Amerykański producent paralizatorów, spółka Taser International, wystąpiła do Sądu Najwyższego Kolumbii Brytyjskiej (Zachodnia Kanada), o oddalenie wniosków komisji śledczej, badającej sprawę śmierci Polaka, Roberta Dziekańskiego, który zginął z rąk kanadyjskiej policji na lotnisku w Vancouver, w październiku 2007 roku.
18 czerwca tego roku ukazał się raport komisji, pod przewodnictwem sędziego Thomasa Braidwooda, który stwierdzał, że winę za śmierć Polaka, ponoszą policjanci, którzy pięciokrotnie użyli w stosunku do niego paralizatora. Raport zawiera potwierdzone przypadki ponad 300 zgonów, do których doszło w USA i Kanadzie właśnie po użyciu taserów. „Broń wytwarzająca impulsy elektryczne może powodować poważne obrażenia lub śmierć człowieka” – stwierdza raport. I właśnie sunięcia z dokumentu słów mówiących o tym, że użycie paralizatorów mogło być jedną z przyczyn śmierci Dziekańskiego, domaga się amerykański producent, który w ten sposób traci miliony dolarów. Notowania spółki na giełdzie gwałtownie spadają, realna jest też wizja wielomilionowych odszkodowań – w 2008 roku, Taser International, musiał wypłacić 6 mln dolarów odszkodowania za śmierć od użycia paralizatora.
Śmierć Roberta Dziekańskiego spowodowała powszechną krytykę policji i jej działań. Odtąd czasu paralizatory nie mogą być używane w stosunku do osób, które tylko stawiają opór przy zatrzymaniu. Tymczasem, czterech policjantów, którzy na lotnisku dopuścili się „interwencji”, zostało uwolnionych z zarzutów, gdyż według prokuratora, użycie tasera było uzasadnione.