Aktualizacja strony została wstrzymana

Mądrości księdza Lutra, czyli jaki prezydent taki kapelan – i odwrotnie

„Prezydent elekt Bronisław Komorowski ma już faworyta na stanowisko prezydenckiego kapelana. Jak nieoficjalnie dowiedział się „Wprost” jest nim ks. Andrzej Luter. […] Wstępna propozycję od Bronisława Komorowskiego już trafiła do księdza Lutra, ale do nominacji droga jeszcze daleka – bo muszą na nią wyrazić zgodę kościelni przełożeni. Na ostateczną decyzję trzeba więc poczekać przynajmniej do zaprzysiężenia prezydenta elekta, gdy oficjalne pismo w sprawie wyboru kapelana zostanie przesłane do episkopatu. ” – tyle dowiadujemy się z tygodnika Wprost. Poniżej tekst o tym kim jest ks. Andrzej Luter – duchowny z poglądami wykluczającymi go z każdego seminarium w okresie przedsoborowym, kapłan zaciągający na samego siebie automatyczną ekskomunikę, człowiek wspierający kłamstwa historyczne, propagujący antypolskie stereotypy, zausznik podłych współpracowników komunistycznych służb bezpieczeństwa. Cóż, skołowani komunistyczno-syjonistyczna propagandą Polacy zafundowali sobie takiego a nie innego prezydenta, który z kolei wybrał sobie takiego a nie innego kapelana. Jaki prezydent taki kapelan – i odwrotnie. – Redakcja BIBUŁY.

Mądrości księdza Lutra

Ks. Andrzej Luter – jeden z etatowych „kapelanów” „Gazety Wyborczej” (obok ks. Czajkowskiego alias TW „Jankowskiego”) – po raz kolejny zabrał głos w sprawie lustracji. Tym razem napisał paszkwil na ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego.

Pretekstem do ataku stała się głośna ostatnio sprawa TW „Filozofa”, czyli metropolity lubelskiego abpa Józefa Źycińskiego. Ks. Andrzej Luter – opisując publicystyczną działalność ks. Isakowicza-Zaleskiego – przyrównał go do Savonaroli, nazwał insynuatorem i „fanatycznym jeźdźcem lustracji”. Napisał też, że postępowanie księdza Isakowicza wywołuje „nieprzyjemną duszność”. Na drugim biegunie ks. Luter postawił postać abpa Źycińskiego, pisząc o nim jako o „wybitnym hierarsze”, „intelektualiście najwyższej próby” i „autorytecie, który stał się obiektem wojny podjazdowej grupy lustratorów”.

Kim jest Andrzej Luter? To ksiądz przedstawiany jako zwolennik tzw. katolicyzmu otwartego, duszpasterz dziennikarzy, publicysta m.in. niszowego „Tygodnika Powszechnego” i „Więzi”. Ks. Luter wielokrotnie potępiał lustrację, najczęściej na łamach zaprzyjaźnionej „Gazety Wyborczej”. W 1993 r. porównał w niej „Gazetę Polską” do antysemickich pism w 1968 r. (za publikację „listy Macierewicza”), następnie przez długie lata bronił antylustracyjnego lobby.

W swojej publicystyce ks. Luter często używał demagogicznych i retorycznych chwytów z repertuaru swojego ideowego guru – Adama Michnika. W tekście „Pycha tropicieli teczek” (opublikowanym w „GW” w 2006 r., tuż po zdemaskowaniu jako TW ks. Michała Czajkowskiego) pisał na przykład:

Jakie mamy moralne prawo dokonywać publicznej rzezi człowieka tylko dlatego, że ćwierć wieku temu na chwilę upadł i czynił zło? (…) Źyjemy 17 lat w wolnej Polsce, nie ma już SB szukającej haków na ludzi Kościoła i opozycji, zapomnieliśmy już, czym był totalitaryzm, można zatem, zachowując anonimowość, żyć i grzeszyć swobodnie, bo nikt nas już nie zwerbuje mimo licznych słabości, a czasami podłości… no i wreszcie można lustrować! („GW” 22 IX 2006)

Ks. Luter zrecenzował też na przyjaznych łamach „GW” książkę Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, nazywając ją dziełem „teologów z IPN”. Oto próbka języka księdza:

W istocie „ukąszonym” przez IV RP chodzi tylko o ideologię i politykę. Ich savonarolizm jest niebezpieczny, bo bezwzględny. Czerpią perwersyjną radość z obalania autorytetów. Znaleźć haka i uderzyć kogoś „z salonu” to gratka. Słowo „salon” jako obelga antyinteligencka funkcjonowało w publicystyce hunwejbinów Marca ’68. W ostatnich latach wróciło do łask. („GW” 26 VII 2008)

Ks. Luter – podobnie jak inni „kapelani” Adama Michnika – wiele razy apelował o ostrożność w sądach historycznych, a także o kierowanie się miłosierdziem i przebaczanie. Apele te nie przeszkodziły mu jednak wziąć udziału w nagonce na osoby sprzeciwiające się żenującemu spektaklowi „przeprosin” za tragedię w Jedwabnem. Ks. Luter wyraźnie chwalił wówczas katolicką lewicę, która potępiła zaplanowaną rzekomo przez Polaków zbrodnię w Jedwabnem, rzucając jednocześnie gromy pod adresem „narodowoojczyźnianego ciemnogrodu”:

Ktoś powie, że tylko „Więź”, „Znak” czy „Tygodnik Powszechny” stać na tak zdecydowaną i jednoznaczną postawę [potępienia Polaków z Jedwabnego – przyp. Niezalezna.pl]. Po pierwsze, nie tylko, a po drugie, wymienione środowiska to też Kościół, bardzo ważna cząstka tego Kościoła. Tak, były i są media katolickie, które na zbrodnię w Jedwabnem zareagowały haniebnie i nieewangelicznie; taka postawa nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem i nie ma dla niej usprawiedliwienia. („GW”, 7 XI 2001)

Po tym, jak wyszło na jaw, że ks. Michał Czajkowski przez 24 lata współpracował z komunistyczną bezpiekę (i jako TW „Jankowski” donosił m.in. na ks. Jerzego Popiełuszkę), ks. Andrzej Luter napisał tekst, w którym surowo upominał „radykalnych lustratorów” i „nieprzejednanych tropicieli”. Dziś z podobną pasją atakuje ks. Isakowicza-Zaleskiego – tylko za to, iż ten miał odwagę przeciwstawić się zmowie milczenia w polskim Kościele i nagłośnić sprawę trzynastoletniej współpracy z SB abpa Józefa Źycińskiego. Czas pokaże, kogo ks. Luter wyłaje publicznie po ujawnieniu kolejnego użytecznego dla pewnych środowisk agenta…

Grzegorz Wierzchołowski

Za: niezalezna.pl | http://www.niezalezna.pl/article/show/id/11654 | MÄ„DROŚCI KSIĘDZA LUTRA

Skip to content