Aktualizacja strony została wstrzymana

Walka o pokój – Romuald Szeremietiew

Z rosnącym niepokojem obserwuję to, co się dzieje w naszym kraju. Najpierw dowiedzieliśmy się, że w „przestrzeni publicznej” Polski nie ma miejsca dla krzyża. Później okazało się, że miejsce jest, ale dla krzyża prawosławnego, na bolszewickiej mogile. Ta łamigłówka to skutek nierozważnych działań władz państwowych. Wywołały one napięcia, które sprawiają, że w relacjach między Polakami niknie rozsądek i zaczynają zwyciężać emocje. O czym walczące strony zapomniały? W samolocie Tu-154 zginął nie tylko niemiły zwolennikom PO prezydent „Kaczor”, ale także partyjni i parlamentarni koledzy premiera Tuska i marszałka Schetyny. Źycie stracili bliscy i współpracownicy prezesa PiS, ale także przyjaciele prezydenta Komorowskiego. A działacze SLD chcą usunięcia krzyża, pod którym wśród zdjęć ofiar jest wizerunek Jerzego Szmajdzińskiego.

Toczący spór zapomnieli, że w katastrofie pod Smoleńskiem zginęli Polacy należący do różnych opcji politycznych. Zginęli, bowiem zamierzali uczcić pamięć rodaków zamordowanych w 1940 r. przez sowieckich oprawców. Dlatego śmierć z kwietnia 1940 r. jest jakoś podobna do śmierci w kwietniu 2010 r. – za każdym razem była obecna polskość ofiar. Oczywiste, że czym innym jest mord na bezbronnych polskich jeńcach w katyńskim lesie, a czym innym katastrofa polskiego samolotu na pobliskim lotnisku. Trzeba jednak pamiętać, że zabici w katastrofie nie lecieli na wycieczkę, ale udawali się do Katynia w służbie Polsce.

Okoliczności patriotyczne i kontekst historyczny katastrofy sprawiły, że Polacy zareagowali jako wspólnota narodowa. Wielogodzinne kolejki dla złożenia hołdu śp. Prezydentowi, tłumy gromadzące się na pogrzebach zabitych, w Krakowie i na warszawskich Powązkach. Narodowy wymiar zdarzenia i przeżycia milionów nakazywały władzom państwowym zachowanie zgodne z odczuciami Polaków. Stało się inaczej.

Prezydent RP niefortunnie zapowiedział usunięcie krzyża sprzed pałacu nie wspominając jak zamierza uczcić pamięć swego poprzednika. Urzędnicy niskiej rangi odsłaniali ukradkiem i w żałosnym stylu tablicę, której treść i forma ma się nijak do rangi zdarzenia. Nieporadność rządu w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem dolewała oliwy do ognia. Do tego jeszcze szef Rady Pamięci Narodowej nakłonił władze samorządowe do wykonania pomnika na sowieckiej mogile pod Ossowem. Mieliśmy obraz policjantów tarmoszących ludzi pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu i ekspresowo postawiony pomnik, aby dokładnie w rocznicę bitwy warszawskiej okazać „szacunek” zabitym w walce sowieckim najeźdźcom.

Sypią się inwektywy, oskarżenia, kolportowane są podejrzenia. Reżyser Andrzej Wajda okazał się złym prorokiem, gdy na spotkaniu komitetu wyborczego kandydata Komorowskiego twierdził, że będzie „wojnę polsko-polska”. Proroctwo spełniło się. Zgodnie z logiką konfliktu „walczące strony” wskazują na przeciwnika jako winnego wszystkich nieszczęść. Jest też ten trzeci, który chce na konflikcie skorzystać. Szef SLD Grzegorz Napieralski, niczym Władysław Gomułka, chciałby zamknąć krzyże w kościołach.

Czy jest możliwy koniec wojny? Wydaje się, że tak, jeśli wróci rozsądek. Przy czym zależy to od Platformy Obywatelskiej dysponującej w sporze „przewagą operacyjną”. Politycy tej partii zajmują przecież najważniejsze stanowiska w państwie i wspiera ich większość „czwartej władzy”, mediów.

Co mogliby zrobić liderzy PO? Prezydent powinien oświadczyć, że zagwarantuje upamiętnienie ofiar katastrofy w sposób uzgodniony z ich rodzinami, w tym z rodziną Marii i Lecha Kaczyńskich i środowiskami domagającymi się upamiętnienia. Działania kancelarii prezydenta w wykonaniu tego zadania powinny być jasne, bez udawania i kręcenie. Przed pałacem prezydenckim, lub w jego pobliżu, w ustalonym ściśle terminie, powinien stanąć pomnik.

Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa powinna zweryfikować koncepcję zagospodarowania mogiły żołnierzy sowieckich pod Ossowem. Należałoby z niej usunąć agresywne elementy (bagnety) i ustawić tablicę informującą, że polegli należą do pokonanej sowieckiej armii najezdniczej. Dobrą datą odsłonięcia kwatery może być dzień zaduszny, gdy Polacy odwiedzają cmentarze i zapalają znicze na grobach zmarłych. W Wojsku Polskim jest prawosławny ordynariat polowy. Kapelan prawosławny, oficer WP, mógłby mogiłę poświęcić uzasadniając tym samym obecność na niej krzyża.

Czy tak będzie??

Jadwiga Staniszkis, znana z niezależnych poglądów oczekuje, że konflikt zakończy Jarosław Kaczyński wyrażając zgodę na przeniesienie krzyża do kościoła św. Anny. Staniszkis twierdzi, że zaostrzający się spór o sposób upamiętnienia ofiar katastrofy jest „ryzykowną grę polityczną wpuszczania Jarosława Kaczyńskiego w pułapkę, w której się znalazł, odchodzenia od tego, co dałoby mu zwycięstwo w wyborach ”. Taką grę zdaniem Staniszkis prowadzi Platforma, a Kaczyński tego nie dostrzega. Jeśli ten pogląd jest prawdziwy, to mimo deklaracji, że nikt sporu nie chce konflikt będzie trwał.

Niedawno padały solenne zapewnienia, że „po Smoleńsku” w Polsce zmieni się język politycznego sporu. Politycy różnych opcji deklarowali szacunek dla przeciwników. Mówiono w ostatniej kampanii wyborczej „zgoda buduje”, bowiem „Polska jest najważniejsza”. Wspomniałem dowcipy z lat PRL z radiem Erewań w roli głównej. Jedno z pytań do radia brzmiało: czy będzie III wojna światowa? Radio odpowiadało: wojny światowej nie będzie, ale będzie walka o pokój taka, że kamień na kamieniu nie zostanie.

Romuald Szeremietiew

Za: Blog Romualda Szeremietiewa | http://szeremietiew.blox.pl/2010/08/Walka-o-pokoj.html

Skip to content