Aktualizacja strony została wstrzymana

Rosjanie rozszabrowali miejsce katastrofy prezydenckiego tupolewa

Od ciekawskich i miejscowych ludzkich hien momentalnie zaroiło się przy szczątkach prezydenckiego samolotu. I to tuż po tragedii. Znalezione przedmioty poszły na handel.

– Do wraku podchodzili przypadkowi ludzie i brali, co popadnie – opowiada dziennikowi „Fakt” montażysta TVP Sławomir Wiśniewski, który dotarł pod rozbity samolot parę minut po wypadku. Potwierdza też przypuszczenia, że zniknęły nie tylko karty kredytowe ofiar. – Słyszałem, jak ktoś się chwalił, że ma licznik. Inny mówił o zegarku. Potem rzeczy zabrane z miejsca tragedii można było kupić – mówi. Źołnierze rosyjscy na miejscu katastrofy skupiali się na wypraszaniu polskich dziennikarzy, a nie na pilnowaniu terenu. – Tam mógł wejść każdy, więc takich prymitywnych złodziei mogło być dużo więcej – stwierdza.

Po usłyszeniu huku Wiśniewski rzucił się biegiem na miejsce wypadku. Pobiegli tam też miejscowi, ale to jego zatrzymali rosyjscy mundurowi, bo miał kamerę. Rosjanie nie chcieli, by ktoś filmował przebieg wydarzeń na miejscu wypadku. Inni, których nikt nie zatrzymywał, penetrowali przeoraną wrakiem samolotu ziemię i brodzili w błocie wokół szczątków. – Nie widziałem, co robili. Skupiłem się na ochronie kamery i taśmy z nagraniem. Ale następnego dnia ci miejscowi chwalili się, co znaleźli przy tupolewie. Dlaczego w ogóle obcym pozwalano tam dojść? – zastanawia się polski operator.

Zatrzymano już czterech rosyjskich żołnierzy, którzy ukradli karty bankowe Andrzeja Przewoźnika i wypłacili z jego konta 6 tys. złotych. Czy konsekwencje zostaną wyciągnięte także wobec innych? Terenu katastrofy nie pilnował nikt przez parę tygodni, a po polskiej interwencji wysłano tam dwóch milicjantów.

MJ/Fakt.pl

Za: Fronda.pl | http://www.fronda.pl/news/czytaj/rosjanie_rozszabrowali_miejsce_katastrofy_tupolewa

Skip to content