bowiem dziś właśnie musiałem stawić się w sądzie. Kiedy w październiku 2008 r. sąd orzekał, że jestem niewinny korupcji jednocześnie, niejako na otarcie łez prokuraturze, nałożył na mnie grzywnę 3000 zł uznając mnie winnym naruszenia ustawy o ochronie informacji niejawnych. Odwołałem się od grzywny i sąd apelacyjny nakazał sądowi rejonowemu ponowne zbadanie zasadności wymierzonej kary.

Wznowione postępowanie toczyło się dość sprawnie. Świadkowie osakrżenia, innych nie było, potwierdzali mój punkt widzenia. Istotne okazały się zeznania byłego pełnomocnika ministra obrony ds. ochrony informacji niejawnych. Prokurator w akcie oskarżenia zarzucał, że jako „kierownik jednostki organizacyjnej” nie wykonałem ustawowych obowiązków dopuszczając do sytuacji, w której Zbigniew Farmus nie posiadając stosownego upoważnienia zapoznał się z dokumentami tajnymi. Tymczasem świadek zeznał, że odpowiedzialnym za ochronę tajemnicy był minister obrony, który sprawował nad tym pieczę za pośrednictwem dyrektora generalnego MON. W rozumieniu ustawy nie byłem tym kierownikiem jednostki organizacyjnej. Na pytanie sądu w jakim zakresie mnie podlegały kwestie ochrony informacji świadek odpowiedział, że te sprawy nie należały do zadań pierwszego zastępcy ministra Szeremietiewa. Rzeczywiście, w moim zakresie obowiązków nie było zadań z tej dziedziny. Podlegały mi komórki wykonujące przetargi i zakupy sprzętu, prowadzące prace badawcze uzbrojenia, zapewniające zabezpieczenie logistyczne wojska. Nie podlegały żadne służby odpowiedzialne za ochronę tajemnicy. Nie mogłem przekroczyć uprawnień, których nie miałem. Jeśli więc rzeczywiście doszło do naruszenia ustawy, to  inny urzednik MON powinien otrzymać zarzuty.

W dniu 17 czerwca miał być przesłuchany ostatni świadek. Tym świadkiem był Bronisław Komorowski minister ON w lipcu 2001 r. Niestety, świadek nie stawił się w sądzie. Przesłał pismo w którym prosił, aby rozprawa odbyła się w innym terminie. Sugerował odległą datę 30 sierpnia 2010 r. Sąd przychylił się do prośby.

Dziś stawiłem się w sądzie. Świadka Komorowskiego znowu nie było. Sekretariat sądu usiłował ustalić dlaczego go nie ma w Kancelarii Prezydenta. Kancelaria nie wiedziała (sic!) gdzie znajduje się prezydent i nie miała żadnych informacji dlaczego nie stawił się w sądzie.

Przepisy postępowania karnego mówią, że jeśli świadek ignoruje wezwania sądu, to należy go doprowadzić na salę sądową przy pomocy policji. W czasie mojego procesu były sytuacje, gdy doprowadzono świadka skutego w kajdankach. Tym razem jednak sąd postanowił raz jeszcze prosić Komorowskiego o stawiennictwo. Czy jednak „pierwszy obywatel” Rzeczypospolitej może występować w roli zaledwie jakiegoś świadka, nawet jeśli ma status świadka specjalnej troski?

„Świadek” Bronisław Komorowski będąc prezydentem może zresztą „olewać” sądowe wezwania. I tak zdaje się będzie.

Pamiętając jak w kampanii wyborczej kandydat Komorowski wręczał kandydatowi Kaczyńskiemu tekst konstytucji miałem zamiar powtórzyć ten gest. Chciałem wręczyć Komorowskiemu „Kodeks Honorowy Boziewicza”.  Po objerzeniu dziennika telewizyjnego wiem, że miałbym okazję to zrobić, gdybym skorzystał z zaproszenia przewodniczącego Śniadka. Mógłbym spotkać świadka Komorowskiego na zjeździe „Solidarności”.

…………………………….

Nie wiem dlaczego wydało mi się, że mój 30 sierpnia 1980 r. jest podobny do obecnego 30 sierpnia 2010 r. I wtedy i teraz z powodów karnych nie mogłem pojechać na Wybrzeże. Wtedy był PRL, a teraz?

Romuald Szeremietiew

Za: Blog Romualda Szeremietiewa |http://szeremietiew.blox.pl/2010/08/Swiadek-specjalnej-troski.html

Skip to content